Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Z dziennika hermafrodyty


Rekomendowane odpowiedzi

Jak żyrafa potrzebuję czasu na refleksje.
W ciągu jednej doby dwóch mężczyzn powiedziało mi, że faceci boją się takich kobiet jak ja, używając identycznych argumentów-inteligentnych. To dziwne, nigdy nie zdawałam sobie z tego sprawy, że zaliczam się do tej grupy kobiet. Raczej uważam, że stada samców nie chodzą za mną z innych powodów, np. myszowatość (czytaj: nijakość), albo inne (za mało atrybutów przyciągających płeć odmienną). Kontakty z mężczyznami zdecydowanie mnie onieśmielają. Jestem wtedy nieśmiała.
Bezpieczniej czuję się w towarzystwie mniej ślicznych. A przede wszystkim w kontaktach na pełnym luzie, bez zobowiązań. Jak w masło wchodzę wtedy w rolę Ja- Kumpel.
Wczoraj znajomy zaprosił mnie na piwo. Umówiłam się z nim zaraz po pracy. Uprzedziłam, że tylko wskoczę w wygodne jeansy i zaraz przybiegnę na Starówkę.
Powrót do domu, szybki skok w mundurek pt. pełny luzik, czyli w jeansy. Nagle zmiana decyzji. Z szafy wyskoczyła spódnica, obcisła, ciut powyżej kolan, przez to zmiana bluzki. Jakoś tak wyszło, że wyszłam w stroju nieco, no zdecydowanie bardziej, kobiecym: dekolcik, krótka spódnica, majtole kryzysowe, czyli powabne i jakiś drobiażdżek na szyję.
Andrzej mnie zobaczył i z szerokim uśmiechem odparł: „A jednak nie spodnie! Jesteś w tym stroju bardzo kobieca!”. To wyznanie zaskoczyło mnie! Z mojego założenia szłam na spotkanie z kolegą, nie z mężczyzną. Tak je traktowałam. To bezpieczne. Właśnie, bezpieczne! W ten sposób nie narażasz się na odrzucenie swojej kobiecości, na jakiekolwiek odrzucenie, czy kosza.
Granice! Moje granice- podświadomie uruchamiane. Znajomy to spotkanie potraktował zdecydowanie inaczej niż ja. Trochę pogadaliśmy o Dupie Maryni. W pewnej chwili zeszło na temacik, którego unikam: ja i faceci. Dowiedziałam się, że muszą się mnie bać, że inteligentna, że można mnie słuchać godzinami i takie tam różne ble, ble. Kadził, aż dym szedł. Potem jednak…. przynudzał.
Nie lubię plastikowych kobiet w stylu Barbie. Nie jestem Julią Roberts, nie jestem też intelektualistką, ani ważną personą. Chyba w ogóle nie jestem nikim, kogo warto poznawać. Owszem, mam swój światek, ale nie chodzę ze sztandarem „Mam bogate życie wewnętrzne”. Każdy je ma, nawet mój parchaty kot. A poza tym to moja osobista sprawa. Tyle, że staram się myśleć. Czasem za dużo, czasem pokrętnie ( na ogół). Nie przypuszczałam, że to odstrasza. Nie miałam intencji odstraszania, raczej samoobrony. Ja w kontaktach z facetami-rola Kumpel.
Cholera- jeansy i Kumpel! To po prostu bezpieczne! Zablokowałam opcję „ Ja -Kobieta, kokieteria”. Ale zdałam sobie sprawę jak przyjemnie odczuwać swoją kobiecość.

Spotkanie jakoś tam przebiegło. Jeszcze przed 22 zmyłam się z pubu do domu. Pożegnaliśmy się niewinnym buziakiem. Owszem facet chyba przystojny, ale na mnie jakoś nie działał. Przyczyna?- może NIJAKOŚĆ, może brak TYCH feromonów, może nie TEN, może brak tzw. COŚ , a może co innego. Z pewnością NUDNY. Przynudzał na temat swojej doskonałości, wspaniałomyślności, nieomylności. Jakieś jeszcze zagadnienia poruszał, ale umiejętnie wyłączyłam się i rozmyślałam o nowym projekcie, nad którym pracuję. Jednak nie ukrywam, powaliło mnie jedno piwo i stos komplementów, których na ogół nie potrafię przyjmować (piwo-bo słaba głowa i mała masa, komplementy-bo niepewność w samoocenie siebie w roli Ja-Kobieta). Wczoraj brałam, to znaczy słuchałam i w duchu rosłam, cieszyłam się jak dziecko!
Wniosek-Na spotkania wkładać kobiece stroje. Ponadto - zaprogramować siebie na Ja-Kobieta. Nie bać się być Kobietą. Ale jak to zrobić?

Jadę taksówką do domu. Szybko telefon do Misia (Misio nr 2- Laury Rycerz). Facet jest bezpieczny. To tylko kumpel, może i z deklaracją przyjaźni (niepewną deklaracją-obecnie pijaczek), poza tym zna mnie na wylot. Obudziłam Misia (w końcu mam do tego prawo-ostatnio w nocy on do mnie dzwonił). I pytanie-„Misiek, jak tam z moja kobiecością, co ze mną nie tak?”. Facetów (taksówkarz i Misio) powaliło. „Musisz na ten temat teraz?”- to Misio. Zdecydowane moje „Tak! Teraz, natychmiast, potrzebna analiza!”
Usłyszałam coś o jakiejś stukniętej kobiecie, kilka westchnień, jakieś pomruki wskazujące na niższe obroty pracy mózgu (wiadomo, przebudzony samiec) i szybkie-„Agniecha, gdzie jesteś? Zaraz będę u ciebie”.( Agniecha- to bezpieczne, tamten używał „Aguś”- temat więc mogę ruszyć!).

Z 30 minut siedzieliśmy na schodkach przed moim domem (można tu palić), nieco za zimno a ja ubrana dość lekko. Ale czego się dowiedziałam! Aż nie mogę sobie tego darować, że wcześniej nie spytałam o to Miśka ( w metryce ma Michał).
”Agniecha, znam cię, ale ty rozwaliłaś swój wizerunek. Czy wiesz jak ty wchodzisz między ludzi? Ty wpadasz! Jak bomba szybko rzucisz jedną myśl. Ludzie nie zdążą odpowiedzieć, ty już kolejną! Zakręcisz się i bije z ciebie temperament, energia, ale i coś, co powoduje, że jesteś ponad. Chowasz swoją słabość. Za to ciągle mówisz, mówisz, potem nagle zawieszasz się, jesteś nieobecna. Tego nawet nikt nie zauważa, bo robisz taki rumor! Pokazujesz siłę, pewność siebie, swojej wartości. Dlaczego nie pokażesz swoich wątpliwości, niepewności, słabości, wstydu?! Ty wcale nie musisz grać. Co facet może przy Tobie, skoro na wstępie budujesz fortecę-jestem samowystarczalna, wszystko mam pod kontrolą?”

Rozwijając wątek wizerunku opowiedział też o moich zachowaniach w pubie, zachowaniach pt. pełny luzik. Ja oczywiście w jeansach. Pub Pryzmat (miejsce naszych spotkań w mniejszym lub większym gronie- bo Klimaty-lubię klimaty, ale to w innym odcinku). Zawsze siadam na kanapce- tam są kanapy. Najpierw siedzę. Potem siedzę z nogami pod kolanami. Jeszcze później leżę na stole (od pasa w górę). Na koniec, podparta łokciem, leżę na kanapie. Wszystko oczywiście w imię-„Jestem sobą, na pełnym luzie, a każdy facet to mój kumpel”.
No cóż, bynajmniej hermafrodytą nie jestem... Coś z tym wizerunkiem trzeba będzie zrobić. Jutro zapytam kolesiów od PR.

Po skończonej pogawędce Misio udał się do Laury. Pewnie do żony wcześnie nie wrócił-ale to już nie mój problem.

PS
Zbieżność imion i faktów przypadkowa. Uprzedzam wszystkie moje przyjaciółki i ewentualnych ich Rycerzy, że doszukiwanie się jakiegokolwiek podobieństwa do ich życia intymnego świadczy o nieczystym sumieniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem bardzo na tak:) pewnie na upartego znalazłabym parę rzeczy do poprawki, ale jakoś nawet nie odczuwam teraz takiej potrzeby. W każdym razie bardzo mi sie Twój tekst podoba, mimo że w sumie można pomyśleć na początku, że jest dosyć "tani". Ale z wrażeniami sie nie dyskutuje;p zwłaszcza własnymi. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Wiem, trochę Grocholandią zalatuje. Temat też jakby z wyprzedaży w Biedronce. Tekścik właściwie stary, robię porządek w kompie i starocie wyszperuję. Jednak ciekawa byłam i jestem opinii. To właściwie kontynuacja tekstu,który tu umieściłam ponad rok temu.
3maj się!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Coś się w moim podziemiu jeszcze znajdzie, ale wymaga drobnych napraw. Coż..panta rehi!Teraz pracuje nad czymś nowym... ciut inny klimat...chociaż ...
Ale z pewnością przejrzę zawartość mojej piwniczki, a dobre wino posluży za wspomaganie:) Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...