Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Kiedy Ryfka z aułu za Kaukazem zadawała pytania
Rabbi zawsze marszczył brwi
a sterana matka wlokąc ją do domu
powtarzała bezgłośnie
Hospodi pomiłuj

Odwiedziła wioskę
kiedy napisała pierwszą pracę naukową
Widziała matkę na grobie jedynej córki

(utraconej w sześćdziesiątym siódmym
kiedy to uciekła z tym przybłędą edukatorem
do miasta)

Łzami podlewała dzikie kwiaty
szepcząc jak kiedyś
Hopsodi pomiłuj

Kochała matkę za naukę nieufania
sobie

Opublikowano

Matko Boska (brzmi dziwnie :) - w tym sęk, że mam kłopot z tą wersyfikacją
Przemieszałam ją już raz i to porządnie

A literówki - gdzie?

Dzięki za wejrzenie :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



matko boska-rzeczywiście dziwnie... to można też elektryczna:)


Literówki...Hopsodi zamiast Hospodi ;)
Zapytam z czystej ciekawości co było inspiracją wiersza?
Pozdrawiam gorąco :)

Aj faktycznie - ślepiec jestem!

A inspiracją było pewne opowiadanie (nie pamiętam ani autora ni tytułu)
ale sporo w tym wątku osobistego też ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



matko boska-rzeczywiście dziwnie... to można też elektryczna:)


Literówki...Hopsodi zamiast Hospodi ;)
Zapytam z czystej ciekawości co było inspiracją wiersza?
Pozdrawiam gorąco :)

Aj faktycznie - ślepiec jestem!

A inspiracją było pewne opowiadanie (nie pamiętam ani autora ni tytułu)
ale sporo w tym wątku osobistego też ;)


Wiesz przyznam Ci się ,że cierpię na zboczenie apropo
kultury rosyjskiej. I każdy przedmiot ,słowo,zachowanie,cokolwiek co posiada
wspólny mianownik z Rosją jest dla mnie bardzo ciekawe i z wielką chęcią penetruję
znajomość owego tematu :)
Powtórzę się: wiersz mega!
Każdy z nas bywa ślepcem :)
Pozdrawiam:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witam - masz racje - śmierć musi a życie nie musi - miło że czytałaś -                                                                                                                      Pzdr.serdecznie. Witaj - dziękuje za czytanie oraz komentarz - cieszy mnie -                                                                                                           Pzdr.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - serdecznie dziękuje za miły komentarz -                                                                                       Pzdr.usmiechem. Witaj Robercie - fajnie że mocne i prawdziwe - dziękuje -                                                                                                       Pzdr.
    • @Robert Witold Gorzkowski - dzięki - 
    • Wrogowie mnie otaczają. Brak mi brata do rozmów i cichych chwil zadumy,  ciągnących się jak  zaduszne, listopadowe godziny.  Brak mi do szabli i szklanki, przysłowiowego Węgra. Mój przysiół, fortecą z lodu i kamienia. Granitowa wieża góruje wśród nisko osiadłych, stalowo połyskujących. Pierzastych, skłębionych bałwanów. Patrzę na ziemię niczyją, wyrosłą jak pleśń brunatna  z równo ociosanych górskich zboczy. Tam śmierć dożyna nieszczęsnych rycerzy, co chcieli o łeb skrócić biblijnego Smoka. Uczepieni trokami z haków rzeźnickich do siodeł, pobladłych rozkładem ogierów. Wyklinają w agonii me zdradzieckie imię, krztusząc się krwią i gęstą śliną. A Śmierć odchodzi na przedzie w kulbace. Podkute kopyta końskie, zaczepiają w błotnistej mazi lepkiego śniegu o zapalniki porozrzucanych wszędzie min. Toną pozostawione zezwłoki w tym bagnie  cuchnącej zgnilizną nicości. Nikt nie zliczy dusz pogasłych, na tym upadłym padole. Ich zbawienia ani modlitwa gorliwa ani krzyż osinowy nie wspiera. To pył ludzki, doczesny. Złożony z grzechów drobin.   Mi tylko ciemność,  rozległa po ścianach i węgłach służy. Mi jad wytruł uczucia. Skuteczniej niż wszystkie trucizny Amazonii. Zasypiam w korzeniach drzewa poznania dobra i zła. U mych strudzonych nóg, mówiący językami świata wąż się płoży. Na grubych, dolnych gałęziach  powieszone ciała kobiety i mężczyzny. Bladzi i nadzy. Od pętli jednak w górę. Oczy mają wyjadłe przez mrok. Kruczoczarne. Na licach zaś opuchnięci, nabrzmiali, krwistoczerwoni.  
    • Bardzo dobry wiersz , nawet tytuł niepotrzebny.    Gratuluję 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...