Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Panie, Twoja ręka wziesiona

pagórki pełne wdziękiem
i urokiem żółtych kwiatów
połacie moje
jaskółki krążące tuż nad
głowami i świerszcz w bucie
opodal stąd stada bydlęce
spozierają statecznym okiem
na dachu w bocianim gnieździe
przylatują i odlatują na żer
osiem bocianów w kumulusach
to jako dar
w odpocznieniu od zgiełku ulic
betonowych bez cienia brzozy
oczekiwanie molo ze stopą
pluskającą w jeziorze aż
czmychnie zając po polnej
ku swemu
zdziwieniu na bezczas
w czasie ziemskim ty jeden
człowieku który opróżniasz
swoje schowki półgłosem
płynące
umieram bez ciebie
oddechem dwóch mostów
powojennych gdzie sosny
sięgają swoimi czubkami

potem wiatraki i stary drewniany
kościółek na wzgórzach chabrowych
wśród złocistych dróg

pastuchy okalają zbocza

przepełnionych pracą rąk prostych
szlachetnych w koloryt plastra miodu
a wieczorami ognisko domowe

i pies z przyklapniętym uszkiem

(...)


a więcej? nie napiszę bo boli
ząb

Opublikowano

(Łomatko)to jest wiersz ? dla mnie to takie masło maślane nie da się opisać wszystkiego w jednym wierszu z tego wyszłoby kilka, a tak to nie wyszło nic, nawet trudno przeczytać,albo ja nie wiem co to jest wiersz, muszę się jeszcze dużo uczyć , nie znam Twojej twórczości ale ta nie podoba mi się no ale przecież nie musi- pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



to jest psalm, na wzór formy psalmu, ja też się nie znam na wierszu, na wierszole bardziej i się nie przejmuję, ja wiem że psalmów nie wszyscy czytają codziennie,
da się jak widać
dziękuję za depnięcie, J. (: płoniaście marto
Opublikowano

Hmm... w sumie, niby psalm, ale jak już, podzieliłabym to wszystko jakoś, by oddzielić
poszczególne myśli.
Poprę słowa dziewuszki, zagadana ta treść, aczkolwiek wyłapałam kilka miłych dla ucha
fraz... np. .. świerszcz w bucie, czy.. oddechem dwóch mostów.
A dlaczego nie..."pagórki pełne wdzięku i uroku..?
Judysia, tyle ode mnie, pozdrawiam... :)

Opublikowano

I ja mam wrażenie, że poszło w słowa. Cedzak by się przydał.
Na pewno warto zachować te wersy:

głowami i świerszcz w bucie

oczekiwanie molo ze stopą

czmyhnie zając po polnej (tutaj jest fatalny błąd ortograficzny !!!!!!)

w czasie ziemskim ty jeden
człowieku który opróżniasz
swoje schowki półgłosem
płynące

oddechem dwóch mostów
powojennych gdzie sosny
sięgają swoimi czubkami


pastuchy okalają zbocza

przepełnionych pracą rąk prostych
szlachetnych w koloryt plastra miodu
a wieczorami ognisko domowe

Pozdrawiam.

Opublikowano

Witaj Judyt :-). Na początek jedno pytanie: czy to jest Twój wiersz? Bo taki nie Twój, a raz już się nabrałem, że Twój, chociaż taki inny i okazało się, że nie Twój :-).
Ale pomijając pytanie i wracając do samego tworu, odnoszę podobne wrażenie jak poprzednicy. Świetny pomysł, przegadany, ale można wyłuskać smakowite fragmety.

Do pocztania :-).

Opublikowano

"wzgórzach chabrowych" chyba o kwiaty chabry chodzi.
"potem wiatraki i stary drewniany
kościółek na wzgórzach chabrowych
wśród złocistych dróg" - ta strofa bardzo ładna

"i pies z przyklapniętym uszkiem" z sentymentem

pozytyw, choć miłośnikiem i znawcą psalmów nie jestem

Opublikowano

Judytko miło zajrzec do Ciebie...długo mnie nie było.Tak sobie czytam i napisze tak:pomysł fajny, okroiłabym rozgadanie...no i zakończenie - mnie ten ząb je trochę spłycił, ale to juz wedle uznaniaTwojego jako Autorki...pozdrawiam cieplutko Beata.

Opublikowano

Zatem pojawiłam się i poodpowiadam żeby było serdeczniej i promieniściej
niż w zwykłym szarym życiu, a zatem za depnięcie każdemu z osobna:
Franku Kikuta(: pięknie dziękuję za przybycie i wspomnienie
dzie wuszko:) być może i tak, tak to już jest z tym językiuem ludzkim, niedoskonały
Nato Kruk:) dziękuję że coś tam sobie uczknęłaś, chyba nie wszystkie psalmy są dzielone?mm..
M. Krzywak:) w słowa tutaj zawsze będzie szło(niestety), ja wolę inaczej dlatego,
proszę bardzo cedzakować jak tam się chce, mogę się mylić; dzięki za poświęcenie chwilki..
poprawię jak celne oko..na błędach
Sylwestrze Lasota:)witam i Ciebie serdecznie, tak to jest mój wierszoł(chodzi czy moja ręka bazgroliła? )tak jakby nie sama z siebie nie dałaby rady, tylko Bóg podpowiadał,
dzięki za poczytanie tego owego
Panie Biały:) dziękuję mimo to ( bez znania się), tak chabry to piękne kwiaty...
Bernadetto- Beato:) fajnie jak miło to cieszy... mnie też długo bardzo; ząb tak sobie dopisałam
dla samej siebie..a co tam? nie wolno? spłycił mm.. ale prawda o nim
J. (: płoniaście Wam wszystkim ludziki przemiłe

Opublikowano

Judytko, czytałam i komentowałam w warsztacie...zęba chyba nie było:)
taki Twój życiowy psalm, ale ja też bym nieco okroiła i odrobinę rozdzieliła na części...jednak to ja tak po swojemu ... wiem, marudzę nieco, a wiersz Twój :)
cieplutko pozdrawiam :):)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



tereso vel Krystyno przemiła: podziel bo ja nie mam siły..bardzo proszę jeśli wola i rada dobra, marudź ile wlezie, tylko, żeby, ..mm..mój jakby mój... ale nie mój,
porozdzielane tym, że: 'połacie moje', 'płynące..; jakoś tak..
(zęba nie było ale jest)

cieplutko dziękuję b. za przybycie również i urokliwe uśmiechy, maruda J. :(


plastra miodu
w komunii potrzeba

pani potrzeba?

tak ja pragnę
oddzielenia twarzy
od jednego

tajemnicy znanego
serca już niewytwałe
bolące

jak symfonia dęta
przedziera
po włosie i struktura

taka krucha płocha
zamiera

odchodzi wędrowiec opodal
wiatrem chrustu sobie nazbierał

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • w niej masz drogi mleczne pokłosiem wydeptane - tu historia z korzeni w niepewność wyrasta. w niej masz ścieżki dopiero co w rosie skąpane - nie minie nawet chwila, a czas je zawłaszcza.   jest tak wyjałowiona (krucha, ślepa, głucha) monokulturą pragnień i błędów tętniących, pusta leży w bezruchu, milczy i nie słucha cichych szeptań i krzyków w koronach szumiących.   choć tak bardzo zmęczona, zasnąć nie potrafi, wciąż zakochana w niebie, z gwiazd wzroku nie spuści, będzie mu czule śpiewać przyziemne piosenki - może ją pokocha, tym marzenie jej ziści.   podszyta marzeniami bladoróżowymi, jedwabnymi nićmi i słodkim wiciokrzewem, użyźni swe zmysły, rozsieje uczuciami, odurzy zapachami i wilgotnym ciepłem.  
    • (Ojcu)   Wiesz, stoję tutaj. W tej trawie wysokiej. W słońcu. W tym rozkwieceniu bujnym i tęsknym.   W tej melancholii rozległej jak czas. W tym ogromie cichym sen głęboki otwiera powieki. I śnię tym snem potrójnym zamknięty. Tą duszną godziną upalnego lata.   Chwieją się wiotkie gałęzie. Łodygi. Źdźbła łaskoczące łydki.   I wszystko to szumi, gęstnieje. Oddycha niebem rozległym. Kobaltowym odcieniem przeciętym smugą po odrzutowcu i z białą gdzieniegdzie chmurą, obłokiem skłębionym …   W powietrzu kreślę tajemne symbole, znaki. Lgnę ustami do kory drzewa. Całuję. Namiętnie. Jak usta kochanki niewidzialne, drzewne. Liściastą boginię miłości.   Wnikam w te rowki słodkawe i lepkie od soku, czując na końcu języka tężejące grudki.   Układam zdania zapadnięte do środka, zamknięte a jednocześnie przeogromnie rozległe jak wszechświat. Jak unicestwienie. Zaciskam powieki. Otwieram… Mrugam w jakimś porywie pamięci.   Widzę idącego ojca, poprzez odczuwanie w nim tej powolności elegijnej (taką jaką się odczuwa we śnie)   Idzie powoli w wysokiej trawie. W łanach rozkołysanego morza z dłońmi złączonymi mocno i pewnie.   I rozłącza je nagle w mozaice szeptów, rozsuwając w tym złotym rozkłoszeniu zbożność i wiatr. I znowu w słońcu, i w cieniu. Za tym dębem, za kasztanem.   Za samotną w polu topolą. Chwieją i smukłą. jak palec na ustach Boga.   Idzie powoli, odchodząc. I pojawia się na chwilę, by zniknąć znowu za jakimś krzewem, co mu zachodzi znienacka drogę.   I znowu, ale w coraz większym oddaleniu. Za kępą pachnącą, za tym drżącym ukołysaniem maleńkich kwiatków, które mu spadają na głowę białym deszczem. Za jaśminem, który tak kochał za życia.   Twarz przesłaniam dłonią, szczypiące oczy, bowiem uderza mnie oślepiający promień słońca. Znienacka.   Otrząsa się w prześwicie z szeleszczących liści w powiewie. Lecz po chwili robi się duszno i cicho. Jakoś tak tkliwie. Ojciec zniknął, zapadł się. Rozpłynął, gdzieś w rozkojarzeniu sennej melancholii.   Na piaszczystej ścieżce pociętej cieniami gałęzi. A jednak był tu kiedyś i żył jeszcze. I żyje...   Jestem jedynym świadkiem tej manifestacji. Tego przemknięcia niematerialnego zrywu zakamuflowanego przed światem.   I mimo że jestem bez miejsca i przeznaczenia, notuję każdy błahy kształt. Każdy nawet zarys, który jest w czyimś zamyśle jedynie nic nieznaczącym szkicem.   W chmurze spopielałej. W nadciągającym snopie deszczu.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-06-24)    
    • Ciekawe, czy innych książkach też będzie.  Pzdr

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        (dla Raskolnikowa Sonia po prostu była święta, ale dawno czytałam).
    • @Robert Witold Gorzkowski dziękuję @Rafael Marius dziękuję. Pozdrawiam Was serdecznie, ale nie końcem, lecz początkiem, który wskazał mi drogę , co dalej muszę robić!  Zresztą, nie pominąłem przesłanek z jego podpowiedzi , jakie pozwalają odkrywać to, co zostało nieodkryte albo zatajone!?   Więc zaczniemy od tego, czym jest język światła i cienia?            

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        !!!!   Interpretację już mam!              
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Bcmil Czytając powyższe przypomniał mi się film z Jet Li Kiss of the Dragon (2001).   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...