Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

"Badania nad tłumaczeniem brazylijskiej poezji konkretnej"


Rekomendowane odpowiedzi

Zresztą udało mi się w miedzyczasie nawiązać korespondencję z autorką strony graficznej tej publikacji i okazało się, że wydawnictwo było w 100% sfinansowane przez Ministerstwo Kultury, więc było dystrybuowane za darmo. Na szczęście autorka zachowała sobie trochę egzemplarzy i obiecała mi jeden.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

Co Wy wyprawiacie? To już na forum dyskusyjnym nie można zainicjować dyskusji? Czy można ale tylko taką, która będzie mieścić się w Waszym pojęciu i stylistyce? Chcecie zarżnąć to forum czy tylko trzymać na poziomie Pruszkowa lub Szczecinka by nic nie zakłócało rymowanek dostających dużo serduszek?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Uderz w stół .. a nożyce się odezwą

 

- czyli Ty sam, w odpowiedzi na takie oto stwierdzenie faktu:

 

kryptoreklama - i to już kolejna "pod batutą" tego samego użytkownika. Poprzednia czeka "na pomoc" w Hydeparku. No, ale .. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mateusz czy mogę jakoś trwale usunąć widoczność wszelkich śladów użytkownika Forum? By nie nadwyrężać nerwów człowieka nie chcę by cokolwiek umieszczone przeze mnie było dla niego widoczne. Jednocześnie samemu, nawet przypadkiem nie chcę natknąć się na przejawy jego istnienia. Tak byłoby najlepiej dla mnie i dla pozostałych użytkowników. On mnie zaczepia, a ja czasem daje się sprowokować. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Coś Tobie się "pomyrdało" Mateuszu.

To ja musiałbym go umieścić w ignorowanych, abym nie widział jego wpisów.

Już od wielu miesięcy - a może i lat - nie jestem w stanie przekonać Mateusza, że pozycja "ignorowane" nie jest nic warta - winno być blokowanie niechcianego użytkownika i wtedy na całości forum ten blokowany - w tym wypadku ja sam - nie miałbym możliwości jakiegokolwiek wpisu pod tekstem blokującego mnie. No, ale ..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ze względu na mechanizm cache'owania zawartości forum - niestety - nie ma takiej technicznej możliwości, by połączyć taką zachciankę, jednocześnie mając na względzie wydajność całego forum. Wiązałoby się to zarówno ze zmianą systemu wątków, odpowiedzi (bo inna osoba jako "ostatnia" musiałaby wyświetlać się na liście tematów, na liście subfor i tabelkach z boku) i masy innych niepotrzebnych zmian.

 

Bardziej korzystne z perspektywy użytkownika i wydajności forum jest przewinięcie wątku adwersarza zamiast składania mu wieńców pod każdym tekstem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest dokładnie tym o czym piszę - czepialstwem i stalkingiem jednego nielubianego autora - podbijaniem tematu sprzed ponad miesiąca, tylko dlatego, że strona autora chwilowo padła.

 

Kolejny taki wybryk zakończy się blokadą. Tym razem stałą.

 

Wątek zamykam, bo żadna z odpowiedzi (oprócz tej autora) nie wnosi nic do przedmiotu dyskusji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mateusz zablokował(a) ten utwór
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to jest ciekawe i mądre spostrzeżenie :) Dzięki za refleksję i zatrzymanie się pod wierszem :)   Pozdrawiam    Deo
    • Popada; rano narada - pop.    
    • @poezja.tanczy   Dzięki. Pozdrawiam.   @Jacek_Suchowicz   A ziemia wiosną się odrodziła...   Dzięki.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...