Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ostatnie lato


Rekomendowane odpowiedzi

Było ciepłe i suche popołudnie. Zachodnie słońce, chowając się za ogromną bryłę zamku, połową swych promieni oświetlało mały sad u podnóża katedry. Stary, zaniedbany, z drzewami o gałęziach powykręcanych drzewiastymi chorobami, tkwił pośrodku miasta niczym zmęczone serce. Co jakiś czas zjawiał się tu ktoś i mając za plecami katedrę, patrzył w dół na rzekę, ludzi na bulwarze i drzewa pod swoimi nogami. To było dobre miejsce na rozmowy. Knulp i jego przyjaciel właśnie tutaj dospacerowali. Usiedli na katedralnym murku i patrzyli na roje muszek, które wirując wśród starych gałęzi, sprawiały wrażenie jakby zgubiły orientacje i nie wiedziały w którym kierunku się udać.
- Anka nie przyjechała – bardziej stwierdził niż zapytał Knulp.
- Nie. To jednak jest zbyt daleko. Przyjechała Baśka.
- Przynajmniej nie jesteście sami w domu.
- Tak. Najgorsze są wieczory. Wtedy dobrze jest pogadać z Baśką o czymkolwiek. Poza tym jej obecność bardzo pomaga ojcu. Nie ma rady Knulp – głos przyjaciela zrobił się nagle o ton smutniejszy – ja byłem na to przygotowany, ona chorowała od lat, ale…
- Nie wiem czy można być na to przygotowanym – wtrącił Knulp.
- …było już kilka takich kryzysów i wychodziła z nich. Teraz też miałem nadzieję, że jeszcze będzie dobrze, ale w szpitalu, gdy zobaczyłem twarze lekarzy, zrozumiałem.
- Ja też myślałem, że jeszcze będzie dobrze – skłamał Knulp – wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, jakie to powszechne. Właściwie, każdy kogo teraz bliżej poznaje mówi mi, że ktoś z jego rodziny, albo z rodziny jego znajomych, u mnie nikt…no wiesz…, tak trudno mi sobie wyobrazić co czuje człowiek z takim wyrokiem.
Zamilkli. Knulp patrzył na rzekę. Jaka piękna – pomyślał.
Pozostało niewiele dni do końca lata. Dni w których patrzy się prosto w słońce i jak najdłużej nie zamyka piekących oczu. Kiedy leżąc w trawie rozmyśla się o przeszłości, wciąż na nowo przeżywając chwile które zaparły oddech w piersi. Latem życie tętni i wypełnia szczelnie każdy fragment przestrzeni, aż po błękitne niebo. W tym roku wszystko było jak zawsze i wszystko dobrze zapamiętał. Żal mu było tylko maja, kiedy to odczuwał ogromną rozkosz rozpoznając w powietrzu zapach nadchodzących letnich wieczorów. Zimą bezskutecznie próbował odtworzyć ten zapach w swoim mózgu.
- Nic nie mówisz – przerwał milczenie przyjaciel – zmartwiłeś się ? Niepotrzebnie, jakoś sobie radzę. Chodźmy. Śmierć to nie jest przyjemny temat – powiedział patrząc na zamyślonego Knulpa.
- Chodźmy – przytaknął Knulp. – Widzisz, ja wcześniej nie zdawałem sobie sprawy jakie to powszechne…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...