Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

ABC Haiku


Jan Januszewski

Rekomendowane odpowiedzi

Czym jest haiku?

Haiku to nierymowana, trójwersowa miniaturka poetycka o układzie sylabicznym 5-7-5, rodem z XVII-wiecznej Japonii. Za jego prekursora uważa się powszechnie Matsuo Basho (1644-1695).Wcześniej haiku stanowiło element początkowy dłuższej tanki, uprawianej na japońskich dworach. Basho wyodrębnił z tanki pierwszy wers (trzy wersy stosuje się tylko w transliteracji tekstu japońskiego oraz w innych językach) i nadał mu rangę samodzielnego utworu poetyckiego, o treściach nie tylko żartobliwych, ale również liryczno-refleksyjnych. Klasyczne haiku dotyczyło przyrody i dzieliło się na haiku o wiośnie, lecie, jesieni i zimie. Od XIX w. podział ten zaczął zanikać. Obecnie nie ma praktycznie ograniczeń tematycznych – zgodnie z poglądem, że „wszystko jest naturą”…

Haiku opiera się o kanony buddyjskiej filozofii Zen. Jest ona z założenia przeciwna abstrakcji. Jej wyznawcy, jeśli filozofują, to tylko patrząc, słuchając, dotykając. Niezbędnym warunkiem dla piszącego haiku jest osiągnięcie stanu świadomości zwanego „satori”, w którym autor wyzbywa się siebie, całej swojej „bebechowatości” składającej się na własne „ja” i przenosi się w oglądany fragment natury. Dlatego nie ma tu podmiotu lirycznego. Sławne jest zdanie Basho, że o sośnie należy uczyć się od sosny, a o bambusie od bambusa. Haiku nie wymaga wyobraźni, ale umiejętności dostrzegania ukrytych prawd w otaczających nas przedmiotach i zjawiskach. „Jest ono wyrazem krótkotrwałego olśnienia, kiedy wglądamy w życie rzeczy” – to są słowa H.R. Blytha, autora 4-tomowego dzieła „Haiku” i 2-tomowej „Encyklopedii haiku”.

Haiku składa się z dwóch zasadniczych elementów: opisu oglądanego fragmentu przyrody (nie więcej niż dwa obrazy) oraz autorskiej refleksji, związanej z tym fragmentem. Refleksja ta może być wyrażona nie tylko słowami, ale też w inny sposób - np. przez odpowiedni dobór znaków interpunkcyjnych czy zastosowaną składnię. Może też być "ukryta" w sposobie zestawienia obrazów. Podstawowy błąd, popełniany przez początkujących adeptów haiku polega na tym, że już do opisu obrazów wprowadzają swoją autorską refleksję, która często nie ma nic wspólnego z obiektywizmem (np.”uśmiechnięte słońce”). Tymczasem refleksja autorska, chociaż wypływa z obrazów, ma być w stosunku do nich czymś zewnętrznym.
Mówiąc inaczej: jak najmniej poetyckich sztuczek (szczególnie antropomorfizmów, personalizmów i metafor) i jak najwięcej prawdy w opisie natury oraz jak najwięcej poezji i zaskoczenia w autorskiej refleksji.
Z punktu widzenia kolejności zapisu opis obrazów może być oddzielony od części refleksyjnej (np.dwa pierwsze wersy – obrazy, trzeci – refleksja) lub też refleksja może się z obrazami przeplatać. Wyjaśnię to na poniższych przykładach.

brunatne drzewa
liście mokną w kałużach
żal przemijania

Tutaj dwa pierwsze wersy zawierają obrazy, trzeci jest autorską refleksją.

po upalnym dniu
jakież wytchnienie niesie
noc pełna rosy

Tu refleksja zawarta jest w drugim wersie, a w pierwszym i trzecim obrazy.

sępy tych dolin
to nie milczące ptaki
lecz zwykli ludzie

A tutaj obraz to „zwykli ludzie”, natomiast reszta jest refleksją. Pozornie wydaje się, że „sępy tych dolin” to też obraz. Ale uzbrojeni w dotychczasową wiedzę łatwo odkryjemy, co jest realnym obrazem, a co poetycką refleksją.

Autorska refleksja bywa wyrażana w bardzo subtelny sposób. Weźmy dla przykładu takie oto haiku, którego autorem jest Frank K. Robinson:

dzisiaj też
śnieg na skrzynce do listów
nienaruszony

Tutaj refleksja wyrażona jest jedynie skromnym słówkiem "też". Bez niego byłby to tylko sam obraz. A "też" dodaje obrazowi istotnej symboliki - oto ktoś od dawna daremnie oczekuje na upragnioną wiadomość.

Bywają też haiku, że refleksja autora jest wyrażona nie przez słowa, a zaskakujący sposób zestawienia obrazów. Weźmy takie XVII-wieczne haiku autorstwa Busona:

jaskółki
pod okapem pałaców
i ruder

Tutaj refleksja jest zawarta nie w słowach, a w zestawieniu obrazów. A jest ona tak oczywista, że jakiekolwiek jej objaśnianie czytelnikowi byłoby zwykłą łopatologią.

Wróćmy na chwilę do liczby sylab. W klasycznym japońskim haiku jest wymóg: 5-7-5. Pamiętajmy jednak, że sylaby japońskie to nie to samo, co angielskie czy polskie. Dlatego sens przenoszenia tego wymogu na grunt języków europejskich wydaje się wątpliwy. Znacznie ważniejsze od liczby sylab jest utrzymanie haiku w zgodzie z filozofią Zen (zaistnienie „satori”, wewnętrznego, krótkotrwałego olśnienia, pozwalającego wniknąć w istotę rzeczy). Jednak zalecam początkującym trzymanie się układu 5-7-5, gdyż taka dodatkowa trudność jest dobrym elementem treningowym.
Trzeba dodać, że ze względu na małą liczbę słów, którymi dysponujemy w haiku, nie wolno ich marnotrawić. Każdy wyraz powinien być istotny dla treści. Nie należy używać słów, służących wyłącznie jako dopełnienie liczby sylab. Od tego w dużym stopniu zależy wartość haiku.

W Europie i Ameryce Płn. od wielu lat mamy zalew autorów haiku. Trzeba jednak stwierdzić, że ze względu na różnice kulturowe i językowe tak naprawdę jest to tylko naśladownictwo, często bardzo powierzchowne. Świadomość tego faktu spowodowała, że coraz częściej twórczość tę określa się mianem haiku- images. Narzuca się pytanie, po co w ogóle w tej sytuacji używać pojęcia haiku? Wystarczyłoby przecież mówić po prostu o miniaturkach trójwersowych, które skądinąd mogą być przeurocze...

Techniki haiku

W 2000 r. w www.ahapoetry.com został opublikowany artykuł Jane Reichhold „Techniki haiku”. Autorka daje w nim przegląd technik, stosowanych na przestrzeni wieków przez poetów japońskich. Technik tych jest 20(!). Skupmy się chwilę na kilku najbardziej popularnych. Dodajmy dla jasności, że techniki te ukazują przede wszystkim sposoby tworzenia autorskiego komentarza, jako tej części, która decyduje o jakości haiku.

Technika Porównania
W komentarzu pokazuje się „część wspólną” pozornie całkowicie różnych obrazów:

lecą bociany
drzewa i kwiaty w pąkach
dzień dobry wiosno

Technika Kontrastu
Przeciwieństwa to jedna z cech natury. Ale trzeba umieć je dostrzec.

w zupełnej ciszy
trzepot motylich skrzydeł
rozkrusza skałę

Technika Zawężenia / Skupienia
Jeden z obrazów zawiera w sobie pozostałe.

tysiące kwiatów
ale ta jedna róża
będzie dla ciebie

Technika Relacji
Obserwowane obrazy pozostają we wzajemnym związku, który trzeba wykryć.

mały strumyczek
wpłynął do wielkiej rzeki
przybrał jej imię

Technika Nieprawdopodobnego Świata
Przyroda widziana oczami dziecka.

kwiatowy ogród
rozrzucone po ziemi
odłamki tęczy

Technika Zagadki
Na początku jest refleksja autorska. Rozwiązaniem jest realny obraz.

łodzie i ptaki
wyrzeźbione ze światła
zatoka w słońcu

Technika Żartu
Bardzo zalecana. Niektórzy uważają, że dobre haiku powinno zawierać subtelny humor.

szyja żyrafy
łączący głowę z resztą
figiel natury

Technika Czarnego Humoru
Haiku napisane tą techniką nazywa się senryu.

miasto ożywa
już otwierają sklepy
handlarze trumien

O innych technikach nie będę wspominał, gdyż ich użycie jest efektywne przede wszystkim na gruncie języka i kultury japońskiej. Wykaz tych technik (trochę inaczej zdefiniowanych niż w artykule J. Reichhold) można znaleźć w szkicu Andrzeja Tchórzewskiego: „Tyle zasad ile sylab, więcej zasad niż sylab”. Gorąco polecam tę bardzo interesującą lekturę.

A teraz zapraszam na małą zabawę.

Zachciało ci się napisać haiku.Usiądź więc wygodnie na tapczanie. Zamknij oczy. Odpręż się. Zapomnij o kłopotach. Spod przymkniętych powiek obserwuj pokój: pelargonie w skrzynce, paprotkę w doniczce, dorodny kaktus. Na fotelu przysypia twój ulubiony czarny kot. Nagle obudził się, zeskoczył na podłogę, wsadził nos w pelargonie, machnął ogonem po paproci. Zobaczył kaktus – i znieruchomiał. Naprężył grzbiet i ostrożnie obchodzi go dokoła, nie dotykając. Zaintrygowało cię jego zachowanie. Ale za chwilę już znasz przyczynę, olśniło cię, satori przemknęło przez ciebie... Na moment stałeś się kaktusem, czujnie nadstawiasz kolce. Kot też zrozumiał. Podkulił ogon i grzecznie wrócił na fotel. A ty chwytasz za długopis i piszesz:

czarny kot krąży
dookoła kaktusa
kolce czekają

Napisałeś haiku Techniką Relacji. Prawda, że to proste? Należało tylko nie przegapić okazji. A nie przegapiłeś, bo nie byłeś zaprzątnięty innymi sprawami.

Życzę wszystkim wielu wspaniałych haiku
J.J.


Zalecane minimum do przeczytania:

Czesław Miłosz: Haiku, 2000
Andrzej Tchórzewski: Haiku, 1999
Antologia Polskiego Haiku, 2001
Agnieszka Żuławska-Umeda (tłum.): Haiku, 2006

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobrze, że wreszcie ktoś napisał czym jest haiku, ponieważ czytając co niektóre wiersze zachodziłem w głowę o co tak naprawdę chodzi;) częstokroć niewiele one miały wspólnego z haiku. Specyfika tego gatunku stawia pewne wymagania dla piszących i właśnie owe wymagania stanowią istotę i charakter prawdziwego haiku. Dziękuję za zamieszczenie krótkiej "instrukcji" ;) była potrzebna. Pozdrawiam serdecznie Autora:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

la jasności, Jane Reichhold we wspomnianym artykule www.ahapoetry.com/haiartjr.htm
ani słowem nie wspomniała, że haiku zawiera coś, co nazywasz "autorskim komentarzem".
A na tym pojęciu (ba, na oczywistości, że haiku takowy komentarz zawiera, kwestia tylko,
w którym miejscu) bazuje cały Twój artykuł.


Pozdrawiam,
Grzegorz

PS. Pisanie tekstów, w których już w pierwszym akapicie autor udowadnia, że kompletnie
nie zna się na tym, o czym pisze, powinno podlegać karze za bełtanie innym w głowach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Szanowny Kolego, nigdzie nie napisałem, że to jest dosłowne tłumaczenie artykułu J. Reichhold. Był on dla mnie jedynie drogowskazem, przede wszystkim w części, dotyczącej technik haiku. Jeśli zaś chodzi o "Wiadomości podstawowe", a w tym szczególnie kwestionowane przez Ciebie zdanie, pragnę wyjaśnić, że pojęcie autorskiej refleksji było (i nadal jest) przedmiotem wielu dyskusji wśród czołowych poetów haiku. Miałem przyjemność brać udział w kilku takich dyskusjach. Szczególnie cenię sobie rozmowy z Andrzejem Tchórzewskim, jeśli to nazwisko coś Ci mówi. W tej chwili nie ma rozbieżności co do tego, że autorska refleksja jest w haiku niezbędna, jest tylko problem wielorakich sposobów jej artykułowania. Sposoby te mogą być bardzo subtelne. Weźmy dla przykładu takie oto haiku, którego autorem jest Frank K. Robinson
Frank K. Robinson

dzisiaj też
śnieg na skrzynce do listów
nienaruszony

Tutaj autorska refleksja wyrażona jest jedynie skromnym słówkiem "też". Bez niego byłby jedynie sam obraz. A "też" dodaje obrazowi istotnej symboliki - oto ktoś daremnie oczekuje od dawna na upragnioną wiadomość.

Bywają też haiku, że refleksja autora jest wyrażona nie przez słowa, a zaskakujący sposób zestawienia obrazów. Weźmy takie XVII-wieczne haiku autorstwa Busona:

jaskółki
pod okapem pałaców
i ruder

Tutaj autorska refleksja jest zawarta nie w słowach, a w zestawieniu obrazów. A jest ona tak oczywista, że jakiekolwiek jej objaśnianie czytelnikowi byłoby zwykłą łopatologią.

Jeszcze na chwilę wrócę do stwierdzenia, że autorka refleksja (czy też komentarz, jak czasami piszę) świadczy o jakości haiku. Otóż H.R. Blyth, autora 4-tomowego dzieła „Haiku” i 2-tomowej „Encyklopedii haiku”, jeden z czołowych autorytetów haiku, dał taką jego definicję: „Jest ono wyrazem krótkotrwałego olśnienia, kiedy wglądamy w życie rzeczy." I właśnie z tej definicji wynika niezbędność autorskiej refleksji - bo jak wyrazić to "olśnienie", jak nie przy pomocy słów (lub ewentualnie znaków interpunkcyjnych lub sposobu zestawienia obrazów)?
Dodam na koniec, że w swojej praktyce autora haiku, odkąd uświadomiłem sobie konieczność istnienia autorskiej refleksji, znacznie wzrosła liczba konkursów, w których zajmowałem czołowe miejsca. O czymś to chyba świadczy...

Niestety, z dużą przykrością muszę odnieść się do Twojego PS. Ono dotyczy nie tyle mnie, ile Ciebie, bo wskazuje na brak intelektualnej dyscypliny, która nie pozwala wyciąganie krytycznych wniosków przed merytoryczną dyskusją. Raczej to powinno podlegać karze, jeśli już przyjąć Twoje słownictwo. W gruncie rzeczy po czymś takim nie powinienem odpisywać na Twój kom. Zrobiłem to tylko w trosce o ewentualnych czytelników, którzy mogliby poczuć się zdezorientowani Twoją wypowiedzią.

Po zdrówko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowny Kolego,

Pana pierwotny tekst mówi o "komentarzu autorskim" - paru słowach wchodzących jakoby
w skład haiku. W odpowiedzi na mój komentarz używa Pan już innego pojęcia - "refleksji
autorskiej", czyli czegoś, co zachodzi w umyśle autora, co może, ale wcale nie musi zostać
wysłowione. Przecież nikt nie kwestionuje potrzeby takiej refleksji (stanu umysłu) przy
tworzeniu utworu z jakiegokolwie gatunku poezji. Ale czy nie rozumie Pan tego, że komentarz
i refleksja to nie to samo, że komentarz to refleksja ubrana w słowa? O te słowa właśnie chodzi.

Skoro już Pan zdążył się na mnie obruszyć, a ja wspomniałem o pierwszym akapicie,
to aby nie ciągnąć tego bezsensownego tematu, raczę Pana poinformować, że Pański
tekst z pierwszego akapitu sugeruje, że 1) tanka jest gatunkiem poezji o żartobliwych
treściach, 2) haiku wywodzi się od tanka, 3) istotna część haiku Basho zawiera treści
żartobliwe.

Nie jestem miłośnikiem tanka, przeczytałem ich pewnie nie więcej, niż 1000, jednak
nie przypominam sobie żadnej "żartobliwej" tanka. Również hokku Basho znam
tylko ok. 1000, ale żadne nie wydało mi się utworem o treści żartobliwej. Czy więc pisze
Pan o tych utworach, które są mi nieznane, czy pisze Pan o tym, co jest Panu nieznane?

Jeśli dla Pana tanka czy haikai no renga to jeden czort, komentarz i refleksja
to to samo, jeśli nie jest Pan w stanie jako czytelnik podejść do swoich tekstów,
by sprawdzić, czy przypadkiem nie sugerują one tego, czego Pan jako autor nie miał
na myśli, to proszę się nie brać za popularyzację haiku - poezji, w której dobór i akuratność
słów oraz sugestia stanowią podstawę warsztatu autora.

Pozdrawiam,
Grzegorz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ściśle rzecz ujmując, używam w swoim tekście obu form, co przyznaję, może czytelnika zdezorientować. Robiłem to świadomie, mniejsza w tej chwili o powody. Rzeczywiście lepiej będzie jednak, dla uniknięcia jakichkolwiek nieporozumień wprowadzić jedno pojęcie: "refleksja autorska", co za chwilę uczynię.

Rzeczywiście, po sięgnięciu do dodatkowych źródeł przyznaję Panu rację - tanka na ogół zawierala poważne treści, chociaż nieraz z elementami satyry czy ironii (nie czytałem jak Pan
tak wiele tych utworów i swoje wiadomości czerpałem ze źródeł wtórnych, które często są z sobą sprzeczne). Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo wczesne haiku, jeszcze sprzed czasów Basho, zawierały głównie treści żartobliwe, a i teraz niektórzy uważają, że dobre haiku powinno kryć w sobie subtelny humor.

Co do Pańskiego ostatniego akapitu powiem tyle, że rozumiem więcej niż się Panu wydaje. A na pewno rozumiem lepiej od Pana, na czym polega kultura dyskusji.
Na tym kończę rozmowę z Panem. Wszystkiego najlepszego.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sądzę, że kwestie, o których Panowie dyskutujecie, nie mają większego znaczenia dla autorów stawiających pierwsze kroki w haiku - a takich jest tu chyba większość. Nigdy dość przypominania o zasadach podstawowych bo przygoda z haiku jest fascynująca ale też bardzo wymagająca. Panu Januszewskiemu za trud, a jeszcze bardziej za bezinteresowną chęć pomocy początkującym, ze swojej strony bardzo dziękuję. Pozdrawiam - Ania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pani Aniu,

Ja nie mam nic przeciwko przypominaniu zasad podstawowych -
przedstawianiu zestawienia obrazów, nie stosowaniu metafor,
porównań, antropomorfizmów, personifikacji, itd.

Mamy chyba jednak prawo wymagać od ludzi, którzy takie zasady
przypominają, by podając w celach "edukacyjnych" wymyślone przez
siebie przykłady sami się do nich stosowali, a nie udowadniali nimi,
że sami nie rozumieją sensu napisanych (przepisanych?) przez nich zdań.

Jaki sens mają zdania "Haiku opiera się o kanony buddyjskiej filozofii Zen.
Jest ona z założenia przeciwna abstrakcji", jeśli zaraz potem serwuje się
czytelnikowi przykład utworu zawierającego pojęcie stricte abstrakcyjne
"figiel natury"?

Jaki sens ma zdanie "Niezbędnym warunkiem dla piszącego haiku jest
osiągnięcie stanu świadomości zwanego „satori”, w którym autor wyzbywa
się siebie, całej swojej „bebechowatości”..." jeśli zaraz potem zamiast
sugestii nastroju przy użyciu zestawienia obrazów, autor wywala na zewnątrz
swoje "bebechy": "żal przemijania"?

Jaki sens ma zdanie "Mówiąc inaczej: jak najmniej poetyckich sztuczek
(szczególnie antropomorfizmów, personalizmów i metafor) i jak najwięcej
prawdy w opisie natury oraz jak najwięcej poezji..." jeśli zaraz potem rzuca
się czytelnikowi przenośnie: "sępy tych dolin", "odłamki tęczy", "wyrzeźbione
ze światła", antropomorfizm "kolce czekają" lub nie mające nic wspólnego
z prawdą "trzepot motylich skrzydeł rozkrusza skałę"?

Przypominanie zasad to jedno, a wymyślanie swoich patentów w stylu
"komentarza autorskiego" oraz "ilustrowanie" zasad, to drugie i trzecie.

Pozdrawiam,
Grzegorz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Grzegorzu,
ponieważ zwrócił się Pan do mnie imiennie, czuje się wywołana do odpowiedzi. Szczerze mówiąc, nie bardzo rozumiem, co Pan chce udowodnić? Jeśli znajduje Pan w "Wiadomościach podstawowych" luki czy nieścisłości, proszę pomóc początkującym lepiej zrozumieć intencje Pana Januszewskiego podając własne przykłady i uzupełnienia. Z Pana komentarzy wynika, ze jest Pan znawcą tematu i z pewnością Pana wiedza i doświadczenie mogłyby być nam bardzo przydatne.
Wyraziłam swoje uznanie dla inicjatywy Pana Januszewskiego, ponieważ od dłuższego już czasu mało się dzieje na forum Haiku - proszę popatrzeć na ilość komentarzy. Mam wrażenie - przy czym podkreślam, że jest to wyłącznie moje subiektywne odczucie i nie chciałbym nikogo urazić - że w znacznym stopniu wynika to z niewielkiego doświadczenia autorów wstawiających swe próby lub ... braku odpowiedniego punktu odniesienia. Forum bez komentarzy słabnie. Szkoda, bo dawniej było tu więcej życia. Może ABC Pana Januszewskiego ma szansę przełamać ten zastój? Byłoby fantastycznie, gdyby Pan zechciał się włączyć do współpracy.
Pozdrawiam - Ania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pani Aniu

Nie powinienem w zasadzie włączać się do rozmowy między Wami, ale zmusza mnie do tego bezsensowność zarzutów,wyartykułowanych przez p. Grzegorza w jego wypowiedzi do Pani. Widać, że człowiek kompletnie nie rozumie, czym jest obraz a czym refleksja autorska, a mimo to próbuje uchodzić za znawcę. Proszę uważnie popatrzeć na mój artykuł pod kątem jego zarzutów wysuniętych w poscie do Pani - na pewno zauważy Pani ich absurdalność. Może jednak lepiej byłoby, żeby p. Grzegorz nie włączał się do pomocy początkującym, bo może im tylko zabełtać w głowach :(

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Janie,

Edukowanie innych wiąże się z odpowiedzialnością za każde słowo.
Słownie każde. Nawet treści powtarzane przez innych setki, tysiące
razy należy zweryfikować, zanim się pod nimi podpiszemy.
Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Nie wystarczy chcieć
kogoś czegoś nauczyć - trzeba wczuć się czytelnika i domyślić się,
co zrozumie on nie tylko z pojedynczych słów i zdań, ale i z całego
kontekstu.

Weźmy na przykład zdanie "Klasyczne haiku dotyczyło przyrody
i dzieliło się na haiku o wiośnie, lecie, jesieni i zimie"

Co z tego, że zdanie to wydaje się 99,9% czytelników prawdziwe,
jeśli i ono, i dalszy kontekst wypowiedzi sugerują, że klasyczne
haiku dotyczyło tylko przyrody, że dzieliło się tylko na wymienione
cztery grupu haiku. A i to, i to jest fałszem.

Polecam stronę: etext.virginia.edu/japanese/haiku/saijiki/full.html

Nie trzeba zbyt długo szukać, by zauważyć "piątą" grupę haiku
oraz przykłady klasycznych haiku, w których nie ma ani słowa
o przyrodzie.

Tego rodzaju poprawek/uściśleń wymaga tak znaczna część Pańskiego tekstu,
że po ich uwzględnieniu końcowy tekst nie miałby zbyt dużo wspólnego
z pierwowzorem.

Nie każdy miłośnik haiku musi wiedzieć, kto to był Basho i znać różnice
pomiędzy haiku, hokku, haikai no renga i tanka.
Nie każdy miłośnik haiku musi z rękawa sypać genialnymi haiku.
Każdy ma prawo stopniowo uczyć się tego.
Nie przeszkadzajmy im w tym tworząc i rozprzestrzeniając teksty wyprowadzające
ich na manowce - "primum non nocere".

Też kończę naszą rozmowę. Życzę owocnych przemyśleń.

Pozdrawiam,
Grzegorz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Witaj :-)

Przepraszam, że nie cytuję Twojego tekstu.
Nie chcę po prostu zajmować miejsca, bo treść jest już znana.

Przede wszystkim chciałam przyłączyć się do opinii KamillR:

Bardzo dobrze, że wreszcie ktoś napisał czym jest haiku, ponieważ czytając co niektóre wiersze zachodziłem w głowę o co tak naprawdę chodzi;) częstokroć niewiele one miały wspólnego z haiku. Specyfika tego gatunku stawia pewne wymagania dla piszących i właśnie owe wymagania stanowią istotę i charakter prawdziwego haiku. Dziękuję za zamieszczenie krótkiej "instrukcji" ;)[u] była potrzebna[/u].

i Ani Ostrowskiej:

[quote](...) Panu Januszewskiemu za trud, a jeszcze bardziej za bezinteresowną chęć pomocy początkującym(...)
Cieszę się bardzo, że zwróciłeś uwagę na ten dział, że wyraziłeś swoją opinię, bo zaczęło się tu dziać bardzo źle. Mam nadzieję, że dyskusja nie pójdzie na marne i fajnie, że ją rozpocząłeś.

Naprawdę bardzo się cieszę, choć na temat haiku mam takie samo zdanie jak Grzegorz.
Przede wszystkim chodzi mi o refleksje, czy komentarze odautorskie zawarte w haiku.
Moim zdaniem haiku nie powinno zawierać też środków stylistycznych (oczywiście są uzasadnione wyjątki, ale początkującym odradzam).

Kończąc, jeszcze raz chcę podkreślić, że cieszę się, że zapoczątkowałeś dyskusję.
Jak się okazuje przypominanie o zasadach, co jakiś czas jest potrzebne :-)


Serdecznie pozdrawiam,
Magdalena Banaszkiewicz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozmawiamy o haiku, czyli o poezji.
Haiku, jak każdy jeden rodzaj poezji rządzi się swoimi zasadami,
które dobrze jest znać.
Czego mam się wstydzić?
Że mówię o środkach stylistycznych?
Że nie powinno być w haiku komentarzy autora?

Limeryk, sonet, biały wiersz, villanella, i inne mają swoje zasady,
a haiku swoje. Przecież sam wiesz i gdy trzeba, to liczysz sylaby,
by napisać haiku/wiersz.

Pozdrawiam,
jasna

P.S.
Piękny przykład poezji masz w pierwszym poście

naszpikowany metaforami. Nazwiesz ten utwór haiku?
Chyba nie. Dlaczego? Bo Autor nie zna zasad.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Rozmawiamy o haiku, czyli o poezji.
Haiku, jak każdy jeden rodzaj poezji rządzi się swoimi zasadami,
które dobrze jest znać.
Czego mam się wstydzić?
Że mówię o środkach stylistycznych?
Że nie powinno być w haiku komentarzy autora?

Limeryk, sonet, biały wiersz, villanella, i inne mają swoje zasady,
a haiku swoje. Przecież sam wiesz i gdy trzeba, to liczysz sylaby,
by napisać haiku/wiersz.

Tak, tylko każdy może naginać te zasady dla swoich potrzeb i zapatrywań, i uważać je za jedyne słuszne. Forma zewnętrza bierze wtedy górę nad treścią. Traci na tym jedynie piękno i czystość poezji. Szkoda, naprawdę szkoda...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Rozmawiamy o haiku, czyli o poezji.
Haiku, jak każdy jeden rodzaj poezji rządzi się swoimi zasadami,
które dobrze jest znać.
Czego mam się wstydzić?
Że mówię o środkach stylistycznych?
Że nie powinno być w haiku komentarzy autora?

Limeryk, sonet, biały wiersz, villanella, i inne mają swoje zasady,
a haiku swoje. Przecież sam wiesz i gdy trzeba, to liczysz sylaby,
by napisać haiku/wiersz.

Pozdrawiam,
jasna

P.S.
Piękny przykład poezji masz w pierwszym poście



naszpikowany metaforami. Nazwiesz ten utwór haiku?
Chyba nie. Dlaczego? Bo Autor nie zna zasad.

Tego wiersza - nie, ale np. "figiel natury", jak najbardziej, jeśli nie zwraca się uwagi tylko na jeden wers, ale na całość wiersza, i tym zwrocie jego haikalny odczyt, bo w tym jego haikowa niezwykłość.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Żeby naginać, musi znać najpierw zasady i o tym tylko jest tu mowa.
Piszesz nie na temat. To jest gdybanie.
Nie znam utworu wymienionego przez Ciebie.
Skomentuj go i wtedy można dyskutować pod konkretnym utworem.

Takich przykładów jak podałam jest tu setki, bo ludzie albo nie znają albo nie chcą poznać,
zasad dotyczących haiku.
Jan Januszewski spróbował je przedstawić.
Grzegorz wyraził swoje zdanie. Ania, KamillR i ja wyraziliśmy swoje zdania.
Twojego nie znamy, ale rozumiem, że jest odmienne, bo mamy (nie wiem konkretnie kto)
się swoich wstydzić.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • a może morze jesteśmy sami bez uniesień bez fal namiętności noc otula nas rybim ogonem łuszczą się sny rozmaite   zimno drapie się za głowę panele podłogowe imitują mokry piach i senną plażę na odludziu   chore zatoki dokuczają nieobecnym dryfujące myśli wyrzuciło na brzeg zrywamy się zachłannie każdy w swoją muszlę
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Zaiste, różne rzeczy można ciąć, słowa zwykle to definiują. Dziękuję i pozdrawiam :)
    • Pozdrawiam i dziękuję @iwonaroma i @Leszczym   Troszkę zmieniłam. Koronka nie w zębie ale na zębie, w zasadzie nie o zęby chodzi lecz półmrok, dodałam ostatni wers, żeby może bardziej w stronę owego kłusownictwa., czyli kłusującego kundelka.   Dziękuję wszystkim, daliście mi zdaje się "medal" ;-) rozumiem, że dla Żabki, to się zgadzam :-) Miłego
    • Niestety bywa, że alko i dragi i wtedy nic innego się nie liczy. Pozdrawiam
    • Trochę inna wersja dawnego tekstu   Cześć. To tylko ja. Chyba jako całość lub nie. Jeżeli masz tyle cierpliwości co ostatnio, to czytaj. Jeżeli przeciwnie, to chociaż napisz, o czym nie przeczytałaś. No dobra. Tyle wstępu.   Trudność to dla mnie wielka, zwyczajność z mego pióra na papier bezpowrotnie spuszczać. Aczkolwiek – chociaż takową lubię – to bez udziwnień, ciężko mi zaiste lub po prostu taki wybór chcianą przypadłością stoi. Pisząc dziwnie o zwyczajności i prostocie kwadratowych kół, zawikłanie w umysłach sprawić mogę, a nawet bojkot, takich i owakich wypocin, lub nawet laniem wody zalać.   Gdybym koślawym grzebieniem, włosy w przypadkowym kierunku przeganiał, to skutek byłby podobny. No cóż. Żyję jakoś na tym pięknym świecie, co wokół roztacza połacie, pośród bliźnich, zwierząt, roślin różnorodnych, rzeczy ożywionych i martwych, dalekich horyzontów i niewyśpiewanych piosenek, a w tym co piszę teraz, nadmiar zaimków osobowych, co w takim rodzaju tekstu, jest uzasadnione.   Napisz proszę, co w twoim życiu uległo zamianie. Co zyskałaś, co straciłaś. Czy odnalazłaś szczęśliwą gwiazdę na nieboskłonie ziemskich ścieżek. Jeżeli nie, to masz w tej chwili szukać. Choćby z nosem przy padole, twojej upragnionej gwiazdy. Gdy ulegniesz poddaniu, to już zostaniesz na dnie wąwozu niemożliwości, opłakując swój los.   A jeśli źli ludzie ciebie podepczą, to nadstaw im jedną siedemdziesiątą siódmą część policzka. Bez przesady rzecz jasna. Czasami oddaj! Pamiętaj, taką samą miarą będziesz osądzona, jaką ty innych sądzisz. Ile szczęścia dajesz, na tyle zasługujesz. O cholera. Co za banały wyłuszczam.   Proszę cię. Pozostań przewrotną, ale nie strać równowagi. Pamiętam, że często błądziłaś wzrokiem po ogniu, a myślałaś o rześkim strumyku. To mnie w tobie fascynowało. Nieokiełzane myśli, wiecznie związane w supełki, które wielu próbowało rozplątać, bez widocznego skutku. Tylko ósme poty wylali i tyle z tego było.   Przesyłam tobie taki śmieszny przerywnik, dla odprężenia umysłu.   twoje zwłoki są w rozkładzie twoje ciało gnije już twoją trumnę sosenkową pokrył zacny cudny kurz   twoje czarne oczodoły białej czaszki perłą są a piszczele szaro złote jak diamenty ślicznie lśnią   No i co? Zaraz jest ci weselej, nieprawdaż? Przyznać musisz. Oczywiście wierszyk nie dotyczy ciebie. Kiedyś tak, jeżeli twój trup nie spłonie. Póki co, wolę cię zapamiętać obleczoną w ciało. Ładne i zgrabne zresztą. Ale dosyć tych słownych uciech. Musisz jednak przyznać, że ci lżej na sercoduszy.    Tak bardzo tobie współczuję, że masz jeszcze siły na czytanie tych moich ''mądrości''. Tym bardziej, że nie czytam wszystkich twoich, ale jestem przekonany, że ty czytasz moje sądząc po tym, co odpisujesz. Wiem, wredne to z mojej strony, do utraty tchu. Mam jednak pewność, że nie wyznajesz zasady: coś za coś. Ja też jej nie wyznaje. Wolę coś twojego przeczytać, jak prawdziwie chcę, niż czytać na siłę, gdy naprawdę: nie chcę.   To skądinąd byłoby dowodem braku szacunku i lekceważenia twojej osoby. Mam trochę pokręconą psychikę w wielu sprawach. Do niektórych podchodzę: inaczej. A zatem pamiętaj: nie wszystkie moje listy musisz czytać. Na pewno nie popadnę w otchłań obrażań. Chyba, że obrażeń, jak dajmy na to w coś walnę lub ktoś lub coś, mnie.   Aczkolwiek bywa, iż żałość odczuwam wielką, do suchej nitki białej kości. Proszę, poniechaj zachwytów nad tym co piszę, bo jeszcze przez ciebie na liściach bobkowych osiądę speszony, a to spłodzić może, psychiczny uszczerbek na zdrowiu... a to z kolei na braku moich listów. Czy naprawdę jesteś przygotowana na tak dotkliwą stratę?    Dzisiaj znowu byłem latawcem, który pragnął wzlecieć i kolejny raz, spalił lot na panewce. Ciągle ogon wlecze po ziemi. Znowu lecę nie do góry, ale w bezdenny dół, w długą ciemną przestrzeń. Głębiej i głębiej, dalej i dalej. Światło mam głęboko w tyle, ale jeszcze trochę kwantów na plecach siedzi. Nieustannie widzę przed sobą własny cień. Ścigam go, bo nie mam innego wyjścia. Wyjście zostawiłem daleko nade mną.   Kiedy wreszcie będzie koniec. Raz na zawsze. Na zawsze z wyjściem i na zawsze z wejściem. Co będzie po drugiej stronie, skoro potrafię tylko spadać. Kiedyś, gdy mogłem oprzeć jaźń o jasne ściany, to były mi obojętne. Teraz przeciwnie, lecz mijam je za szybko. Są tylko smugami. Bo wiesz jak jest. Światło bez cienia sobie znakomicie poradzi, lecz cień bez światła istnieć nie może.    Nie czytaj tej mojej głupawej pisaniny, jeżeli nie chcesz. Zrób kulkę i wrzuć do ognia. Niech spłonie. Nawet już nie wiem, jak smakuje gniew.    Stoję oparty o ścianę. Widzę lecącą w moim kierunku strzałę z zatrutym ostrzem. Nie mogę ruszyć ciała, znowu przyklejony do otynkowanych, ułożonych w mur cegieł. Są częścią mnie. Ciężarem, którego tak naprawdę nie dźwigam, a jednak odczuwam, jako zafajdany kleisty los. Ciekawe czyja to wina? Raczej nie muszę daleko szukać, by znaleźć winowajcę. Jest zawsze całkiem blisko.    Nagle zdaję sobie sprawę, że nie zabije mnie żadna strzała, tylko kupa duszącej gruzy. Tańcząca kamienna anakonda, pragnąca udusić i wycisnąć: całe posklejane rozdwojone wnętrze, żebym mógł je na spokojnie obejrzeć, przemyśleć i uwolnić trybiki z piasku. Wystawiam ręce na boki. Nic z tego. Odepchnięcie niemożliwe. Czerwone cegły pod skórą tynku, pulsują niczym krew w tętnicy.    Nagle przypominam sobie. To z własnej woli posmarowałem klejem pokręcone ego i oparłem o niby szczęśliwą ścianę. Jakiż wtedy byłem pewny swoich możliwości. A jaki głupi i naiwny. Myślałem, że oderwę jaźń w każdej chwili. Gówno prawda. Sorry.    Nogi nadal zwisają poza parapet mnie. Zasłaniam stopami uliczny ruch i mrówczanych ludzików. Wyciągam ręce przed siebie. Zasłaniam chodnik. Rozkoszny wietrzyk szeleści we wspomnieniach, przerzucając kartki niewidocznej księgi. Niektóre wyrwane bezpowrotnie. Pozostał tylko wzdłużny, postrzępiony ślad.   Nagle zasłaniam wszystko przezroczystością. Tylko spod prawego rogu zwisającego buta, wychodzi dziwna, tycia postać. Widzę ją wyraźnie, pomimo dużej odległości. Pokazuje mi środkowy palec. To matka głupich. Zaraz na nią skoczę i jej tego palucha złamię. Odzyskam wiarę we własne siły i lepszy los.    Pomału kończę na dzisiaj... z tą pseudofilozofią. Na drugi raz napiszę bajkę, co na jedno, chyba wyjdzie. Na przykład o człowieku, który po swojej śmierci, musi całą wieczność leżeć w trumnie na własnych rozkładanych zwłokach, jako pokutę za grzechy, które popełnił. Cały czas będzie tam jasno, a zmysł zapachu nie zostanie wyłączony. Oczu nie będzie mógł zamknąć, leżąc twarz w prawie twarz i żadnego spania. On sam nie ulegnie rozkładowi z uwagi na ciasnotę.   No nie! Nawijam banialuki w sumie lub innej rybie. To jeno metafora. Dla rozluźnienia powagi. Pomyśl o kwiatkach na łące. O modrakach i stokrotkach, makach i pasikonikach. Jak ładnie pachną, dopóki nie zwiędną i zdechną. O białych uroczych barankach, płynących po błękitnym oceanie do złotego portu o barwie słońca, otulonego szatą horyzontu, w kolorze pomarańczy z nadszarpniętą skórką. Co chwila jest oświetlona, obsraną przez muchy, lecz mimo wszystko działającą, żarówką morskiej latarni.     Wiesz co, tak sobie pomyślałem, że jest sprawą niemożliwą, by nie wypełnić czasu całkowicie. Nasze poczynania przyjmują kształt czasu, w którym są. Z tym tylko, że istnieją różne rodzaje: cieczy i naczyń. Największa klęska jest wtedy, gdy takie naczynie rozbić na wiele kawałków i nie móc go z powrotem posklejać, bez względu na to, ile czasu zostało. A jeszcze gorzej, gdy są to naczynia połączone i tylko jedno ulegnie destrukcji, a drugie zostanie całe, lecz i tak rozbite.    Jeżeli przeczytałaś te moje bajanie, to gratuluję cierpliwości. Napisz proszę. Może przeczytamy, a może nie.    Na koniec zwyczajowy przerywnik.    Miłość    zostańmy w naszym świecie lecz zabierzmy butle tlenową z powietrzem może być różnie gdyż ty ze mną a ja z tobą
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...