Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Fatamorgana


Wiesław J.K.

Rekomendowane odpowiedzi

Klinika jest niewielkim białym budynkiem z dwudziestoma pokojami - po jednym dla każdego pacjenta. W początkowych planach miał to być motel, ale potem, gdy Dr. Konrad został właścicielem, zmienił budynek w klinikę dla obłąkanych. Jego zadaniem było ustalenie przyczyny obłędu wielu ludzi w miasteczku i pomocy im.
Miejscowość ta była zapomnianym miejscem na odludziu i naprawdę potrzebowała takiej kliniki. Jeden przypadek był szczególny - Pan Mambu, jedyny ocalały z wypadku samochodowego.
Wyobraź sobie to, jeśli tylko możesz! Nie, po prostu nie możesz nigdy pojąć tej oczywistej prawdy aż do chwili gdy, przydarzy ci się to osobiście.
Szept jak szum jesiennych liści nagle zacienił myśli doktora: - Tak, pędzisz do miejsca gdzie to jest ukryte, do punktu zrozumienia, ale pot twojego umysłu pokrył każdy tego zakamarek. Widzisz to, ale niewyraźnie i pytasz co jest prawdą? - Zgaduję, że teraz widzisz powagę tej sytuacji, ciemną tego stronę.
Głos nie pozwolił mu odpocząć nawet na moment... - i kto to, do cholery jest ten facet w białym fartuchu?

- Mambu, twój sarkazm, niewiedza i brak sumienia pewnego dnia przywiodą cię do punktu, gdzie rzeczywistość i sny spotykają się razem, i będziesz balansować pomiędzy tymi dwoma światami, a to będzie bardzo niebezpieczne dla twojego zdrowia psychicznego.

- Co masz na myśli?

Dr. Konrad znał swojego pacjenta od wielu lat, byli dobrymi znajomymi. Jego silne palce nieświadomie stukały po blacie stołu gdy odpowiedział Mambu:

- Nawet jeżeli usta nie będą w stanie wyrazić prawdy, oczy zawsze to wyrażą. Myślę, że słyszałeś o tym wcześniej.

- Tak, coś w tym guście słyszałem.

- Rozbijasz granice rzeczywistości. Twój umysł błądzi poza obszarem racjonalnego rozumienia. Wiesz dokąd to prowadzi?

- Myślę, że wiem! Ale co to jest rzeczywistość? Czyż nie jest to fizyczne wcielenie umysłu do świata surrealistycznych majaczeń?

- Może i tak.

Doktor Konrad spojrzał na swojego pacjenta z miłym zaskoczeniem i podziwem dla sposobu, w jaki ten wyraził swoje zdanie na dany temat.


*******

Cichy biały dom na szczycie wzgórza był rzeczywisty. Znał przecież i mieszkańców. Nawet doktor Konrad nie mógł zaprzeczyć jego istnienia, przecież osobiście pokazał mu to miejsce, na odludziu pogmatwanych zakamarków jego niezwykłego umysłu.

- Myślę, że to nie była halucynacja! Jestem tego całkiem pewny!

Oczy pana Mambu prawie wychodziły z orbit, gdy wymawiał te słowa.

- Tak, tak wiem. Jutro rano odwiedzimy to miejsce jeszcze raz. - odpowiedział doktor Konrad.


*******

Drzwi domu były szeroko rozwarte i wyglądało to tak jakby czekał na nich. Hałaśliwe skrzypienie drzwi zapraszało ich do środka chłodnym powitaniem. Przerażające dreszcze przeszły po ich ciałach gdy wolno zbliżyli się do domu. Okna wyglądały jak dwa olbrzymie ślepia cyklopów i wpatrywały się w nich lodowatym i przenikliwym spojrzeniem.

- Wierzysz mi teraz? To nie był sen! To jest rzeczywiste!

Cichy głos pana Mambu próbował przekonać doktora Konrada o tej rzeczywistości, a gdy ten obrócił swoją twarz ku niemu serce nagle podskoczyło mu do gardła.

- Nie, to nie może być rzeczywiste! Kto, co to jest ta...rzecz? Nie, proszę nie...nie. - prawie krzyczał tak jak obłąkany człowiek.

Doktor, dom i potwór w ciągu sekundy stali się jednym.

- Mambu, obudź się! Masz zły sen!

Doktor Konrad potrząsał pacjentem, usiłując wyrwać go z koszmaru.

- Co, co się stało? Gdzie my jesteśmy? Czy to jesteś ty doktorze?

- Tak, to ja. Spokojnie! Wszystko jest w porządku. Jesteś wciąż w swoim pokoju Mambu. Nic się nie zmieniło. Jesteśmy w przychodni i właśnie miałeś zły...a właściwie powinienem powiedzieć, że podróżowałeś znowu po swojej wyobraźni.

- To niemożliwe!

Tym razem Mr. Mambu nawet nie próbował odpowiedzieć. Jego krótkie ale muskularne ciało skurczyło się nagle w przypływie nieufności.


*******

Pan Mambu nie mógł uwierzyć w to co się następnie wydarzyło. Jego ostatnie słowa były mieszanką szeptu i głośnego krzyku.

- Doktorze, jesteś jedyną osobą która naprawdę mnie rozumie.

- Mambu, oczywiście że cię rozumiem! Jestem częścią ciebie, częścią twojego snu. Jestem po prostu tobą! My nie istniejemy naprawdę i to jest rzeczywistość. Witam w rzeczywistości wirtualnej mój przyjacielu!"

- Nie! Doktorze! To nie może być prawdą , to jest niemożliwe!


*******

Obserwował w skupieniu twarz Mambu. Przechodziła ona przez cykl bolesnych i dziwnych grymasów. W każdym razie była to bardzo interesująca twarz; twarz silnego człowieka z wyrytymi na niej doświadczeniami całego jego życia.

- Doktorze, co pan myśli o przypadku pana Mambu? - ocknął się z zamyślenia słysząc głos pielęgniarki dochodzący jakby zza ściany.
Pani Róża zawsze asystowała doktorowi Konradowi. Zazwyczaj chodziła cichutko jak kot i tym razem także zaskoczyła go swoją obecnością.

- Obawiam się, że po odzyskaniu przytomności - jeśli ją odzyska - będziemy mieć następnego psychicznie chorego.


*******

Biały dom na szczycie wzgórza, doktor Konrad i jego klinika, pani Róża pielęgniarka i całe miasteczko ze wszystkimi swoimi umysłowo chorymi przestali istnieć wraz z ostatnim oddechem pana Mambu.
Pan Mambu umarł wczesnym rankiem. Jego mózg był całkowitym wrakiem bez żadnej szansy na uleczenie przez obecną medycynę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmmm... podoba mi się, lecz nie zaprzeczę, że jak dla mnie ten tekst wydaje się tródny i by go zrozumieć naprawdę trzeba go czytać w spokoju ze zrozumieniem :)
rozumiem, że tu celowo jest taka forma by zmusić, a raczej skłonić czytelnika do wnikliwego przeczytania i zastanowienia się nad treścią :)
Podoba mi się, aczkolwiek fajnie by było to jakoś rozwinąć i pociągnąć na dalsze części :), ale to już tylko moje skromne zdanie :))
Serdecznie pozdrawiam... :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dzięki za odwiedziny i za poświecenie czasu na lekturę mojego opowiadanka. W 1999 roku napisałem dwa krótkie opowiadania po angielsku w college i właśnie obydwa przetłumaczyłem na polski. Drugie można przeczytać na tym forum w Dziale Proza dla początkujących.
Obecnie nie mam w planie rozwinięcia tematu w tymże, lecz któż wie co się wydarzyć może :)
Pozdrawiam :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Mam straszliwą właściwość czepiania się szczegółów. Ale to chyba dobrze, bo - jak wiadomo - diabeł w szczegółach właśnie tkwi, czyż nie? :D

Oto i szczegóły, których czepnęłam się u Ciebie:

pokojami po - myślnik albo dwukropek między tymi słowami - wymieniasz pokoje.
potem gdy - przecinek
właścicielem zmienił - j.w.
przyczynę co przywiodło wielu ludzi w miasteczku do obłędu - jeśli miałoby to pozostać w takiej wersji, przed "co" powinien być przecinek (przed każdym "co" w tym tekście, gdzie nie ma przecinka. Nie chce mi się wszystkiego wyrzucać do komenta). Ale w ten sposób zdanie jest "kostropate", coś jest w nim nie halo. Lepiej by było "jego zadaniem było ustalenie przyczyny obłędu wielu ludzi w miasteczku i pomocy im."
Mambu jedyny ocalały z wypadku samochodowego był - myślniki po "Mambu" - wtrącenie. Reszta zdania niepotrzebna. Wcześniej już powiedziałeś, że to szczególny przypadek i rozumie się samo przez się, że to pacjent dra Konrada (poza tym zdanie w tej wersji - "był Dr. Konrada osobliwym przypadkiem" - jest błędnie napisane. Nie wiem, jak taki błąd się nazywa, więc się mądrzyć nie będę, ale jest to błąd. I powtórzenie "przypadku").
Wyobraź sobie to, jeżeli tylko będziesz mógł to sobie wyobrazić - powtórzenie. Lepiej: "wyobraź sobie to, jeśli tylko możesz!".
chwili gdy - przecinek
nagle zacienił jego myśli - czyje?
i kto do cholery jest ten facet w białym fartuchu? - "kto to, do cholery, jest ten facet..."
niewiedza, i - przed żadnym pierwszym "i" w zdaniu nie ma przecinka.
punktu gdzie - przecinek
razem i - za to przy drugim i kolejnymi powinien przecinek być. Albo myślnik, albo średnik.
wstanie - to dwa słowa
Nawet jeżeli usta nie będą wstanie wyrazić prawdę słownie oczy zawsze to wyrażą - "prawdy". Poza tym "słownie" niepotrzebne, a przed "oczy" - przecinek.
poza obszarem racjonalnego rozumienia. Rozumiesz gdzie to prowadzi?" - powtórzenie
majaczeń - znak zapytania na końcu.
sposobu w - przecinek
Był pewny, że ten cichy biały dom na szczycie wzgórza był rzeczywisty. Znał również mieszkańców tego domu. Byli rzeczywiści! - cztery powtórzenia
Jestem całkiem tego pewny! - błąd skladniowy. Niepotrzebny szyk przestawny. "jestem tego całkiem pewny".
orbit gdy - przecinek
tej rzeczywistości, a gdy ten - powtórzenie
"Mambu, obudź się! Masz zły sen!"

Doktor Konrad potrząsał swoim pacjentem próbując przerwać zły sen
- powtórzenie. Mozna to napisać tak: (zostawiając wypowiedź doktora) "Doktor Konrad potrząsał pacjentem, usiłując wyrwać go z koszmaru". Bez "niewątpliwie go dręczył", bo to już niepotrzebne. Masło maślane. :P
Doktorze, ty jesteś jedyną osobą, która wierzy mi, która naprawdę rozumie mnie - znowu nieuzasadniony szyk przestawny. Jeśli byś od początku jakoś scharakteryzował Mambu, dał mu jego własny język (na przykład ustawiczny szyk przestawny, nieco chaotyczne wypowiedzi), to by było co innego. Ale tak - to jest błąd.
oczywiście że ciebie - "cię". Nie mówi się "ciebie" w takich przypadkach.
każdym bądź razie - bez "bądź". To błąd. Często popełniany, ale błąd. :)
przytomności, jeśli ją odzyska, - myślniki zamiast przecinków.

Nie wyrzucałam tu wszystkich błędów interpunkcyjnych... z czystego lenistwa. Przyznaję - mea culpa. ;P Ale masz ich sporo. Nie aż takie mnóstwo, jak większość osób, ale jednak sporo.
Poza tym - dialogi pisze się od myślników, a nie w cudzysłowach. Jeśli coś jest w cudzysłowie, to może to być jakaś "inna forma komunikacji". Na przykład telepatia. Ale zwykłe dialogi powinny być od myślników.
Opowiadanie generalnie ciekawe. Podoba mi się pomysł. Tylko musisz jeszcze popracować nad warsztatem. Wbrew pozorom słowo pisane nie różni się tak bardzo od mówionego. Oczywiście, są pewne różnice, ale granica jest raczej płynna i przy pisaniu nie należy się tak bardzo pilnować, żeby broń, Boże nie napisać czegoś tak, jak się mówi (piję tu do takich rzeczy, jak "lubię ciebie" zamiast "lubię cię"). Czytając Twój tekst miałam wrażenie, że właśnie strasznie się pilnowałeś, żeby pisać "poetycko", a nie "po ludzku". Nie przejmuj się tym tak bardzo.
Przede wszystkim dużo czytaj. Wybierz sobie jednego lub kilku mistrzów i bierz z nich przykład przy pisaniu własnych tekstów. Spróbuj w mniejszej lub większej części przejąć ich język, ich styl. Najlepiej wychodzi miksowanie kilku pisarzy i dolewanie do takiego koktajlu kropelki siebie. Plus, oczywiście, wiadra swojej wyobraźni! :D

Tekst, jak mówiłam, ciekawy, choć faktycznie trzeba chwilę pogłówkować, żeby zrozumieć, o co chodzi. Zaskakujące zakończenie - to Ci się chwali! Duży plus za to.
Tylko nie bardzo je rozumiem. Czy inaczej - rozumiem to tak: cały ten szpital, dom na wzgórzu i przyległości w postaci miasteczka zostały stworzone przez Mambu i nigdy nie istniały. Były w jego umyśle - umyśle prawdopodobnie schizofrenika, który był święcie przekonany, że to, co się dzieje wokół niego, to prawda.
Czemu więc kiedy umarł, wszystko to przeniosło się do wirtualnej rzeczywistości?
Czy może chodziło Ci o to, że przestało istnieć? Jeśli tak, to źle to wyraziłeś. Nie do końca zrozumiale. Można było napisać na przykład:
"Biały dom na szczycie wzgórza, doktor Konrad i jego klinika (...) przestali istnieć wraz z ostatnim oddechem pana Mambu."

To chyba tyle mojego wywodu. :) Pozdrawiam i życzę sukcesów!

R.

P.S. Nie pisz więcej "KONIEC", błagam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Haniu, mam kilkanaście wierszy z serii erekcjato, które mógłbym opublikować, ale dla konkursu nie!   Zdecydowanie temu mówię precz, z pieniędzmi miałem do czynienia, wystarczy mi to, co mam, by się utrzymać i coś odłożyć — idzie na karmienie duszy i nic więcej ... Pozdrawiam, Kluseczkę-:)  
    • Kiedy liczysz każdy krok Miesza się proporcja Światła i cienia Skowronek śpiewa rytmicznie Zbyt równo wśród wierzb Chowa się w ramionach     Spróbuj we mgle Policzyć słowa rzucane na wiatr Myśli bez imienia Swobodne ślady chociaż na piasku Zatrzymać w dłoniach Kiedy razem pójdziemy na spacer    
    • Jest fantastyczny klimat :)  Można by trochę odzaimkować, ale to nie przymus.  Doceniam precyzyjną narrację :) Taki fetysz ;p   Deo
    • Z pola dźwięczy mi podniośle; nie wiem skąd mi się zachciewa...  - Przyjdź tu, czeska dzieweczko, pieśń ojczystą mi zaśpiewaj.   Dziewczynka w podskokach biegnie odkłada na bok sierp swój, na skraju pola siadając i śpiewa - Kde domov muj..   Umilkła teraz. Pełne łez oczy we mnie wpatruje, bierze mojego krajcara I milcząc w rękę całuje.   I Reiner (1894): Vom Feld klingt ernste Weise; weiß nicht, wie mir geschieht... «Komm her, du Tschechenmädchen, sing mir ein Heimatlied.» -   Das Mädchen läßt die Sichel, ist hier mit Husch und Hui, - setzt nieder sich am Feldrain und singt: «Kde domov muj»...   Jetzt schweigt sie still. Voll Tränen das Aug mir zugewandt, - nimmt meine Kupferkreuzer und küsst mir stumm die Hand.
    • Czy Polska była zawsze taka jak dzisiaj? Nie! W każdym razie nie wydaje mi się. Dzisiaj Polską rządzi zawistna „normalność” „A żeby nie miał! nie był! nie mógł!” – banalność? Chyba nie? Jeśli, to rzadko lub ostatnio, Musiał być czas kiedy czuto bardziej bratnio: Gdy stary młodym nie zazdrościł perspektyw, Gdy majątek skłaniał do czci, nie inwektyw. Gdy rozum piękny, nie wzbraniał mu się kłonić, Gdy aureoli nie równał do nicponi... Choć, żadna z tych zalet nie była bez zmazy, Imperatyw moralny dawał rozkazy, – Chopina lansowały arystokratki, Choć przecież ich dzieci też miały zadatki; Potocki się cieszył z Paderewskiego, Boć w jego Kuryłówce zrodzonego… Ludziska kochali Wilanowa mury, Choć sami się pięli na swych poddasz góry… Ni Kopernik nie wzbudzał chwytaczem gwiazd [1] kpin, Ni ksiądz Skarga kazaniami pomówień min… Wiem, żem wbrew czasom abnormal bez zawiści, Ale niech Pan inną niż dziś Polską ziści: Niech weń premier w rok pięć miliardów zarobi, Niech jego pałac tysiące płócien zdobi, Niech za jego oknem i rządem kwitnie Kraj! – Niech za geniusz i pracę fortuna, – nam daj!   [1] Inaczej astrolabium.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...