Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

pora roku z siwą głową niedługo dobiegnie końca,
i w końcu się dowiesz, jak to jest kiedy ciało
ma nie więcej niż kilka stopni, dowiesz się
czy modlitwy przekonały niebo.

im bliżej, tym lepiej rozumiemy pobyt nad morzem,
gdzie otwarty horyzont niepokoił dzieci. wieczorem
nie mogły zasnąć, a my nie wiedzieliśmy, że chwile
spontaniczne znikną z ostatnim jointem, z piaskiem
we włosach hippiski, którą byłaś do drugiej córeczki,
kiedy na plaży gitary i prosty rytm pozwalały poczuć
coś więcej niż alkohol i narkotyki. magiczne lato 69.

3 days of peace & music na pomarańczowym plakacie-
tam organy pomieszane z LSD dawały po neuronach
i nikt nie kojarzył tych dźwięków z kościołem,
gdzie wszyscy na smutno. nie wierzyliśmy, że kiedyś
skończą się zmartwychwstania w objęciach dziewczyn
i trzeba będzie mieć nadzieję na zmartwychwstanie
w Jezusie.

już niedługo deszcz przestanie uderzać o stawy,
ucichną narzekania na niepogodę w kościach,
na herbatę bez cukru, na wersy pozbawione dystansu,
melodii i rymów. zamilkną noce przeznaczone tabletkom,
enigmatyczne wypowiedzi wnucząt, których imiona
tak łatwo pomylić.

za plecami zostawiasz schody pełne wzruszeń.
to już poddasze, błękit nabiera intensywności, lęk
przed dziurami w ziemi. nie tańczymy tylko czekamy
w głębokich fotelach, fotelach bujanych, wózkach
inwalidzkich. garbate pejzaże pleców, sęki palców,
które z trudem łapią sens. w garażu rdzewieje łąka
na karoserii. niebawem ostatnie ptaki zagwiżdżą.

Opublikowano

Zabrałam wiersz w całości na twardy dysk. Tak wiele słów, a ani jedno nie jest zbędne.
Sad But True. Obrazy przepływają jak w dobrym filmie. Mam też swój ulubiony wers.
Jestem pod mocnym wrażeniem Twojego pisania bad trip
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Dziękuję Agato. to jest bardzo miłe jeśli ktoś czuje, rozumie czyjś wiersz, tym bardziej jeśli przemawiają do Ciebie inne utwory. Filmowa uwaga jak najbardziej na miejscu- obraz po obrazie- właśnie tak miał płynąć. A mógłbym wiedzieć, który to wers?:)

Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Dziękuję Agato. to jest bardzo miłe jeśli ktoś czuje, rozumie czyjś wiersz, tym bardziej jeśli przemawiają do Ciebie inne utwory. Filmowa uwaga jak najbardziej na miejscu- obraz po obrazie- właśnie tak miał płynąć. A mógłbym wiedzieć, który to wers?:)

Pozdrawiam

"już niedługo deszcz przestanie uderzać o stawy" :))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Dziękuję Agato. to jest bardzo miłe jeśli ktoś czuje, rozumie czyjś wiersz, tym bardziej jeśli przemawiają do Ciebie inne utwory. Filmowa uwaga jak najbardziej na miejscu- obraz po obrazie- właśnie tak miał płynąć. A mógłbym wiedzieć, który to wers?:)

Pozdrawiam

"już niedługo deszcz przestanie uderzać o stawy" :))

tak... to chyba najlepszy wers. mnie osobiście jeszcze przypadł do gustu;

"w garażu rdzewieje łąka na karoserii"

:)
Opublikowano

czy juz pora umierać?
wiersz-autobiografia (jaka kolorowa!)
i co po tych kolorach zostało? tylko rdza?
A kto ma sie radować jak nie człowiek spełniony?

Wiersz o wszystkim, aż kapie, do poczytania i do refleksji
gratuluję neuronów
pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena spoko, smacznego:)
    • @violetta daj spokój. nikogo nie szukam :)   też pójdę do restauracji. zjem stek z borowikami !
    • @Leszczym „To taka płynna medytacja!" Podobno najlepsze pomysły przychodzą gdzieś między drugim a trzecim piwem. Przed drugim - za mało odwagi. Po trzecim - za dużo pewności siebie i literówek. Poza tym to fakt - Hemingway pisał po whisky, Bukowski po wódce, więc dwa piwa to właściwie dieta pisarska! A ta agresja nad tekstem... znam to. Siedzisz, męczysz każde słowo, poprawiasz, wykreślasz, znowu wstawiasz, aż w końcu tekst się poddaje i umiera ze znużenia. A ty z nim. Pozdrawiam.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

         
    • @Migrena no niestety nie robię:) musisz sobie poszukać kogoś lepszego:)
    • Mój licznik żyć się wyczerpał. Musiałbym płacić słone sumy pieniędzy, by go nie tyle zregenerować co wzbudzić  w nim nikły płomyk nadziei. A fatum tylko na to czeka. By go stłumić w popiele. Spalić wszystkie próby wyjścia już na starcie. Zresztą musiałbym stanąć w prawdzie. Obnażony i przegrany. Bez pewności w głosie. Siląc się na spokój. Snuć opowieści jak z najgorszego koszmaru. Dla uszu, które są nieczułe na ból jednostki. Zagubionej wśród labiryntu świata,  którego nie sposób rozgryźć,  będąc dzieckiem gotyckiej nocy, dekadenckiej, alkoholowo-lekowej samotni. Być nie duszą, nie ciałem  a tchnieniem jedynie grozy. Mroźnym powiewem, wśród wilgnych i ciemnych korytarzy domów. Porzuconych i kalekich już od upływu wieków.     O północy opuszczam bar  i chwiejnym krokiem idę przez środek ulicy, pustej już i grobowo wręcz cichej,  jak me serce. Bez emocji, których okazywać mi nie przystoi. Ruszam ku stalowej konstrukcji mostu. Na jego wąskiej barierce nie muszę stawać  ani w prawdzie ani w kłamstwie. Przeciw sobie i bliźnim. Nie ma tu uszu, które nie potrafią zrozumieć, ani oczu które nie potrafią przestać oceniać. Jest tylko wezbrany nurt, zimnej jak trup. Zimowej rzeki. Niosącej w wirach kamyki i gałęzie  ku zatraceniu. Zapomniałbym w tej ostatniej minucie. Rozpiąłem gruby, wełniany, czarny płaszcz. Z malutkiej wewnętrznej kieszeni na piersi, wyjąłem nieduży skórzany portfel. Gotówkę i monety posłałem w nurt. Tak jakbym wrzucał drobne do fontanny. Nie muszę myśleć nad życzeniem. Ono się właśnie spełnia. Życzenie śmierci.      Drżącymi z zimna nie strachu palcami. Wyjąłem małe zawiniątko. Twoje zdjęcie. Urzekająco doskonałe. Jak portrety, które wyszły  spod Twej uświęconej, anielskiej dłoni. Zatknąłem zdjęcie w szparze jednej ze śrub. Nie umiałbym skoczyć z Tobą. Najpierw rano odnajdą tylko to zdjęcie  a może nie zwrócą uwagi. Przechodnie, kierowcy.  Ci wszyscy głupcy. Ślepcy. Nie skojarzą. Dopóki rzeka nie wyrzuci  wzdętego od rozkładu ciała. Gdzieś w gnilne, przybite do ziemi mokrym śniegiem szuwary. Lub zatrzyma się w lodowym zatorze,  pod konstrukcją kolejnego z mostów. Twarzą ku toni.     Może i Ty nieraz do tego czasu  jadąc tramwajem z uczelni  przez tłoczny most Anichkova. Tęsknym, zmęczonym wzrokiem,  spojrzysz w dół ku rzece. I wspomnisz czule tego przeklętego poetę, który nie zabiegał w życiu o nic  ponad Twe względy. Do diabła z rozsądkiem. Chciałabym wrócić do dni dawnych  i znów kochać i wybrać sercem. Pomyślisz, ostatni raz posyłając mu wdzięczny i ciepły uśmiech. Wtem trup z trudem drgnął i oparł się o krę. Nurt i wolne, ciężkie bryły wokół  obróciły go ku jezdni. Uniósł z wolna rękę  i machał aż czerwone cielsko tramwaju  nie zniknęło mu z oczu, skręcając ku kamienicom  na Newskim Prospekcie.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...