Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Straciliśmy już piękno , nie jesteśmy dziś razem
A nasz czas nie upływa na tym samym zegarze
Cóż nas gryzie , cóż truje , w drodze prosto do słońca
O czym chcemy zapomnieć , nim dojdziemy do końca ?

Już się tak nie staramy , już nie mamy tej siły
Która nas wyzwalała , od łez niemych , fałszywych
I kraj snu , marzeń złudnych , wystrojonych darami
Zniknął nagle , przeminął , wszystko jest poza nami .

Czy będziemy żałować , czy żal będzie nas samych ?
Czy się uda tę miłość od nicości ocalić ?
Czy coś po nas zostanie , czym nas przyszłość obarczy ?
Czy ta cała pokuta do zbawienia wystarczy ?

Gdy powita nas w piekle krąg aniołów upadłych
Będziesz tylko wspomnieniem , ja zaś , będę już martwy
I pojawi się Pan Bóg ,by uwieńczyć swe dzieło
Tak zakończy się wszystko , co się kiedyś zaczęło .
Opublikowano

Panie Leonie wiersz trafia do mnie jest piękny zatrzymuje i wzrusza a przede wszystkim daje do myślenia...według mnie zamiast ...Pan Bóg..pasowało by bardziej samo..Bóg..ale to już kwestia gustu...pozdrawiam Marcin

Opublikowano

Dziękuję Panie Marcinie za wzruszenie i opinię jaką Pan zechciał wyrazić o moim wierszu .
Jeśli chodzi o to „ pan bóg „ musi się tam znajdować słowo - pan ..
Inaczej nie zostanie zachowana rytmika to czternastozgłoskowiec - bez pan było by ich trzynaście . - )))

Dziękuję serdecznie i pozdrawiam ciepło L.G.

Opublikowano

oj.

rymy rażą po oczach

słońca - końca...

słownictwo powtarzalne i oklepane,
nicości, marzeń, snu...
i jeszcze anioły, żal, wspomnienia, Bóg...

naprawdę jest to mało wyszukane i kiepsko zestawione,

przed przecinkiem nie stawia się spacji,

ogólnie marność.

Pozdrawiam,
Kai Fist



[sub]Tekst był edytowany przez Kai Fist dnia 01-08-2004 23:35.[/sub]

Opublikowano

Cóż nie mam nic na usprawiedliwienie swojej pisowni - )) że nie wspomnę już o oklepanych zwrotach - )) a już na pewno o spacji przed przecinkiem - ))

Zadziwiający zmysł usterek ma Kai hm - )))

Pozdrawiam z szacunkiem L.G.

Opublikowano

A dlaczego nie ?
Wszak miłosierny bóg nie opuści cierpiących męki piekielne , dusz .
To element , miłosierdzia !

L.Cohen napisał - " miłosciwy bądz dla płonacych w piekle serc , jesli wola twa , ulecz je ..."

Jak tu uniknąć wizyty ? -)))

dziękuję za uwagę pozdrawiam L.G.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Corleone 11 "Ogarnięcie tekstu" zrobiło mi dzień

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      . Dzięki;-)
    • @Berenika97    Ciekawie. Nie ma to jak być nauczycielem

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      . Skądś to pamiętam...     Pozdrawiam Cię. 
    • - Jesteś niesamowita, wiesz? - spocony, ciężko oddychający, ale z wyrazem euforii na twarzy mężczyzna ciężko opadł na poduszkę   - Wiem - przytaknęła uśmiechając się. Chwilę jeszcze dochodziła do siebie, a potem oparła na ramieniu i spojrzała w twarz leżącemu obok mężczyźnie.  Bezwzględny i błyskotliwy prezes zarządu, od którego decyzji zależał finansowy los dziesiątek, o ile nie setek tysięcy ludzi był rosłym, wysportowanym, przystojnym mężczyzną w średnim wieku. Krótko przycięte szpakowate włosy, proporcjonalne rysy twarzy i wyraźnie zarysowany podbródek, który podkreślał jego silny, zdecydowany charakter.    - Niesamowita jesteś, wiesz? - powtórzył wpatrując się w nią swoimi ciemnymi, przenikliwymi oczami.    - Najlepsza, panie prezesie - śmiejąc się cicho zalotnie odchyliła głowę. Zrobiła to w taki sposób, by mógł z bliska podziwiać jej nagie, pełne piersi.    - Ale przede wszystkim jesteś bezczelna - patrzył na nią drwiąco.    - Tak, jestem bezczelna i mam fajne cycki. I za to mnie lubisz - śmiejąc się patrzyła w jego ciemne oczy, których chłodu tak bardzo bali się jego podwładni. Ale nie ona. Nigdy nie była strachliwa, a już na pewno nie bała się mężczyzn, którzy przy odrobinie wysiłku jedli jej z ręki. Jak pan prezes zarządu wielkiej korporacji, który oficjalnie był jej szefem, a prywatnie Hubertem i kochankiem, który co prawda wymagał od niej pełnej dyspozycyjności i spełniania jego erotycznych fantazji, ale za co dobrze, bardzo dobrze jej płacił. A że był naprawdę dobry w tym co robił i nie męczył jej bzdurami typu "zakochałem się w tobie", nie narzekała. Przeciwnie, była bardzo zadowolona z takiego układu. Niewymagająca praca, dużo dobrego seksu i coraz większe zasoby finansowe na koncie, co pozwalało jej na wygodne życie i przyjemności.    - Seksowna i bezczelna - droczył się z nią wsuwając palce w jej rude loki.    - Gdybym taka nie była, nie zaciągnąłbyś mnie do łóżka - zachichotała - Pamiętasz, jak się poznaliśmy? - śmiejąc się patrzyła prowokująco w jego ciemne oczy.     - Pewnie, że pamiętam. Nie dość, że robiłaś tyle hałasu tymi swoimi szpilkami, to potrąciłaś mnie na korytarzu wytrącając z dłoni dokumenty, które niosłem.    - Tak, ale kucnęłam i zaczęłam je zbierać - przypomniała mu szybko.    - Pokazując mi na "dzień dobry" swoje czerwone majtki - uśmiechnął się znacząco.    - Hubert, ale to nie byłam ja i coś ci się pomyliło! - zaprzeczyła obrażonym głosem.    - Jak to nie ty...? - patrzył na nią zdumiony.    - Bo ja nie miałam wtedy majtek! - wybuchła śmiechem, a siedzący obok niej w łóżku mężczyzna po chwili konsternacji dał jej solidnego klapsa w goły tyłek.    - To za to, że robisz sobie ze mnie żarty.    - Wcale nie - śmiała się rozbawiona jego miną.    - Najpierw wpadłaś na mnie na korytarzu, zaświeciłaś mi przed oczami swoimi majtkami...   - Naprawdę nie chciałam - zachichotała cichutko przerywając mu.    - ... a kiedy zwróciłem ci uwagę zaklęłaś, rzuciłaś mi dokumenty pod nogi, machnęłaś przed nosem włosami i niczym obrażona królowa Saby poszłaś w stronę windy.    - Bo się wściekłeś i powiedziałeś, że karzesz mnie wyrzucić! - przypomniała mu lekko nadąsanym głosem.    - Zamiast tego kazałem ochronie zatrzymać cię i przyprowadzić do mojego gabinetu. Po raz pierwszy spotkałem w firmie dziewczynę, która zamiast przeprosić obraziła mnie. Tak bezczelną i dumną. Do tego z tak pięknymi włosami i oczami. Dopóki ciebie nie zobaczyłem nie wiedziałem, że...      Fragment mojej niewydanej książki.     
    • @Maksymilian Bron, dziękuję :)
    • @Roma Przepiękny wiersz, który można poczuć..
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...