Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Młotowi na lewaków, Posępnemu Oraczowi, Gniewowi Peruna, KelThuzowi!

Za dębowym biurkiem polityk kaprawy
Zacierając dłonie podsyca swe żądze.
Całą noc pracował by projekt ustawy
Po przegłosowaniu wyssał z mas pieniądze.

Dostrzega przed sobą postać w czarnej todze.
Cichy stukot pługa zagłusza szczęk kości.
"Jam jest Śmiercią, knypie! Po ciebie przychodzę!
Nikt już nie naruszy świętych praw własności!"

Zamiast kosy dzierży pług
Ostry lemiesz w gwiazd kolorze.
Czerwonego bydła wróg
Bez litości je zaorze.

Sunie przez Warszawę równości parada.
Tłuką policjantów, palą samochody.
Siłą i przemocą wezmą sobie prawa,
Których im nie dały wredne homofoby!

Widzą tuż przed sobą z mroku tkaną szatę,
Szybko milknie gejów rozwrzeszczana sfora.
"Jam waszą zagładą! Jam jest waszym katem!
I nie spocznę póki wszystkich nie zaoram!"

Zamiast kosy dzierży pług
Tępi brud, jak tylko może.
Czerwonego bydła wróg
Bez litości je zaorze.

Smutny oracz w polu, a tuż obok niego
Dwa, w pług zaprzężone, stare woły suną.
"Kiedyś miałem konia - wałacha karego.
Darmo! Z pegeeru! Wróć, moja komuno!"

Nagle tuż zza miedzy ciemna bryła strachu
Zaszczyca rolnika mrożącym spojrzeniem.
"Nic, że my oracze! Nic, że bracia w fachu!
Jak ten pług, komuchu, będziesz gryźć dziś ziemię!"

Zamiast kosy dzierży pług
Siła w prawdzie i honorze.
Czerwonego bydła wróg
Bez litości je zaorze.


22.12.2008r.

Potraktujcie to z przymrużeniem oka. ;-)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • nie wiem co to znaczy  może ...    miałem widzenie może to sen  zobaczyłem cię  w różowej sukience  to było jak filmik na YouTube  widziałem radość  w oczach  dla mnie ją włożyłaś    zawiodłem  nie zwróciłem na nią uwagi  wtedy jej nie widziałem  posmutniałaś chwilę    widziałem tylko ciebie    teraz ją zobaczyłem  była wspaniała  przypomniałem sobie  ile kosztowało jej zdobycie    taka odległa wizja  co to może znaczyć    może warto teraz…   11.2025 andrew  Sobota już weekend   
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witam - masz racje - śmierć musi a życie nie musi - miło że czytałaś -                                                                                                                      Pzdr.serdecznie. Witaj - dziękuje za czytanie oraz komentarz - cieszy mnie -                                                                                                           Pzdr. @violetta - dziękuje za polubienie -  @Marcin Tarnowski - dzięki - 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - serdecznie dziękuje za miły komentarz -                                                                                       Pzdr.usmiechem. Witaj Robercie - fajnie że mocne i prawdziwe - dziękuje -                                                                                                       Pzdr.
    • @Robert Witold Gorzkowski - dzięki - 
    • Wrogowie mnie otaczają. Brak mi brata do rozmów i cichych chwil zadumy,  ciągnących się jak  zaduszne, listopadowe godziny.  Brak mi do szabli i szklanki, przysłowiowego Węgra. Mój przysiół, fortecą z lodu i kamienia. Granitowa wieża góruje wśród nisko osiadłych, stalowo połyskujących. Pierzastych, skłębionych bałwanów. Patrzę na ziemię niczyją, wyrosłą jak pleśń brunatna  z równo ociosanych górskich zboczy. Tam śmierć dożyna nieszczęsnych rycerzy, co chcieli o łeb skrócić biblijnego Smoka. Uczepieni trokami z haków rzeźnickich do siodeł, pobladłych rozkładem ogierów. Wyklinają w agonii me zdradzieckie imię, krztusząc się krwią i gęstą śliną. A Śmierć odchodzi na przedzie w kulbace. Podkute kopyta końskie, zaczepiają w błotnistej mazi lepkiego śniegu o zapalniki porozrzucanych wszędzie min. Toną pozostawione zezwłoki w tym bagnie  cuchnącej zgnilizną nicości. Nikt nie zliczy dusz pogasłych, na tym upadłym padole. Ich zbawienia ani modlitwa gorliwa ani krzyż osinowy nie wspiera. To pył ludzki, doczesny. Złożony z grzechów drobin.   Mi tylko ciemność,  rozległa po ścianach i węgłach służy. Mi jad wytruł uczucia. Skuteczniej niż wszystkie trucizny Amazonii. Zasypiam w korzeniach drzewa poznania dobra i zła. U mych strudzonych nóg, mówiący językami świata wąż się płoży. Na grubych, dolnych gałęziach  powieszone ciała kobiety i mężczyzny. Bladzi i nadzy. Od pętli jednak w górę. Oczy mają wyjadłe przez mrok. Kruczoczarne. Na licach zaś opuchnięci, nabrzmiali, krwistoczerwoni.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...