Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano



1.Zapodziały się ideały
Ideały gdzieś się podziały
Głęboko je gnomy schowały
W oka mgnieniu zdysocjowały
roztrzaskały się o bruk
nie całe już są, lecz w kawałkach
przemilczane dobre obyczaje
bez żalu zaniechane
Pożądane jak bachory nieplanowane
Ułagadzanie zaniechane na amen
Równanie w dół
Argumentem teraz jak pięścią o stół
Wiedzy niski stan to dzisiejszy szpan
Bezmózgowie jest nałogiem
Jak telewizja z misją
Dzisiaj transmitują osobistą rewizję
Ponoć to boży dar, więc ją bierz
program obczaj wzdłuż i wszerz

2.Marniejsi głupcy od meneli w bramie
Z brakiem chęci poznania, drygiem do gadania
Taki krasomówca co najlepsze ploty wypapla
Że tej krowie Goździkowej gorączka spadła
Słucha pół osiedla, więc ciekawi ich to blabla
Jak który marudzi to bo wysłać do diabła
Kiepscy to nie fikcja to polska prawda
Żyje gro rodaków jak flaczki na oleju
Zapłacze niejeden w fotelu
Była onegdaj robota w PeeReLu
Szczęście, że przynajmniej alkohole taniejo
Niechaj żyje mamusia! ( póki ma rencinę)
Trza przeca jakoś wyżywić rodzinę
Kręci dostać renci oraz panie bez ubrania
Panie chętne za winko tandetę odsłaniać
Bo na trzeźwo mało chętnych do ich brania
objawy zażenowania? To się nie kłania
Człowiek nowoczesny, brzmi to szumnie
Dumna poza niczym marsz indyka po gumnie




3.Po co zbierać doświadczenie?
Lepiej zbierać na złotą trumnę
Nachapie się ostro nim umrę
Zostawię w spadku gnojków stadko
Po to hajtałem się z ich matką
Wszak nie nazwą mnie impotent
Obowiązek my z Hanką spełniali
w sobotę, gdy jakby miała ochotę
Lecz wolałem figlować z sąsiadką
To robota z radochy nie na akord
żona miała w pracy nocny maraton
ładnych parę latek żem tak sypiał
Aż stał się... tera mówią przypał
jej stary wparował i się natknął
Akurat my ćwiczyli nowe dewianto
Po łydce sztachetą mi przyświecił
I nie mogłem biegać więcej
Muszę dziś chodzić z laską w ręce
Fałdy tłuszczyku troszkę urosły
Bo tak dobre ciacha piecze stara
Ciągle marudzi i jarać nie pozwala
Śnią mi się krowy na drzewie sosny
Wszystko jest jak mongolski balet
podobno ktoś ma życie doskonałe
czemu więc moje jest takie zjebane?

MOTTO:
Posiadając chęć odkrywania świata
Można poznać sens egzystencji
To jest droższe niż złota chata
Zakończcie rozmowy o Maryni dupencji
dls




Opublikowano

nareszcie zanalazłeśdizal dla siebie chociaż dla mnie to na górze było lepsze od tego co wklejaleś przedtem...
nierówne starsznie i oczywiscie formy nie zakaceptuję nigdy (bo z niej m.on. wynika tendencja do przegadywania...)
ps. apropo motta jak znajdziesz ten sens to daj zanć (chyba ze to hh to wtedy nie musisz...)
pozdr

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


www.dobryhumor.pl
polecam
mam wrazenie że ty jestes bardziej sztywny niż my wszyscy razem wzieci... próbujesz sie wcisnac w ramy "luzaka" i ani ci to nie wychodzi ani nawet specjalnie nie leży...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Kwiatuszek Szczerze mówiąc jeszcze nie wiem . To pierwsze próby. Gitary też muszę odkurzyć. Ale taki jest plan. Co jakiś czas rozciągam palce, zaczynam nucić i śpiewać.    Kocham te swojej gitary i muzykę którą z nich wydobywamy. :)
    • Chodź. Wejdźmy tam. W las głęboki, w polany dzikich listowi o korzennym aromacie wieczornych westchnień. Wiesz, słońce jaśnieje w twoich włosach koroną, kiedy je rozczesujesz dłonią, jakby w zadumie.   Idziemy serpentyną wijącą się, zagubioną w przestrzeni gorącego lata, wśród stłoczonych lękliwie czerwonych samosiewów, wiotkich winorośli… W krzaku jaśminu, co lśni kroplami rosy, jawi się pajęczyna drżąca. I w tym drżeniu, w tej przedwieczornej zorzy, my.   Chodź. Weź mnie za rękę. Chcesz, wiem, choć kroczysz w panteonie niedomówień i jakichś takich, jakby pobocznych spojrzeń, które w tobie kiełkują z nasion niepewności.   Idziemy w cichym kołysaniu wierzb, w powiewach wiatru kładących się na pniach, na przydrożnym płocie drewnianym, na sztachetach, między którymi słońce przepuszcza w migotach swoje cienkie nitki jaskrawego blasku, na kładce przerzuconej nad perlistym nurtem strumienia, wśród feerii mżących kryształów.   Na naszych ustach i dłoniach, na skroniach…   Chodź. Wejdźmy w te szepty rozochoconych brzóz. W ramiona kasztanów ze skrzydlatych cieni. Niech nas oplotą, abyśmy mogli wzbić się na nich ku słońcu lekko. Z cichym krzykiem zamarłym na ustach.   Idziesz z tyłu ścieżką, bądź kilka kroków przede mną.   Dokądś wciąż wchodzisz. Skądś wychodzisz. Z jakichś zakamarków pełnych anemonów, z leśnych ostępów i w kwiecistym pióropuszu na głowie. Bogini natchniona śródpolnym wiatrem łagodnym. Uśmiechnięta.   Chodź. Idziesz. Znowu idziemy. Ty, przede mną. To znowu odrobinę za mną. Obok. Przechodzisz. Przemykasz lekko. Zatrzymujesz się, rozmyślając nad czymś.   To znowu zrywasz się truchtem, wybiegając o parę kroków wprzód.   Idę za tobą w ślad.   Kiedy wyprzedzam cię, oglądam się za siebie. Podaję ci rękę.   Nikniesz w cieniu na chwil parę, jakby celowo, naumyślnie. Na moment albo może i na całą wieczność. Nie wiem tego na pewno, ponieważ olśniewa mnie przebłysk spadający z nieba, co się wywija z korony wielkiego dębu.   Wiesz, to wszystko jest takie ciche i ciepłe. miękkie od poduszek z mchu i paproci.   Szepczę, układam słowa, kiedy ty, wyłaniasz się bezszelestnie z cienia (nagle!) i cała w pozłocie.   Od migotów blasku. Od drżeń.   Tuż za mną. Jesteś. I jesteś tak blisko przede mną, jedynie na grubość kartki papieru tego wiersza, który właśnie piszę (dla ciebie) albo źdźbła trawy, którym muskasz niewinnie moje spragnione usta.   Wychodzisz wprost na mnie, przybliżasz się, jakby w przeczuciu nieuniknionego zderzenia Wyjdź jeszcze bardziej. Proszę. A proszę cię tak, że już bardziej się nie da. Wiesz o tym. Więc wyjdź… Wyjdź za mnie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-07-31)    
    • @Nata_KrukNo, bo jak krótki może być długi ? :) Dziękuję i pozdrawiam:) @Marek.zak1Akceptujesz, zgadzasz się na wszystkie plusy i minusy. Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymAlbo i nie :) Któż to wie :) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • @Alicja_Wysockaten świat jest taki mały Las Palmas jest za rogiem? to ja się oszukałem marzenia mógłbym spełnić w knajpie ? w Gdyni, a nie w Krakowie?   :)) dziękuję i pozdrawiam:)    
    • @Nela Sam wiersz bardzo dobry, niesamowicie trafnie oddaje stan ducha. Dobrze, że piszesz, jest tutaj mnóstwo wrażliwych osób, mamy swoje wzloty i upadki. Jeśli to osobiste odczucia, to warto coś z tym zrobić. Pisanie o tym. to dobry początek. Bardzo pozdrawiam.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...