Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Panie Jacku, ale nikt nie ma pretensji ;)

(Może poza maleńkimi do Rachel, bo umówiliśmy się, że wygram, a Ona jakoś tak... profesjonalnie się zachowała... obrzydliwość ;))
  • Odpowiedzi 58
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jednak w regulaminie konkursu była mowa o wierszach punktowanych i to w kontekście jakiegoś tomiku, stąd pewnie pytanie Marlett. i o ile przedstawianie tabeli ocen to rzeczywiście przesada, a Jury rzeczywiście się nie tłumaczy i chyba słusznie, to jednak wymienienie punktowanych wierszy byłoby miłe i w jakiś sposób wyróżniające - nie widzę w tym niczego złego, a samego mnie to bardzo interesuje (zresztą pan Krzywak już po części odpowiedział na to pytanie), bo i ja miałem, jak każdy chyba, swoje typy na zwycięzcę.

Pozdrawiam
Adam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Rozumiem, że masz inny typ na zwycięski wiersz?

Czy tylko tak wpadłeś pokrzyczeć, gołosłowny (?) Mareczku? ;)

Drogi Pancolku, trafiłeś w sedno, w obu kwestiach. Miałem inny typ, ale zapewne jurorzy z sześciu a na pewno z pięciu miast formy obciążone obrzydliwym grzechem rymu i rytmu wyrzucili nie czytając do kosza i pobiegli umyć ręce. Wpadłem na chwilę, ale podoba mi się i zostanę tu dłużej, o ile mnie moderator nie wykurzy. Gołosłowny? Sam też trochę piszę, ale moje formy skalałyby świętość portalu, bo to wiersze satyryczne i z punktu poszłyby do nieznanej mi sekcji P. A mnie się tu podoba :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jeśli zapytanie jest skierowane do mnie, to oświadczam, że moje nazwisko i imiona od 55 lat są prawdziwe, nie mam powodu, bu ukrywać swoje zdanie. Może przydałoby się Państwu trochę dziegciu w beczce miodu. Ja też, będąc autorem tekstów i muzyki musiałem się w życiu nauczyć pokory. Nie jestem zawistny, nie znam Pana Adama, (swoją drogą z klasą przyjął mój obcesowy komentarz). Dla zainteresowanych mój adres: [email protected]
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Rozumiem, że masz inny typ na zwycięski wiersz?

Czy tylko tak wpadłeś pokrzyczeć, gołosłowny (?) Mareczku? ;)

Drogi Pancolku, trafiłeś w sedno, w obu kwestiach. Miałem inny typ, ale zapewne jurorzy z sześciu a na pewno z pięciu miast formy obciążone obrzydliwym grzechem rymu i rytmu wyrzucili nie czytając do kosza i pobiegli umyć ręce. Wpadłem na chwilę, ale podoba mi się i zostanę tu dłużej, o ile mnie moderator nie wykurzy. Gołosłowny? Sam też trochę piszę, ale moje formy skalałyby świętość portalu, bo to wiersze satyryczne i z punktu poszłyby do nieznanej mi sekcji P. A mnie się tu podoba :)

Niech się pan zgłosi za rok do jury, albo sam urządzi jakiś konkurs, a odczepi się od nas.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


za tę moją wpadkę masz piwo, ale nic się nie dało zrobić, Marcin ;)

dobra, a teraz wszyscy, którzy mają jakiekolwiek pretensje do jury (szczególnie pan Szulc, z którym szczerze nie mam pojęcia, po co toczy się dyskusja) - wbijać do mnie. naprawdę niewiele interesują mnie takie bezpodstawne skargi i żale, spłynie po takiej jak po kaczce :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


chciałabym zobaczyć Pańskie teksty, komentarze do wierszy, innymi słowy - jakość tegoż dziegciu, który ma nam wpaść w beczkę miodu.
całkiem poważnie się wypowiadam, bo jeśli wszelkie opinie okażą się zasadne i ładnie ugruntowane - kłonię łeb z kapeluszem.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Drogi Pancolku, trafiłeś w sedno, w obu kwestiach. Miałem inny typ, ale zapewne jurorzy z sześciu a na pewno z pięciu miast formy obciążone obrzydliwym grzechem rymu i rytmu wyrzucili nie czytając do kosza i pobiegli umyć ręce. Wpadłem na chwilę, ale podoba mi się i zostanę tu dłużej, o ile mnie moderator nie wykurzy. Gołosłowny? Sam też trochę piszę, ale moje formy skalałyby świętość portalu, bo to wiersze satyryczne i z punktu poszłyby do nieznanej mi sekcji P. A mnie się tu podoba :)

Niech się pan zgłosi za rok do jury, albo sam urządzi jakiś konkurs, a odczepi się od nas.
Pani, czy Pan Krzywak mimo gwałtownej reakcji z użyciem w komentarzu brukającego święty poetycki gaj słowa "gówno" podsunął(ęła) mi dobry pomysł. Otóż ogłoszę konkurs w lokalnej, bardzo lokalnej gazecie, którą wydaję od 17 lat. Jeśli prowincjonalne progi nie za niskie, zapraszam. Zresztą od pewnego czasu zamieszczam w tej gazecie wiersze jednej z uczestniczek Waszego konkursu i fakt zupełnego zignorowania jej propozycji konkursowej oraz kilka lekceważących komentarzy pod jej publikacją spowodował moją złośliwą, muszę przyznać, reakcję. Ale do rzeczy. Gazeta jest wydawana w cyklu dwumiesięcznym, więc konkurs byłby rozciągnięty w czasie. Mógłbym publikować nadsyłane dzieła w kolejnych numerach w jakiejś dopuszczalnej liczbie, powiedzmy 3-4. Pod koniec roku poproszę tutejszego poetę, p. Ryszarda Skowrońskiego (który wydał 5 tomików, do pierwszego się przyczyniłem, organizując pieniądze) o skompletowanie jury i ocenę. Oczywiście stać nas będzie na nagrody, chociaż sądzę, że to nie jest najważniejsze. Gazeta jest zarejestrowanym pismem z Nr ISSN, więc autorzy "zaliczą" publikację. Nie mam doświadczenia w organizacji tego typu konkursów, proszę o sugestie i opinie. I proponuję już przestać na mnie warczeć, może się do czegoś przydam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


chciałabym zobaczyć Pańskie teksty, komentarze do wierszy, innymi słowy - jakość tegoż dziegciu, który ma nam wpaść w beczkę miodu.
całkiem poważnie się wypowiadam, bo jeśli wszelkie opinie okażą się zasadne i ładnie ugruntowane - kłonię łeb z kapeluszem.
Szanowna Rachel, odwagę prezentacji własnej t.zw. twórczości, diametralnie odmiennej od Waszych dokonań okupię lawiną krytyki i pogardy. Już to widzę: "rymy częstochowskie", "banalna treść", "to nie jest poezja" itp. Ale skoro się odważyłem jak wieprz wejść w salon pełen pereł, zrobię krok dalej. Wkleję zaraz jeden ze swoich satyrycznych wierszy, ale najpierw drobna uwaga. Nie trzeba być poetą, by oceniać poezję. Piszecie przecież dla ludzi. Przekonajcie nas, zwykłych zjadaczy chleba a nie amatorów ambrozji, że to, co robicie może nam się spodobać. Bo inaczej się zasklepicie we własnym gronie i będziecie sobie kadzić do bólu. A oto mój wierszyk:

Ale nas zbaw...

Świąteczną porą w niedzielę rano
melodia dzwonów rozprasza mgłę,
zacny pan Józef z małżonką Hanią
w stronę kościoła idą na mszę.

Wolno, dostojnie, ładnie ubrani,
na twarzach uśmiech i błogi stan,
nowiutkie norki na pani Hani,
woń „adidasa” roztacza pan.

Przejeżdża auto, kremowa sierra,
Józek popatrzył i wąsa zgryzł,
„patrz, Hanuś, jak się wyżarł, cholera,
jak to zadziera spasiony pysk!”

Hania ze zgrozą potrząsa głową,
że aż jej puder z policzka spadł,
„na czym się takie typy obłowią?,
pamiętasz, jaki z niego był dziad?”

Gość pod kościołem z sierry wysiada,
Józkiem raz jeszcze zatargał dreszcz,
„witam sąsiadkę, witam sąsiada,
też do kościółka?” – „A jakże, też!”

Macza paluszki przy wejściu Hania,
na biuście krzyża rysuje znak,
patrząc dyskretnie po innych paniach,
„ta też ma norki, a niech to szlag!”

Pieśń pod sklepienia leci natchniona,
Józka małżonki dobiega szept:
„...módl się za nami...Józek, niech skonam,
...zdrowaś...co ona wdziała na łeb?!”

„Zobacz, jak długo ten się spowiada,
na pewno kłamie, już ja go znam,
teraz się modli, bo tak wypada,
a przecież to jest dziwkarz i cham!”

„Chleba naszego...Hania, no popatrz,
na tamtą w koku, dumną jak paw”
„Mówią, że Irce uwiodła chłopa,
jak to ma czelność...ale nas zbaw...”

„A teraz mili bracia i siostry,
przekażcie sobie pokoju znak”
Grają dzwoneczki, złoty blask Hostii
a w ustach Ciała Bożego smak...
Marek Szulc

No i teraz się zacznie,hihihihi....
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Niech się pan zgłosi za rok do jury, albo sam urządzi jakiś konkurs, a odczepi się od nas.
Pani, czy Pan Krzywak mimo gwałtownej reakcji z użyciem w komentarzu brukającego święty poetycki gaj słowa "gówno" podsunął(ęła) mi dobry pomysł. Otóż ogłoszę konkurs w lokalnej, bardzo lokalnej gazecie, którą wydaję od 17 lat. Jeśli prowincjonalne progi nie za niskie, zapraszam. Zresztą od pewnego czasu zamieszczam w tej gazecie wiersze jednej z uczestniczek Waszego konkursu i fakt zupełnego zignorowania jej propozycji konkursowej oraz kilka lekceważących komentarzy pod jej publikacją spowodował moją złośliwą, muszę przyznać, reakcję. Ale do rzeczy. Gazeta jest wydawana w cyklu dwumiesięcznym, więc konkurs byłby rozciągnięty w czasie. Mógłbym publikować nadsyłane dzieła w kolejnych numerach w jakiejś dopuszczalnej liczbie, powiedzmy 3-4. Pod koniec roku poproszę tutejszego poetę, p. Ryszarda Skowrońskiego (który wydał 5 tomików, do pierwszego się przyczyniłem, organizując pieniądze) o skompletowanie jury i ocenę. Oczywiście stać nas będzie na nagrody, chociaż sądzę, że to nie jest najważniejsze. Gazeta jest zarejestrowanym pismem z Nr ISSN, więc autorzy "zaliczą" publikację. Nie mam doświadczenia w organizacji tego typu konkursów, proszę o sugestie i opinie. I proponuję już przestać na mnie warczeć, może się do czegoś przydam.

Dopóki szanowny pan nie przestanie sypać jak z rękawa swoich złośliwości, odpowiem "nie". Tacy użytkownicy jak pan nie są dla mnie partnerami - może się pan chwalić, sarkać, użalać, przytaczać setki znakomitości, wykręcać kota ogonem - mam to w nosie.
Zresztą czytam te pańskie wypowiedzi i żal mi pana ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


każdy ma własny gust, więcej nawet - każdy ma do swojego widzimisie prawo. ja na ten szacowny przykład nie cierpię w wierszach prostactwa, złototacowania (wykładania całego przekazu na pierwszym planie), rymów częstochowskich też nie lubię. nie tego poszukuję, i tyle. wielu innych też.

możliwe, że wierszokleci zatracają się w jakimś poetyckim światku, który całkowicie blokuje wstęp przeciętnego czytelnika, ale jeśli taka wola, nic nikomu do tego. zresztą - nikt nie wymaga zachwytów nad utworami, właściwie poeci często publikują tylko dla poetów. najczęściej jednak dla ludzi, którzy w życiu chociaż liznęli podstawy poezji i są w stanie określić jakość pod kątem jako tako krajoznawczym.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tym razem zabrakło Pana Bogdana.
Opuszczam skrzydła :((
ale to żaden problem, zanieść projekt do drukarni, oni zajmują się składem i resztą, a papiery wydawnicze dostaje się za darmo, ja np mam - nie żebym był chętny, chciałem tylko dowieść, że to nic trudnego, no ale fakt, faktem Bezet miał chody i pewnie niższe ceny ;P
zdrówko
Jimmy
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tym razem zabrakło Pana Bogdana.
Opuszczam skrzydła :((
ale to żaden problem, zanieść projekt do drukarni, oni zajmują się składem i resztą, a papiery wydawnicze dostaje się za darmo, ja np mam - nie żebym był chętny, chciałem tylko dowieść, że to nic trudnego, no ale fakt, faktem Bezet miał chody i pewnie niższe ceny ;P
zdrówko
Jimmy

Pozazdrościć. Gdybym miał takie wtyki, wydałbym Tobie tomik, i sobie, i amerrozzo, i znowu sobie, a potem jakiś konkursowy, i mojej mamie, a potem almanach i znowu sobie...

to by było coś ;(
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tym razem zabrakło Pana Bogdana.
Opuszczam skrzydła :((
ale to żaden problem, zanieść projekt do drukarni, oni zajmują się składem i resztą, a papiery wydawnicze dostaje się za darmo, ja np mam - nie żebym był chętny, chciałem tylko dowieść, że to nic trudnego, no ale fakt, faktem Bezet miał chody i pewnie niższe ceny ;P
zdrówko
Jimmy
Jimmy!
Nie problem a jednak problem.
Uwieńczeniem wcześniejszych konkursów były tomiki.
Szkoda ze ten konkurs przemija bez większego echa, tym bardziej smutno,
że są środki na druk tomiku. Zresztą przed konkursem mówiono o wydaniu tomiku,
- nie będę przytaczała.
Pociechą jest zwycięstwo Adama Bubaka - możemy składać gratulacje:))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97   Miniatura o relacji w której uczucia nie są odwzajemniane.    Ogromna głębia kryje się za tą matematyczna miniaturą.   Niesamowite.     
    • @huzarc  Dziękuję za tą recenzje, zależało mi by każdy przedmiot w wierszu niósł głębsze znaczenie niż pozornie się wydaje. Cieszę się że to wybrzmiało    Pozdrawiam serdecznie.   @Tectosmith  Cieszę się że wiersz działa!! Chciałem oddać właśnie ten pozorny spokój między jednym wydarzeniem a drugim, stan pogranicza. Dziękuję za ten komentarz i poświęcony czas na mój wiersz. Pozdrawiam serdecznie    @Berenika97 Dziękuje za ten obszerny komentarz, Interpretacja metafor jak najbardziej trafna :) czasem zwykłe przedmioty mogą oddać więcej niż tysiąc słów. Miło że przesłuchałaś piosenkę. Pozdrawiam i życzę miłego wtorku :))  
    • Jak dla mnie - wiersz zadumany, może dlatego myśli „lecą” niespiesznie. Wyobrażam sobie peel’a nad brzegiem morza z tą butelką wina i nastrojem do zadumy nad…życiem.Bardzo plastyczny obraz. p.s Tylko nie wiem co tam robi Nelly Furtado, ale  w takim razie nie jest tam ( na tej plaży ) aż tak źle :)
    • Są takie dzieła, które przez swoją inność, kontrowersyjny język  czy wulgarność i seksualizację treści, nigdy nie opuszczą podziemi,  by móc objawić się w pełni  swego anty człowieczego  i bezbożnego mroku, oczom ludzi.  Ogółowi społeczeństwa, które karmione jest kłamstwem,  wyzyskiem i pustą idyllą uczuć. Władza, która rozsiadła się wygodnie w fotelach waszego umysłu. Rozkazuje Wam kochać, marzyć, śnić,  żyć kolejnym dniem lub teraźniejszym  tak mocno jak gdyby jutra miało nie być. Musicie pokładać nadzieję  w pracy, zysku, dostatku. Kłaść podwaliny z własnych ciał. Jak cegły pod budowę świetlanej gospodarki.     Kochacie kicz i tęczowość sztuki upadku. Czegoś na wzór muzyki, poezji i kina. Śmietniska, odrzutu przemielonego z farsą. Czegoś co wywołuję u mnie  nawet nie obrzydzenie. A strach przed zidioceniem. Nie ma miejsca dla człowieka. Dla idei.  Wszystkich mesjaszy ukrzyżowano. A człowiek współczesny, spalił i obrócił w pył swą cywilizację.     Cóż Ty sztuko uczyniła młodym, że płonie na stertach  papier zapisany przez wieszczy? Pękają, łamane pod butem i na kolanie płótna smutnych, sensualnych pejzaży, naturalna nagość i intymność aktów, sceny batalii i potyczek. Pędu końskiego i huku samopałów. W domowych świątyniach,  rozwidlonych zza okiennych rolet, nikłym światłem ledowych lampek. Na podręcznych,  kilkudziesięciocalowych ekranach, przebiega życie przez palce, zajęte baraszkowaniem  w słonych przekąskach. Podzielone jest na  odcinki, sezony i sagi. Saga o ludziach,  którzy ludźmi już zwać się się mogą. Nastał dzień gniewu znany z księgi. Nie Bóg jest winowajcą. Nie Szatan nawet. A człowiek, innowacja i postęp.   Lecz po katastroficznym pożarze  i trzęsieniu ziemi. Zaszło jak zawsze słońce  za krwią nabiegły, zachodni horyzont. Władztwo objęła noc. Zimna, lodowata, mgielna. Z tej mgły gęstej, wychynęły postaci. Byli podobni do ludzi. Dzikich, pierwotnych, pierwszych. Lecz mimo wrzasków i krzyków  niepodobnych do żadnego języka, mimo pijaństwa, palenia opium  i wolnej syfilisowej miłości. Byli elitą i dziećmi upadku, który zrodził największy triumf.     Dla nich nic znaczy wszystko. Koniec jest początkiem. A forma i styl są nienaganne. Żyją poza światem widzialnym. Świat kiedyś ich szukał. Pytał do czego są mu potrzebni. Odpowiadali. Do niczego. Nie Tobie. Nie innym. Kochamy tylko siebie i sztukę. Niech żyję sztuka! Pełna brutalnego naturalizmu. Pełna zgnilizny, śmierci i zgorszenia. Pełna pytań bez odpowiedzi, egzystencjalnego bólu istnienia. Pełna szoku, oporu i odrzucenia. Indywidualności ducha. Pogrzebu za życia. I trucizny współżycia społecznego. Dekadencki bal owładnął ulice,  pełne tych postaci i tańczyli oni tak w narkotycznym upojeniu  aż do brzasku.     Zbudziłem się dość nagle i niespodzianie. Ranek musiał być w pełni  bo słońce stało już dość wysoko. Rozejrzałem się wokół i szybko zorientowałem się gdzie byłem. Spędziłem noc tym razem  nie w piwnicznych odmętach kamienic rynku, nie w pustostanie na granicy lasu a w samym centrum parku miejskiego, naprzeciw już nieczynnej  z racji pory roku fontanny. Biała, zgrabna, jesionowa ławeczka  służyła mi za łóżko  a brudny tobołek z garstką moich rzeczy  urósł w potrzebie  do rangi poduszki bezdomnego.     Usiadłem z trudem, kaszląc przy tym. Otarłem zaróżowioną twarz  obrośniętą siwą, skołtunioną brodą. Blade, ledwie błękitne oczy  trwały jeszcze w odmętach pijackiego snu. Zatarłem je brudnym rękawem. Od razu poczułem się lepiej. Bardziej trzeźwo. Pomiędzy dziurawymi butami,  walały się zeschłe liście i gałązki, strącane przez ostatnie dni  silnym wschodnim wiatrem. Było jednak przyjemnie ciepło  jak na początek października.     Właśnie październik. Początek roku akademickiego. A park był usytuowany zaraz naprzeciw akademickiego miasteczka. Ludzi była wokół masa. Większość stanowili uczniowie i studenci, śpieszący na zajęcia i lekcję. Wielu z nich przycupło na ławkach wokół mnie i czytało notatki  lub zlecone przez profesorów książki. Inni jedli spóźnione śniadanie a część po prostu odpoczywała,  obojętna na wszystko, z dymiącymi papierosami w dłoniach. Wsłuchani w rytm obudzonego miasta z którym wetknięta w jego centrum przyroda nie mogła konkurować.     Już miałem wstać i ruszyć przed siebie  tak daleko jak nogi poniosą, lecz ujrzałem dosłownie naprzeciw siebie postać młodej kobiety zaczytanej w książce której okładka i tytuł, wywołały u mnie gęsią skórkę  i odruch wręcz wymiotny. Dziewczyna mogła mieć  co najwyżej osiemnaście lat  co klasyfikowało ją szybciej na uczennicę liceum niż studentkę. Była istotnie urocza i urodziwa. Długie blond włosy  opadały jej wręcz na kolana  gdy była pochylona nad lekturą. Zielone, duże oczy.  Skakały ze słowa na słowo, widać urzeczone i pochłonięte przez wyimaginowany świat w nich zawarty. Rzęsy miała pięknie wydłużone makijażem  a brwi nakreślone idealnie wąska linią podkreślały jej wspaniałe rysy  i nieskalaną młodość cery.     Czy może mi panienka powiedzieć, czy nadal w szkole uczą,  że on wieszczem i wielkim poetą był? Pierwej nie oderwała nawet oczu od lektury, ale wreszcie odpowiedziała,  choć tak chłodno i obcesowo,  że aż pożałowałem pytania. Uczą tego nadal drogi Panie.  Uczyli zapewne i w Pana czasach,  uczą teraz i za dwieście lat nadal będą. Wielkim poetą był.  I basta.     Aż nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Panienka wybaczy ale wierutne to brednie. Ballady, romanse, epopeje… brednie, brednie, po stokroć brednie, w które wierzyć może jedynie  ciało i serce młode. Naiwne i nie znające życia. Uczucia, miłości, rzędy dusz,  małe i wielkie improwizacje. A małe i wielkie są tylko kłamstwa  tej całej romantycznej hucpy. Ale ma panienka jeszcze czas się przekonać na własnej skórze, choć nie życzę tego z całego serca.     Dziewczyna aż poczerwieniała ze złości. Pan widać kloszardowy krytyk  i literat pierwszej wody,  skoro kultura klasyczna Panu tak nazbyt uwiera i wadzi.  Cóż zatem powinnam czytać  wedle pana mniemania,  co mi nie zniszczy serca i duszy  nie wyda na pułapkę kłamstwa. Co Pan niegdyś czytał  i skończył w rynsztoku? Panienka jest już duża i powinna czytać prawdziwą literaturę. Modernizm jest jedyną ścieżką i lekarstwem. Baudelaire, Verlain, Poe,  Przybyszewski, Grabiński…     Pan każe czytać mi szaleńców! Wariatów i ludzi obłąkanych. Czytać ich tylko po to by samemu zjechać po równi pochyłej ku szaleństwu. Widać Panu z nimi po drodzę i pod rękę. Wygląda Pan jak oni i ich bohaterowie. Ja jestem ich epoką Droga Pani. A czy zna Pani poetę z naszego miasta. Miał na nazwisko Tracy. Zaginął lata temu. Niektórzy twierdzą, że umarł. Tracy… ten świr udający w swych utworach, że żył przeszło sto lat temu, zresztą podobno jego mieszkanie wyglądało tak jakby mieszkał tam Dostojewski a nie on.     Czytałam kiedyś kilka jego wierszy. Przerażająca lektura. Depresja, lęk i upadek człowieka. Ponoć chodził codziennie na cmentarz by szukać samotności i weny. Czasami spał między nagrobkami  Wyruszał samotnie w nieznanych kierunkach  tylko po to by gdzieś pośrodku lasu, mieszkać w szałasie tygodniami  Tylko po to by pisać. Podobno zastrzelił się  pewnej zimowej nocy na cmentarzu. Pochowano go jako nn bo tak sobie życzył. Ale grobu nikt nigdy nie widział. Przeraża mnie Pan i pańskie autorytety.   A więc nie będę już przeszkadzał w lekturze. Wstał piękny dzień więc  i mi wypada wstać i iść, szukać swego grobu. Za dnia szukam śmierci  a nocą tonę w objęciach  balu nihilistycznych figur. Nigdy nie wiem czy na cmentarzu, wreszcie wychynę z bezimiennego grobu, czy w trumnie z kochanką  o twarzy zabranej przez rozkład  będę łaknął i pragnął jej krągłości rozkładu, którymi karmię swą wenę zbrukanego, przeklętego poety. Wtedy widać mnie poznała i zemdlała. A ja podszedłem do niej, wyciągnąłem  z jej zimnych lekko wilgotnych dłoni  książkę wieszcza i wyrzuciłem ją  do kosza obok ławki. Uchyliłem jej ronda na pożegnanie i ruszyłem na cmentarz do swego bezimiennego grobu.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...