Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ja, oni, pociąg, piwo, pejzaż z polami, konduktor,
pejzaż z polami, karty, pejzaż z polami, stacja,
setka, rybka, wódka, rybka, setka, setka, ja:
"- Poruczniku, spał pan ze mną a dziś nawet nie chce się przywitać ?
- Madame, kopulacja to jeszcze nie powód do znajomości..."
Stacja, pociąg, karty, pejzaż z polami, konduktor, pejzaż z polami,
pejzaż z polami, stacja, któryś: aha, rozumiem... (cha, cha, cha!)
pejzaż z polami, pejzaż z polami, pejzaż z polami,
pejzaż z polami, pejzaż z polami...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


"pejzaż z polami..." hmm... w zasadzie, z okien pociągu ciężko wypatrzeć jakiegoś Polifema, albo Madonnę ;), czasem można wiatraki, ale one też jakby na polach ;)

ja bym ten wierchoł zatytuliła - "wielopole" ;)
Opublikowano

zniechęcił mnie ten dialog, bo brzmi niewiarygodnie, zupełnie jak np. Polska jednym z ośmiu największych mocarstw świata. jeszcze kwestia kobiety - ok, ale odpowiedź porucznika, z tą wymuszoną Madame i za chwilę później kopulacją, to jakaś farsa, a powtarzając za pewnym mądrym człowiekiem: farsy należy przerywać :P

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


"pejzaż z polami..." hmm... w zasadzie, z okien pociągu ciężko wypatrzeć jakiegoś Polifema, albo Madonnę ;), czasem można wiatraki, ale one też jakby na polach ;)

ja bym ten wierchoł zatytuliła - "wielopole" ;)
Wielopole bo jeśli podczas wyprawy na ryby na wyrywki patrzy się przez okno to tylko pola widać. Poza tym "nic mi się nie przypomina" ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zniechęcił? Ależ o to chodzi - o uchwycenie monotonni podróży na ryby i nieudanego połowu. Klimat wiersza miał oddać nudę a zamiast taaaakiej ryby jeden z uczestników łapie sens dowcipu dopiero w drodze powrotnej. Co do "wymuszonej Madame" to jest to jeden ze znanych dowcipów o poruczniku Rżewskim, zatem Pani wybaczy: nie ja jestem jego autorem :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zniechęcił? Ależ o to chodzi - o uchwycenie monotonni podróży na ryby i nieudanego połowu. Klimat wiersza miał oddać nudę a zamiast taaaakiej ryby jeden z uczestników łapie sens dowcipu dopiero w drodze powrotnej. Co do "wymuszonej Madame" to jest to jeden ze znanych dowcipów o poruczniku Rżewskim, zatem Pani wybaczy: nie ja jestem jego autorem :)

Podrzucam do wykorzystania jeszcze parę pomysłów : gotowanie makaronu z przerwą na telefon, czytanie programu telewizyjnego ze starej gazety, smażenie się na plaży z użyciem kremu z filtrem...

Do kosza.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zniechęcił? Ależ o to chodzi - o uchwycenie monotonni podróży na ryby i nieudanego połowu. Klimat wiersza miał oddać nudę a zamiast taaaakiej ryby jeden z uczestników łapie sens dowcipu dopiero w drodze powrotnej. Co do "wymuszonej Madame" to jest to jeden ze znanych dowcipów o poruczniku Rżewskim, zatem Pani wybaczy: nie ja jestem jego autorem :)

Podrzucam do wykorzystania jeszcze parę pomysłów : gotowanie makaronu z przerwą na telefon, czytanie programu telewizyjnego ze starej gazety, smażenie się na plaży z użyciem kremu z filtrem...

Do kosza.
Rozumiem że Pana zdaniem mam cofnąć się do lat szkolnych i pisać tego typu wierszyki?


wiosną - ziemia

grzmi świtem
z tamtej strony na tą
wychodzą na pola kamienie
daleko plaża zrzuciła kołdrę sztormu
rozmyśla o trawie kiedy się budzimy
w głębokim oku śmierci

kiedy się zbudzimy
ogród śmierci drzemie
śni nam rzeki tonie w błękitach
spacery od rzeczy nazwanych
ku nieopisaniu ciebie -
nieskończoności mojego życia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Podrzucam do wykorzystania jeszcze parę pomysłów : gotowanie makaronu z przerwą na telefon, czytanie programu telewizyjnego ze starej gazety, smażenie się na plaży z użyciem kremu z filtrem...

Do kosza.
Rozumiem że Pana zdaniem mam cofnąć się do lat szkolnych i pisać tego typu wierszyki?


wiosną - ziemia

grzmi świtem
z tamtej strony na tą
wychodzą na pola kamienie
daleko plaża zrzuciła kołdrę sztormu
rozmyśla o trawie kiedy się budzimy
w głębokim oku śmierci

kiedy się zbudzimy
ogród śmierci drzemie
śni nam rzeki tonie w błękitach
spacery od rzeczy nazwanych
ku nieopisaniu ciebie -
nieskończoności mojego życia

Nie ma potrzeby się nigdzie cofać, to nadal są lata szkolne - nie wystarczy się przesiąść z ławki do ławki...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Rozumiem że Pana zdaniem mam cofnąć się do lat szkolnych i pisać tego typu wierszyki?


wiosną - ziemia

grzmi świtem
z tamtej strony na tą
wychodzą na pola kamienie
daleko plaża zrzuciła kołdrę sztormu
rozmyśla o trawie kiedy się budzimy
w głębokim oku śmierci

kiedy się zbudzimy
ogród śmierci drzemie
śni nam rzeki tonie w błękitach
spacery od rzeczy nazwanych
ku nieopisaniu ciebie -
nieskończoności mojego życia

Nie ma potrzeby się nigdzie cofać, to nadal są lata szkolne - nie wystarczy się przesiąść z ławki do ławki...
Po lekturze pańskich wierszy tak się czuję. Po przeczytaniu trzech reszta wydała mi się taka sama jakby stworzona jakimś programem bo ciągle ziemia kamienie i nawet rytmicznie to bardzo podobne do siebie. A przede wszystkim brak ruchu w stronę czegoś nowego.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie ma potrzeby się nigdzie cofać, to nadal są lata szkolne - nie wystarczy się przesiąść z ławki do ławki...
Po lekturze pańskich wierszy tak się czuję. Po przeczytaniu trzech reszta wydała mi się taka sama jakby stworzona jakimś programem bo ciągle ziemia kamienie i nawet rytmicznie to bardzo podobne do siebie. A przede wszystkim brak ruchu w stronę czegoś nowego.

Co to za idiotyzmy... ? W tym miejscu mówimy o Rybarczyku a nie o Lecterze, jeżeli on pisze gnioty, to czy pańskie pisanie zrobi się od tego lepsze ?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Po lekturze pańskich wierszy tak się czuję. Po przeczytaniu trzech reszta wydała mi się taka sama jakby stworzona jakimś programem bo ciągle ziemia kamienie i nawet rytmicznie to bardzo podobne do siebie. A przede wszystkim brak ruchu w stronę czegoś nowego.

Co to za idiotyzmy... ? W tym miejscu mówimy o Rybarczyku a nie o Lecterze, jeżeli on pisze gnioty, to czy pańskie pisanie zrobi się od tego lepsze ?
Nie zrobi się ale też nie cofnie. Wiersz 1:1 oddaje opis wyprawy na ryby która trwa normalnie dzień, podczas której jeden z wędkarzy łapie - i to w drodze powrotnej - tylko sens kawału o poruczniku Rżewskim. Czytelnika zmieniam tu w tytułowego "wędkarza" bo też musi złapać o co chodzi. A to bardzo proste jeśli nauczyć się czytać inaczej wiersze niż utarło się to zwyczajowo:

PL jedzie z kolegami na ryby

Ja, oni, pociąg, piwo, pejzaż z polami, konduktor,
pejzaż z polami, karty, pejzaż z polami, stacja,

zastawili wędki ale nic nie bierze tylko jakaś drobnica:

setka, rybka, wódka, rybka, setka, setka, ja:

więc dla zabicia czasu piją i jak to po kielichu opowiadają głupie dowcipy

"- Poruczniku, spał pan ze mną a dziś nawet nie chce się przywitać ?
- Madame, kopulacja to jeszcze nie powód do znajomości..."

w końcu wracają do domu a jeden z nich dopiero wtedy łapie" sens
tego co było na rybach:

Stacja, pociąg, karty, pejzaż z polami, konduktor, pejzaż z polami,
pejzaż z polami, stacja, któryś: aha, rozumiem... (cha, cha, cha!)

wiersz kończy się powtórzeniami bo dopiero po latach wspomina się (łapie)
prawdziwy urok takich nieudanych - wydawałoby się wypraw


pejzaż z polami, pejzaż z polami, pejzaż z polami,
pejzaż z polami, pejzaż z polami...

Monotonia wiersza posłużyła mi jako metafora, w ogóle cały wiersz jest metafora do czegoś co łapiemy po czasie i przy okazji czegoś zupełnie innego.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I bi bi.                          Maska, jak sam.    
    • Ot; stary raper, trep ary, rat sto.    
    • On;       - baby brak(?) - skarby bab... no.  
    • Aby łamy, karoseria i resorak mały - ba.    
    • Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Tyle przecież jej zawdzięczamy, Poprzez liczne burzliwe wieki, Ostoją nam była naszej tożsamości,   W ciężkich chwilach dodawała nam otuchy, Gdy cierpiąc wciąż pod zaborami, Przodkowie nasi zachwyceni jej kartami, Wyszeptywali Bogu ciche swe modlitwy.   Gdy pod okrutną niemiecką okupacją, Czcić ojczystych dziejów zakazano, A pod strasznej śmierci groźbą, Szanse na edukację celowo przetrącono,   To właśnie nasza ojczysta historia, Kryjąc się w starych pożółkłych książkach, Do wyobraźni naszej szeptała, Rozniecając Nadzieję na zwycięstwa czas...   I zachwyceni ojczystymi dziejami, Szli w bój ciężki młodzi partyzanci, By dorównać bohaterom sławnym, Znanym z swych dziadów opowieści.   I nadludzko odważni polscy lotnicy Broniąc Londynu pod niebem Anglii, Przywodzili na myśl znane z obrazów i rycin Rozniecające wyobraźnię szarże husarii.   I na wszystkich frontach światowej wojny, Walczyli niezłomni przodkowie nasi, Przecierając bitewne swe szlaki, Zadawali ciężkie znienawidzonemu wrogowi straty.   A swym męstwem niezłomnym, Podziw całego świata budzili, Wierząc że w blasku zasłużonej chwały, Zapiszą się w naszej wdzięcznej pamięci…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Pseudohistoryków piórem niegodnym, Ni ranić Prawdy ostrzem tez kłamliwych, Wichrami pogardy miotanych.   Nie pozwólmy by z ogólnopolskich wystaw, Płynął oczerniający naszą historię przekaz, By w wielowiekowych uniwersytetów murach, Padały szkalujące Polskę słowa.   Nie pozwólmy bohaterom naszym, Przypisywać niesłusznych win, To o naszą wolność przecież walczyli, Nie szczędząc swego trudu i krwi.   Nie pozwólmy ofiar bezbronnych, Piętnem katów naznaczyć, By potomni kiedyś z nich drwili, Nie znając ich cierpień ni losów prawdziwych.   Przymusowo wcielanych do wrogich armii, Znając przeszłość przenigdy nie pozwólmy, Stawiać w jednym szeregu z zbrodniarzami, Którzy niegdyś świat w krwi topili.   Nie pozwólmy katów potomkom, Zajmować miejsca należnego ofiarom, By ulepione kłamstwa gliną Stawiali pomniki dawnym ciemiężycielom.   Bo choć ludzie nienawidzący polskości, W gąszczach kłamstw swych wszelakich, Sami gotowi się pogubić, Byle polskim bohaterom uszczknąć ich chwały,   My z ojczystej historii kart, Czynić nie pozwólmy urągowiska, By gdy oczy zamknie nam czas, I potomnym naszym drogowskazem była.   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…    Pośród rubasznych śmiechów i brzęku mamony, Ni kłamstw o naszej przeszłości szerzyć, W cieniu wielomilionowych transakcji biznesowych.   Nie pozwólmy by w niegodnej dłoni pióro, Kartek papieru bezradnie dotykając, O polskiej historii bezsilne kłamało, Nijak sprzeciwić się nie mogąc.   Nie pozwólmy by w polskich gmachach, Rozpleniły się o naszej historii kłamstwa, By przetrwały w wysokonakładowych publikacjach, Polskiej młodzieży latami mącąc w głowach…   Choć najchętniej prawdą by wzgardzili, By wyrzutów sumienia się wyzbyć, Wszyscy perfidnie chcący ją ukryć, Przed wielkimi tego świata umysłami,   Cynicznych pseudohistoryków wykrętami, Wybielaniem okrutnych zbrodniarzy, Nie zafałszują przenigdy prawdy Ci którzy by ją zamilczeć chcieli.   I nieśmiertelna prawda o Wołyniu, Przebije się pośród medialnego zgiełku, Dotrze do ludzi milionów, Mimo zafałszowań, szykan, zakazów.   Gdy haniebnych przemilczeń i półprawd, Istny sypie się grad, A skandaliczne padają wciąż słowa Milczeć nie godzi się nam.   Przeto straszliwą o Wołyniu prawdę, Nie oglądając się na cenę Odważnie wszyscy weźmy w obronę Głosząc ją z czystym sumieniem…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…  Prawdy historycznej ofiarnie brońmy, Czci i szacunku do bohaterów naszych, Przenigdy wydrzeć sobie nie pozwólmy.   Przeto strzeżmy wiernie ich pamięci, Na ich grobach składając kwiaty, Nigdy nikomu nie pozwalając ich oczernić, Na łamach książek, portali czy prasy…   Nie pozwólmy by upojony nowoczesnością świat, Zapomniał o hitlerowskich okrucieństwach i zbrodniach, By bezsprzeczna niemieckiego narodu wina, W wątpliwość była dziś poddawana.   Pamięci o zgładzonych w lesie katyńskim, Mimo wciąż żywej komunistycznej propagandy, Na całym świecie niestrudzenie brońmy, W toku burzliwych dyskusji, polemik.   O bestialsko na Wołyniu pomordowanych, Strzeżmy tej strasznej bolesnej prawdy, O tamtym krzyku ofiar bezbronnych, O niewysłowionym cierpieniu maleńkich dzieci.   Walecznych ułanów porośniętych mchem mogił,  Strzeżmy blaskiem zniczy płomieni, Pamięci o polskich partyzantach niezłomnych, Strzeżmy barwnych wierszy strofami,   Bo czasem prosty tylko wiersz, Bywa jak dzierżony pewnie oręż, Błyszczący sztylet czy obosieczny miecz, Zimny w gorącej dłoni pistolet…   Ten zaś mój skromny wiersz, Dla Historii będąc uniżonym hołdem, Zarazem drobnym sprzeciwu jest aktem, Przeciwko pladze wszelakich jej fałszerstw…                      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...