Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

przy kawie w tle


Rekomendowane odpowiedzi

ogród zaprosił nas wczoraj
ugrzązł w gęstwie aromatów
zdmuchiwane rozmowy
pod spienionym niebem
zewsząd coś
brodzi

widzisz

odbija od ciżby ptactwa
za rozmytym cieniem wierzby
altana
lubi od wewnątrz zjadać chleb
tylko dzięki nam
tak rzadko

przypatrujemy się wirom
w kawie wiele zwyrodnień
gorzkim miodem
w filiżankach parują

nie spełnione
wypełniają się nocą

tutaj siądźmy
przedwcześnie i za późno
jak ważka na znużonej łyżeczce
rozlokowała się w fusach

dobrze jest
oddychać powietrzem
niekoniecznie już
zdrowym

Krystyna Sobczyńska (teresa943) i Tomasz Biela

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy kawie w tle... jest w tym wierszu taka mała nutka magiczności ( albo ja mam za dużą wyobraźnię i za bardzo spoglądam na tło). Czuć to bycie razem, zaplamione w jakiś sposób goryczą, że są sprawy, które mogłyby poukładać się lepiej, ale tak nie jest... jak to w życiu.
Zastanawia mnie, czy "w gęstwie", to celowy zapis...?.. nie przeszkadzałoby chyba, gdyby było w gęstwinie.
Być może pokusiłabym się, na nieco inną wersyfikację, ale to tylko takie tam moje spostrzeżenie.
Pozdrawiam... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Droga Angie, mogłoby być "amantów", ale to zmieniłoby
całkowicie zamysł, więc jednak pozostaną te aromaty.
Czytelnik ma prawo doszukiwać się w tle wszystkiego
zgodnie z wyobraźnią. I bardzo dobrze, że nasunęła
Ci się jeszcze jedna ewentualność.
:))
DziękujeMY.
Serdecznie pozdrawiaMY.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Miło Stasieńko, że znowu jesteś i to tu na kawie.
Ano się trochę porobiło. Teresa to także moje imię,
tylko nieoficjalne, tak dla bliskich, a Tomek to realny Tomek.
Oboje lubimy refleksyjne "pogawędki przy kawie".
Z radością przyjmujeMY gratulacje.
:)))
Serdecznie pozdrawiaMY.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zwykle, fajnie tu wpaść.

"...odbija od ciżby ptactwa
za rozmytym cieniem wierzby
altana
lubi od wewnątrz zjadać chleb
tylko dzięki nam
tak rzadko

przypatrujemy się wirom
w kawie wiele zwyrodnień
gorzkim miodem
w filiżankach parują..."

Bardzo trafia do wyobraźni ,nie tylko w/w fragment.
Pięknie Tereso i Tomaszu, tak jak lubię najbardziej:)
Serdecznie Was pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zbyszku, przepraszaMY, że Twój komentarz tak długo czekał na odpowiedź.
Niezmiernie cieszy, że klimat przypadł Ci do gustu. Widocznie odczuwasz podobnie.
Bardzo miło gościć Cię w pachnącej kawą altanie (a ona "lubi...zjadać chleb"z przmiłymi gośćmi).
:))
Serdecznie Cię pozdrawiaMY.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - fajnie że zajrzałeś - moje hobby to pisanie wierszy -                                                                                                         Pzdr.
    • Pewien Tatar w Tatarstanie, by być pewnym, że jest w stania, potrzebę nagłą podsycał viagrą i sztywny leży w kurhanie.    Ten kawaler, mieszkaniec Raciąża   już pięć razy na ślub swój nie zdążał,   bo w wigilię ślubu   odwiedzał  pięć klubów   i na dobę się w nicość pogrążał.                                                   
    • Samotność na balkonie, zimny wiatr, Papieros gaśnie – czy zgaśnie też świat? Pustka mnie trawi, wciąga mnie mrok, Czy znajdę siłę, by zrobić ten krok?     Zamknięty w sobie, na balkonie stoję, Styczeń mnie dusi, chłód przenika skroń. Papieros w dłoni jak płomień nadziei, Gaśnie – jak ja – w mroźnej zawiei.   Syn w pokoju – widzi, choć milczy, Czy się nie boi? Czy lęk go ćwiczy? Patrzy na ojca – na martwe spojrzenie, Czuje tę pustkę, czuje cierpienie.   Nie jem i nie śpię, a karmi mnie mrok, Już nawet kreska nie podnosi mnie stąd. Życia balans to linia, do śmierci krok, Jak to kusi, ten spokój – może zrobię to.     Samotność na balkonie, zimny wiatr, Papieros gaśnie – czy zgaśnie też świat? Pustka mnie trawi, wciąga mnie mrok, Czy znajdę siłę, by zrobić ten krok?     Butelka na stole – znów kusi mnie z bliska, Cisza jak nóż – tnie myśli z nazwiska. Rachunki jak kule, wbite w mój dzień, Nie mogę uciec, choć błagam o cień.   Pieniądze się kończą, do pracy nie chodzę, Przyszłość mnie ściska, to śmierci zimne dłonie. Wiem, że tracę grunt, rozpacz mnie chłonie, Co z tego? I tak każdy już zapomniał o mnie.   Później chociaż zapal znicz na tablicy nagrobnej, W twarz mi już nie spojrzysz, ale może będziesz spać spokojniej.   Nie skrócę tego piekła na ziemi, na życie się nie targnę, Ale nie mam już nadziei – powoli gasnę. Nie będę tchórzem, za bardzo synka kocham, Dlatego mokrą twarz każdej nocy w poduszkę chowam. Ja i tak już umarłem, tak tylko dodam, Wycierpię ile muszę, a później skonam.   Samotność na balkonie, zimny wiatr, Papieros gaśnie – czy zgaśnie też świat? Pustka mnie trawi, wciąga mnie mrok, Czy znajdę siłę, by zrobić ten krok?   Gdy dym się rozwiewa, zostaje ta pustka, Życie to gra – przegrana za krótka. Czy mogłem coś zmienić, cofnąć ten czas? Czy to ja zbudowałem ten martwy świat?
    • @_M_arianna_ ...za późno  :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...