Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

chciałam zatrzymać wiatr
odleciał z włosów
gdy szron je pobielił

chciałam zatrzymać czas
przekwitły wrzosy
kolejnych jesieni

odkąd przyszła miłość
przez nockę do rana
figle migle pod pierzyną

już ze mną została

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




No i pięknie że została ta, która się nigdy nie starzeje .
Bardzo się spodobał miła Babo- pocieszający bardzo.
Niech żyje miłość - idę pofiglować.
pozdrawiam
Nieeeech! Faktycznie; wiecznie młoda - jak każdy
z nas w środku, przez całe życie (póki się jeszcze figlować chce)!
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i dziękuję, że zajrzałeś,
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję za odwiedziny i nową wersję,
fajniutko to wymyśliłaś, tak to jest w życiu!
albo:
przyszła nocka
pod pierzyną, figle płata
baba z dziadem, wciąż hulają
konieć świata!
Serdeczności
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No tak, została, ale dopiero w tej wersji. To wierszydełko
było już wałkowane w Warsztacie dawno temu i nic jakoś
nie wychodziło. Teraz się uleżało i może, może?
Troszkę mi było szkoda je tak zostawić, porzucone.
To jest tak jak z randkami: żal że się niektóre nie udały,
ale bardziej by się kiedyś żałowało, gdyby ich w ogóle
nie było!
Milutka Magdusiu, serdecznie dziękuję i pozdrawiam
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



podoba się :), jako pomysł - całość, opisowo - najlepszy pocżatek (odleciał wiatr z włosów - super!) choć koniec też fajny, rymy się fajnie przeplatają i melodyjność nadają, a treść - jak najbardziej na tak: nie ważny, czas, cyz wiek - najważniejsza miłość.

pozdr.
Opublikowano

Wspaniały wiersz o ponadczasowej miłości, wszak miłość wiosen nie liczy...i dopóki figlują kochankowie, cieszą się życiem...
Bardzo mi się podoba. Nawiasem mówiąc narobiłaś smaku...hehe...i dobrze :)))))
Cieplutko pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



podoba się :), jako pomysł - całość, opisowo - najlepszy pocżatek (odleciał wiatr z włosów - super!) choć koniec też fajny, rymy się fajnie przeplatają i melodyjność nadają, a treść - jak najbardziej na tak: nie ważny, czas, cyz wiek - najważniejsza miłość.

pozdr.

Tak, masz rację, każdy ma potrzebę miłości i chciałby kochać i być kochanym!
Serdecznie dziekuję i pozdrawiam
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję, pewnie dopiszę wkrótce do mojego skromnego dorobku,
a już, już, prawie było w koszu.
Czasem może dobrze jest wrócić do starego i dać na warsztat.
Serdeczne dzięki i uśmiechy
- baba

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbrodnia to niepojęta, cios w zdrowe ciało. Jak sięgnąć okiem trup gęsto się ściele, Gdyż milion ryb życie słodkie oddało - Donosi prasa i dzwony w kościele.   Przez wsie malowane, wsie jak Zalipie, Wzdłuż pól chwilę, co świeżo zżętych, Onegdaj z rzek modra, dziś ledwie chlipie, Niosąc tłum stworzeń głęboko śniętych.   Brzany srebrzyste, zwinne szczupaki, Płodne karasie, świnki, lipienie, Liny przecudne, soczyste sandacze, Leszcze powszednie, kiełby, bolenie.   Słodkie ukleje, dorodne sumy, Okoń rozbójnik i rozpiór mały. I wszystkie pomniejsze płotki i ryby, Co brały na chleb i co nie brały.   Kto się zamachnął, lub kto zawinił ? Czy zbój teutoński gdzieś wpuścił trutkę ? Czy alg złotych gromad kłąb się nasilił ? Dmie propagandy gnom w twardą tubkę.   Na głównej, ważnej warszawskiej ulicy, W ciemnych zaułkach, gdzie życie wrzało, Gdzie młyny mielą dni i godziny, Się Państwa Naczelnik i grono zebrało.   Stu gniewnych wyznawców było na sali. Gotowych na rozkaz sięgać po szablę. Naczelnik oznajmił - Autorytet się wali, Autorytet nasz tonie, donoszą kablem.   Gdy mieszał herbatę z orientu, Purwy, Pomyślał potem - To prosta sprawa. Na wpół Robespierre, jeszcze nie Scurvy. Palec swój kładę na czole Zbysława.   Jest sprawa, kto żyw biega na jednej nodze. Trzaskają drzwi, akta wzorowo. Sam Zbysław czerwony, w czerwonej todze, Rozkazał przesłuchać ofiary masowo.   Zeznania kazał wziąć ofiar i świadków. Wystawiał nakazy z miną wręcz wilczą. Złapać mi, mówi, nędznych gagatków. Zbysławie - mówią - lecz ryby milczą.   Zbysław, więc prasie historię przedstawił, O pladze nieznanej w historii zbawienia. Trzasnął aktami, paski poprawił I rzekł w łaskawości - do umorzenia.   Prezes zaś w duchu zaklął dosadnie, Podumał, patrząc na rzekę zza szyby, Cóż, poczekajmy, aż poziom opadnie, Gdyż wtedy wypłyną nam grube ryby.     YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Ładnie.   Pozdrawiam.
    • @viola arvensis Po prostu prostota :D
    • na brzegu pola rosną słowa których nikt nie zebrał cisza przysiadła na ramieniu jak ptak, co nie zna imienia. w zeschniętej trawie słychać drżenie wiatru i coś jeszcze – jakby echo dawnych rozmów nie patrzę w stronę drogi bo wszystkie drogi są teraz ścieżkami światła a pod stopami ziemia oddycha jakby chciała powiedzieć: „jesteś u siebie”
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...