łatwo umiera się z zimna
wokół wrzawa i ferment
potem ciach - koniec
ten spokój powiadasz
błoga szarość…
a tam euforia!
i pocałunki!
i lśniąca Bogini!
płatki srebra złota
usta nabrzmiałe secesją
tu zaś noclegują żule
żule i ci-jak-żule
resztkami godności owijają
ceglane podmurówki
ciułają to ciepło
ciepełko
powoli oddają
sączą -
rybia krew Klimta
nie będzie czerwieńsza
@Gosława Mnie fascynuje choreografia szpaków, kiedy lecą chmurą. Reniu, mieszkasz w oazie natury i to ujawnia się w Twojej poezji. Pozdrawiam serdecznie.:)