Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Begonie Cyprysy Fuksje Fikusy
Gardenie Praceny Kliwie Cissusy
Kolory zapachy Jukki i Róże
Desenie Krotony kształty Prymule

I tłoczno i pełno i gwarno na klombie
Tu palma tam narcyz i fijoł odbija
Przycięte pachnące zadbane podlane
Legendą dolara historią co pod nas

Chcieliście – to macie : my główki do słońca
Korzenie po wodę i chlamy chlejemy
I chląc tak na klombie przybywa wciąż kup
Kup to kup tamto kup zakupów kupę

Rośniemy wśród mitów pachniemy chlejemy
Miłością z TV i prawem z kodeksów
Usta śmiejemy szminką z bilboardów
Kopiemy Chuckiem płaczemy Symonidem

Tylko ci u nas własnych mitotwórców brak
Kupotwórców – to tak! Cały ogród kwitnie
Zmyślnie sadzone mity z mitami kupom
Brązowieje co rusz wykwintny kału kwiat

I tłoczno i pełno i gwarno na klombie
Ale tu kwiaty i nic tylko kwiaty
Pachnące i zdrowe i chlące i nowe
Ale gdzie ziemia ? tu kwiaty i kupy
Bez ziemi bez soli - co na nas wykupi ?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witam!
Jakbym czytała starego hipisa, tylko nie dzieci, a kobiety kwiaty ;)
Totalna surówa, za dużo kup i chlania. Po szlifie i przycinkach może być całkiem fajnie, bo pomysł cacy, a i ton z loczkiem na plus - zapraszam do flancowania.

pozdrawiam
kasia
Opublikowano

Wyrazne zabarwienie polityczne ,wplyw pieniadza,pedzacy komercjalizm.
Ukazuje przelom historyczny naszego kraju, wchlanianie trendow z zachodu.Tesknota za dawna Polska.
Dla mnie swietny, moze troche za duzo tych zapachow, kwiaty i kupy,zapach kup przewaza.
Oryginalna antylogia.
Utwor mowi...
Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Co do mnie to hippisa żadnego nie znam ;) po prostu chciałem opisac moje odczucia do mojego pokolenia, a że hippisi mieli podobne problemy to już zbieg okoliczności.
kup tyle ile zakupów i jakie ich miejsce w naszej hierarchii wartości.

Za uwagi i ślad dziękuję.
Pozdrawiam R.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


właściwie wszystko świetnie wyczytane z zamysłu autora, tylko tak z tą tęsknotą za dawną Polską to nie dokońca , może raczej lament nad dzisiejszym człowiekiem, pokoleniem 89' i wiara że mogło ono iść w bardziej kostruktywną stronę.

Pozdrawiam R.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Co do mnie to hippisa żadnego nie znam ;) po prostu chciałem opisac moje odczucia do mojego pokolenia, a że hippisi mieli podobne problemy to już zbieg okoliczności.
kup tyle ile zakupów i jakie ich miejsce w naszej hierarchii wartości.

Za uwagi i ślad dziękuję.
Pozdrawiam R.


Robercie: zrozumiałam przekaz wiersza, stąd porównanie z różnicą. Sugeruję jedynie poprawki, redukcję, celem odchwaszczenia - ilość kup i 'chlejów' nie wpływa na jakość, a tym bardziej stopniowanie krytyki pokolenia.
Warsztat, więc sobie pozwoliłam - ale Ty tu rządzisz - nie chciałam urazić, a pomóc, dzieląc się czytelniczymi odczuciami - no cóż...

pozdrawiam
kasia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Co do mnie to hippisa żadnego nie znam ;) po prostu chciałem opisac moje odczucia do mojego pokolenia, a że hippisi mieli podobne problemy to już zbieg okoliczności.
kup tyle ile zakupów i jakie ich miejsce w naszej hierarchii wartości.

Za uwagi i ślad dziękuję.
Pozdrawiam R.


Robercie: zrozumiałam przekaz wiersza, stąd porównanie z różnicą. Sugeruję jedynie poprawki, redukcję, celem odchwaszczenia - ilość kup i 'chlejów' nie wpływa na jakość, a tym bardziej stopniowanie krytyki pokolenia.
Warsztat, więc sobie pozwoliłam - ale Ty tu rządzisz - nie chciałam urazić, a pomóc, dzieląc się czytelniczymi odczuciami - no cóż...

pozdrawiam
kasia

A czy ja w jakiśkolwiek sposób powiedzialem że poczułem się urażony ;)? w życiu, to że to było luźne powiązanie z hippisami to rozumiem, i przecież o nic się nie boczę, właśnie o to chodzi , po to przecież tutaj publikuje żeby się dowiedzieć co i jak widzą inni.

Tak więc pozdrawiam R ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
    • Po drugiej stronie Cienie upadają    Tak jak my  I nasze łzy    Bo w oceanie nieskończoności  Wciąż topimy się    A potem wracamy  Bez śladu obrażeń    I patrzymy w niebo  Wszyscy pochodzimy z gwiazd 
    • na listopad nie liczę a chciałbym się przeliczyć tym razem
    • Dziś dzień Wszystkich Świętych: Na płótnach ponurych I tych uśmiechniętych, Ale wspomnij zmarłych, Nie tych, co tu karły, – Co drzwi nieb otwarli! Choć w spisach nie ma, Bo jakieś problema... – Na dziś modlitw temat!?   Ilustrował „Grok” (pod moje dyktando) „Nierozpoznany święty”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...