Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Janek Słoneczko


Rekomendowane odpowiedzi

Naszym bohaterem jest Janek Słoneczko, lat 21, student. Dzisiaj, to jest w poniedziałek, ma pisać egzamin. Zaraz po egzaminie zostanie aresztowany.
Póki co, śpi spokojnie w mieszkaniu, które wynajmuje, z dwoma kolegami, studentami.
- Już nie śpię. Nie gadaj tak głośno. Człowiek próbuje się tu wyspać… Hej, jakie aresztowanie! Niby za co?! Ja nic nie zrobiłem!
Wracając do egzaminu – Janek powinien się spieszyć - jest już po ósmej, a jeśli mnie dobrze poinformowano, egzamin zaczyna się punkt dziewiąta.
- O cholera! Prawie zaspałem! Lepiej powiedz mi o co chodzi z tym aresztowaniem. Za ściąganie nie ląduje się w więzieniu.
Podobno… ja w każdym razie nie wiem. Jestem tu tylko narratorem.
- A może po prostu nie powinienem iść na ten egzamin? Zdążyłbym się gdzieś ukryć, czy coś...

Tak czy inaczej, Janek Słoneczko ubrał się, wyszczotkował zęby i poszedł na egzamin. Wyjście ze swoim psem – Niuchaczem powierzył współlokatorowi jeszcze wczoraj wieczorem.
Zanim otworzył drzwi, zawahał się chwilę i powiedział półgłosem:
„Chyba przesadziłem z tą nauką. Siedzenie dniami i nocami nad chemią musiało źle odbić się na moim zdrowiu psychicznym. Słyszeć jakieś głosy z nieba – to na prawdę głupie! Weź się w garść, czeka cię trudny egzamin!”
Ja osobiście nie uważam, że słuchanie moich wypowiedzi jest głupie. Co to za bohater, który obraża narratora?! Głupsze jest gadanie do siebie.

* * *
Wracając do naszego Janka. Właśnie teraz pisze egzamin. Ściąga, napisana na wszelki wypadek, przydaje się świetnie spełniając rolę przenośnego mózgu. Łatwiej zapisać wiedzę na kartce, niż między neuronami. Każdy student to wie. Poza tym Profesor jest bardzo uprzejmy – wygląda na to, że przez cały egzamin zamierza rozmawiać ze swoją blondwłosą asystentką.

Egzamin skończony. Janek zapomniał już o porannej rozmowie ze mną. Wkrótce sobie przypomni.

Niedaleko drzwi wyjściowych z auli głównej, gdzie studenci drugiego roku pisali swój ostatni egzamin tej sesji, stoi dwóch dżentelmenów w czarnych garniturach. Czekają. Gdy drzwi się otwierają i z sali zaczynają wychodzić studenci, na ich twarzach pojawia się wyraz czujności i usilnego skupienia. Na mgnienie oka spoglądają na zdjęcie, które jeden z nich wyciągnął z kieszeni. Jest!
Janek Słoneczko wychodzi z auli. Mężczyźni podchodzą do niego. Janek zaczyna czuć niepokój, który wzmaga się, gdy jeden z nich pokazuje broń, a drugi wyciąga odznakę. Nagle Janek przypomina sobie poranną rozmowę i jednocześnie uświadamia sobie, że jest już za późno na ucieczkę. Wszystko stracone.

Jeden z funkcjonariuszy - bo są to funkcjonariusze Agencji Specjalnej - mówi:
- Pójdzie Pan z nami. Tylko bez żadnych numerów. W razie próby ucieczki będziemy strzelać.
- Ale ja nic nie zrobiłem! Jestem niewinny. Owszem, ściągałem, ale to przecież nie jest karalne, prawda?!
- Został pan oskarżony. Dostaliśmy telefon Z Góry. Musimy pana zatrzymać. Zostanie pan zaraz przesłuchany. – funkcjonariusz przerwał. Zapadła krótka chwila ciszy, po czym dodał: Masz prawo zachować milczenie. Wszystko co powiesz... Choć nie, to nie tak… Powinno być… Wiem: nie masz żadnych praw.
- Narratorze zrób coś! Proszę!

Narrator pominie milczeniem powyższą prośbę.
Janek Słoneczko został zabrany do Specjalnego Budynku Przesłuchań Specjalnej Agencji. Tamże, Generalny Przesłuchujący postawił mu zarzut.

Po przesłuchaniu Janek został przetransportowany do najbliższego wiezienia o zaostrzonym rygorze. Dostał nieodzowny pasiak i celę. Celę, którą zamieszkiwał już potężny, wytatuowany kryminalista o przezwisku Cienki z bardzo zaskakującym wysokim głosikiem. W sumie, sądząc po ksywie, wcale już nie tak zaskakującym.

* * *
- Ciekawe co z moim pieskiem… chciałbym być na jego miejscu. On to ma życie – dają mu jeść, wyprowadzają na spacery, a poza tym może przez cały dzień leniuchować. Narratorze może mógłbyś coś z tym zrobić? Zamienić nas miejscami czy coś?
Myślę, że to nie jest najlepszy pomysł. Ale, jeśli jednak bohater jest aż tak zdeterminowany, to powinien wiedzieć, że pod pryczą jest skrytka. Musi wyjąć luźną cegłę. Tak… Znajdzie tam starą lampę.
- Lampę?
Tak lampę. Następnie trzeba ja potrzeć. Tylko delikatnie…
- Ty chyba żartujesz? Prawda?
Ja nigdy nie żartuję.

Janek znajduje lampę. Delikatnie ją pociera. Nagle z dzióbka zaczyna wydobywać się zielonkawy dym, lampa cała się trzęsie. W tym samym momencie Janek wyrzuca ją na ziemię, a po chwili z lampy wydobywa się dżin. Wielki, zielony dżin… No w sumie to wcale nie jest on wielki… raczej malutki, ale za to zielony. Ubrany w najlepszy garnitur od Armaniego. I buty, z krokodylej skóry.
- Czego chcesz, młody? I lepiej się pospiesz – nie mam czasu. Za dwie minuty rozpoczyna się zebranie zarządu, na którym koniecznie muszę się zjawić.
- Ja… chciałbym zamienić się miejscami z moim psem…
- Chyba zwariowałeś chłopcze! Zresztą muszę już lecieć! Do widzenia.
I dosłownie dżin odleciał. Może to i dobrze. W końcu Janek po pięciu minutach bycia psem, stwierdziłby, że był to zdecydowanie zły pomysł. Na szczęście nie musi tego stwierdzać na własnej skórze, w każdym razie.

* * *
Następnego dnia, to jest we wtorek, Polska zadrżała. A to na skutek nagłówków gazet. A wśród nich: „Student zatrzymany przed salą egzaminacyjną!”, „Janek S. alias ‘Twarożek’ – wróg publiczny numer 1”.
- Hej! Jaki Twarożek?!
Mam napisane, że Janek Słoneczko lubi twarożek, czy coś jest nie tak? Zostałem źle poinformowany?
- No tak...
A wracając do mediów – rozgorzała w nich burza. Każda gazeta próbowała dodać coś od siebie szukając nowych doniesień – niektórych, co trzeba podkreślić, wyjątkowo absurdalnych. Mnożyły się różnorakie wersje wydarzeń i podejrzenia. Padały słowa: bomba, psikus, terroryzm i łobuziak. Wypowiadali się politycy, dziennikarze i specjaliści. Utworzono nawet Fanklub Twarożka oraz Ligę Przeciwko Twarożkowi. Agencja Specjalna próbowała zasłaniać się dobrem śledztwa, jednak w końcu, musiała uchylić rąbka tajemnicy i wyjaśnić dlaczego zatrzymano studenta:
„Janek S. znany jako Twarożek został zatrzymany pod zarzutem.”

- No dobra, ale powiedz mi skąd, do cholery, oni wzięli tego Twarożka?!
Cóż, prasa potrzebuje jakiejś chwytliwej nazwy na każdego, bardziej rzucającego się w oczy przestępcę. To oczywiste. Rozmawiali z kolegami Janka i dowiedzieli się, że lubi on twarożek. Stwierdzili, że to pasuje – wpisuje się w modę na ksywy bandytów. Wieprzowina, na przykład.
Tak czy inaczej dziennikarze chcieli wiedzieć więcej – naturalnie. Oficjalne oświadczenie przedstawiciela Agencji im nie wystarczyło. Uruchomiono więc wszystkie kontakty i następnego dnia nastąpił kolejny wstrząs. Opublikowano na łamach Gazety tajny raport z przesłuchania Janka S. Ujawniono prawdziwy powód aresztowania. Ponadto podano, co najbardziej wstrząsnęło opinią publiczną, że przesłuchiwany był bity i poniżany.
- Hej! Ale ja wcale nie byłem bity... i poniżany. W sumie policjanci byli całkiem mili. Dali mi kawę i ciastka. Opowiedzieli kilka dowcipów i pocieszali mnie, mówiąc, że za dwadzieścia lat na pewno będę już wolny.
Janek… jak on nic nie rozumie. Powinien się cieszyć. Dzięki temu lud jest po Jego stronie. Kocha go. Ubóstwia. A poza tym prasa zaczęła wywierać nacisk na władzę, żeby wypuścić „Twarożka”. Tak, zdecydowanie powinien się cieszyć.
- Ale co będzie z tymi policjantami?
Cóż najwyżej zostaną wyrzuceni z pracy. Ale nie sądzę. Chwileczkę – sprawdzę. Nie. Nie zostali wyrzuceni z pracy. O dziwo cała sprawa ma szybko ucichnąć, gdy tylko wyjdziesz z więzienia.
- Czyli mam wyjść z więzienia? Kiedy?
Cóż, w scenariuszu jest napisane, że Janek Słoneczko wyjdzie z więzienia, ale autorowi zawsze może przyjść jakiś lepszy pomysł do głowy… Więc nic nie jest przesądzone.
- Lepszy?! To znaczy, jaki…?
No, lepszy. Wracając do sprawy… Nie rozpraszaj mnie, chłopcze. Nie masz tu już nic do powiedzenia. Od tej pory tylko ja tu będę mówił. Zrozumiano?
Tak, dobrze. Wróćmy do biegu wydarzeń.

Prasa się rozszalała. Politycy zaprzeczali sobie nawzajem i sobie samym. Opozycja występowała przeciw rządzącym, a rządzący twierdzili, że to wszystko wina opozycji. Ogólnie mówiąc normalna sytuacja w demokratycznym państwie. W końcu Agencja umorzyła sprawę przeciwko Jankowi S. uzasadniając to brakiem wiarygodnych dowodów. Janek Słoneczko wyszedł z więzienia jako bohater.

* * *
O…, właśnie wychodzi z bramy. W ciągu kilku sekund otacza go tłum dziennikarzy i fotoreporterów. Janek wygląda na nieco spłoszonego i próbuje odpowiadać na pytania. Stara się wyperswadować pewnej pani w czerwonej garsonce i ciemnych okularach, że cała Polska nie musi wiedzieć jakiego koloru nosi majtki i dlaczego akurat takie oraz skąd nauczył się tak pięknie zawiązywać krawat, bo przecież nie od ojca, który zmarł gdy Janek miał 5 lat.
- Co mój Tata umarł? Kiedy?
Nie umarł. Pani pomyliły się dane z innego wywiadu.
- To dobrze. A teraz chciałbym, żeby Ci wszyscy dziennikarze zostawili mnie w spokoju!
W tym monecie Janek okazuje się niewdzięcznikiem. Przecież jest gwiazdą – to jego obowiązek – udzielanie wywiadów i pozowanie do zdjęć. Naprawdę, przecież taka Paris Hilton, na przykład, jakoś nigdy nie narzeka jak jej robią zdjęcia.
- Nie jestem Paris Hilton! Weź ich ode mnie!
No dobrze, już.

* * *
Znajdujemy się w niewielkim pokoiku, którego okna wychodzą na sad. Przy parapecie kwitną słoneczniki. W pokoju, na kanapie w pozycji horyzontalnej spoczywa Janek Słoneczko. Czyta książkę.
- Bardzo dobra książka. Taka prawdziwa… Powiedz mi narratorze, czy to już koniec?
Tak, w zasadzie, to jest już koniec.

Jak widać wszystko dobrze się kończy. Dziennikarze męczyli Janka tylko tydzień, potem zajęli się nie cierpiącą zwłoki sprawą nowej żony Znanego Piosenkarza – zdaje się, że piątej, ale pewności nie mam.
A ponieważ historia się skończyła, możemy razem, jeśli oczywiście masz ochotę Janku, powiedzieć ostatnie słowo.
- Bardzo chętnie.
:
KONIEC

A jeszcze jedno.
- Co? Autor jednak się rozmyślił, mam już dość jego pomysłów - są męczące. Jeśli chce pisać kolejne opowiadanie niech znajdzie sobie innego bohatera!
Spokojnie, autor nie zmienił zdania. Po prostu zapomniałem dodać jedno ważne stwierdzenie:
Wszelkie podobieństwa do rzeczywistych osób, miejsc i sytuacji są jak najbardziej zamierzone.
- Aha…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc po przeczytaniu mam mieszane uczucia. Dominuje poczucie chaosu w tekście, spowodowane chyba nie końca przemyślanym zmienianiem czasów - w każdym razie ja nie łapię zamysłu autora. Poza tym trochę usterek językowych i interpunkcyjnych. Jeśli chodzi o treść, to sprawa czysto subiektywna - ja za tego typu satyrycznymi obrazami nie przepadam, ale innym na pewno może się spodobać. Pozdrawiam - Ania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiście, w moim odczucie początek teraz jest lepszy; czyta się bardziej płynnie. Jeśli chodzi o poprawki techniczne, to proponuje rozważenie przykładowych zmian jak niżej (przy czym zastrzegam, że to jest amatorszczyzna; nie jestem nauczycielem polskiego):
- "Póki co śpi spokojnie w mieszkaniu, które wynajmuje, z dwoma kolegami, studentami." - brakuje przecinka po "co"
- "Wracając do egzaminu – Janek powinien się pospieszyć - jest już po ósmej, a jeśli mnie dobrze poinformowano egzamin zaczyna się punkt dziewiąta." - brakuje przecinka po "poinformowano"
- "Tak czy inaczej Janek Słoneczko ubrał się, wyszczotkował zęby i poszedł na egzamin." - brakuje przecinka po "inaczej"
- "Zanim otworzył drzwi zawahał się chwilę i powiedział półgłosem:
„Chyba przesadziłem z tą nauką. Siedzenie dniami i nocami nad chemią musiało źle odbić się na moim zdrowiu psychicznym. Słyszeć jakieś głosy z nieba – to na prawdę głupie! Weź się w garść, czeka cię trudny egzamin!” "- brakuje przecinka po "drzwi", poza tym, ta wypowiedź Janka nie jest skierowana do narratora więc chyba nie powinna być wyróżniona kursywą,
- "Jeden z funkcjonariuszy. Bo są to funkcjonariusze Agencji Specjalnej. Mówi:" - w moim odczuciu rozdzielenie na trzy zdania brzmi sztucznie, lepiej by było " Jeden z funkcjonariuszy, bo są to funkcjonariusze Agencji Specjalnej, mówi:"
- "Owszem ściągałem, ale to przecież nie jest karalne, prawda?!" - brakuje przecinka po "owszem"
- "Zostanie pan zaraz przesłuchany." – "Pan" zamiast "pan" i niepotrzebna kropka po "przesłuchany"
- "Ale, jeśli jednak, bohater jest aż tak zdeterminowany, to powinien wiedzieć, że pod pryczą jest skrytka." niepotrzebny przecinek po "jednak"
- "W tym samym momencie Janek wyrzuca ją na ziemię, a po chwili z lampy wydobywa się dżin." może lepiej byłoby "upuszcza ją na ziemię"
- "Ja… chciałbym zamienić się miejscami z moim psem…" - po wielokropku "Chciałbym"
- "Na szczęście nie musi tego stwierdzać na własnej skórze, w każdym razie." proponowałabym: "Na szczęście, nie musi tego stwierdzać na własnej skórze."
itp. itd.
Pozdrawiam - Ania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzięki za pomoc i zauważenie tych przecinków - ostatnio jest z tym u mnie problem.
co do "Pan" --> to wszystkie zmieniłem, jednak, na małe litery - wielkie były tu zbędne; chyba, że cały wyraz byłby wielkimi, ale moim zdaniem to niekonieczne :)
"upuszcza" nie będzie odpowiednie, bo Janek lampę wyrzuca ;P - nie robi tego, w każdym razie, przez przypadek

jeszcze raz dzięki za pomoc, sam jeszcze ten tekst przelecę i może coś jeszcze znajdę :)

serdeczności

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...