Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

- zbyt wiele wątpliwości ..


bronmus45

Rekomendowane odpowiedzi

Nie jestem pewien słuszności decyzji administratora Mateusza, który to wydzielił HAIKU z miniatur. Kiedyś ... kiedyś - byłem gorliwym zwolennikiem (pomysłodawcą?) utworzenia takiego adresu, lecz obecnie widzę zbyt wiele tekstów mianowanych przez autorów do gatunku literatury haiku, aby nie dostrzec kolejnego zarzewia kłótni. Bo niby kto ma rozsądzić, czy to jest haiku, czy po prostu miniaturka wiersza białego?. Wśród wątpiących zapewne znajdę się i ja ..

~~

przykład "antyhaiku" - czyli tekstu zapisanego klasycznym metrum 5+7+5 .. i więcej nic go nie łączy z tym gatunkiem

...

dzisiaj mam labę

- szef nie przyszedł do pracy

więc piszę bzdury

Edytowane przez bronmus45 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jak można zatem umieścić tekst na stronie HAIKU, pisząc że to nie jest haiku?!!! Taka praktyka była słuszna w ogólnych MINIATURACH - którą i ja stosowałem - ale nie w konkretnym adresie. To tak, jakbyś spróbował zaśpiewać "Międzynarodówkę" na wigilijnej pasterce ..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Przecież osobny dział haiku już istniał tutaj przez jakiś czas .. i w końcu po wielu kłótniach - bo moja wiedza jest bardziej "mojsza" niż "twojsza" - Mateusz posklejał wszystkie miniaturki do kupy. Ja to już przeżywałem i nie chciałbym "powtórki z rozrywki". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Powtarzam więc po raz .. kolejny. Nie mam zamiaru negować decyzji administratora, lecz mam prawo wyrazić swoje zdanie na ten temat, podparte autentycznym doświadczeniem z dosyć długiego okresu, gdy taki właśnie dział tutaj istniał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie chce mi się szukać kilka lat do tyłu, kiedy to po tożsamych tłumaczeniach (jak Twoje) nakłoniłem Mateusza do utworzenia strony HAIKU - tak samo było i ze stroną LIMERYKI. Co do tak szlachetnego i uświęconego wieloletnią tradycją gatunku poezji zaliczanej ogólnie do HAIKU, bardzo niedługo się przekonałem, że to był błąd .. Długo byłoby mi tłumaczyć - robiłem to już wielokrotnie w poprzednich latach - ile dobrego uczynił dla popularyzacji haiku w Polsce p.Czesław Miłosz, ale również ile złego .. Na jego bowiem tłumaczeniach via angielski wyrosło wielu kolejnych twórców, opierając się jak na świętości na przekładach laureata Nobla. Tymczasem wiele jego przekładów jest po prostu nie tylko nic nie warte - brak w nich japońskiego klimatu rozumowania - ale i wielce szkodliwe. Dzisiejsze tłumaczenie samemu sobie przy pomocy tłumacza Google z oryginału o wiele bardziej trafia w moją (i chyba nie tylko) wyobraźnię. 

I właśnie na tej zwichrowanej podstawie Miłoszowych tłumaczeń powstawało i nadal będzie powstawać wiele zarzewi kłótni. 

 

Taka to, wytworzona tutaj atmosfera była również przyczynkiem do usunięcia się mojego na jakiś czas w okolice śmietnika tutejszego forum, by tam sobie pisać do woli, bez potrzeby zaglądania na stronę główną. I chyba znowu odejdę na margines, aby tutaj nie przeżywać profanacji haiku, limeryków ..

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Czy do Was nie dociera, że to już było i Mateusz się wycofał po jakimś czasie?!!! 

Zachwycasz się moskalikami - a gdzie ich umieścić? Są bardziej rozpoznawalne niż haiku i dla nich zatem można byłoby utworzyć osobną stronę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wiśta / wio - łatwo pomyśleć .. z wykonaniem już gorzej. Bowiem wątek za niedługo spadnie poza stronę i tyle go widzieli. Chyba .. żeby był "uprzywilejowany" i każda nowy wpis wynosi go na czoło tabeli .. To wtedy sam osobiście założę takie "cóś" 

Pingwin

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Faktycznie - czasami tam też zaglądam .. W takim razie poszperam w zapiskach i coś wykombinuję - lecz chyba dwa w jednym - nie tylko moskaliki, ale i jakieś inne na dokładkę - równie krótkie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bashō Matsuo 

 

Shio-dai no haguki mo samushi uo no tana

      W sklepie rybnym
      Dziąsła solonych leszczy morskich
      Są zimne.

..........................

Chimaki musubu katate ni hasamu hitaigami

      Owijając ryżowe knedle liśćmi bambusa
      Jedną ręką dotyka
      Włosów nad czołem.

............................

   Harusame ya hachi no su tsutou yane no mori

      Pada wiosenny deszcz;
      Z dachu przecieka
      Prosto do gniazda os.

........................................

    Asa-tsuyu ni yogorete suzushi uri no doro

      W porannej rosie
      Brudny, lecz świeży,
      Ubłocony melon.

............................................

      Shiho yori hana fuki-irete nio no umi

       Ze wszystkich stron
      Lecą płatki wiśni,
      Wiatrem gnane do jeziora Nio.

.............................................

       Meigetsu ya kado ni sashi-kuru shio-gashira

       Jesienna pełnia księżyca;
      Spieniony przypływ
      Toczy się aż do wrót.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to jest ciekawe i mądre spostrzeżenie :) Dzięki za refleksję i zatrzymanie się pod wierszem :)   Pozdrawiam    Deo
    • Popada; rano narada - pop.    
    • @poezja.tanczy   Dzięki. Pozdrawiam.   @Jacek_Suchowicz   A ziemia wiosną się odrodziła...   Dzięki.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...