Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Czytałam kilka razy, ale nic nie rozumiem. :-( Twórczy trans? Czy wprost przeciwnie?
Jakiś taki nietypowy dla Ciebie ten wiersz. A może zmieniłeś styl przez ten czas, kiedy mnie tu nie było?
Pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



mam wrażenie, Panie Kapeluszniku, że jakoś się rozerwał. w pierwszej strofie, jakby o twórstwie wewnętrznie, w drugiej jakby żal zewnętrzny, czy też próba zjadliwości zmieszanej ze smutkiem, skierowana na zewnątrz, ale obie części słabo przylegają do siebie. jakby nie miały dobrego łącznika (albo wspólnego mianownika)
czułki półki :]
:))
Dzięki Joasiu za komentarz. Zapomniałem o puentach w wierszyku. Przemyślę.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


to nie wiersz wyszedł slabo, to poeta słabuje na duchu....
odczytać to można w wersach, ale nic to, jakby powiedzial mały Rycerz, będzie lepeij grunt to nie poddawać się rozmemłaniu
ścisk,sam Kapelusznika
W>J>
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


to nie wiersz wyszedł slabo, to poeta słabuje na duchu....
odczytać to można w wersach, ale nic to, jakby powiedzial mały Rycerz, będzie lepeij grunt to nie poddawać się rozmemłaniu
ścisk,sam Kapelusznika
W>J>
Dzięki, rozszyfrowany Stefan.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



puenta napuszona,
zdecydowanie lepiej było bez.
i nie jegomość słabuje, tylko faktycznie słabo się robi od nadmiaru puchu.
wyszło, że same krytyki, a to głos zwątpienia, ktory należałoby podtrzymać na duchu
(jakkolwiek paradksalnie w skrócie to brzmi).
milknę
pozdrawiam
uśmiechu życzę.
/b
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



puenta napuszona,
zdecydowanie lepiej było bez.
i nie jegomość słabuje, tylko faktycznie słabo się robi od nadmiaru puchu.
wyszło, że same krytyki, a to głos zwątpienia, ktory należałoby podtrzymać na duchu
(jakkolwiek paradksalnie w skrócie to brzmi).
milknę
pozdrawiam
uśmiechu życzę.
/b
Dzięki Bea, pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...