Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

villanella retrospekcyjna


Rekomendowane odpowiedzi

termos, termos, puszka, pralka
młot, kowadło, blacha, hubka
krzesło, pudło, papier, sralka

draska, wiosło, gont, zapałka
pręt, szczoteczka, papier, trutka
płyta, łóżko, kir (woalka)

spodnie, dziury, buty, halka
dres, skarpetki, stanik, jupka
faska, furtka, kocioł, fajka

muszka, pyrka, gospodarka
arkusz, lotka, straszak, łódka
wanna, tara, szmata lalka

buda, boja, głaz, motarka
kompas, lampas, lampa, kłódka
butla, druciak, sznurek, czarka

oko, szkiełko, kominiarka...
(młot, kowadło, blacha, hubka
papier, pudło, krzesło, sralka
puszka, termos, termos, pralka)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Panie Stefanie, a co byśmy zrobili tak naprawdę bez zwierząt? :)
Mówi się, że mało ich, człowiek wszystko przetrzebił a przecież nigdy nie było ich tak dużo:
te miliardy kur na rosoły, na skrzydełka do KFC,
te wszystkie krowy na hamburgery, świnie na języki, czy ryby z wody.
Pozdrawiam ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Doskonale wychwyciłaś ruch!

termos, termos, puszka, pralka
młot, kowadło, blacha, hubka
krzesło, pudło, papier, sralka

(młot, kowadło, blacha, hubka
papier, pudło, krzesło, sralka
puszka, termos, termos, pralka)


Tak, ktoś rozgląda się dookoła, by powrócić do punktu od którego zaczął retrospekcję :)
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Panie Stefanie, a co byśmy zrobili tak naprawdę bez zwierząt? :)
Mówi się, że mało ich, człowiek wszystko przetrzebił a przecież nigdy nie było ich tak dużo:
te miliardy kur na rosoły, na skrzydełka do KFC,
te wszystkie krowy na hamburgery, świnie na języki, czy ryby z wody.
Pozdrawiam ;)
Panie Józefie, ależ ja o tym właśnie, tylko z innego przedpokoju; czyż nie są to nasze oswojone 'nowe' zwierzątka codzienne: puszka, termos, termos, pralka
;)
pzdr. b
ps. z tego całego kejefci to tylko miska sałatek - i już!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jeśli już sałatka, to tylko z podbiału i herbaty nocą (choć młodzież powinna czytać wiersze
w ciągu dnia) u Dziewuszki :)
Pozdrawiam
Jasne: W_armii Dziewuszki prawie jak herbata (nocą) z kaliną ;D
(ale jednak kwestia gustu i zapewne możliwa różnica ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oj, to prawie jak moja lista przedmiotów do zabrania
na kilkumiesięczny (4) pobyt tam gdziediabełmówidobranoc!
Zabrać nie za dużo, ale koniecznie - niezbędne:
"termos, termos, puszka, pralka
młot, kowadło, blacha, hubka
krzesło, pudło, papier, sralka"
i
"oko, szkiełko, kominiarka...
(młot, kowadło, blacha, hubka
papier, pudło, krzesło, sralka
puszka, termos, termos, pralka)"

tak też można rozumieć - treść widać uniwersalna:
mimo listy coroczny problem!
Pozdrawiam
- baba

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



trzeba przyznać że ciebie nigdy pomysły nie opuszczają ;) Ten jest nadzwyczaj oryginalny. Płynnie lekko się czyta i szybko przelatuje - dynamioczny wiersz: w którym postawiłeś na zwykłe skoajrzenia: dałeś odbiorcy sznur słów połączonych ze sobą jakimś zamysłem (wers) i układająych się w myśl (strofa) dziękiczemu czytlenik nietlyko mus ruszyć głowa i sboie wyobrazić po skojarzyć, ale kreuje świat na tej podstawie i dostrzega analogie z bródnym zwykłym światem ;))

Pytanie tylko:czemu do P?

pozdr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Villanella (z włoskiego villano - "wieśniak"),

1) w poezji francuskiej utwór wierszowany o charakterze sielanki, wywodzący się z włoskiej pieśni ludowej XV-XVII w. Formy gatunku były początkowo dość swobodne, w XVI w. skodyfikował je J. Passerat. Forma villanelli pojawiła się w poezji francuskiej i angielskiej XIX i XX w., głównie w utworach refleksyjno-filozoficznych.

2) w XVI w. typ pieśni neapolitańskiej, zwanej także villanesca, o prostej (w odróżnieniu od kunsztownego madrygału) fakturze akordowej i budowie zwrotkowej.

------------------------------------------------------------------------------------------

jakoś się o tym (dawno?) nie słyszało ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jeśli już sałatka, to tylko z podbiału i herbaty nocą (choć młodzież powinna czytać wiersze
w ciągu dnia) u Dziewuszki :)
Pozdrawiam
Jasne: W_armii Dziewuszki prawie jak herbata (nocą) z kaliną ;D
(ale jednak kwestia gustu i zapewne możliwa różnica ;)
Widziałem, że jednak podbiał Dziwewuszki działa na zmysły :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Masz rację: do istnienia rzeczy potrzebnych potrzebne jest całe mnóstwo tych niepotrzebnych. Właściwie bez nich nie można byłoby określić tych naprawdę przydatnych.
Ale tego nie wie się tak od razu, dopiero trzeba pojechać... a choćby na na urlop :)
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zacznę od odpowiedzi na pytanie: a czy tu są gorsze wiersze? Podobnie jak w Z i w P trafiają się złe i naprawdę dobre.
Co do komentarza: dziękuję. Cieszę się, że coś znalazłeś w tym bałaganie coś dla siebie :)
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmm...sama nie wiem co napisać:)...zastanowil mnie ten wiersz..a raczej odczulam pewne przeslanie, choc nie wiem czy sie nie myle;)..ruch faktycznie bardzo podkreslony..i jakas taka zaleznosc od przedmiotow martwych...to co nas otacza jest niezastapione, ale tez trudno sie wyzwolic od materialnych ,,niezbednikow''...:)..ja czasem mam ochote na mala wyspe bezludna...no.. moze tomik poezji i basta;)....pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Opływa mnie woda. Krajobraz pełen niedomówień. Moje stopy. Fala za falą. Piana… Sól wsącza się przez nozdrza, źrenice... Gryzie mózg. Widziałem dookolnie. We śnie albo na jawie. Widziałem z bardzo wysoka.   Jakiś tartak w dole. Deski. Garaż. Tam w dole czaiła się cisza, choć słońce padało jasno i ostro. Padało strumieniami. Przesączało się przez liście dębów, kasztanów.   Japońskie słowo Komorebi, oznacza: ko – drzewo lub drzewa; more – przenikanie; bi – słoneczne światło.   A więc ono padało na każdy opuszczony przedmiot. Na każdą rzecz rzuconą w zapomnienie.   Przechodzę, przechodziłem albo bardziej przepływam wzdłuż rzeźb...   Tej całej maestrii starodawnego zdobienia. Kunsztowna elewacja zabytkowej kamienicy. Pełna renesansowych okien.   Ciemnych. Zasłoniętych grubymi storami. Wyszukana sztukateria...   Choć niezwykle brudna. Pełna zacieków i plam. Chorobowych liszai...   Twarze wykute w kamieniu. Popiersia. Filary. Freski. Woluty. Liście akantów o postrzępionym, dekoracyjnym obrysie, bycze głowy (bukraniony) jak w starożytnej Grecji.   Atlasy podpierające masywne balkony… Fryz zdobiony płaskorzeźbami i polichromią.   Metopy, tryglify. Zawiłe meandry…   Wydłużone, niskie prostokąty dające możliwość rozbudowanych scen.   Nieskończonych fantazji.   Jest ostrość i wyrazistość świadcząca o chorobie umysłu. O gorączce.   Albowiem pojmowałem każdą cząstkę z pianą na ustach, okruch lśniącego kwarcu. I w ostrości tej jarzyła mi się jakaś widzialność, jarzyło jakieś uniesienie… I śniłem na jawie, śniąc sen skrzydlaty, potrójny, poczwórny zarazem.   A ty śniłaś razem ze mną w tej nieświadomości. Byłaś ze mną, nie będąc wcale.   Coś mnie ciągnęło donikąd. Do tej feerii majaków. Do tej architektonicznej, pełnej szczegółów aury.   Wąskie alejki. Kręte. Schody drewniane. Kute z żelaza furtki, bramy...   Jakieś pomosty. Zwodzone nad niczym kładki.   Mozaika wejść i wyjść. Fasady w słońcu, podwórza w półcieniu.   Poprzecinane ciemnymi szczelinami puste place z mżącymi pikselami wewnątrz. Od nie wiadomo czego, ale bardzo kontrastowo jak w obrazach Giorgio de Chirico.   Za oknami twarze przytknięte do szyb. Sylwetki oparte o kamienne parapety.   Szare.   Coś na podobieństwo duchów. Zjaw…   Szedłem, gdzieś tutaj. Co zawsze, ale gdzie indziej.   Przechodziłem tu wiele razy, od zarania swojego jestestwa.   Przechodziłem i widzę, coś czego nigdy wcześniej nie widziałem.   Jakieś wejścia z boku, nieznane, choć przewidywałem ich obecność.   Mur.   Za murem skwery. Pola szumiącej trawy i domy willowe. Zdobione finezyjnie pałace. Opuszczone chyba, albo nieczęsto używane.   Szedłem za nią. Za tą kobietą.   Ale przyśpieszyła kroku, znikając za zakrętem. Za furtką skrzypiąca w powiewie, albo od poruszenia niewidzialną, bladą dłonią.   W meandrach labiryntu wąskich uliczek szept mieszał się z piskliwym szumem gorączki.   Ze szmerem liści pożółkłych, brązowych w jesieni. Uschniętych...   *   Znowu zapadam się w noc.   Idę.   Wyszedłem wówczas przez szczelinę pełną światła. Powracam po latach w ten mrok zapomnienia.   Stąpam po parkiecie z dębowej klepki. Przez zimne pokoje, korytarze jakiegoś pałacu, w którym stoją po bokach milczące posągi z marmuru.   W którym doskwiera nieustannie szemrzący w uszach nurt wezbranej krwi.   Balet drgających cieni na ścianach, suficie… Mojej twarzy...   Od płomieni świec, które ktoś kiedyś poustawiał gdziekolwiek. Wszędzie....   Wróciłem. Jestem…   A czy ty jesteś?   Witasz mnie pustką. Inaczej jak za życia, kiedy wychodziłaś mi naprzeciw.   Zapraszasz do środka takim ruchem ręki, ulotnym.   Rysując koła przeogromne w powietrzu, kroczysz powoli przede mną, trochę z boku, jak przewodnik w muzeum, co opowiada dawne dzieje.   I nucisz cicho kołysankę, kiedy zmęczony siadam na podłodze, na ziemi...   Kładę się na twoim grobie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-11-25)    
    • Ale dlaczego więźniarką ZIEMI?
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Sytuacja jest patowa,ujmę to najprościej, przed snem lepiej film obejrzeć o "Królowym Moście" Pozdrawiam Adam
    • siedzimy na błoniach popijając jogurt   to jest ten moment kiedy widać jednocześnie słońce księżyc i gwiazdy   Julek mówi że początek to było jedno Wielkie Pierdolnięcie jest z technikum i wie co mówi ale ja czuję że było zgoła inaczej   byliśmy tam wszyscy na samym początku ktoś coś powiedział ktoś się nie zgodził i tak się zaczęło    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...