Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

kiedy pęka kolor biały
milkną wszystkie inne
między ostatnim oddechem
a tym co potem
za dużo miejsca na niezrozumienie
nie ma koloru na taki czas
nagła odległość
rozchodzą się dwie części
obie mniejsze
to tylko śmierć
to minie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Też bym wyrzucił śmierć... ; )
Dzięki, aluno.
i słusznie; też bym chciała, żeby śmierć przeminęła, chociaż
nazywa się ją przemijaniem.Śmierć to koniec wszystkiego
jeśli coś umarło to umarło i koniec i kropka.Autor wybaczy dosłowność:) a.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Też bym wyrzucił śmierć... ; )
Dzięki, aluno.
i słusznie; też bym chciała, żeby śmierć przeminęła, chociaż
nazywa się ją przemijaniem.Śmierć to koniec wszystkiego
jeśli coś umarło to umarło i koniec i kropka.Autor wybaczy dosłowność:) a.

Jeżeli chodzi o śmierć, to wszyscy jesteśmy debiutantami... : )
Dzięki, alleno.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


i słusznie; też bym chciała, żeby śmierć przeminęła, chociaż
nazywa się ją przemijaniem.Śmierć to koniec wszystkiego
jeśli coś umarło to umarło i koniec i kropka.Autor wybaczy dosłowność:) a.

Jeżeli chodzi o śmierć, to wszyscy jesteśmy debiutantami... : )
Dzięki, alleno.


Masz rację Lecterze - wszyscy jesteśmy lub będziemy debiutantami.
A co do wiersza to bardzo na tak .
pozd.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jeżeli chodzi o śmierć, to wszyscy jesteśmy debiutantami... : )
Dzięki, alleno.


Masz rację Lecterze - wszyscy jesteśmy lub będziemy debiutantami.
A co do wiersza to bardzo na tak .
pozd.

Problem w tym jak sobie poradzić z tremą... ; )
Dzięki.
Opublikowano

Lecterze, ładnie o kolorach, o pękaniu światła. IMO najlepszy wers

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Podoba się całościowo w Twojej wersji, a przy okazji pomyślało mi się tak

rozchodzą się dwie części
obie mniejsze
przez śmierć
to minie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


raczej refleksja niż wiersz, z którą trudno polemizować,
albo rozpatrywać w kategoriach podo/niepodo-basie
taka trochę przez ściśnięte gardło

-f.isia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ja czuję niedosyt przy każdym swoim wierszu... ; )
Dzięki.

:D
kokiet
:*
no i zabrałam,
bo zapomniałam :))
powiedzieć

to mówię
:)

to słyszę
: ))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...