wznoszę się coraz niżej
mrokiem oświetlam
drogę
ciałem swym ranię kolce
drzwi do siebie
progiem
żagiel wyzwala tajfun
ciało myśli
przygniata
instrument gra muzyką
pieniądz resztę
wypłaca
wszystko pod księżycem
odwrotną świeci
stroną
kopiec z piasku topnieje
lodowce zasypać
mogą
zawiść usnęła w przyjaźni
miłość daleko
za nami
mózg defektem umysłu
odbiciem w obrazie
rani