Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

istota sumienia


Rekomendowane odpowiedzi

kiedy zaczynasz rozumieć istotę sumienia
skąd się bierze i dokąd zmierza
to jakbyś ukryte źródło odnalazł
od tysięcy lat źródło wciąż to samo bije
rzeki łatwym materiałem złudzeń
o ten sam uderzając brzeg
na który budujesz most dla nadziei i wiary
a po którym przechodzi pustka

zamknięty w złotej klatce wzruszeń
codziennie uczysz się chwili
dojrzałej do rachunku istnienia
ciągle nic nie umiesz

oszczędzasz światło gasząc dzień
nieopatrznym ruchem samounicestwienia
jakby przestrzeń wokół była tylko tobą
nie świętym miejscem gdzie wiatr kocha się z rosą
i gdzie z kamieniem spotyka się dzbanek
napełniając radością i smutkiem domy naszych sąsiadów

popatrz ile potrzeba łez żeby zrozumieć
wzbierającą tęsknotę która zrywa mosty spokoju
szukając ciepła własnego ciała jak właściwej liny
dla podtrzymania bezpieczeństwa

gasisz żar serca nieopatrznie głębokim
oddechem westchnienia
gdy w patynę pajęczych sieci
czas nieostrożny się wplątał
a wieczorem ziemia zmęczona
układa się bokiem na miedzy
językiem skiby uderzając w zdanie
wiatru co cię zostawił pod drzwiami
w embrionalnej pozycji trwającej do świtu

z pytań bez odpowiedzi nie ułożysz wiersza
więc po co pytasz do kogo się uśmiechnąć
do Kaina czy do Judasza może do nikogo
na podwórku z którego odleciały żurawie
do kraju na brąz słońca chorych marzeń
które karmią cię wciąż niepokojem
w zachwyt nieba wchodzącej tarniny

z jaskółką w sercu jak z kamieniem
gdzie zło i dobro tańczą pirueta
a sumienie pyłkiem skruszonego marmuru
karłowacieje w laurowym drzewie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie z każdego tworu można zrobić wiersz, tym bardziej poezję ;)
U Ciebie Poezja jest zawsze !:)
Czasem brakuje nam trochę intuicji, obiektywizmu, może także czasu żeby przemyśleć wiersz jeszcze raz i ... "wygładzić"
Tak to wykombinowałam i w tej formie zabieram do swojej "jaskini"
Plus za dostarczenie świetnego materiału :)


kiedy zaczynasz rozumieć skąd się bierze źródło
zostajesz sam uderzając o brzeg
budujesz most po którym nikt nie przechodzi

oszczędzasz światło gasząc dzień
nieopatrznie
jakby przestrzeń wokół była tylko tobą
gdzie z kamieniem spotyka się dzbanek
dla podtrzymania bezpieczeństwa
gasisz żar głębokim westchnieniem
ziemia zmęczona
układa się bokiem na miedzy
językiem skiby uderzając w zdanie wiatru
co cię zostawił pod drzwiami
w embrionalnej pozycji trwającej do świtu
jaskółka w sercu jak kamień
zło i dobro balansuje w piruet
świadomość karłowacieje
jak tarnina pod plafonem nieba

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...