Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

pytanie


Jacek_Suchowicz

Rekomendowane odpowiedzi

Jak kupic ?  Prawda niestety jest okrutna i pokazuje ja historia przez wszystkie wieki, że agresywna mniejszość moze podporządkować uległą wiekszosc. Hitler choćby to jeden z ost przykładów. Nie boje sie islamu mam nawet kolegów, z którymi utrzymuje przyjacielskie kontakty...ta mniejszość eksternistyczna mnie przeraża i jak widać po innych krajach przez swoja tradycje roszczeniowa bardzo wiele zmienili w systemie Europejskim. Czystość w Niemczech jak sama zaznaczyłaś wychodził jedynie z poszanowania przepisów i nie zależały od cięć budżetowych. Napływający muzułmanie niechca sie asymilować jedynie zmieniać system by był wygodny dla nich.

 

Patriotyzm to tez walka w obronie wartości i tradycji w ktorych żyjemy ... Nie tylko niemcy uwsteczniają swoje przepisy by były przeciw emigrantom ale równiez Norwegia Szwecja Francja 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witam -  przepraszam że się wtrącam -  Marcinie Agnieszko wszystkiemu winna polityka Hitlera - Niemcy

mając taki grzech na sumieniu musieli się otworzyć być tolerancyjni - musieli światu pokazać że to był

zbieg okoliczności który tak a nie inaczej się potoczył - ja Niemców rozumie - otworzyli granice - przeholowali z tym

to fakt.

No ale jak mieli się zachować  - pomyślcie o tym...

Nikt nie przewidział tego że tak to się mocno przeciwko nim obróci -  Europa musi siąść przy jednym stole i znaleźć rozwiązanie

z tej tak groźnej sytuacji.

I to szybko...ja osobiście popieram politykę rządu który mało ma mocnych cech - mówienie  mową kościoła że trzeba pomagać

nie jest w tym momencie na miejscu.

Mamy przyjmować uchodźców  w imię czego -  mamy wszyscy zginąć by ratować mniejszość -  nie nie ja pod tym się nie podpiszę ani myślą ani słowem.

Mam nadzieje że nie nudziłem ... taki jest mój pogląd na tą sprawę.

                                                                                                                                                                               pozd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie moge sie zgodzic z twoim zdaniem Waldemarze choc moze ono jest prawdziwe. Ja patrze na ten aspekt z punktu widzenia gospodarki panstwa europejskie zwalniaja bo społeczeństwo sie starzeje dzieci rodzi sie mniej etc. By ktos zarabial na nasze emerytury trzeba wiecej dzieci lub wpuscic emigrantow... niestety ci ktorych wpuscili to ludzie ktorym zalezy na zasilkach.... z mojego punktu widzenia i z wiadomosci odbieranych przez inmarsat na statku najwiecej uchodzcow wzywalo pomocy pomiedzy tunezja a lapadocją czyli troche daleko od dzialan wojennych: )

Pozdrawiam 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Marcinie ponowie - masz prawo do takiego zdania z którym ja katolik się nie zgadzam  -  do czego mam prawo.

Twoim zdaniem warto ponieść  ofiary -  tylko zapytam ponownie w imię  czego... jak się zachowasz gdy kiedyś czego 

nie pragnę  - ciebie zaboli  coś na co są zdolni owi przybysze.

Tak Marcinie ciężki to problem.

Na tym zakończmy - nim się poróżnimy...ja wiem swoje a ty swoje .

                                                                                                                                                      Dobrej fali życzę

Edytowane przez Waldemar_Talar_Talar (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Drogi Panie Jacku, czy my w tej chwili, wogóle coś budujemy..? zadaje sobie poważne pytanie...Podam taki przykład, otóż, parę miesięcy temu potrzebowałam wyrobić nowy dowód, zrobiłam zlecenie przez epua, to taka strona internetowa dotycząca ważnych dokumentów, a następnie pojechałam do Polski do przyjaciół, z zamiarem odebrania mojego dowodu. Jakże sielankowo, powoli płynie czas w Warszawie, społeczność nie strudzona, nie przepracowana, wszyscy przytomni, każdy narzeka na brak środków takich i owakich, a ile czasu temu w rozmowie poświecą, to zaraz widać ile  czasu i na przemyślenie poświęcił. Byłam także w urzędzie pracy, gdzie należało się nam 4o minut po sześciogodzinnym oczekiwaniu, a także w opiece społecznej, gdzie nie było żadnych kolejek a pracownice krążyły pomiędzy kuchnią a pokojami,a wszystkim towarzyszył łagodny beztroski nastój, Byłam w przychodni, gdzie lekarz wyleczył mi w ciągu trzech dni, stan zapalny oskrzeli, którego nie mogłam w Niemczech zaleczyć długie miesiące,byłam na starym mieście , na którym, na palcach jednej ręki policzyłabym turystów choć to luty był, wiec bilety lotnicze najtańsze na całym świecie Nie spotkałam ani jednego kontrolera biletów, ani w pociągu ani w metrze, ani gdzie indziej(to możne akurat uzasadnione, smog białą chmurą wisiał nad miastem, w banku dwukrotnie spędziłam cztery godziny czekając w kolejce ( na sześćdziesiąt osób trzy stoliki z przedstawicielem) każdy klient obsługiwany powyżej 15 minut, w supermarketach ceny są jakie są, koszyki z zakupami wypełnione ledwo na dnie, sprzęt komputerowy nieproporcjonalnie drogi w stosunku do zarobków, tylko jeden tani lider oferujący sieć internetową czy telefon z abonamentem,karty telefonicznej na krótki pobyt z prostą obsługą doładowania.. nie znalazłam...Z ewentualnych polskich zarobków , mieszkania w Warszawie, czy nawet pod Warszawą nie wynajmę bo za drogo.. więc na czym, proszę państwa , zarabiamy. Mój pobyt był krotki, tylko dwa tygodnie i przyznam czułam się jak w raju, taki spokój, tyle beztroski, pogodzenia z bezrobociem czy pracą  jedynie ubezpieczeniem w kieszeni i skromnym zarobkiem.. niechęć do wszelkich form samodzielnych wolnych zawodów , bo to się nie opłaca..nic się nie opłaca , bo nikt nic nie nabywa... więc na czym zarabiamy?... pozostanie dla mnie tajemnicą..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowna Pani  w opisie zawarła pani patologie dnia codziennego: urzędy, gdzie pracują pociotki pociotków, przychodnie - kolejna bezkarna kasta itd... czyli pozostałości po rządach ponad 25 postkomuny. Kraju rozprzedanego gdzie jedynie drogi są budowane dla tubylców  ( a tak się miejscowym wydaje i tak ma być)

Rozgrabienie przez postkomunę można tylko przyrównać do Polski porozbiorowej - ba i to chyba za dużo. Franciszek Józef dbał o rozwój Galicji budując przemysł i koleje a tu było  wręcz przeciwnie (tysiące dróg kolejowych zlikwidowanych - tory rozkradzione a ziemia sprzedana, podobnie przemysł np stocznie).

Czy Pani wie że, w Warszawie elektrownią władają Niemcy - jak się coś nie spodoba w każdej chwili zalegną ciemności, przekaźniki telewizyjne telewizji polskiej w rękach zagranicznych spółek - w momencie sytuacji kryzysowej ( a taka była w grudniu ub. roku) - prawie we wszystkich awaria. Sądownictwo -  tragedia (tu przepraszam kilku uczciwych sędziów, z którymi też los mnie zetknął) itd.

Żydzi do ziemi obiecanej szli lat 40, Przed nami droga dłuższa choć w tym tunelu jest światełko.

W tej sytuacji o jakichkolwiek podejrzanych "uchodźcach" z krucjatą islamizmu nie ma mowy.

Pozdrawiam.

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to jest ciekawe i mądre spostrzeżenie :) Dzięki za refleksję i zatrzymanie się pod wierszem :)   Pozdrawiam    Deo
    • Popada; rano narada - pop.    
    • @poezja.tanczy   Dzięki. Pozdrawiam.   @Jacek_Suchowicz   A ziemia wiosną się odrodziła...   Dzięki.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...