Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

obawy zostawiłabym w domu
otwarte okna - przeciągi
niech trzaskają drzwiami
od sąsiada pożyczyłabym
uśmiech od/do ucha przypięła
kolczykiem wargi również
by umysł w kółko nie paplał

Opublikowano

od sąsiada pożyczyłabym
uśmiech do ucha przypięła
kolczykiem wargi również
by umysł w kółko nie paplał

Za ten fragment minus, bo jest aż śmieszny ;) W początku coś się wykluwało, szkoda.
-

Pancuś

Opublikowano

Grając kiedyś w pewną (komputerową co prawda, ale momentami ambitną) gierkę wszedłem na cmentarz. Na jednym nagrobku widniał napis - "John, zawsze zmartwiony i pełen obaw".

No cóż, wniosek jest prosty - nie martwić się. Czasem można nawet odnieść wrażenie, że obawy są jak samospełniające się przepowiednie. Nie warto otwierać im furtki.

Ech, dywaguję. Wiersz z początku (za Pancolkiem) coś obiecuje, potem jest coraz gorzej. Jakąś myśl przekazuje, ale w mało apetyczny i wprawny sposób.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



pociągnę myśl Rafała. obawa to jeden z objawów lęku. jeżeli dotyczy przyszlości, dla mnie jest wyznacznikiem niskiej wiary czlowieka w siebie, w swoje możliwości. ufać sobie to wierzyć, że poradzę sobiec w przyszlej sytuacji, jeżeli jest trudna, przygotować się. prosty zabieg: nie mam problemów, tylko sprawy do zalatwienia. jak już dywagujemy;)
Opublikowano

Pancuś - nie uwazam by to bylo smieszne, moze zbyt pospiesznie przeczytales...
to sie nie mialo nic wykluwac.

Magnetowit R. - "a jeżeli tej przyszłości nie mogłabyś zmienić?" - to obawy nie mialyby
znaczenia!, a tak przeszkadzaja w rozwiazaniu problemu (-;

Rafał_Leniar - masz racje z ta furtka ..., ale zeby to bylo latwe, to bym nie powiedziala (-;

Magnetowit R. - pociągnę myśl Rafała. obawa to jeden z objawów lęku. jeżeli dotyczy przyszlości, dla mnie jest wyznacznikiem niskiej wiary czlowieka w siebie, w swoje możliwości. ufać sobie to wierzyć, że poradzę sobiec w przyszlej sytuacji, jeżeli jest trudna, przygotować się. prosty zabieg: nie mam problemów, tylko sprawy do zalatwienia. jak już dywagujemy;) - no super!!! ta probe przejscia z niewiary w wiare chcialam ukazac w tych paru slowach.
pozdrawiam wszystkich G.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wiersz sam sobie przeczy, bo niby niema rymu, a tu nagle łup! Jest! Z Bogiem pewnie tak samo... nic to, że w galerii.  Pozdrawiam. :)
    • Bardzo ładny teks, a te wszystkie nawiązanie dodają mu tylko smaku. Pozdrawiam. 
    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
    • @Deonix_ przyznam się bez bicia na dwa razy ale za to ze zrozumiem, już dawno nie czytałem baśni w których wszystko dobrze się kończy szkoda że ich tak mało powstaje. Z upodobaniem. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...