Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

… bezkres zakłada czarny płaszcz na pół gwizdka
nie stylistycznie ucieka do szukania butów, na mróz w dziurawiec.
Ku podwórzu. powtórz. W białych rękawiczkach.

z takich spraw - co to do Sądów idą w ostateczność
wyłania się półmrok, i gra na gitarze, gra …
jamy ciemnej Cygan – pastowany tępym nożem.

złote zęby - dla dziewczynek które tam przychodzą,
ćmy kuszone płomieniem i jeszcze pod wiatr, świecidełka.
w wyrywanie. Ćmy kruszone.

… powoli przemija, powszednieje,… na ten – czas.

Załatwiam go w czerwcu, ot pochopność decyzji które należą …
Kwitnąco.
Plecami do snu, w łyżeczkach, a my je widelce przesadnie.

Krawężniki krawędzie, żyły miast – chaotyczne.
powtarzam po wtóre cała jaskrawość w chaosie tych myśli.

Więc Ty do mszy do mszy. Amen.
Kamienować szum drzew- z liścia słów potoku .

Resztkami twoich pokut w ten obraz.
Kształtniej. … koronując, wieńcząc. … kształtniej
a co to znaczy. kontrapunkt. Stóp pocałunków a nie stop.
Twoich odniesień odnośnie – pięciolinii
na której każdy z palców układa się do snu – za klucz wiolinowo.

Egoistyczniej : Papier kredowy. Naszej komunii.
Zapach ponad wymiar - moja żona łaskawa;
w połowie do szerszeni dla tych jabłek – i tylko jesienią na cmentarz.
W umieraniu duszy – zdechł pies. Coś dla ciała.

Więc Ty do mszy, do mszy.
Jak płyta gazet z papieżem, na Paryski bruk.

Widzisz i nie grzmisz na zegar świateł Mistrzu.
pop art. zer świętość. Król Maciuś Pierwszy.
( albo to granie w kulki z miasta frajerów )
Praw literą bardziej w lewo.

Paweł Drugi. … biały dym jeszcze… biur obsługi klientów.
A czekolada gorzka, gorzka.
Win dziękczynnych niedzielność nierozdzielna.
konsumpcją o sferę niebieską. Kserokopia dobrej pogody.

Po ulicy Chmielnej – kondukt aż nadto spływa kajakowo.
W żałobność. bezrodzajowo.
Bojówki różowych parad zaznaczają się fallicznie.
Ad hoc a-politycznie.

>> kazałeś napisać – grot do strzał - rażąc.
Że w eden ucieczki. Pod płot.
Zagadki świętej - księgi.
Ziemia lekką będzie … obywatele, towarzysze …

  • 4 tygodnie później...
Opublikowano

Zaczynam. Zobaczyłem twój wiersz, bo właściwie początkowo zainteresowały mnie twoje krytyczne komentarze odnośnie twórczości innych. Wypowiadałeś się jak specjalista, miłośnik słowa z najwyższej półki...Nie wiem, czy będzie to na miejscu, ale pozwolę sobie na komentarz (przypuszczam, że osoby Twojego pokroju wpadają w szał, jak słyszą słowa krytyki). Wiersz napisany został bardzo dojrzałym językiem, ma ciekawy styl. Ale zabrakło mi w nim najważniejszego - sensu. Jest tu wszystko i nic, pustosłowie (przyznam jednak, że z wyższej półki) A więc co mogę powiedzieć... pracuj, pracuj, pracuj...

Opublikowano

no to ku zdziwieniu jego mości, osobą takiego pokroju to nie jestem w ten sposób przez Ciebie sugerowaną, a do szału daleko, oj daleko :)

dzięki za pustosłowie z górnej półki,

i chwilę uwagi, mam nadzieję że mimo tego iż - wedle twego spojrzenia brakuje tutaj sensu to nie był czas zmarnowany, no może troszeczkę

jeżeli tak to wielkie sorry ;P

zachęcam do innych bełkotów ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tak dawno nie myślałaś - życie dalej leciało. Tak dawno nie słyszałaś, tak wiele się zmieniało. Zmieniłaś nastawienie, postanowiłaś zapomnieć. Nie ma w twym życiu Boga, coś przewróciło się w głowie. *** *** *** *** Wpadłaś w różne nałogi, stale nowe doznania. Sprzedałaś duszę diabłu ; za trochę ćpania. Podpisałaś cyrograf: - tak urodzę twe dziecko. Anion się pojawił; sprowadziłś na świat piekło.
    • Znowu tu jestem,   choć strumień płynie wartko.   Stoję nieruchomo,   pozwalam mu odrywać kawałki siebie:   niepotrzebne tkanki,   okruchy pomyłek,   słowa, które straciły ciężar,   zrogowaciałe płaty tęsknoty.   Tęsknota już nie boli.   Rozlała się i zastygła   w marmurową mozaikę,   odbija głuche echo kroków.   Pamiętam martwą choinkę z dzieciństwa —   jej igły ułożyły się na podłodze   w prostą wróżbę przemijania.   Tańcząca wróżka Miriam   nie potrafiła jej złamać. Mówiła o wielkim bałwanie,   któremu w żalu oddałem   moje małe serce.   Chyba wtedy zamarzłem   na zawsze —   w niezgodzie   na fałszywe słońca.   W szafie powiesiłem kożuch.   Wiem, że tam, gdzie pójdę, będzie zimno.   Odwrócę się plecami   do zielonej łąki.   Zostanę   w lodowym spokoju   i ciszy.   Jest jeszcze Ona.   Mówi do mnie.   Oddycha miarowo w mój niepokój.   Jej dłonie rozchylają moje pięści   na bukiety wysuszonych kwiatów. Dziś mam czterdzieści siedem lat.   Słońce znowu jest w Pannie
    • @JWF Można najeść się strachu, można literki zjadać...
    • prawdziwa uczta językowa :)
    • pomiędzy zgubieniem i znalezieniem jest zwykle... poszukiwanie - czyli trud... i tak ludzie trudzą się całe życie... poszukując czegoś, czego nie mają :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...