Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Znów Cię widziałam. Nagle wyłoniłeś się z trawy i pognałeś przed siebie. Nie umiałam Cię dogonić. Biegłeś w narkotykowym szale, w patosie chwili, w jakiejś zastygłej konwencji literackiej. Wydawałeś się tragiczny i opętany, unurzany bez reszty w tej zielonej niedorzeczności. Nie umiałam Cię dogonić, znikłeś w tłumie roztańczonych studentów.

Gdy zagubisz się, ja odnajdę Cię, choćby sam diabeł użyczył Ci schronienia. Tej nocy niebo było niezdarnie pomazane ultramaryną, a szatan modlił się długo i żarliwie. Rozumiałam wszystkie języki świata i znów zapomniałam, gdzie jestem. Minęło wiele godzin, zanim zrozumiałam, że jednak udało Ci się uciec.

Obudziłam się w nocnym tramwaju linii 6 na skutek gwałtownego hamowania. Zeptaszeni do reszty studenci świergotali panicznie na ulicy. Co się stało? Co się dzieje? Zabity? Nie żyje! Ratunku! Pies! Co? Kogo? Psa? Tramwaj! Nie rozumiałam w ogóle tego potoku nonsensów, aż wreszcie do mnie dotarło: tramwaj przejechał psa! Co więcej był to pudel, na domiar złego – czarny. Już wiedziałam, gdzie Cię szukać.

I rozpoznam Cię, ja rozpoznam Cię, choćbyś przybrał postać stuletniego karła. Absurd nocnego pościgu pchał mnie w labirynt ślepych uliczek. Na rogu czwartej i ósmej leżałeś w kartonie obezwładniony tułaczką bezdomnego. Nie miałeś siły uciekać dalej. Położyłam się koło Ciebie i udawałam, że jest jak kiedyś. Opowiedziałeś mi bajkę o swoich tekturkowych wspomnieniach i jarzębinie w szafie pokrytej pięcioletnim kurzem. Wcale nie było, jak kiedyś...

Gdy odkochasz się, ja zakocham Cię na powrót, na powrót i na przekór. Okazało się, że oszalałam, więc nikt z żywych nie szczędził mi tej brutalnej prawdy. Rozpoczęła się wtedy medykalizacja dnia codziennego i zachłanne spojrzenia Kapuśniakowej z pięterka. Długie procesje lekarzy ciągnęły przez osiedle do naszego mieszkania, ale ja nie dałam się ukrzyżować. Wkładano mi nogi do miednicy, robiono nacierki na plecy i opukiwano kolana, ale to szaleństwo chyba tkwiło we mnie gdzieś głębiej. Ty go wcale nie kochasz – charczał każdy z dwudziestu papierosów matki. Ja tymczasem stałam pod drzwiami i wstydziłam się lekarza.

Gdy zabijesz mnie, zmartwychwstanę po trzech dniach. Albo w przyszłym wcieleniu Cię urodzę. Wyruszyłam w podróż dookoła świata. Za brudną szybą dziwnego, niebieskiego mechanizmu przesuwał się jednolity, biało - czerwony krajobraz. Od czasu do czasu pojawiałeś się na poboczu w formie różnych znaków interpunkcyjnych. Już wtedy wiedziałam, gdzie Cię znajdę. Znam Twój każdy najmniejszy ruch.


***
W opowiadaniu wykorzystano fragmenty utworu Kasi Nosowskiej pt. "Czego tu się bać".

Opublikowano

to jest przepiękne. czytałam Pani wcześniejsze teksty, ale ten- ten wywołał gęsią skórkę na moim ciele. i znowu wychodzi na to, że nie ma tematu ważniejszego niż miłość. dziękuję Pani za to.


pytanie: czy ma Pani może więcej opowiadań, które mogłabym przeczytać? bądź może juz powstała jakaś książka? i jestem Pani wielbicielką.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...