Wiersz napisać to igraszka,
tak krzyczała nocą traszka.
Lepsza jestem od Szymborskiej,
Herbert patrzy na mnie wilkiem.
Co mi tam powie sam Rilke?
Miłosz, Lechoń i Tetmajer,
nie po drodze mi z Petrarką.
Wartościowe moje słowa.
Pan Cogito niech się schowa,
bo potężna moja głowa.
Miarka się zaraz przebrała,
bo wszystkim spuchły uszy.
Uratowano ciszę w głuszy.
Ukarano bowiem traszkę rano,
z wpisem do akt naganą.
I zarazem- płazom nie uszło płazem.
@Migrena i znów bluźnierczy i bezbożny wiersz. Przeszywa rozpalone ciało szpila lodu która miast roztopić się w czeluściach rozpalonych wnętrzności mrozi je do granic ostatecznych. Czym jest rozwarte łono? jest i początkiem który daje życie i końcem gdy ktoś wbije w nie butelkę i kopnie z całej siły żołnierskim butem po bezbożnym akcie jak w powstaniu warszawskim. I wtedy ten początek staje się końcem z bólu skręcają się wnętrzności i już nie będzie początków ani końców. A jednak „Paruje oddech w ustach dziecka, którego jeszcze nie nazwano” dając nadzieję że nie wszystko jeszcze stracone. Nadzieję że Bóg… jest wszechmogący.