Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Tyle kartek ile lez spadajacych po policzkach,
spacerow niezliczonych po mannheimskich uliczkach.
Tyle bolu i radosci wyciagnietej prosto z serca,
filozofi zycia najwiekszego w swiecie medrca.
Tyle smutku i logiki w zyciu ktore nam ucieka,
napelniona jedna pustka ktora na nas kiedys czeka.

Opublikowano

Wiem ze niema Polskich znakow bo miszkam w De..i mam Niemieckiego laptopa z niemiecka klawiatura wiec nie wiem jak przestawic..:( i Z polskim tez juz troszkie zapomina mi sie wiec zdarza mi sie takie glupie bledy robi:( z Gory przepraszam..a co do Pisania wierszy To nie mam Weny:((((((((( Znacie jakis dobry sposob zeby znowu nabrac energii aby jakies arydzielo stworzyc??

Opublikowano

Emocje nie są dobrym doradcą przy pisaniu. Lepiej odczekać: napisać,
odłożyć, przeczytać jeszcze raz, poprawić i ewentualnie - wkleić.
Z pisaniem wierszy jest jak z raczkowaniem: raczkujesz, raczkujesz i zaczynasz chodzić;
najpierw nieco chwiejnie, a z każdym rokiem coraz lepiej!
Czytaj, pisz, pisz i czytaj!
A dzisiaj się baw, wesołego Sylwestra i dobrego Nowego 2009 Roku!
Pozdrawiam - baba

Opublikowano

Z weną to ma każdy inaczej. Ja najczęściej mam wieczorem. I te powtórzenia (wiem, że się powielam) można to jakoś zastąpić. A i słuchaj Baby, bo mądrze mówi ("Emocje nie są dobrym doradcą przy pisaniu. Lepiej odczekać: napisać,
odłożyć, przeczytać jeszcze raz, poprawić i ewentualnie - wkleić.")
Ćwiczyć i pisać a będzie coraz lepiej. Pozdrawiam ;D

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbrodnia to niepojęta, cios w zdrowe ciało. Jak sięgnąć okiem trup gęsto się ściele, Gdyż milion ryb życie słodkie oddało - Donosi prasa i dzwony w kościele.   Przez wsie malowane, wsie jak Zalipie, Wzdłuż pól chwilę, co świeżo zżętych, Onegdaj z rzek modra, dziś ledwie chlipie, Niosąc tłum stworzeń głęboko śniętych.   Brzany srebrzyste, zwinne szczupaki, Płodne karasie, świnki, lipienie, Liny przecudne, soczyste sandacze, Leszcze powszednie, kiełby, bolenie.   Słodkie ukleje, dorodne sumy, Okoń rozbójnik i rozpiór mały. I wszystkie pomniejsze płotki i ryby, Co brały na chleb i co nie brały.   Kto się zamachnął, lub kto zawinił ? Czy zbój teutoński gdzieś wpuścił trutkę ? Czy alg złotych gromad kłąb się nasilił ? Dmie propagandy gnom w twardą tubkę.   Na głównej, ważnej warszawskiej ulicy, W ciemnych zaułkach, gdzie życie wrzało, Gdzie młyny mielą dni i godziny, Się Państwa Naczelnik i grono zebrało.   Stu gniewnych wyznawców było na sali. Gotowych na rozkaz sięgać po szablę. Naczelnik oznajmił - Autorytet się wali, Autorytet nasz tonie, donoszą kablem.   Gdy mieszał herbatę z orientu, Purwy, Pomyślał potem - To prosta sprawa. Na wpół Robespierre, jeszcze nie Scurvy. Palec swój kładę na czole Zbysława.   Jest sprawa, kto żyw biega na jednej nodze. Trzaskają drzwi, akta wzorowo. Sam Zbysław czerwony, w czerwonej todze, Rozkazał przesłuchać ofiary masowo.   Zeznania kazał wziąć ofiar i świadków. Wystawiał nakazy z miną wręcz wilczą. Złapać mi, mówi, nędznych gagatków. Zbysławie - mówią - lecz ryby milczą.   Zbysław, więc prasie historię przedstawił, O pladze nieznanej w historii zbawienia. Trzasnął aktami, paski poprawił I rzekł w łaskawości - do umorzenia.   Prezes zaś w duchu zaklął dosadnie, Podumał, patrząc na rzekę zza szyby, Cóż, poczekajmy, aż poziom opadnie, Gdyż wtedy wypłyną nam grube ryby.     YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Ładnie.   Pozdrawiam.
    • @viola arvensis Po prostu prostota :D
    • na brzegu pola rosną słowa których nikt nie zebrał cisza przysiadła na ramieniu jak ptak, co nie zna imienia. w zeschniętej trawie słychać drżenie wiatru i coś jeszcze – jakby echo dawnych rozmów nie patrzę w stronę drogi bo wszystkie drogi są teraz ścieżkami światła a pod stopami ziemia oddycha jakby chciała powiedzieć: „jesteś u siebie”
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...