Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tomek Rybarczyk

Użytkownicy
  • Postów

    80
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Tomek Rybarczyk

  1. Popieram panią. O tym też mówi druga część mojej anegdotki ;)
  2. Kulawpłot, uczeń mistrza Sedno, zwrócił się kiedyś do niego wielce rozżalony: - Mistrzu, próbuję tłumaczyć twoje "Nauki o prawym życiu" przyjaciołom i bliskim, ale za każdym razem ktoś ma jakieś wątpliwości lub wręcz otwarcie pyta, czy to, co mówię, jest w ogóle możliwe? Ozwał się na to mistrz Sedno: - W takim razie - nie tłumacz, dlaczego nie powinni zdradzać, kraść i obżerać się bez umiaru a zwłaszcza pouczać innych co dla nich dobre, tylko - ucz ich tego wszystkiego na własnym przykładzie. Tak i ja panie Adolfie myślę, że zamiast tłumaczyć komuś wiersz, lepiej niech pan go nauczy języka Autora, żeby sam mógł go przeczytać ;) A tak między nami: Podrapał się, słysząc słowa mistrza, Kulawpłot po głowie i wahał nią długo, zanim odważył się w końcu zapytać: - W takim razie, czemu ty sam Mistrzu nauczasz jak żyć w prawości, gdy tymczasem nader często obżerasz się i popijasz, zamiast świecić przykładem? Mistrz Sedno skrzywił się z niesmakiem, jakby echo wczorajszej hulanki objawiło się słowami Kulawpłota i długo trwało, nim odpowiedział: - Albowiem mam od tego takich uczniów, jak ty. Inaczej - co miałbyś do roboty w życiu, jak nie kraść, nie cudzołożyć, czy nie pić?
  3. Dla mnie "dachy pachnące świeżo skoszonym deszczem" odnoszą się do skośności dachu: /\ ale chodzi mi o towarzyszący temu zapach - bardziej intensywny we wrześniu niż w listopadzie. Dlaczego? Słońce, zwłaszcza latem nagrzewa dachy i ulice sublimując charakterystyczne opary smoły i impregnatów. Kiedy spada deszcz - zmywa to wszystko wraz z zapachem. Nawet w kursie na prawko jest (a przynajmniej kiedyś było) pytanie: Kiedy opony mają największą przyczepność: A -w czasie deszczu, B - po deszczu, C - przed deszczem? Chodzi o to, że w listopadzie zapach dachów nie jest tak intensywny jak we wrześniu bo niejeden deszcz umył je już w październiku i właśnie - pod koniec września. Metafora "dachy pachnące świeżo skoszonym deszczem" bardziej przystaje do jakiejś upalnej pory roku niż do jesieni.
  4. Tomek Rybarczyk

    Śnieg

    Wiersz o pamięci, która nie pozwala zapomnieć o czymś bolesnym i zarazem szlachetnym (w wierszu symbolizują to biel i śnieg - symbole nieskazitelności). Ładne odniesienie do powiedzenia: "komuś zbieleje oko" czyli: ktoś się zdziwi, zostanie zaskoczony - nabiera w tym kontekście swoistego wydźwięku: Oni - ci z tego wiersza - nie potrafią nawet wiosną zapomnieć czegoś bardzo dla nich smutnego i patrzą na ostatnią połać śniegu - zapewne świadka bardziej radosnych chwil - jak o niczym nie wiedząc "dopiero się budzi i przeciera oczy". W końcu, jakby nigdy nic nie zaszło, ostatni śnieg za drewutnią znika ("i wtedy oko zachodzi bielą"), gdy tymczasem ślad po czymś zostaje w pamięci nawet na wiosnę. Topiący się śnieg jako coś, co pozostaje w pamięci - nie sprostał przemijaniu.
  5. Tak mi się skojarzyło z synestezją niektórych metafor w poezji ;) I może warto LA zamienić po prostu na Miasto Aniołów bo nie każdemu się skojarzy ten tyłek na chmurze? W środku za dużo wyliczanek - najlepiej moim zdaniem skończyć na wersie z rozumem i od razu przejść do ostatniej strofy.
  6. "Gdzie byłeś" to taki kobiecy test na inteligencję: "Z kim i w jakich miejscach przebywałeś marnując kolejną noc beze mnie, mój najdroższy?" Większość facetów których znam uważa, że prawidłowa odpowiedź brzmi: "W knajpie" i tylko nieliczni próbują wznieść się na wyżyny inteligencji odpowiadając: "Na pogrzebie przyjaciela" lub coś w tym rodzaju. Ja sam na pytanie: "Gdzie byłeś?" odpowiedziałem kiedyś: "Co z tego, że na Księżycu, kiedy nie było tam Ciebie?" i... i zostało mi wybaczone :)
  7. w sumie to tez nie wiem czemu się mówi świeżo skoszona trawa przecież ta trawa rosal tu już parę dobrych miesięcy ? :P Mówi się wiele rzeczy które nie mają sensu. Na przykład mówi się: wieloryb, a to nawet nie jedna ryba tylko ssak.
  8. "Ciszy agrafka" :) albo "dachy pachnące świeżo skoszonym deszczem" (w listopadzie trudno mówić o "świeżym" deszczu bo już od września/października leje na dobre) sugerują wiersz naiwny i prostoduszny, jakich tysiące nie tylko na tym Forum. Jednak ostatnia strofa staje się kluczem do jego prawidłowego odczytania i sprowadza czytelnika z powrotem do... września, czyli czasu teraźniejszego, lub raczej - OCZYwistego: budzę się z wiersza dwie proste linie we wrześniu są nie do wytrzymania Podoba mi się zabieg i to, że widocznie we wrześniu linie proste w listopadowej mgle nabiorą zaokrągleń i przeinaczeń wywołanych jesienną melancholią i skłonnością do przesady ("ciszy agrafki" itd. :))
  9. Podoba mi się, ale powiedzenie "(śmierć) wyrywa nas z szeregów" tyczy się raczej żołnierzy :) i jakoś mi tu nie pasuje. Przy okazji lektury przypomniał mi się wiersz na podobny temat "Bruno" Milczewskiego - tak poradził sobie z zakończeniem: Ja leżę - zegar chodzi - czas leci Zdaje się - niepoważne z nas trio Patrzymy sobie w oczy, nasłuchujemy się Coś to nie tak - mówi: echo - i zasypia Rozlatują się cyferki wyobraźni, pełga piec W lewej stronie piersi palą się mrówki Nogi zachodzą w lód Zaczynamy nie poznawać się, oj, nie podobać Ktoś nakręcił ciszę - buczy w uszach i dalej W głowie jakby leciało w dół Mota się wokół pajęczyna strachu Pająk wyjmuje swoje ego Tu na pewno domowi się śmierć
  10. Równie dobrze mogę napisać, że niezgrabnie politycznie jest napisać: "te trzy przymiotniki pod rząd". Kto wie, czy w złych czasach nie czepiano by się delikwentki, która by tak napisała o to, że TE "trzy przymiotniki" w jej wypowiedzi to zakamuflowane nazwiska przywódców Narodu: prezydent (jaki?) Zieliński, marszałek Śmigły i premier Suchocki ;) :)) no niech mnie zamkną, tylko w dobrym towarzystwie ;) Jakby co, podzielę się opowieścią za co sam siedzę :)
  11. I o to mniej więcej chodzi :) Dziękuję i również pozdrawiam.
  12. Nie cofam się przed swoim skojarzeniem, a nawet rozszerzę, dlaczego tak mi się ten wiersz czyta. Słowo pyknik (piknik zresztą też ;)) i treść wiersza korespondują z "pić jak szewc", czyli z... "Szewcami" Witkacego. Podobno właśnie od tej sztuki wzięło się określenie "pyknika" - człowieka idącego na wszelki kompromis, nawet za cenę górnolotnych ambicji w zamian za przyjemne, konformistyczne życie. Poniżej cytat z Witkacego, gdzie po raz pierwszy (podobno) padło określenie postawy pyknika: „Ma se radio, ma se stylo, ma se kino, ma se daktyle, ma se brzucho i nieśmierdzące, niecieknące ucho, ma se syćko jak się patrzy - czego mu trza? A sam w sobie jest ścierwo podłe, guano pogodne, przebrzydłe. To je pyknik, wiś?” Pozostaję przy swoim czytaniu wiersza bo jak dla mnie ładnie koresponduje on z "Szewcami" Witkacego i jego pyknikiem :)
  13. Dwóch peelów, czy raczej jeden, który toczy sam z sobą dyskurs w... trzech osobach: "no" (typ obojętny, neutralny), "tak" (typ na TAK ;) czyli optymistyczny) i "nie" (typ pesymistyczny). Razem te trzy cechy przedstawiają charakter pyknika, czyli człowieka za wszelką cenę idącego na kompromis, a z którym w drugiej strofie zwycięża typ na TAK - preferujący działanie ("leje dziób"). Podoba mi się :)
  14. Zgadzam się, trzech przymiotników koło siebie trzeba unikać i inych podobnych sytuacji Równie dobrze mogę napisać, że niezgrabnie politycznie jest napisać: "te trzy przymiotniki pod rząd". Kto wie, czy w złych czasach nie czepiano by się delikwentki, która by tak napisała o to, że TE "trzy przymiotniki" w jej wypowiedzi to zakamuflowane nazwiska przywódców Narodu: prezydent (jaki?) Zieliński, marszałek Śmigły i premier Suchocki ;)
  15. A od czego wziął nazwę sierpień? Od sierpa, który tu - rozdzielony wersem - jest metaforyczną krzywą, a zarazem - czytany razem z "po" (czymś) z poprzedniego wersu - pokrzywą.
  16. Raczej dwa, jak czarno-biała fotografia, czyli równoważne obok siebie: i dobra i ciepła. "Mała" należy już do innego wersu więc przymiotnik po przymiotniku oddaje tu językową matrioszkę: "dłoń w dłoni".
  17. "Mądrej głowie dość po słowie" a tu mamy ich aż koło dwudziestu. Czy to za mało? Przecież jest zarysowana pewna sytuacja liryczna, a nawet nawiązanie do genealogii słowa "sierpień". Również pozdrawiam :)
  18. Sierpień to ósmy z dwunastu miesięcy i większą część drogi wokół Słońca Ziemia po której stąpamy ma za sobą. "Dobry" sierpień jak pan to ujął, ale jednak parzy coś w środku po lecie jak pokrzywa. Również pozdrawiam.
  19. Wiersz super i z jajem. "Potem' przeszkadza, zatrzymuje - może tak wyrzucić a na jego miejsce przesunąć "kiedy" z następnego wersu? Ale i tak pozytywnie świraśne :)
  20. dobrze jest człowiekowi w sierpniu jak w dłoni dobrej ciepłej małej piąstce i tylko ta w środku zaciśnięta po krzywa...
  21. Doceniam desperacką i błyskotliwą próbę udowodnienia sobie, że osoba która oceniała twój wiersz jest pozbawiona kompetencji... ; ) Mnie naprawdę podoba się takie powiązanie w pańskim wierszu. Płaszczyzna Ziemia - Mars gdzie Mars jest martwą planetą, pozbawioną przyjaznej życiu atmosfery ale według hipotez był kiedyś obok Wenus kolebką ludzkości. W drugiej płaszczyźnie "mars na czole" jest znaną metaforą niewesołych myśli i zasępienia towarzyszących myśleniu ("Cogito ergo sum", "Wiem, że nic nie wiem", itd.) które pozostają jak "czas dawno nie wietrzony" - nawiązujący do myśli uwięzionych w ludzkiej czaszki - w oderwaniu od radości samej w sobie, tego że się żyje. Radości życia. Trupa i doktora z miasta R pomijam milczeniem bo to łopatologia, pańska własna interpretacja i podpowiedź do tego co chciał napisać nie wierząc w inteligencję czytelników.
  22. Dopiero koniec jest ciekawy ale po lekkiej kosmetyce: wspomnienia - choroba wieńcowa imion i resztę można sobie domyśleć samemu, po co te zarzygane ściany, itp? Każdy ma inne wspomnienia ale sprowadzają się one zawsze do tych czterech słów. Nawet niedawna rocznica wybuchu Powstania.
  23. Po lekturze pańskich wierszy tak się czuję. Po przeczytaniu trzech reszta wydała mi się taka sama jakby stworzona jakimś programem bo ciągle ziemia kamienie i nawet rytmicznie to bardzo podobne do siebie. A przede wszystkim brak ruchu w stronę czegoś nowego. Co to za idiotyzmy... ? W tym miejscu mówimy o Rybarczyku a nie o Lecterze, jeżeli on pisze gnioty, to czy pańskie pisanie zrobi się od tego lepsze ? Nie zrobi się ale też nie cofnie. Wiersz 1:1 oddaje opis wyprawy na ryby która trwa normalnie dzień, podczas której jeden z wędkarzy łapie - i to w drodze powrotnej - tylko sens kawału o poruczniku Rżewskim. Czytelnika zmieniam tu w tytułowego "wędkarza" bo też musi złapać o co chodzi. A to bardzo proste jeśli nauczyć się czytać inaczej wiersze niż utarło się to zwyczajowo: PL jedzie z kolegami na ryby Ja, oni, pociąg, piwo, pejzaż z polami, konduktor, pejzaż z polami, karty, pejzaż z polami, stacja, zastawili wędki ale nic nie bierze tylko jakaś drobnica: setka, rybka, wódka, rybka, setka, setka, ja: więc dla zabicia czasu piją i jak to po kielichu opowiadają głupie dowcipy "- Poruczniku, spał pan ze mną a dziś nawet nie chce się przywitać ? - Madame, kopulacja to jeszcze nie powód do znajomości..." w końcu wracają do domu a jeden z nich dopiero wtedy łapie" sens tego co było na rybach: Stacja, pociąg, karty, pejzaż z polami, konduktor, pejzaż z polami, pejzaż z polami, stacja, któryś: aha, rozumiem... (cha, cha, cha!) wiersz kończy się powtórzeniami bo dopiero po latach wspomina się (łapie) prawdziwy urok takich nieudanych - wydawałoby się wypraw pejzaż z polami, pejzaż z polami, pejzaż z polami, pejzaż z polami, pejzaż z polami... Monotonia wiersza posłużyła mi jako metafora, w ogóle cały wiersz jest metafora do czegoś co łapiemy po czasie i przy okazji czegoś zupełnie innego.
  24. Rozumiem że Pana zdaniem mam cofnąć się do lat szkolnych i pisać tego typu wierszyki? wiosną - ziemia grzmi świtem z tamtej strony na tą wychodzą na pola kamienie daleko plaża zrzuciła kołdrę sztormu rozmyśla o trawie kiedy się budzimy w głębokim oku śmierci kiedy się zbudzimy ogród śmierci drzemie śni nam rzeki tonie w błękitach spacery od rzeczy nazwanych ku nieopisaniu ciebie - nieskończoności mojego życia Nie ma potrzeby się nigdzie cofać, to nadal są lata szkolne - nie wystarczy się przesiąść z ławki do ławki... Po lekturze pańskich wierszy tak się czuję. Po przeczytaniu trzech reszta wydała mi się taka sama jakby stworzona jakimś programem bo ciągle ziemia kamienie i nawet rytmicznie to bardzo podobne do siebie. A przede wszystkim brak ruchu w stronę czegoś nowego.
  25. Ostatnia zwrotka bardzo ładna reszta taka... jedna z tysięcy podobnych jak "zapach metalu" - tysiące razy wyświechtany zwrot nie tylko w poezji. Środek chce coś powiedzieć ale tylko bełkocze toteż dla mnie wierszem jest jedynie to: ach ten mars na czole czas dawno nie wietrzony a ziemia jak zawsze trawą wierzy w niebo
×
×
  • Dodaj nową pozycję...