Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

około czwartej z łańcucha urwał się świt
wystrzelił z pomiędzy zieleni sadów, naparł na okna deflorując szyby
siedzimy razem w pomieszczeniu, które zbyt pochopnie nazwaliśmy domem
poprzez ulotność chwili patrzymy na siebie

czytamy

każde swoją własną książkę
w oddaleniu barykadujemy treści
już się nie wymkną z pancernych gniazd
naszych osobistych schronów

ona pochłania beletrystykę, ja wróżę z pustych kartek
złapię czasem jakąś podróżniczą pierdołę albo co innego
czasem zaczytuje się w erratach [jakież to fachowe!]

pozorna cisza – cyt, cyt, szelest stron i pomruki starych drzew
teraz paradoksalnie więcej jest zgiełku niż w pabianickiej szwalni

gdy zapadnie prawdziwy bezdźwięk, wieszamy na kołku

sporne tematy

zaciśnięte pięści

brzytwy

poranione wyznania

marzę o książce zapisanej jakąś nową apostolską ręką
czymś na kształt „źródła”
tam gdzie jest wszystko - o nas, o was
wszystkie odpowiedzi, drogi, przejaśnienia,

może jest w jakimś onirycznym antykwariacie
choćby wyrwana strona

jedna odsłona dla nędzarzy przepasanych niechlujną szarfą codzienności
nieumiejętnych poławiaczy darów życia

Opublikowano

Trochę przegadane...Hmm, defloracja szyby...? ;) Ogólnie czytelne jak dla mnie i wieżę Babel widzę jak na dłoni.Niezłe ale też i niepowalające. Pozdrawiam ;)
P.S. A dwa ostatnie wersy bym wywaliła, pchają mi w łapy "jedyną i słuszną rację", brrr, nie lubię tego...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"Przegadane" (?) ciężko obecnie czegoś nie przegadać, tak po prawdzie, Miła Pani ;)
Najgorsze jest w tym "przegadaniu" to, że coraz więcej tematów, które może nie powinny ulegać procesowi przegadania - ulegają i nader tego - stopniowo tracą na aktualności jak i spada ich wartość...

Dzięki za odniesienie się do tekstu, co pozwolę sobie potraktować jako uznanie ;)

Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jak cię zwą?   Czarnym proszkiem na białej koszuli. Potknięciem w holu, gdy cisza grobowa  grzebie zawarte przed ołtarzem faux pas. Poczekaj proszę, chcę by wszyscy wyszli.   Albo morderstwem, które ogłoszono  najbrutalniejszym na całym Mazowszu aktem miłości istoty najdroższej  sercu ofiary — komentuje gorąco...   Mam na imię strach — zjadacz białych chlebów, tłustych wiejskich kur i brudnych gołębi. Mam na imię lęk — badacz fenomenów   ległych u podstaw, jak pijanych zręby. Mam na imię Trzy — tylko proszę nie mów  mi po imieniu, tylko proszę nie krzycz.
    • Polska*             przekaże więcej pieniędzy na pomoc Palestyńczykom ze Strefy Gazy i jak przekazał rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych - Paweł Wroński - do specjalnej agencji Organizacji Narodów Zjednoczonych z polskiego budżetu - w dwutysięcznym dwudziestym piątym roku - trafi na ten cel milion dolarów więcej, a rok wcześniej na pomoc Palestyńczykom Polska przeznaczyła blisko osiemnaście milionów dolarów.   Źródło: Wirtualna    *zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian i jak widać - warto wywierać presję na każdy rząd    Łukasz Wiesław Jan Jasiński 
    • Nazwałbym to moim pierwszym romansem z przemijalnością. Miałem wtedy może z 11 lat, mroźne jesienne poranki zazwyczaj zajmowała mi droga do szkoły przez szeregi posowieckich bloków, szarych, nieprzyjemnie nastawionych, ale proletariacko autentycznych. Pośród nich, już niedaleko szkoły zawsze stała ona - niska i ruda, przytłoczona między blokami, jakby szukała przy nich schronienia przed wszędobylskich wiatrem. Otaczała ją aura tajemniczości, która działała cuda w moim nastoletnim mózgu, aczkolwiek nie miałem nigdy w sobie na tyle odwagi aby uczynić przed nią pewny ruch, dopiero przy niej zaczynałem czuć w kręgosłupie pierwsze przymrozki października, przyśpieszać swój krok oraz naciągać czapkę. Oczywiście nie oznaczało to, że mi się nie podobała, od zawsze miałem tendencję do ukrywania mojego zainteresowania, ze wstydu czy strachu, efektywnie kopiąc pod sobą dołki w relacjach z innymi. Moje podchody zacząłem jeszcze przed pierwszym śniegiem, z początku ostrożnie zmieniłem swoją trasę do szkoły tak, aby przechodzić tuż przed nią, czekając aż jej oczy, kiedyś pewnie zeszklone, dzisiaj wyznaczające jedynie dwa ciemne punkty na frontowej fasadzie, spotkają się z moimi, obiecującymi dawno zapomnianą młodzieńczą energię. Wkrótce zacząłem chodzić do szkoły również w soboty - przynajmniej tak pomyśleliby moi sąsiedzi, bowiem do szkoły nigdy nie dochodziłem. Siadałem na ławce po drugiej stronie chodnika, starając się docenić to jak działało na nią dojrzałe, południowe słońce, odkrywając nowe zakamarki, podnosząc przede mną grama jej spódnicy. Wcześniej niedostrzegalne cienie raz nadawały jej ponury, niedostępny charakter, raz zapalały ją całą namiętnością, rudą zalotnością, tą samą która rozpalała moje blond włosy, tą samą która pozostawiała ciepłą sensację na mojej skórze. Już wtedy wiedziałem, że nie zadowolę się samym wzrokiem, że krótkie upalne momenty w kwiecie jesiennego dnia nie tylko za niedługo zanikną, ale że nawet w przyszłym roku, będą jedynie półcieniem spełnienia mej żądzy. Moje ciało po raz pierwszy domagało się ostatniego ze zmysłów, poczucia bliskości i zjednoczenia wcześniej jeszcze przeze mnie nie zaznanych, wiedziałem że będę musiał ułożyć plan, jak do tej jedności doprowadzić, jak wreszcie, raz na całe życie, pozwolić sobie na śmiały ruch.
    • Och, te róże z karpiowymi usteczkami

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...