Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Motto:
„metafory dopełniaczowe się przeżyły,
nadchodzi moda na narzędnikowe :P”


Odwróciłam się na chwilę i patrz
dzieci nagle niedorosłe bawią się
w internetowy teatrzyk kukiełkowy

zbłąkanym wirtualne zamki z pustynnego
kwarcu rozsypane granice słowniki daty
w wytartym pastelowym stylu passe

nawet słońce ponoć kotem zachodzi
od ultrafioletu po podczerwień
stóp choć monochromatycznie
cieniem ciem bezwiednie dopełniaczowo zanikam

Rachelo Niewyspiańska z puszczykiem na ramieniu
zew bezkresów widnokręgowi niewiadomego
wiatrem o zmierzchu przypomina !
pokłosie lirycznych traw pokłada się ze śmiechu
nadszedł czas hardkorowych miejscowników

Pulp Butter (no Fly)
no to through
przecież jestem /nie jestem współczesna
jak niepotrzebna – skreślić.

19.06.09
/b

skreślona ;(
Opublikowano

Zostało mi Bea tylko ...pogratulować wspaniałego wiersza!
No i...
nawet słońce ponoć kotem zachodzi
od ultrafioletu po podczerwień
stóp, choć monochromatycznie
cieniem ciem bezwiednie dopełniaczowo zanikam.

A puenta ooooj już niepotrzebne skreślam !
Pozdrawiam!

Opublikowano

się znaczy skreślona ;(
dzięki Alunko,
ostatnio tak czas goni, że tylko przecinki mnie trzymają.. ;)

może przy okazji powiesz mi, gdzie mam szukać wyników konkursu "miłosnego" ??
???

Opublikowano

Tyle jak dla mnie i to jest bardzo dobre. Wystarczy na duży plus ;)

nawet słońce ponoć kotem zachodzi
od ultrafioletu po podczerwień
stóp, choć monochromatycznie
cieniem ciem bezwiednie dopełniaczowo zanikam

pokłosie lirycznych traw pokłada się ze śmiechu

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:)
tworek lekko eklektyczny, tym bardziej cieszę się, że jednak udalo mi się przemycić odrobine sensu/bezsensu w całości
dzięki za pozytywny odbiór :))

ps.
tez słyszysz ten chichot traw? ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:)
tworek lekko eklektyczny, tym bardziej cieszę się, że jednak udalo mi się przemycić odrobine sensu/bezsensu w całości
dzięki za pozytywny odbiór :))

ps.
tez słyszysz ten chichot traw? ;)

Żeby tylko chichot ;) :D
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:)
tworek lekko eklektyczny, tym bardziej cieszę się, że jednak udalo mi się przemycić odrobine sensu/bezsensu w całości
dzięki za pozytywny odbiór :))

ps.
tez słyszysz ten chichot traw? ;)

Żeby tylko chichot ;) :D

ech, miałm coś innego wstawić, ale ta draka Olesi mnie ostatecznie zmobilizoawala i te trawska nieakermańskie po brzuchu łaskotały, na dodatek przeczytalam wiersz starego znajomego od dołu po górę w narzędnikach i czara goryczy się przelała..
/buziaki
zmykam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




chm... jak się autor upomni.. ;)
wlaściwie autorem mógłby być każdy, tylko ten tekst tak zabrzmiał, że od razu mnie zaświerzbilo z ripostą, co nie oznacza, że nie cenię sobie rad. w końcu walczę z dopełniaczami jak chora, która musi się z nich wyleczyć. Jestem w liczbie pojedynczej, nic nie wiem o innych uwieczniaczach, choć to chyba nie takie złe.. :)
A puszczyk, Rachelo, to nasza rodzima sowa, jakby nie było symbol mądrości boskiej Ateny,
nie na sprzedaż ;) czy zdanie z zewem, o boska rozebrałaś na przypadki?? ;)

serdecznie
/b
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




1. - też nie bardzo za tym stanem przepadam
2.- :)
3. to byla swoista mea culpa, gdyż sama czuję przesyt plotkarski w wierszu, autoironia jednym słowem :)

ale odetchnęłam z ulgą, bo byłam pewna, że zjedzą mnie za ten wiersz, czasem bywam odrobinę niepokorna ;) także cieszę się, że ma zwolenników :))
dzięki za poczytanie i zabranie głosu :)
pozdrawiam
/b

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @huzarc tak sobie myślę.   kiedy piszesz swoje przejmujące utwory w typie "extra mocny" musisz przeżywać gdzieś głęboko w sobie dreszczyk emocji.   ja też tak mam. wojna nuklearna to dramatyczny absurd.   ja nie boję się śmierci.   ale  kiedy tak idę przez las, przez sięgające mi do pasa paprocie, po miękkich i pachnących mchach, kiedy patrzę na nadrzeczne, wysokie, sumiaste trawy które wiatr z uporem pochyla a one dumnie się prostują, to myślę sobie, że ten świat jest taki piękny, że fajnie byłoby pożyć tutaj jeszcze.....ze 100 lat.   i krew mnie zalewa jak durnie udajacy polityków pierdolą głupoty o plecakach, o nieuniknionej konfrontacji, o zaporach przeciwczołgowych.   to piszę o czymś czego się boję.   teksty czasem przesadne ale.......     dziękuję.    
    • Statek kosmiczny: O Mały Włos Czarna Dziura, zawrócił z kopyta. A może nie tyle zawrócił, co poleciał nie w tym kierunku co trzeba. Znalazł się w otchłani kosmosu, gdzie jeszcze żaden obiekt nie gościł. A jeżeli nawet, to teraz już go tam nie ma. Bo to dziwna kraina. Nawet jak na takie szczególnie rozległe miejsce, jakim jest Wszechświat. OMWCD nie zderzył się co prawda, z tamtym co wracał stamtąd, ale może dlatego, że nie miało co wracać.   *~Na statku - ROJP~*   Wycieczkowy statek kosmiczny o uroczej nazwie: „Rajska Odyseja Jeżeli Przeżyjemy”, płynie na falach czarnej materii, po rozdrożach kosmosu. Jak wyglądają istoty wewnątrz, to w istocie nie wiadomo. Natomiast można przypuszczać, że wyglądają przez okna. Czy otwarte, czy zamknięte, to już zależy od tego, kim lub czym są, czyli ile wytrzymają.   *~Oczy Obserwatora~*   Dla postronnego obserwatora, stało się jasne {ale nie jak Słońce, bo to nie ta gmina} że jeden z nich wyjrzał i przeżył, bo wskazał czymś i krzyknął: tammmmm! Postronny doleciał do takiego wniosku, bo miał dziwną wadę, że wszystko słyszał i rozumiał. Spojrzał we wskazanym kierunku i zobaczył: OMWCD. Miał też przenikliwy wzrok. Zajrzał zatem do środka, by stwierdzić, co tam się wyprawia. Zobaczył, że nic nie zobaczył. Obiekt był wydmuszką pustą w środku. Nawet taki Obserwator, co wiele już w swoim życiu widział, zdziwił się trochę. Chociaż akurat w jego przypadku oznaczało to, że go po prostu zamurowało.   Aż nagle ściana na niego poleciała, bo ujrzał, że OMWCD wywrócił się na lewą stronę. Teraz dostrzegł wszystko: pełno tego i owego oraz małych obiektów, biegających gdzie tylko się da. Nic im nie było. Patrzył i patrzył i nie wiedział na co spogląda. Jego wyobraźnia nie miała w sobie tego typu fragmentów obrazów, z których mógłby tworzyć całe obiekty. A zatem widział, ale nie wiedział co. Jakieś zamazane kształty. Wnerwił się trochę i pomyślał, żeby wziąć numerek do okulisty.   *~Na lewej stronie ~*   – No nareszcie możemy oddychać brakiem tlenu. Od razu lepiej. – A jaki miły chłodek. – Rozległy ten pokoik. – Tylko jakieś oczy nas obserwują. – Czy musimy tak ciągle biegać? – Tu mamy więcej miejsca, niż po prawej stronie. – Po prawej, nikt nie widzi, jak sprawnie nam idzie. – A my lubimy pochwały. – O tuż to. – O tuż to, tak się nie pisze. – A co mi tam, w mordę Księżyca!    – A ja stanowczo żądam krytyki. W głowie mnie się genialnie przewraca! – Gdybyś ją miał, to bym uwierzył. – Muszę dbać o zrównoważony stan ducha. – Obiekt się do nas zbliża. Widzę napis: Rajska Odyseja Jeżeli Przeżyjemy. – Akurat przybiegłem. Oczywiście, że przeżyjemy. Tylko mnie nie straszcie. – Nie my, tylko oni. Jeden nawet przez okno się wychyla. – Pomachajmy mu. – A niby czym? – Znowu oczy rozbłysły. Widzieliście. Tam daleko. Spiralne jak galaktyka. – Ej, co ty gadasz? To zwykłe oczy. Tyle, że duże. Chyba, bo pusto tu jakoś. Mogą być blisko i małe, lub duże i daleko. – Wyleciał przez okno! – Za bardzo się wychylił, w kierunku Czarnej Dziury. – Widzę, że pije mleko z Drogi Mlecznej. To go wzmocni. Przeżyje. – To gdzie my w końcu jesteśmy?   *~Na statku - ROJP~*   – Łapcie go. Oddala się od nas. – Może tamci złapią. – Ma na sobie jakieś okrycie? Bo jeżeli nie, to po nim. – Nie mów takich normalnych zdań, w takim tekście. – Dobrze już dobrze. Chleje mleko. – To już było! Opanuj się. – Doi kozę na Orionie. – To ta koza ma trzy nogi? – A niech sobie leci. Wiadomo to, co by z niego wyrosło. – Tak już lepiej.   *~Na statku - Pomywajec Galaktikus~*   – No dalej dalej. Pomywamy. Niepotrzebne naczynia z burtę. – Widelce też? – Tylko talerze. – Robi się!   *~ Na lewej stronie - OMWCD~*   – Na prawą stronę!! Ale już!!! Latające talerze nas atakują!!! – Ale małe jakieś. Palcem się pstrknie… i bum! – Czym? – Nie wiadomo, czy małe. Na pewno paskudne. Resztki jedzenia są najgorsze. Maszynerię mogą zapaskudzić. – Nie widzę guzika, co na prawą przewija. – To naciśnij byle co. Może też zadziała ze zdziwienia. – Widzę guzik, ale mi ucieka. – Dostałem sosem po oku! – A ja skrawkiem kości w nos. – W nos? A co to jest? – Talerze coraz bliżej. – Mówiłem, że napęd biologiczny jest niepewny. Może się rozbiec po całym statku. – Tylko guzik ucieka. – Dostałem talerzem. Umieram. Ale nie zupełnie. To był akurat hologram. – Ale reszta nie! – O w mordę karła białego ! Hura! Przewijamy się. Na guzik zleciał talerz. Atakujący nas uratowali. – Chyba nie chcieli? – Nieważne.   * ~Poza statkiem - ROJP~*   – Talerz mi się przydał do zupy mlecznej. Piję przez rurkę. Tylko nie wiem, co ze mnie wyrośnie. Może oczy obserwatora?    *~Oczy Obserwatora~*    Tak naprawdę, to ja wszystko relacjonowałem. Teraz mam oczy zachlapane: mlekiem, resztkami jedzenia, napędu i głupawym tekstem, na którego nikt nie spojrzy. No i co z tego. Jeżeli chociaż jeden przeczyta, to i tak będzie ponad normę. Ale i tak mnie wyłączą. Chociaż tak się starałem.   No nie! Dostałem Marsa na czole, od tego wnerwionego przygnębienia. A niech to, biały karzeł świśnie! Huuura! Wenus na mnie leci! Gorąca, rozpalona.   Saturnowi dwa pierścienie zajumała. Ciekawe do czego?  
    • Między wersami     ona jedyna była przy mnie  gdy ty nieobecny od zawsze zastanawiałam się czy wiedziałeś że w ogóle istnieję aż przestało to mieć znaczenie  zazdrościłam innym że mają  rodzeństwo nie miałam z kim wojować o trzy zabawki  i tanią lalkę dla której byłam  mamą i tatą   czasem nadgryzałam ołówki  czasem marzenia  i rysowałam    w szarym bloku przy szarych ścianach wyrysowałam całkiem różowe życie   i jeśli nawet nieidealne to z własnymi lekcjami do przerobienia       październik, 2025
    • Dogadać się, jak Ukraina z ruskimi w 1996 r.? Oddała im głowice nuklearne w zamian za gwarancje bezpieczeństwa. A miała bodajże 3 na świecie potencjał, jeśli chodzi o broń jądrową. Nie byłoby dzisiejszej wojny, gdyby wtedy się nie zgodziła "dogadać". Tacy ludzie, jak Putin, nigdy nie dotrzymują warunków jakiegokolwiek "dogadania się". Problem polega na tym, że kraje, które posiadają broń nuklearną,zawsze będą zagrożeniem dla światowego pokoju, bo nigdy nie wiadomo, czy nie dojdzie tam do władzy jakiś świr. Może to dotyczyć każdego państwa, Trumpowi w USA też nie wiadomo, co może strzelić do łba. W 2003 r. Amerykanie napadli na Irak pod fałszywym pretekstem (legendarnej broni masowego rażenia nigdy tam nie znaleziono) i świat nic nie zrobił, bo kto by się jakimś Irakiem przejmował. Oczekiwano jedynie, że może dzięki tej inwazji ropa stanieje. Najlepszą opcją byłoby prawo posiadania takiej broni dla wszystkich. Nie byłoby to rozwiązanie idealne, ale chyba lepsze, niż obecna nierównowaga sił. Oczywiście powyższy wiersz jest monumentalnym, mocnym, obliczonym na wywołanie emocji protest songiem przeciwko okrucieństwu wojny i masowym cierpieniu ludzi, których los nie obchodzi szaleńców u władzy. Brutalna prawda jest jednak taka, że z szaleńcem nie ma negocjacji. Nawet, jeżeli teraz chwilowo doszłoby do jakiegoś quasi-układu, to i tak wcześniej czy później zostanie on pogwałcony. Układy z wodzami pokroju Putina to tylko przybliżenie wydarzeń, o których mówi wiersz. A zamiast wymachiwania szabelką (Zachód) trzeba było wcześniej nie kręcić z Putinem biznesów i nie dać mu obrosnąć w piórka. Po aneksji Krymu i wybuchu wojny z Gruzją chyba politycy wiedzieli, z kim mają do czynienia. Myśleli, że są bezpieczni, jak będą przymykać oczy na działania Putina i kupować od niego gaz, to zostanie ukontentowany, obłaskawiony, i nie będą mu chodziły po głowie dziwne pomysły. Może liczyli też, że zacieśnianie więzi gospodarczych również w jakiś sposób gwarantuje Europie bezpieczeństwo. Nomen omen, ja bym powiedziała, że to też pewna forma "dogadywania się", która, jak widać, poszła się czochrać.   Si vis pacem, para bellum.      
    • @bardzomilypan Nostalgiczna elegia:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...