Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witaj :-)

Gdybyś w L1 wstawił obraz, zamiast mówić wprost
haiku i kociokwik znacznie by zyskało na sile.

Ale to nie musi być zaraz kociokwik :) Obrazem może być taka cisza
(schizofreniczna albo po kimś), że słychać lecącą muchę, czy biegnącą mysz.
Poza tym, mysz mogła przebiec dlatego tak głośno, bez zachowania
ostrożności, że nie słyszała niczego podejrzanego
(vide przysłowie: "Tam gdzie nie ma kota myszy harcują")
Obrazem są tu dwie pierwsze strofy zazębiające się ze sobą: jak cicho jak głośno
gdzie bez jednej nie zachodzi druga, czy też: jedna zachodzi dlatego, że zaszła druga.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witaj :-)

Gdybyś w L1 wstawił obraz, zamiast mówić wprost
haiku i kociokwik znacznie by zyskało na sile.

Ale to nie musi być zaraz kociokwik :) Obrazem może być taka cisza
(schizofreniczna albo po kimś), że słychać lecącą muchę, czy biegnącą mysz.
Poza tym, mysz mogła przebiec dlatego tak głośno, bez zachowania
ostrożności, że nie słyszała niczego podejrzanego
(vide przysłowie: "Tam gdzie nie ma kota myszy harcują")
Obrazem są tu dwie pierwsze strofy zazębiające się ze sobą: jak cicho jak głośno
gdzie bez jednej nie zachodzi druga, czy też: jedna zachodzi dlatego, że zaszła druga.


No jasne, że nie musi być od razu kac. Hahaha!
Ale - haha - gdybyś nie mówił, że jest cicho,
a pokazał ciszę, to działałoby jak haiku i tupot myszy byłby
tak głośny, że aż nie do zniesienia.
Naprawdę proponuję poszukać obrazu :-))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ale to nie musi być zaraz kociokwik :) Obrazem może być taka cisza
(schizofreniczna albo po kimś), że słychać lecącą muchę, czy biegnącą mysz.
Poza tym, mysz mogła przebiec dlatego tak głośno, bez zachowania
ostrożności, że nie słyszała niczego podejrzanego
(vide przysłowie: "Tam gdzie nie ma kota myszy harcują")
Obrazem są tu dwie pierwsze strofy zazębiające się ze sobą: jak cicho jak głośno
gdzie bez jednej nie zachodzi druga, czy też: jedna zachodzi dlatego, że zaszła druga.


No jasne, że nie musi być od razu kac. Hahaha!
Ale - haha - gdybyś nie mówił, że jest cicho,
a pokazał ciszę, to działałoby jak haiku i tupot myszy byłby
tak głośny, że aż nie do zniesienia.
Naprawdę proponuję poszukać obrazu :-))
To jest obraz, bardzo podobny do czarno-białego tyle, że dotyczący
nie zmysłu wzroku a słuchu.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jestem tylko czytelnikiem i wyrażam swoje zdanie.
Ty, jako Autor decydujesz :-))
Trzeba szukać nowych rozwiązań bo zakiśniemy ;)
To można porównać do czarno-białego obrazu na którym
tylko jeden element jest - tym bardziej kolorowy.
tutaj jest czymś takim (ruchoma) mysz.
Kiedyś napisałem już coś podobnego, ale to było zupełnie
co innego:


jak cicho --
w olbrzymim mieście
słyszę mysz

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jestem za.
Z poprzednich Twoich komentarzy wywnioskowałam, że piszesz
o kociokwiku, związanym z powrotem z noworocznego balu.
Dlatego proponuję w L1 obraz, np.

ranek po balu--
jak głośno
przebiega mysz


Być może, że Twój zapis jest nowatorski i ja go nie rozumiem,
albo się nie znam. Dlatego nie chcę Ciebie jako Autora przekonywać.
Ale w dwóch wersach "jak cicho - jak głośno" moim zdaniem nie jest
najlepszym rozwiązaniem w haiku.


[quote]Kiedyś napisałem już coś podobnego, ale to było zupełnie
co innego:


jak cicho --
w olbrzymim mieście
słyszę mysz



Pamiętam :-)
tu cisza podkreślona jest "olbrzymim miastem" - paradoksem.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jestem za.
Z poprzednich Twoich komentarzy wywnioskowałam, że piszesz
o kociokwiku, związanym z powrotem z noworocznego balu.
Dlatego proponuję w L1 obraz, np.

ranek po balu--
jak głośno
przebiega mysz


Być może, że Twój zapis jest nowatorski i ja go nie rozumiem,
albo się nie znam. Dlatego nie chcę Ciebie jako Autora przekonywać.
Ale w dwóch wersach "jak cicho - jak głośno" moim zdaniem nie jest
najlepszym rozwiązaniem w haiku.


[quote]Kiedyś napisałem już coś podobnego, ale to było zupełnie
co innego:


jak cicho --
w olbrzymim mieście
słyszę mysz



Pamiętam :-)
tu cisza podkreślona jest "olbrzymim miastem" - paradoksem.
Takim samym jest : jak cicho - jak głośno. Tam mamy przestrzeń:
mysz - miasto. "Olbrzymie" staje się wówczas wręcz odautorską (peelowską)
interpretacją czy raczej: podpowiedzią.
Taki sam kontrast zastosowałem dźwiękowo: jak cicho - jak głośno
pozbawiając go już tych niepotrzebych - moim (oczywiście tylko!) zdaniem -
podobnych podpowiedzi.
Teraz można narysować np. dziewczynę z walkmanem, kiedy nie zdając
sobie z tego spray, podśpiewuje głośno w metrze refren piosenki, drogowca
wyłączającego młot pneumatyczny i wrzeszczącego na przechodnia:
"przepraszam, która godzina?!!!", itd.
Tymczasem chodziło mi o samo uchwycenie zasady - poza obrazem -
tego co takimi właśnie zachowaniami kieruje.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jestem za.
Z poprzednich Twoich komentarzy wywnioskowałam, że piszesz
o kociokwiku, związanym z powrotem z noworocznego balu.
Dlatego proponuję w L1 obraz, np.

ranek po balu--
jak głośno
przebiega mysz


Być może, że Twój zapis jest nowatorski
Nie to, że nowatorski :) Jednak w jego (zapisu) świetle i Twojego L1 (po balu)
nie byłoby wtedy słychać... biegnącej myszy! (vide młot pneumatyczny
z mojego przykładu wątek wyżej).
Taki trop prowadzący - donikąd - sugerowałby Czytelnikowi coś w rodzaju
"wróć!" wypowiadanego przez Aldonę Jankowską w programie Szymona Majewskiego.
Opublikowano

Nie oglądam TV więc trudno mi podjąć dyskusję.
Nie wiem po prostu co oznacza "wróć!" u Aldony Jankowskiej.

"Ranek po balu" może wskazywać na ciszę, zmęczenie, chęć odpoczynku
i ból głowy do tego stopnia, że biegnąca mysz potęguje ból i wywołuje hałas.

:-))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ale to właśnie oznacza moje wcześniejsze "w olbrzymim mieście".
Czyli: w dzień był gwar, zgiełk a nocą robi się nagle tak cicho, że człowiek
czuje swoją samotność porównując się do rozmiaru myszy i miasta.
Sylwester jednak bardziej ukierunkowuje niż bal. Naprawdę nie oglądasz
TV bo, żeby wiedzieć dlaczego, wystarczy nie wychodząc z domu
zobaczyć migawki z Londynu, Pekinu, Nowego Jorku, Krakowa, Warszawy, itd :)
W końcu nie bez powodu zabrałem z sobą po raz pierwszy w życiu kota na imprezkę :)))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witaj :-)

Gdybyś w L1 wstawił obraz, zamiast mówić wprost
haiku i kociokwik znacznie by zyskało na sile.

Ale to nie musi być zaraz kociokwik :) Obrazem może być taka cisza
(schizofreniczna albo po kimś), że słychać lecącą muchę, czy biegnącą mysz.
Poza tym, mysz mogła przebiec dlatego tak głośno, bez zachowania
ostrożności, że nie słyszała niczego podejrzanego
(vide przysłowie: "Tam gdzie nie ma kota myszy harcują")
Obrazem są tu dwie pierwsze strofy zazębiające się ze sobą: jak cicho jak głośno
gdzie bez jednej nie zachodzi druga, czy też: jedna zachodzi dlatego, że zaszła druga.

Pozdrawiam.

nawet fajny obraz. przypomina mi:

Pobudkę w nocy
Wywołał na papierze
Tupot pająka

– Waldemar Frąckiewicz

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ciekawy. U mnie za A,B,,C dzisiaj kupili cztery czyste na jeden raz do wątłej jednorazowej. Pzdr

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

         
    • Ty nie gnasz, a jedziesz na wstecznym haha
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Również się cieszę, że znowu tutaj jestem. :-)
    • @Migrena dziękuję za uznanie:):) @EsKalisia Dziękuję za refleksję:):) @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję Talarku:) @Berenika97 Pięknie odpowiedziałaś:):) @viola arvensis Violu pięknie Ci dziękuję za Twoją życzliwość:)
    • Nigdy nie zapomnę mojej babci, od której wszystko się zaczęło. No więc tak. Opowiem wam o tym wszystkim, ale trochę chaotycznie, bo taka z reguły jestem i zazwyczaj ulubioną tradycję, kultywuję. To znaczy o tym, jak zostałam szczęśliwą żoną i matką, mojego, jak pragnę wierzyć, szczęśliwego ze mną męża. No nie. Matką jestem moich dzieci. Dzisiaj mam taki rajzer fiber, z uwagi na jutrzejszą uroczystość, że gadam jeszcze bardziej chaotycznie, niż ustawa nakazuje. W miarę możności postaram, bajanie streszczać.   Obecnie jestem starą babą, lecz wtedy miałam dwadzieścia wiosen, gdy siedziałam i spozierałam jak reszta rodziny, na babcię, która zapragnęła odczytać testament, póki była jeszcze na fleku. Dziadek w tym czasie już nie żył, a przepustki zza światów nie dostał.    Gdy babcia otwierała kopertę, to cisza nastąpiła jak makiem zasiał, a wszyscy wstrzymali oddechy. Nawet jeden z wujków wstrzymał za długo i umarł, ale to już inna historia.   Tylko miętoszenie papieru było wyraźnie słyszalne i tykanie zegara, który odmierzał czas, do rozpoczęcia odczytu. No wreszcie otwarła i po prostu zaczęła:   – Cały mój majątek zapisuje mojej jedynej wnuczce i nie zamierzam się tłumaczyć, dlaczego – mówiąc to, dotknęła znacząca jednego z wałków na głowie, spowitego w siwych włosach. – A zatem – ciągnęła dalej – wszystko jasne. Mojej kochanej wnuczce – że powtórzę – zapisuje w spadku, jedną sztukę z mojej głowy.   – A my. Dostaniemy co? - zapytała nieśmiało zawiedziona do granic możliwości rodzina. – O ile nam wiadomo…   – Tak. Pstro. Nic wam nie wiadomo – wrzasnęła wzburzona babcia, popatrując wokół cwanym wzrokiem. – Z tego jeszcze co dobrego wyniknie. Jestem o tym święcie przekonana.   Tak się złożyło, że na drugi dzień, babcia odeszła w zaświaty. Została pochowana z wałkami na głowie, lecz nie ze wszystkimi. Jeden ja wyszarpnęłam. Taki fajowy druciany. Pusty w środku. Stosownie przy tym, starodawnie dygając i mówiąc, dziękuję.    Po jakimś czasie – mniej więcej, kilka tygodni po pogrzebie – obudziło mnie o świcie, złowieszcze stukanie pode mną. Tak się normalnie przestraszyłam, że o mało co, a bym się zesikała na jaśka. Ze strachu nie mogłam wstać, by zobaczyć, co to za cholerstwo tak diabelnie stuka. Rodzice akurat wyjechali i byłam sama w domku. Jednocześnie pamiętałam, że gdy kładłam się spać, to trzymałam w ręce papilota czyli spadek, który mi się wysmyknął i pokulał między dość wysokie nóżki, podtrzymujące spanko.     W końcu zebrałam się na odwagę i zajrzałam pod łóżko, doznawszy prawdziwego szoku i kołatania przedsionków. Jakaś wściekła mysz, wlazła do wałka i nie mogła się wydostać. Trzaskała nim po dechach na wszystkie strony. Na dodatek warczała na mnie i spoglądała krwawym, mysim wzrokiem. Byłam tak roztrzęsiona, że zaczęłam się wydzierać i biegać jak opętana, przewracając krzesła i nocną lampkę z ozdobnym szczurem na kloszu.     W końcu otwarłam okno, krzycząc wniebogłosy, że zostałam zaatakowana przez krwiożerczego potwora w zbroi. Tak się akurat złożyło, że przechodził pod oknem, młodzieniec szczególnej urody z hektarami i gdy ujrzał spłoszone dziewczę – czyli mnie – to zakrzyknął, czy potrzebuje pomocy, bo jakby co, to on jest chętny. I tak już jest chętny,  pięćdziesiąt lat. Jutro mamy złote wesele.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...