Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Gość
Banalnie wyglądał jak na postać podpatrywaną spod łóżka, stał sobie w kącie i wpatrywał się w dziewczynę siedzącą na parapecie. Machała nogami nie mogąc się zdecydować. Nie wzbudzał zaufania, a to już plus. Większość wzbudzających zaufanie była po prostu wredna. Im milej wyglądali tym bardziej źli byli w środku. Chyba zorientował się już, że jest obserwowany, bo coś na kształt zdumienia przebiegło po jego twarzy. Spotkali się wzrokiem, chwila zawisła w błękicie jego oczu, by zniknąć natychmiast jak tylko dziecko skulone pod łóżkiem zacisnęło powieki.
Później w kącie nie było już nikogo. Tylko narastająca bieganina i krzyki, bo i po dziewczynie z parapetu pozostała tylko falująca na wietrze firanka.
Do czasu kolejnego spotkania upłynęło trochę, ale gość z kąta sypialni nic się nie zmienił. Sytuacja była nadzwyczaj trudna i pewnie by go przegapiła gdyby nie to, że też stał na balustradzie mostu tylko na samym szczycie i nie drżał wcale. Jakby przestrzeń w dole zupełnie go nie przerażała. Trzęsła się jak osika, ale zawzięcie stawiała stopę przed stopą i jeszcze krok i następny. Stali już na wprost siebie i któreś musiało zrezygnować, by można było przejść dalej. Dziewczynka uniosła rękę ich palce splotły się na chwilę. Chłód jego dłoni był przejmujący. Puścił ją, zeskakując z balustrady mostu na chodnik. Zrobił jej miejsce, by mogła dokończyć wędrówkę. Szum przejeżdżających samochodów tuż pod stopami był oszałamiający. Zdecydowanie minęła miejsce, w którym stał tracąc go z oczu. Wiedziała, że gdy zawróci jego już nie będzie.
Nie był to kres dziwnych spotkań. Kolejne nadeszło wraz z taflą basenu zamykającą się nad jej głową. Śmierdziało chlorem, śmiechem rówieśników i dławiło w gardło. Gniotło i przykuwało do dna paraliżującą niemocą. On zaś siedział tam, na skraju drabinki. Zamazany przez wodę obraz. Jednak rozpoznała go natychmiast. Dziwna otucha jakby dodała jej sił. Odbijając się od dna wypłynęła kaszląc i prychając jednak bała się zamknąć oczy wiedząc, że zniknie. Popatrzył tylko kręcąc głową na dygoczącą na kafelkach sylwetkę pryszczatej nastolatki i odszedł.
Następnego razu nie będzie - postanowiła. Wyczekiwała w zasadzie spotkania ładnych parę lat zdążyła w tym czasie dorosnąć, więc i sny dziecinne zblakły. Nic bardziej błędnego, wpadli na siebie znienacka na szarym korytarzu miedzy hałaśliwym dzwonkiem alarmu i talerzami brzęczącymi w oddali. Dobiegając wiedziała już, że się spóźniła, on właśnie stamtąd wychodził. Coś jakby uśmiech zamajaczył na jego twarzy i w kącikach niebieskich oczu. Pobiegła nie oglądając się. Zastanowi się później.
Potem już wpadali na siebie nagminnie. Raz ona była przed nim, innym razem wpadała spóźniona. Na korytarzach, schodach, klatkach, łóżkach, wersalkach, krzesłach i fotelach. Pod drzewami i na drzewach, między pędzącymi samochodami i wśród zgrzytu rozcinanego metalu.
W ciemności i czerwieni. Klęczeli nawet obok siebie na ulicznym chodniku w tłumie gapiów. Każde wezwanie wiązało się z jego obecnością jakby dźwięk syren go przyzywał. A może było odwrotnie?
Uśmiechała się zawsze widząc go tak niezmienny dla niej się stawał, że pusty wydawałby się krajobraz bez jego obecności w tle.

Opublikowano

Wybacz Autorze, ale użyłeś tytułu, który ma u mnie zarezerwowane miejsce na zupełnie inne przeżycia. " Goście, goście" - francuski film w kliku odrębnych od siebie odcinkach zapada w pamięć jak wczorajsze aresztowanie reżysera, podobno znanego zresztą. Jego z kolei pamiętam jedynie ze sceny, gdzie na pirackim statku zżerają szczura na talerzu. Co do tekstu powiem tylko tyle: Tło jak cień powinno być. Zdanie: "Im milej wyglądali tym bardziej źli byli w środku." jest dla mnie nie do przełknięcia, staje mi w poprzek w gardle, dławi i dusi. Cholera, muszę iść czymś zapić. Jeśli nie zejdę to wrócę, no chyba, że się potknę. Oceniając według jednostopnowej skali bedzomnego Wieśka spod hipermarketu, gdzie mam do dyspozycji oceny od 1 do 1( tyle według niego warty jest los człowieka), z czystym sumieniem stawiam sobie szklanicę na stole.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Alicja_Wysocka Niezmiernie mi miło:))
    • @Gosława 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Odmówiono Im minuty ciszy... Tak jakby nigdy nie istnieli, Zakłamane europejskie elity, Uznały Ich tragedię za aspekt nieistotny…   Wielki butny europarlament, Zjednoczonej Europy głoszący idee, Gardząc głośnym przeszłości echem, Pamięci o pomordowanych europejczykach się wyrzekł…   Na z dalekiej przeszłości cichy głos Prawdy, Europosłowie pozostając głusi, Zaślepieni frakcyjnymi walkami, Rzucili się w wir pisania nowych dyrektyw.   I nie zrozumiał podły świat, Ogromu tragedii zapomnianego ludobójstwa, Woli ciągle tylko się śmiać, Gdy na europejskich salonach króluje zabawa…   Odmówiono Im minuty ciszy... By nie była lekcją pokory Dla światłych europejskich elit, Zaślepionych ułudą nowoczesności,   A przecież tak do bólu współcześni, Eurodeputowani z krajów zamożnych, Tak wiele mogliby się od Nich nauczyć, Szacunku do ojców swych ziemi.   Na styku kultur na kresach dalekich, Sami będąc ludźmi prostymi, Całe życie pracując na roli, Całym sercem ją pokochali,   Na każdy kęs białego chleba, Pracując wciąż w pocie czoła, Wszelakich wyrzeczeń poznali smak, Niepowodzeń i gorzkich rozczarowań…   Odmówiono Im minuty ciszy... Jak gdyby była ona klejnotem bezcennym, Ważyła więcej niż całego świata skarby, Znaczyła więcej od kamieni szlachetnych.   A przecież krótka chwila milczenia, Nie kosztuje ni złamanego eurocenta, Wobec zakłamania świata zwykle jest szczera, A rodzi się z potrzeby serca.   Przecież milczenie nie ma wagi, Skrzyń po brzegi złotem wypełnionych, Skąpanych w złocie królewskich pierścieni, Zdobiących smukłe szyje diamentowych kolii.   Przecież krótkie zamilknięcie, Tańsze jest niż znicza płomień, Kosztuje tylko jedno śliny przełknięcie, Gdy znicz całe dwa złote…   Odmówiono Im minuty ciszy... Tak jakby jej byli niegodni, By pamięć o Nich odrzucić Obojętnością Ich cieniom nowe zadać rany…   Po ścieżkach Pamięci, Nie chcą wędrować dziś ludzie butni, Zapatrzeni w postęp technologiczny, Zaślepieni ułudą europejskości,   Po co dziś tracić czas na Pamięć, Rozdrapywać rany niezabliźnione, Lepiej śnić swój irracjonalny o Europie sen, Historię traktując jako przeżytek…   Lecz choć unijne elity, Odmówiły czci duszom pomordowanych, My setkami naszych patriotycznych wierszy, W skupieniu oddajemy Im hołd uniżony…      
    • muszę znaleźć przyjemność w oczach ciemniejszych niż porzeczkowa słodycz tak mówiłeś dotykając Lanę której piegi rozlewały się na brzegach powiek krew po utraconych dzieciach zaschła cichym dźwiękiem rwanej pajęczyny płosząc myśli zapraszasz do łóżka miły niebo źle znosi zdrady w płatkach liliowych bzów dusznych majowych porankach nie będzie zadośćuczynienia to już ostatni list ostatnie do widzenia
    • Jakoś tak posmutniałam  Dla mnie to nawet siłaczka  Pozdrawiam serdrcznie 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...