Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Femme fatale


Niewygodna

Rekomendowane odpowiedzi

Mówisz że
zgubę przynoszę
tracisz włosy i głowę
gdy tańczę 

 

wyznajesz uczucia 
nad morzem codziennie
obiecujesz jedno
spełnić życzenie

 

lecz ja
niczego nie pragnę

namiętnie kusić

porzucić, pozabierać


nie chcę
skończyć jako twoja
femme fatale

Edytowane przez Niewygodna (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choć rzadko tu się loguję, to od czasu do czasu czytam niektóre teksty,

m.in. Twoje. Wg mojego skromnego widzimisię, najbardziej one bliskie są ładnej poezji.

Co rzuca się w tym tekście jako nadmiar, to kobieta fatalna;

 

tytuł

zgubę przynoszę

tańczę jak Mata Hari

jak syrena

i na końcu - femme fatale.

 

A przecież można tylko musnąć ten tekst jednym, góra dwoma synonimami kobiety fatalnej,

a skupić się nad iście poetyckim przesłaniu, wtedy tekst stanie się pełnoprawnym wierszem :)

Życzę wyrafinowanej weny

i pozdrawiam

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Faktycznie, usunęłam. Jeszcze się uczę wyważać. Nie chcę być gadułą, a z drugiej strony staram się by przekaz nie był niezrozumiały przez brak odpowiednich słów.

 

 

Bardzo mi miło, te słowa dużo dla mnie znaczą, zwłaszcza, że jestem dopiero na początku tej drogi i wiele muszę się jeszcze nauczyć.

 

Również pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Inwersja na samym początku wydaje mi się niepotrzebna. Całość zainteresowała, ale widzę możliwość 'odchudzenia' treści

o zbędne, wg mnie, drobiazgi. Trochę inaczej układają mi się wersy i... nie powielałabym tytułu w puencie.
Czytam 'po swojemu', to jakaś tam wersja zapewne. Wybacz mieszanie, ale czasem jakaś treść skusi, po prostu.

"ukośniki" pomijałam.
 

      Femme fatale

 

mówisz że przynoszę zgubę 
tracisz zmysły gdy tańczę

 wyznajesz uczucia 
obiecujesz codziennie 
spełnić życzenie

 

nad rzeką

niczego nie pragnę
namiętnie kusić

nie chcę

 

skończyć
jak

 

... i wracam do tytułu

Pozdrawiam.
 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Śpieszę z wyjaśnieniami :)

 

Tak, na pewno jedno życzenie. Jest to odwołanie do jednego życzenia Salome, która kazała zabić Jana Chrzciciela.

 

Codziennie nad rzeką swoje uczucia wyznawał Scylle były rybak, ona jednak cały czas odmawiała, więc zmiana wersów zmienia lekko sens.

 

A jeżeli chodzi o inwersje to sama się zastanawiałam, w końcu zostawiłam.

 

Ślicznie dziękuję za czytanie i komentarz z własną propozycją.

 

Pozdrawiam i przesyłam uśmiech ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A teraz moja propozycja:

 

Mówisz, że zgubę przynoszę,

tracisz zmysły, gdy tańczę.

 

Codziennie nad rzeką

wyznajesz uczucia

i jedno życzenie

obiecujesz spełnić

 

lecz ja

niczego nie pragnę.

 

Kuszę, porzucam,

pozabieram

namiętnie.

 

Nie chcę być jak twoja

famme fatale.

 

Ciekawy pomysł na wiersz :)) Ale wykorzystanie motywów dotyczących okoliczności śmierci Jana Chrzciciela oraz miłości rybaka Scyllie, są bardzo mocno zakamuflowane i Ty tylko o tym wiesz, z wiesza to bezpośrednio nie wynika, więc dobrze by było delikatnie naprowadzić czytelnika. Wtedy wiersz zyska na wartości. 

Pozdrawiam :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo mi miło, że zawitałaś @MaksMara :)

 

Twoja wersja jest bardzo dobra, tylko z jednym moim ale; 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Nie chcę być jak femme fatal, czyli mimo tego wszystkiego co tak zauroczy faceta na końcu nie chcę robić tych wszystkich rzeczy prowadzących do upadku mężczyzny. Chciałam żeby to było odbierane na zasadzie:

 

kusić, porzucić... nie chcę

i dalej jakby do tego po zastanowieniu

(nie chcę) skończyć jako twoja femme fatale :) 

 

Na samym początku jak wstawiałam wiersz zastanawiałam się czy nie dodać odnośników, żeby naprowadzić czytelnika, myślisz że to dobry pomysł? 

 

serdecznie pozdrawiam i przesyłam uśmiech :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Przeczytałam Twoje objaśnienie do wiersza. W takim razie nic nie zmieniaj, tylko zrób jeden Enter.

 

Można by jeszcze pokombinować np

 

Mówisz że 

zgubę przynoszę

tracisz włosy i głowę

gdy tańczę

 

Edytowane przez MaksMara (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Bardzo dobre! Jeszcze jako odwołanie do Samsona :))

 

Tylko właśnie, czy dawać odwołania pod wierszem, czy już to że zostało wyjaśnione pod nim, w komentarzach wystarczy? 

Edytowane przez Niewygodna (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ślicznie dziękuję za pomoc :)

 

Chodzi o przemiane Skylle (lub Scylle) - mitologia grecka.

W skrócie, Skylle była piękną dziewczyną, która często chodziła nad rzekę i tam zakochał się w niej były rybak, przemieniony w bożka. Wyznawał jej miłość każdego dnia, lecz ona z dumy go odrzucała. Bożek ten poszedł prosić o pomoc Kirke i tu są rozbieżne wersje mitu, jednak dziewczyna skończyła jako potwór morski i nie była kochana już przez nikogo, także przez tego rybaka.

 

Mam nadzieję, że nic nie pomyliłam, mój brat był fanem mitologii :) 

 

życzę miłego wieczoru :)

 

edit: odbywało się to nad morzem, nie nad rzeką.

Edytowane przez Niewygodna (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Czy myślisz że ciebie prowadzę? Szanuję od zawsze twą wolę. Wybierasz kierunki wydarzeń, zaliczasz wykroty z mozołem.   A drodze wygodnej i gładkiej, takowej przenigdy nie ufaj. Lecz pozwój, by Bóg twój od teraz, prowadził i nie dał ci upaść. :)  
    • Dokąd prowadzisz mnie drogo, zanim spod nóg się usuniesz? czy w wiekiem będziesz mi bliższą, abym cię mogła zrozumieć? Ile masz w sobie zakrętów, za którym już cisza głucha? Czy mogę z jasnym spojrzeniem, bardziej niż sobie zaufać?  
    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...