Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Dobry Satyr - Z okazji urodzin


Rekomendowane odpowiedzi

... próbując poprawić autora, żeby nie bolało i nie blokowało, kiedy czyta...

... co mówić czytelnik, za każdym razem to samo...

... nie wolno psuć wierszy...

... co mówić własnych...

 

... wieczna potem mordęga... autora, co mówić czytelnika...

 

Prawda? Kiedy nam serce uczucie rozpiera

I z duszy uniesienie namiętne wypiera:

Nagle widzim gdzieś z boku szpetną twarz satyra,

który oczy przymruża, patrzy w nas i zżera.

 

Drwi — a my zawstydzeni milkniem — i przepada

Chwila ekstazy duszy, albo szału serca;

Z iluż skarbów nas samych i ludzkość okrada

Ten wiecznie czuwający nad nami szyderca!

 

... teraz da się czytać, nic nie męczy czytelnika...

... może i autor nareszcie odpocznie na wieki...

... nie zerkając do świata żywych co chwila...

... czekając, że może ktoś, ktokolwiek...

 

... może ktoś poprawi...

... wieczność oczekując...

... aby tylko... aby tylko wreszcie...

... żeby tylko odpocząć po wiekach...

 

... nareszcie...

 

Z okazji urodzin... Pan Tetmajer może odpocząć...

Nareszcie... Wszystkiego najlepszego.

 

Ja.

Satyr.

DS`. czyli...

 

... mówią o mnie Deus Satan, gdyby ktoś pytał...

... nie każdy może wiedzieć, oczywiste...

 

... wszystkiego dobrego...

... i żeby mnie nie mylić... ja jestem dobry Satyr... nie ten zły...

... coś z tym 'szydercą' i tak nie pasuje, coś rytm czytania mi psuje, hmm...

... może nie trzeba przemieniać tych rymów, co drugi wers... to coś psuje... zawsze coś nie pasuje, coś się blokuje, coś nie tak, hmm...

... nie lepiej pisać prosto od siebie zawsze?

Wtedy poezja sama się układa, jeśli prawda jest pisana, jak się myśli, się pisze... i gotowe...

nie wolno zmieniać! Nie wolno pracować nad wierszami... pisze się tylko! Prosto jak leci...

nie inaczej przecież, komu życie własne i tych co czytają... nie tylko za życia, ale wiecznie, miłe...

... o ból przyprawia serca, każda drobna zmiana...

... potem wylew, śmierć, zawał... cierpienie wieczne, za życia i potem...

... i nie ma szans zmienić, poprawić na prawdę, jak miało być...

 

Prawda?

 

... kto nie umiera cierpiąc katusze... zmieniając swoje?

... co mówić innych?...

... co mówić... cokolwiek?...

 

Nie wolno zmieniać tego, co jest... jakie jest...

każda zmiana oznacza śmierć i cierpienie...

wieczne... oczywiste...

 

AmenDS`.

 

- ... jeśli zły Satyr gapi się i kradnie, zżera?

- ... dobry musi dawać i karmić, pilnować, żeby złego nie było...

ni pomyłek, które mogłyby zabijać...

dając dobre, poprawiając, pilnując, czekając, żeby pewność mieć...

żeby móc... w znaczeniu człowiek, który robi coś...

 

... nie cierpieć potem, wiecznie, robiąc coś... cokolwiek...

... i dopiero zostawić... zapominając...

dalej idąc, do następnego...

aby zła nie było ani się ostało...

jedynie dobre, żeby pozostało... nie inne...

 

Amen.

 

... ciężka praca Satyra...

... jednego i drugiego...

... jeden musi zniknąć na wieki...

... prawda? Czy nie?

 

Teraz ciężka praca człowieka, który czyta...

 

- ... wypiera? - i trzeba się zastanawiać...

 

Wyszłoby, że jestem jakiś zły jednak, Satyr... jak Szatan... bo ludzie wierzą mi... a może kłamię? Hmm...

 

... i teraz lepsze słowo... 'wzbiera'...

 

I może teraz lepiej?

 

Let's see...

 

Prawda? Kiedy nam serce uczucie rozpiera

I z duszy uniesienie namiętne [nam] wzbiera: [wybiera]

Nagle widzim gdzieś z boku szpetną twarz satyra,

który oczy przymruża, patrzy w nas i zżera.

 

... już prawie wiersz gotowy... nadal trzeba szukać...

 

... nie jestem zły Satyr... jestem ten drugi... dobry...

tylko pokazuję, jak ratować umarłych, żywych i światy całe...

żeby mogły pozostać jakie są, oryginalne...

dobre, a nie inne... oczywiste... amends`.

 

... i żeby ludzie nie dali się zwieść, ani oszukać, kiedy ktoś twierdzi... cokolwiek... jak w przykładzie...

 

... potem poprawię... i pokażę... nie spieszy się, cierpienie wieczne... oczywiste... amends`.

 

Potem ktoś powie:

 

- Nie wolno zmieniać wierszy! - powiedział Satyr, pokazując, jak należy zmienić, zmieniając...

genialny przykład, no naprawdę...

Nie wolno zmieniać wierszy! ...

i teraz ciężko pracuje pokazując,

jak się zmienia na prawidłowe...

o naprawdę... to jakiś żart?

 

... no właśnie...

 

Nikt nie rozumie Satyra, zawsze potem go oskarżają o wszystko...

 

... a Satyr stara się pomóc... to mówią, że jest jakiś czubek...

... sam sobie przeczy i jeszcze udowadnia, no naprawdę...

... i co potem można myśleć o Satyrze?

 

... potem powiedzą, że to bardzo przebiegły Szatan...

najpierw uczy ludzi, jak nie dać się zwieść...

daje przykłady, pokazuje, naucza...

będąc Szatanem, któremu nie wolno nigdy ufać, oczywiste...

 

... no i właśnie...

 

Nikt nie rozumie Satyra, zawsze potem go oskarżają o wszystko...

 

... a Satyr stara się pomóc... to mówią, że jest jakiś czubek...

 

... sam sobie przeczy i jeszcze udowadnia, no naprawdę...

 

... i co potem można myśleć o Satyrze?

 

Drwi — a my zawstydzeni milkniem — i przepada...

Z iluż skarbów nas samych i ludzkość okrada

Chwila ekstazy duszy, albo szału serca niknie;

Ten wiecznie czuwający... szyderca! Niech zniknie!

 

Wiecznie samotny pozostając...

Wiecznie ucząc, prowadząc, podpowiadając, pomagając...

Wiecznie samotny pozostając...

 

... jak zawsze i niezmiennie...

tak musi być, oczywiste, jak widać...

 

Ja. Satyr.

DS`. czyli...

Z okazji urodzin luty'2018.

 

... niech pozostanie... jak zawsze...

dla nauki... jak zawsze...

i tak mnie potem oskarżą, oczywiste... jak zawsze...

nie ważne, oczywiste...

 

amends`.

Edytowane przez Smakul (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Dokąd prowadzisz mnie drogo, zanim spod nóg się usuniesz? czy w wiekiem będziesz mi bliższą, abym cię mogła zrozumieć? Ile masz w sobie zakrętów, za którym już cisza głucha? Czy mogę z jasnym spojrzeniem, bardziej niż sobie zaufać?  
    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to jest ciekawe i mądre spostrzeżenie :) Dzięki za refleksję i zatrzymanie się pod wierszem :)   Pozdrawiam    Deo
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...