Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jak trudno było bronić Ojczyzny,
Gdy wrogie maszyny niszczyły dom,
Widzieć na ziemi powstałe blizny,
Gdy z nieba uderzał piekielny grom.

Butnością swą z maszyn naszych drwili,
Rodzime lotnictwo mikrym nazwali.
Chwalili się światu, że je rozbili,
Że w drugim dniu wojny nas pokonali.

Ci wielcy pogromcy spod krzyża czarnego,
Naszych bombowców się obawiali,
Tego lotnictwa już rozbitego,
Polowych lotnisk poszukiwali.

A naszej stolicy strzegła Brygada,
Pięćdziesiąt zwinnych Polskich Jastrzębi,
Walecznych myśliwców mała gromada,
Z miłością Ojczyzny w sercach ich głębi.

Nie jedną wyprawę bombową rozbili,
Ładunek śmiertelny nie dostał miasta,
Dopóki oni w powietrzu byli,
Nic zrobić nie mogła germańska hałastra.

Armijne skrzydła nad polem walki
Toczyły z trudem ciężkie boje,
Nie zawsze zgodnie z duchem ich marki,
Musiały rozpraszać pancerne roje.

Na znaku naszym biel niewinnością
Z czerwienią krwi daru się krzyżowała,
Na szachownicy z intencji czystością
O wolność Ojczyzny się barowała.

Chociaż ta walka tak krótko trwała,
Dni siedemnaście lotniczej chwały,
To jednak w pamięci się zapisała,
By zapamiętał ich naród cały.

Opublikowano

Myślę, że najbardziej emocjonalną częścią jest ta środkowa. "Zemsta". Zresztą dość dokładnie przeze mnie potraktowana w komentarzu. Co do tej części, nie mogę zbyt wiele dodać. Utrzymana jest w podobnym charakterze, ale z naciskiem na lotnictwo. Co znowu mi odpowiada :-). Oczywiście, zostały tu dostrzeżone fakty o heroicznej postawie lotników oraz żołnierzy walczących "na ziemi", a także - a może przede wszystkim - cywilów (druga i pierwsza część). Jednak prawda jest już znana albo może być znana ogółowi i jest niepodważalna. Nasze lotnictwo z tamtych lat nie było przygotowane do stawienia odpowiedniego oporu najeźdźcy z jego przeważającą siłą militarną. Ale co wówczas powiedzieć o Francji z ich tysiącem - ponad samolotów? Nie warto jednak porównywać, ponieważ należałoby uwzględnić wiele dodatkowych czynników, a ja nie jestem (niestety) zbytnio kompetentą osobą w tym zakresie, choć pewną wiedzę posiadam.

Ta część to przede wszystkim koncentracja na ukazaniu wspaniałej postawy Polaków. ich niezłomnej woli walki wbrew temu, że upadek jest nieuchronny. Może wciąż tliła się nadzieja na pomoc aliantów. Ale nie tylko. Jednak trzeba być sprawiedliwym w osądach. Polska na własne życzenie nie przygotowała się do obrony należycie! Lata nieudolnych decyzji, kłótni i wewnętrznych animozji sprawiły, że staliśmy się łakomym kąskiem Blitzkriegu.

Hitler, to był człowiek z pewnością opętany złem. Nie ma innego wytłumaczenia na zapędy dyktatora, osobę, która bez skrupułów chciała wytępić nie tylko naród żydowski, ale i Polski i inne nacje... Jednak i wśród niemców byli szlachetni żołnierze, którzy choć MUSIELI wypełniać rozkazy, często narażali się przeciwstawiając okrutnym rozkazom bądź również w sposób heroiczny walcząc. Militarnie byli znakomicie przygotowani. Lotnictwo na początku wojny i do 42 roku dominowało w przestworzach. Myślę więc, że wartoby wpleść tego typu wątek na łamach Twojej trylogii. Może żeby stworzyć pewien dysonans... ale docenić, że i tamci żołnierze musieli toczyć wewnętrzny bój o swoją godność, wolność, o sprawiedliwość. Niestety, jako naród został zaślepiony siłą (złą) jednostki. i za to zapłacił najwyższą cenę.

Dziękuję za ten wiersz... Pobudza do myślenia. Nie spełnia wszystich oczekiwań, ale one są NIEBOTYCZNE. Żeby zmierzyć się z tą tematyką w sposób totalny trzeba poświęcić lata. Natomiast traktując o pewnych wątkach, trzeba wkroczyć w głębię smutku, przykrych doznań, trzeba krwawić i pisać. A Twojej krwi nie poczułem... ale poczułem siłę i szlachetność.

Opublikowano

Michale bardzo dziękuję Ci za Twe wypowiedzi.
Widzę, że spotkałem bratnią duszę, ja też fascynuję się historią, a zwłaszcza lotnictwem.
Powiem Ci, że wiele razy płakałem ze wzruszenia jak w myślach widziałem nasze maleńkie
"jedenastki" rzucające się na Niemców w nierównej, ale jakże bohaterskiej walce.
Teraz wyjaśnię Ci moje zamiary co do trylogi.
Część I - Orzeł - o naszym lotnictwie myśliwskim (orzeł-myśliwy)
Część II - Zemsta - o naszym lotnictwie bombowym (o Brygadzie Bombowej)
tu miałeś rację to "Łosie", wtedy wykonywałem model tego samolotu.
To moja druga pasja - modelarstwo.
Część III - Siedemnaście dni chwały - o całym naszym lotnictwie, o ich działaniach
w kampanii Wrześniowej.
Jeszcze raz dziękuję i bardzo serdecznie pozdrawiam.

Opublikowano

Nie ma sprawy. Tym bardziej się cieszę!! :-) Modelarstwo to piękne zajęcie. Ja jestem na etapie sklejania F16C w barwach USAF. Ale... robię to baaardzo powoli :-) już od lutego. W ten sposób nie spojrzałem na cykl... ale, oczywiście w jednym z wierszy zdecydowanie dominowało lotnictwo, teraz już wiem, że to również z miłości do tej pięknej i szczytnej pasji. Super.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jak cię zwą?   Czarnym proszkiem na białej koszuli. Potknięciem w holu, gdy cisza grobowa  grzebie zawarte przed ołtarzem faux pas. Poczekaj proszę, chcę by wszyscy wyszli.   Albo morderstwem, które ogłoszono  najbrutalniejszym na całym Mazowszu aktem miłości istoty najdroższej  sercu ofiary — komentuje gorąco...   Mam na imię strach — zjadacz białych chlebów, tłustych wiejskich kur i brudnych gołębi. Mam na imię lęk — badacz fenomenów   ległych u podstaw, jak pijanych zręby. Mam na imię Trzy — tylko proszę nie mów  mi po imieniu, tylko proszę nie krzycz.
    • Polska*             przekaże więcej pieniędzy na pomoc Palestyńczykom ze Strefy Gazy i jak przekazał rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych - Paweł Wroński - do specjalnej agencji Organizacji Narodów Zjednoczonych z polskiego budżetu - w dwutysięcznym dwudziestym piątym roku - trafi na ten cel milion dolarów więcej, a rok wcześniej na pomoc Palestyńczykom Polska przeznaczyła blisko osiemnaście milionów dolarów.   Źródło: Wirtualna    *zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian i jak widać - warto wywierać presję na każdy rząd    Łukasz Wiesław Jan Jasiński 
    • Nazwałbym to moim pierwszym romansem z przemijalnością. Miałem wtedy może z 11 lat, mroźne jesienne poranki zazwyczaj zajmowała mi droga do szkoły przez szeregi posowieckich bloków, szarych, nieprzyjemnie nastawionych, ale proletariacko autentycznych. Pośród nich, już niedaleko szkoły zawsze stała ona - niska i ruda, przytłoczona między blokami, jakby szukała przy nich schronienia przed wszędobylskich wiatrem. Otaczała ją aura tajemniczości, która działała cuda w moim nastoletnim mózgu, aczkolwiek nie miałem nigdy w sobie na tyle odwagi aby uczynić przed nią pewny ruch, dopiero przy niej zaczynałem czuć w kręgosłupie pierwsze przymrozki października, przyśpieszać swój krok oraz naciągać czapkę. Oczywiście nie oznaczało to, że mi się nie podobała, od zawsze miałem tendencję do ukrywania mojego zainteresowania, ze wstydu czy strachu, efektywnie kopiąc pod sobą dołki w relacjach z innymi. Moje podchody zacząłem jeszcze przed pierwszym śniegiem, z początku ostrożnie zmieniłem swoją trasę do szkoły tak, aby przechodzić tuż przed nią, czekając aż jej oczy, kiedyś pewnie zeszklone, dzisiaj wyznaczające jedynie dwa ciemne punkty na frontowej fasadzie, spotkają się z moimi, obiecującymi dawno zapomnianą młodzieńczą energię. Wkrótce zacząłem chodzić do szkoły również w soboty - przynajmniej tak pomyśleliby moi sąsiedzi, bowiem do szkoły nigdy nie dochodziłem. Siadałem na ławce po drugiej stronie chodnika, starając się docenić to jak działało na nią dojrzałe, południowe słońce, odkrywając nowe zakamarki, podnosząc przede mną grama jej spódnicy. Wcześniej niedostrzegalne cienie raz nadawały jej ponury, niedostępny charakter, raz zapalały ją całą namiętnością, rudą zalotnością, tą samą która rozpalała moje blond włosy, tą samą która pozostawiała ciepłą sensację na mojej skórze. Już wtedy wiedziałem, że nie zadowolę się samym wzrokiem, że krótkie upalne momenty w kwiecie jesiennego dnia nie tylko za niedługo zanikną, ale że nawet w przyszłym roku, będą jedynie półcieniem spełnienia mej żądzy. Moje ciało po raz pierwszy domagało się ostatniego ze zmysłów, poczucia bliskości i zjednoczenia wcześniej jeszcze przeze mnie nie zaznanych, wiedziałem że będę musiał ułożyć plan, jak do tej jedności doprowadzić, jak wreszcie, raz na całe życie, pozwolić sobie na śmiały ruch.
    • Och, te róże z karpiowymi usteczkami

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...