Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

mała S.


Rekomendowane odpowiedzi

a ty trzymałaś w ramionach jakiegoś martwego żołnierza
bez prawej ręki i krzyczałaś znał go ktoś? i teraz
jest bezimienny, wy chamy
. to było na plaży, niewyschniętej jeszcze
po przypływie, który zabrał większość ciał. oczy rosły ci bardzo szybko
na podobieństwo ojca, który też tutaj był i też dostał odznaki. żołnierza
pośmiertnie ochrzciłaś Łazarzem i odeszłaś, żeby dać mu czas na
zmartwychwstanie. gnił w oczach, przedawniał się i zostawiał plamy na sukience.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


no ale Żelka, słuchaj. jak wywalę zmartwychwstanie, zostawiając czas - zostanie sens czasu, ale nie zrobi mi przerzutni do następnego wersu o gniciu. poza tym, wstawanie z nieżywych spina mi tutaj dużo rzeczy. muszem, po prostu muszem zostawić ;)

dzięki, że przyszłaś.

pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ja najpierw taka czepialska uwaga, że po to żołnierze noszą nieśmiertelniki, żeby nie pozostać bezimiennymi, i jeśli strona logiczna wiersza jest tu istotna to może ta moja uwaga się przyda :)

A wiersz znakomity i gotowy. Ja to od razu widzę plażę Omaha (miałem kiedyś małego świra na tym punkcie:) Fantastyczne, filmowe obrazowanie przechodzące niepostrzeżenie w refleksyjną pointę. Która też zresztą obrazowa i dlatego zachwyca tym bardziej. Eksperymentu nie widzę tu żadnego, ale widzę za to
Świetny wiersz
Pozdrawiam
Adam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


to może załóżmy, że dziewczynka nie umie czytać, co? bo jak mi się wiersz logicznie przewróci na plecy i zacznie pokwikiwać - nie będzie fajnie ;)

dziękuję bardzo, szczególnie cieszę się z prywatnego skojarzenia, bo te są dla czytelnika ważne.

pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie ten wiersz kojarzy się z książką Ericha Marii Remarque'a,
pt. "Na Zachodzie bez zmian". Teraz jest jeszcze wiele innych książek
o okropnościach i bezsensie wojny, ale ta, była jedną z pierwszych, jakie na ten
temat czytałam i zrobiła na mnie, duże wrażenie.
Podobne odczucia wywołał u mnie ten wiersz.
Serdecznie pozdrawiam
- baba

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rachel! Wracałam tu wiele razy. Mnie też kojarzy się z "Na Zachodzie bez zmian". Każda wojna jest największym złem ludzkości. Historia kołem się toczy i ... okropności wojen się powtarzają. Dobry wiersz. Nie można przejść i zapomnieć. Sam przez się budzi refleksje.

Serdecznie pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie spodziewałam się. witam w moich skromnych progach, serdecznie witam ;)

oczywiście, że wyjaśnię, i najpewniej ta trywialna interpretacja jest prawidłowa. rosnące oczy to wyraz przerażenia, a odwołanie do ojca jest z kolei świadectwem o przyspieszonym kursie dojrzewania (więc oczy rosną właściwie na dwa sposoby ;))
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Violetto i Starcze, dziękuję Wam za przyczynek do dyskusji. Teraz, przed próbą odpowiem króciutko… Przemoc wynikła z choroby, czy jednostkowego przyzwolenia musi być powstrzymana, bo mechanizm zła i niemocy - przejdzie na dzieci. W przypadku jednostek zdegenerowanych, obciążonych rodzinnie patologiami,bez pomocy specjalistów nic się nie zrobi, a tkwienie w mechanizmie ciągłego wybaczania nakręca spiralę, bo zło - mocne „ słabością” dobra, -  szlachetność postrzega jako miękkość, działają prymitywne instynkty, więc izolacja to podstawa, a kwestia zapatrywań etycznych i odruchów chrześcijańskich - jest wtórna ( choć cuda nawróceń się zdarzają)…pozdrawiam, zmykam.
    • słońce zaszło nie musi już wschodzić tutaj wieczna jasność przeszedłem na drugą stronę patrzę na stokrotki bezwymiarowy czas to więcej niż real   zmęczyło chodzenie wśród niedoskonałości gdyby to były Himalaje byłoby gładko   zmagać się z codziennością podkładającą nogę trzeba być wielorybem albo mrówką nie wiadomo kim lepiej   wybrałem błękit myśli swobodny bezkres   12.2024 andrew Sobota, już weekend
    • To było tutaj. Gdzieś tutaj. Albowiem…   Na jawie albo we śnie.   Choć bardziej we śnie, ponieważ dostrzegam to, co po kryjomu wprawia w ruch uskrzydlone złudzenia.   Idę. Szukam. I widzę w ciemności… Widzę dawne miejsca, co ukrywają się wśród traw, gałęzi szumiących o poranku. W mroku i chłodzie jesieni. Albowiem…   Byłaś tu? Jesteś? Ja jestem.   Przestrzeliną na wskroś szeroką świt sączy się nieśmiało. Blady poblask wstający u zarania drogi. Albo końca. Albo…   Wiesz, ja tu jestem. I jakoś doskwiera mi chłód. I krople szemrzą. W mgielnym snopie deszczu całą flotyllą rozmyte płyną zjawy   W sennym widoku. W niedośnionej do końca historii niezauważalne niosą się rzeczy. Ujrzane nagle w szparach niedomkniętych powiek. Bez ostrzeżenia. I w jakiejś bezokolicznikowej formie.   Próbowałem, próbując raz jeszcze, przywłaszczyć sobie tę cząstkę bytu. Zważyć w dłoni ten ciężar pozbawiony ciężaru. Jaki tylko może się wyobrazić w szarości sennego widzenia.   Tam, w dole, kiedy stoję na moście, półmrok zdradliwy, ale kuszący głębią bliższego poznania.   Woła mnie. Szepcze do ucha...   Drzewne bożki poruszają liściowymi wargami.   W milczącej mimice zatartych twarzy, w niedokończonym zarysie konturów. W piskliwej w uszach ciszy. Szumią i szeleszczą.   Konwersują ze sobą na migi. Poprzez gesty, które stają się nieomal westchnieniem.   W melancholijnej ekstazie sfruwającego z wysoka wiatru. W opuszczonym przez kogoś miejscu. Albowiem…   Jestem tu jeszcze.   Ale, czy ty jesteś?   Ja jestem. I tęsknię, wrastając w czas mijających obłoków. W rozchwianą gęstwinę gałązek. Drgającą…   Po drugiej stronie nić pajęcza sperlona rosą. Błyszczy i migocze strzała z brylantu. Mienią się kryształami sześciany powietrza. Pełno tu tego.   W tej otchłani. W pustce.   Bez ciebie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-12-07)    
    • Jestem, więc idę za zakręty, niewiadome są jak światło gdzieś na niebie pędzi warkocz jednej z komet   Jestem, więc idę ja - stały stan chwili forma z matki, ojca dziadków, którzy są lub byli   Jestem, więc idę dla uczuć i odczuć by jeszcze Sercem poczuć by zajrzeć w głąb Jej oczu   Jestem, więc spocznę w ziemi na wieki odpocznę na pomniku słów będzie kilka przyjdzie kto kochał najmocniej   Jestem, więc kocham mogę być ciepłem, Słońcem iskrą nadziei przed końcem blaskiem promieni u kolan gdy okna otworzysz na oścież
    • @m13m1 Zostaw wspomnienia i zmykaj dopóki ducha masz w sobie niech one pilnują stolika nie czekaj nim będzie po Tobie...   Pozdrawiam Adam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...