Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Jak powinien wyglądać komplement


animuslumen

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Deonix

Chwała Ci za tę korektę, bo tylko brakuje, aby pod wierszem prowadzić jeszcze dysputy o depilacji łechtaczki.

To tak na marginesie.

 

Rozumiem intencje Autora, i to piękne intencje, aby wydać tomik o kobiecie. Ale ten wiersz o komplementach - jak już jakaś komentatorka zauważyła - to raczej wykaz nakazów/zakazów ograniczających kobietę. A gdzie komplement, ten najpiękniejszy ?

Lubię, a nawet bardzo lubię rozmawiać z kobietami, i zdarza mi się powiedzieć im prawdę.

Wtedy słyszę -"Dziękuję" lub "Dziękuję za komplement"

Ja na to: - To nie komplement, to prawda, którą pozwoliłem sobie powiedzieć.

 

Kiedyś Ani ogrodniczce (właścicielka ogrodnictwa) powiedziałem, że dla mnie jest ona uosobieniem kobiecości.

I dodałem: 

- Gdyby ktoś zapytał mnie o definicję kobiecości, odpowiedziałbym - Idź popatrz na Anie ogrodniczkę

- to jest żywa definicja kobiecości.

 

Od tamtego czasu, Ania, prawie zawsze kłania mi się pierwsza, a jest to dla mnie krępujące, bo staram się zawsze kłaniać pierwszy kobiecie.

Tym samym zostałem ukarany przykładnie :)

 

Pozdrawiam

i przepraszam za przydługi wywód,

ale on w temacie komplementacji.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Żaden nakaz, wiersz zaczyna się od proszę. A sama pointa mówi wszystko, jaka by nie była jest jedyną. Natomiast przesadzony makijaż może być powodem kompleksów z winy faceta. PROSZĘ czytać poezję ze zrozumieniem. Mimo

wszystko dziękuję za „przeczytanie” ;).

Edytowane przez Animus_Lumen (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy wiedzą, że mężczyźni to wzrokowcy. I już jak sobie którąś atrakcyjną upatrzy, to ją prosi- bądź naturalna, taka mi się najbardziej podobasz. Nie depiluj brwi, nie maluj oczu ani ust, po co ci na paznokciach lakier, itp.wystarczy ci porządny prysznic. Kosmetyczka, fryzjerka po co? Może jeszcze z dentysty zrezygnuj!

 Robią to dla siebie, nie dla kobiety, żeby inny facet się za nią nie oglądał. 

Szanowny Animus Lumen, Twój wiersz jest dobry, ale tylko dla Twojej kobiety, która się na to godzi. Pozostałe podniosły rebelię.

 

Pewien poeta za pomocą wiersza

powiedzał pani, że najnaturalniejsza

zero depilacji

kolory do kasacji

a ona mu na to, że jej umniejsza.

 

pozdrawiam :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Czy ja wiem, czy wszystkie podniosły rebelię? Może nie udało mi się do końca czytelnie przekazać, co mam na myśli, dlatego już była jedna konkretna korekta, ale w życiu bym swojej kobiecie nic nie nakazywał. Przecież pionta wyraźnie mówi: jesteś piękna jaką stworzył Cię Bóg... dla mnie kobieto mojego życia. Nie wiem jak inaczej mam to wytłumaczyć i co jeszcze poprawić w wierszu? :)

Edytowane przez Animus_Lumen (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Słuchaj, to Twój wiersz, nie musisz nic poprawiać. Ciesz się, że wywołał taką dyskusję, w odróżnieniu od innych bez komentarzy. Powinieneś być bardzo zadowolony. Dzięki Twojemu Najlepszemu komplementowi napisałam dwa limeryki. Czyli temat jest na topie - można jeszcze wiele pisać. Inaczej mówiąc: jest popyt.

Gratulacje :))

Edytowane przez MaksMara (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wszelkie sugestie mile widziane, zawsze korzystam i dziękuję, jeśli coś ma sens, najpiękniejsze o poranku to znaczy, wtedy kiedy nie są pomalowane, bo rano nie są, bo lubię się przy niej budzić, pięknej, nagiej (czyt. bez makijażu) i z uśmiechem, który dodaje mi energii na resztę dnia, huh :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki gorący temat :) to i ja dodam swoje trzy grosze. Uważam, że młodość wystarcza za cały makijaż, niestety z wiekiem trzeba sobie trochę dopomóc i wprowadzić niezbędne korekty. Pomijam fakt umiejętności zrobienia dobrego makijażu, często kobiety się niestety postarzają. Odnośnie wiersza - subtelne wyznanie, bo tylko w oczach zakochanego mężczyzny kobieta wygląda zawsze pięknie.

Egzegeta - piękny utwór.

Pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To chyba najlepszy komentarz, odnośnie piękna kobiety, a tyle się już przewinęło, bo co do wiersza to każdy ma prawo do swojego zdania :). Wiersz oczywiście ewoluował, więc jestem równie wdzięczny za nagatywną krytykę, co pozytywną, równowaga w przyrodzie musi być :P. Natomiast komplement egzegety piękny, a tym samym świetny pomysł na wiersz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

S.Grochowiak, Introdukcja

 

Można przypomnieć, że Jan III na dwa tygodnie przed powrotem do domu, tfu, pałacu, pisał do Marysi żeby się nie myła. Niektórzy lubieją bardzo pikantne zapaszki. A dla kochającego mężczyzny ...

Ja tam mojego Misia całuję w mięsko. Kobiety są nieco zbyt przewrażliwione na tym punkcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to jest ciekawe i mądre spostrzeżenie :) Dzięki za refleksję i zatrzymanie się pod wierszem :)   Pozdrawiam    Deo
    • Popada; rano narada - pop.    
    • @poezja.tanczy   Dzięki. Pozdrawiam.   @Jacek_Suchowicz   A ziemia wiosną się odrodziła...   Dzięki.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...