Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

a na wojnie wygrałam czekoladę


Rekomendowane odpowiedzi

to był twój konik
trojański a moje porty posłuszne
snu nocy letniej
nieletniej - a potem

pokłóciliśmy się po hebrajsku
o jakieś fantasmagorie
o miasto w którym pusto
od skarbów

będę więc kłamać! o
statkach z bawełną
i więcej grzechów
nie chcę pamiętać

dobre dni do sukienki
przypinam agrafką

*

hańba, bejbe - ty na wojnę
w falbankach?
- w odpowiedzi
powiewam
welonem jak flagą -

chodzi o to żeby puenta
pozostała w moich
wdziękach czekoladę mieć

na ustach przyszedł czas

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hejka, Latawcu.

pan Biela ma rację - wersyfikacja momentami trąca o przypadkowość. stosujesz mnóstwo przerzutek :), aż się we łbie kręci. czytając, uśmiechnęłam się. pracujesz we własnym stylu, czego Ci zazdroszczę oraz gratuluję.

pozdrowienia ze słonecznego do bólu dnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

za komentarz pięknie dziękuję - wierszem pobawiłam się, będę mieć z czego śmiać się na starość ;P


to był twój konik
latem a potem
moje porty posłuszne
snu nocy trojańskiej

wieczorami kłóciliśmy się
o jakieś fantasmagorie
o miasto w którym
pusto od skarbów

to tylko statki
rozkoszy z bawełną
tej na sukienki -
przypinam agrafką

i więcej grzechów
nie chcę pamiętać

*

hańba, bejbe - ty na wojnę
w falbankach? - a ja na to
drwię, krzyczę
welonem jak flagą -

chodzi o to żeby puenta
pozostała w moich
wdziękach - czekoladę mieć
na ustach przyszedł czas




do rozpuku kości ;P
dziękuję Pansy ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem tytuł sugeruje, że relacje pomiędzy podmiotem lirycznym a adresatem jego wypowiedzi musiały ulec tymczasowemu pogorszeniu; zapewne doszło do kłótni albo co najmniej sprzeczki Wyczuwam także nutkę ironii Teoretycznie nastąpiła zgoda /'czekolada'/, z tymże peel wydaje się być nie do końca usatysfakcjonowany Niewykluczone, iż sytuacja tego typu pojawiła się po raz wtóry w związku, który tworzy z drugą osobą

W pierwszej strofie podmiot liryczny mówi o swojej otwartości, szczerości, czy wręcz naiwności w stosunku do ludzi Wydaje mi się, acz pewności mieć nie mogę, że partner to niechybnie wykorzystał - z wyrafinowania, braku doświadczenia w traktowaniu kobiet - bez różnicy, po prostu zranił ukochaną Kolejna zwrotka jest opisem starcia, które, nawiasem mówiąc, winno być rozwiązane dość szybko, w zasadzie to nie miało prawa w ogóle zaistnieć Peel stara się podnieść po przykrym wydarzeniu /'nie chcę pamiętać'/, więcej doń nie wracać Postanawia jednak, że dłużej kłamstw tolerować nie będzie Skoro jej sprawia to ból, to czemu nie może doświadczyć go adresat /?/, chociażby tylko dlatego, żeby się mógł przekonać, jak to wygląda z drugiej strony Fraza: 'dobre dni do sukienki przypinam agrafką' mówi nam, odbiorcom, a przynajmniej mnie, iż w relacjach podmiotu lirycznego z bliskim mu człowiekiem dobrych dni jest coraz mniej Dlatego też należy je archiwizować i starać się, aby znowu powróciły, czy coś w tym guście

Widać, że peel pragnie rozejmu, uspokojenia, zatrzymania, zamrożenia tego złego okresu Adresat, jakby nie był w stanie opanować swoich emocji, wciąż rani, nie może się powstrzymać Jednakże w ostatecznym rozrachunku dochodzi do pojednania Partner podmiotu lirycznego, podług mojego rozumowania, okazuje skruchę, przeprasza, etc

Nie wykluczam także innej, zupełnie odmiennej możliwości, tj definitywny koniec związku, stąd 'czekolada', która miałaby osłodzić rozstanie Kolejna opcja - od kłótni do łóżka, czyli tekst teoretycznie można by uznać częściowo za erotyk Być może podmiot liryczny dochodzi do wniosku, że należy walczyć o swoje /'chodzi o to żeby puenta pozostała w moich wdziękach'/, nie warto być naiwnym, szczerym, nazbyt ciepłym

Jakkolwiek - wiersz czyta się bardzo dobrze Czuć duży ładunek emocjonalny Sprawny warsztat i ciekawa tematyka Mnie przekonał ten utwór, prawdę powiedziawszy z różnych pobudek, ale mniejsza o to ;) Ode mnie otrzymałaby solidnego plusa :)

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • to była najczarniejsza godzina nocy kiedy świat zaczął im się kurczyć na grudzie ziemi obiecanej w makiawelicznyn kontraście ryk sytych oprawców głód i brud wiekuisty tu obrzezali ich z życia i ułożyli w kopiec swoisty trójkąt Pascala mrowisko przeszłości utleniając się zamknęli Księgę Wyjścia i na skraju koszernego nieba tańczą w kole Mojżesza    
    • @Jacek_Suchowicz Każda wymówka jest dobra teraz trend jest na Bobra Pozdr.
    • @Jacek_Suchowicz dzięki  Również pozdrawiam 
    • @Jacek_Suchowicz Satysfakcja dla mnie spora Fajny wierszyk, mądry morał. Pozdrawiam Adam
    • Wszystko o kant – czegokolwiek. Łóżka, stołu, spodni. Teorii Immanuela przedstawionej w Krytyce. Wszystko zbłąkaniem rozumu na ścianie w postaci iluzji. Powinienem być instead of – to anielski młyn - jestem, zniekształcony głos Boga u Lema. Wyjątkowe stany – somnambulizm pod oknem ukochanej w postaci zespołu Elpenora – niech szlag trafi fantastykę i pchły (kogokolwiek, kolego). Shut up!, duplikacja dwóch w syndromie Gansera – mój stres, twój wybór –  choćby kur, miss world, studiowanie popisu składania jaj przed kogutem, resztki snów pochowanych paskiem zegarka na przegubie dłoni. Starej dłoni. Wszystko jest kantem i o kant – czegokolwiek. Niech trafi szlag – was, mnie, ich – przede wszystkim ich,   onych. Oto jestem – bez zgody. Według artykułu dwudziestego trzeciego. Opisuję, co widzę – i bez urazy. Że ściąłem drzewo dobra i zła – patologiczne upicie – splotłem wieniec cierniowy, nakładając na głowę przeźroczystej postaci welon. I zawołałem – sanna! Ho, ho - jak ja wołałem – owe sanna! I kląłem przy tym to, na czym świat stoi. Aż padł  na twarz, uruchamiając wszystkie mięśnie, każdy, nawet najmniejszy miocyt, to nie był krzyk – by wydyszeć –  Eli, Eli, lema lema lema… (jak kibic) sabachthani. Shut up! – zakrzyknął (i to był ryk) setnik  w obcym języku. Przebili mu bok, krwawił – wyciągnęli na środek drogi, Longinus pochylony nad Caiusem. Płakał. Ten pierwszy. I usłyszałem, jak jakaś kobieta – pięćdziesiąt lat – przeklina świat, nas, żołdaków po obu stronach granicy, pograniczników, wieczną ruchomość celu. I pomyślałem, że drab leżący obok jest ŚWIĘTY. A drab, skulony obok – przeklęty. I rozdarłem kotarę, by widzieć obu. Boga – ŚWIĘTY, ŚWIĘTY, ŚWIĘTY Serafinów i Tronów, w piżamie, gdzie ukryty papieros, dłoń na szyi strażnika zaciśnięta w nienawiść.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...