Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zapomniawszy o wysokich snach
znowu obudziłem się obolały
przeklinając kolejną noc

a przecież mogłem przewidzieć
to i bezpiecznie wylądować
w łóżku a nie na podłodze

wystarczyło tylko założyć
na grzbiet spadochron
który nie ma gwarancji

ale może by się otworzył
a jeżeli nie to chociaż
świadomość mniej
by dokuczała

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Przegapiona okazja? Zmarnowana szansa? Czasami nawet coś, co nie ma gwarancji, może okazać się ratunkiem. Warto próbować :)))
Zwróciłeś uwagę na coś, co niby banalne, a jednak ważne w życiu.
Podoba mi się :))))
Serdecznie pozdrawiam.
Opublikowano

Eh, te księżycowe noce ;)

zapominając o wysokich snach
przeklinając noc
obudziłem się obolały na podłodze

a przecież mogłem lądować bezpieczne
w łóżku wystarczyło założyć na grzbiet
spadochron bez gwarancji

może by się otworzył
a jeżeli nie to chociaż świadomość
mniej by dokuczała


Niech tam Peel przyłoży sobie altacet, albo maść rozgrzewającą.
Pozdrawiam :-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Przegapiona okazja? Zmarnowana szansa? Czasami nawet coś, co nie ma gwarancji, może okazać się ratunkiem. Warto próbować :)))
Zwróciłeś uwagę na coś, co niby banalne, a jednak ważne w życiu.
Podoba mi się :))))
Serdecznie pozdrawiam.


Cieszę się że tak odczytujesz ten wiersz Krystyno.
Czasami rzeczy banalne - z pozoru oczywiście -
mają więcej sensu niż nam się wydaje.
miłego wieczoru życzę
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




zapominając o wysokich snach
przeklinając noc
obudził się obolały na podłodze

a przecież mógł lądować bezpiecznie
w łóżku wystarczyło założyć na grzbiet
spadochron bez gwarancji

może by się otworzył
a jeżeli nie to chociaż świadomość
mniej by dokuczała

Tak widzę teraz ten wiersz Fanaberko - ale tylko dzięki twej pomocy
z której jeżeli pozwolisz skozystam.
Dzięki za wgląd i naprowadzenie wiersza na prostą.
pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




zapominając o wysokich snach
przeklinając noc
obudził się obolały na podłodze

a przecież mógł lądować bezpiecznie
w łóżku wystarczyło założyć na grzbiet
spadochron bez gwarancji

może by się otworzył
a jeżeli nie to chociaż świadomość
mniej by dokuczała

Tak widzę teraz ten wiersz Fanaberko - ale tylko dzięki twej pomocy
z której jeżeli pozwolisz skozystam.
Dzięki za wgląd i naprowadzenie wiersza na prostą.
Oraz za lekarską troskę również pozdrawiam
Opublikowano

Bardzo to wszystko obrazowo przedstawiłeś Waldemarze, tak, że uśmiechnęłam się do siebie, wyobraźnia zadziałała :)

Fajny pomysł, dobre wykonanie - ostatnia strofa asekuracyjna, świetnie dopełnia rozterki peela.

Pozdrówki :)
kasia.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




No skoro się spodobała ostatnia wersja to troszkę urosłem.
Choć zdaje sobie sprawę że to dzięki wam wszystkim
którzy bardzo pomogliście upiększyć wiersz .
Dzięki miła Babo za odwiedziny i za to że się spodobał.
miłych snów życzę

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbrodnia to niepojęta, cios w zdrowe ciało. Jak sięgnąć okiem trup gęsto się ściele, Gdyż milion ryb życie słodkie oddało - Donosi prasa i dzwony w kościele.   Przez wsie malowane, wsie jak Zalipie, Wzdłuż pól chwilę, co świeżo zżętych, Onegdaj z rzek modra, dziś ledwie chlipie, Niosąc tłum stworzeń głęboko śniętych.   Brzany srebrzyste, zwinne szczupaki, Płodne karasie, świnki, lipienie, Liny przecudne, soczyste sandacze, Leszcze powszednie, kiełby, bolenie.   Słodkie ukleje, dorodne sumy, Okoń rozbójnik i rozpiór mały. I wszystkie pomniejsze płotki i ryby, Co brały na chleb i co nie brały.   Kto się zamachnął, lub kto zawinił ? Czy zbój teutoński gdzieś wpuścił trutkę ? Czy alg złotych gromad kłąb się nasilił ? Dmie propagandy gnom w twardą tubkę.   Na głównej, ważnej warszawskiej ulicy, W ciemnych zaułkach, gdzie życie wrzało, Gdzie młyny mielą dni i godziny, Się Państwa Naczelnik i grono zebrało.   Stu gniewnych wyznawców było na sali. Gotowych na rozkaz sięgać po szablę. Naczelnik oznajmił - Autorytet się wali, Autorytet nasz tonie, donoszą kablem.   Gdy mieszał herbatę z orientu, Purwy, Pomyślał potem - To prosta sprawa. Na wpół Robespierre, jeszcze nie Scurvy. Palec swój kładę na czole Zbysława.   Jest sprawa, kto żyw biega na jednej nodze. Trzaskają drzwi, akta wzorowo. Sam Zbysław czerwony, w czerwonej todze, Rozkazał przesłuchać ofiary masowo.   Zeznania kazał wziąć ofiar i świadków. Wystawiał nakazy z miną wręcz wilczą. Złapać mi, mówi, nędznych gagatków. Zbysławie - mówią - lecz ryby milczą.   Zbysław, więc prasie historię przedstawił, O pladze nieznanej w historii zbawienia. Trzasnął aktami, paski poprawił I rzekł w łaskawości - do umorzenia.   Prezes zaś w duchu zaklął dosadnie, Podumał, patrząc na rzekę zza szyby, Cóż, poczekajmy, aż poziom opadnie, Gdyż wtedy wypłyną nam grube ryby.     YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Ładnie.   Pozdrawiam.
    • @viola arvensis Po prostu prostota :D
    • na brzegu pola rosną słowa których nikt nie zebrał cisza przysiadła na ramieniu jak ptak, co nie zna imienia. w zeschniętej trawie słychać drżenie wiatru i coś jeszcze – jakby echo dawnych rozmów nie patrzę w stronę drogi bo wszystkie drogi są teraz ścieżkami światła a pod stopami ziemia oddycha jakby chciała powiedzieć: „jesteś u siebie”
    • Nie ma, nie ma czystej wody już skażona cała Ziemia i zatrute wszystkie głowy, więc ratunku również nie ma.   Zakażone nerki, biodra, nie ma szans się opamiętać, gdy trucizna już przegryzła świat roślinny i zwierzęta.   Już rozkłada się wątroba i szaleństwo umysł mąci, nie ma schronów by się schować, gdy skażone wszystkie kości.   To nie bomba atomowa, ale cicha katastrofa! Nie odrodzi się od nowa świat, co zbytnio zysk ukochał.    Pozostaną symulacje naszych myśli, tęsknot marzeń, a co będzie jeszcze dalej, to już nam się nie ukaże.            
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...