Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

[Kiedy prawdziwie Polacy powstaną...]


adolf

Rekomendowane odpowiedzi

Słowacki przewidział już parę zdarzen, papieża ;) a może i to jest proroctwo? Kto wie - a nuż kiedyś się ziszcza te słowa poety:


Kiedy prawdziwie Polacy powstaną,

To składek zbierać nie będą narody,

Lecz ogłupieją... i na pieśń strzelaną

Wytężą uszy... odemkną gospody...



I będą wieści z wichrami wchodziły,

A każda będzie serce ludów pasła;

Nieznajomemi świat poruszą siły

Na nieznajome jakieś wielkie hasła.



Nie pojmie Francuz... co to w świecie znaczy,

Że jakiś naród... wstał w ciemności dymie,

Choć tak rozpaczny... nie w imie rozpaczy.

Choć taki mściwy - a nie w zemsty imie.



Nie pojmie... jaką duch odbył robotę

W przeświętych serca ludzkiego - ciemnicach

I przez sztandary jest tłuczony złote,

I przez bój wielki - i [w] dział błyskawicy.



"Cóż to" - zapyta - "są za bezimieńce,

Którzy na dawnym wstali mogilniku?

Bój tylko widać i ogniste wieńce,

A zwierzęcego nic nie słychać krzyku!



"Nie, to nie ludzie z krwi i ciał być muszą,

Lecz jacyś pewnie upiorni rycerze,

Którzy za duszę walczą tylko duszą

I ogniem biją niebieskim w pancerze".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na ten wiersz odpowiem Waszmości innym wierszem, również autorstwa wielkiego polskiego poety, choć nie tak, jak Słowacki cenionego. Kto wie, może uznanie jest w tym wypadku wprost proporcjonalne do wiary w siły Polski i Polaków? Nie zdziwiłbym się, gdyby była to jedna z przyczyn ;p

Przejcie Polaków przez Morze Czerwone
Na brzegu stojąc, drżące plemię boże
Patrzymy w trwodze na Czerwone Morze.

Za nami ściana świata tego ludów
Stoi milcząca, czekająca cudu.

a nam niedobrze to milczenie wróży
My się musimy w morze to zanurzyć!

Nie dla nas sady na żyznych rzek stokach -
Dla nas jest toń ta czerwona, głęboka.

Wtem jeden człowiek, niespełna rozumu
Na kamień włazi i woła do tłumu:

Ja wam powiadam i kto chce, niech wątpi,
Że się to morze przed nami rozstąpi!

Ja nad tym morzem trzymam wiary władzę!
Ja pójdę pierwszy! Ja was poprowadzę!

I nim ktokolwiek zdążył przetrzeć oczy
Już jedną nogę w odmętach zamoczył.

Drugiej nie zdążył bo oto toń rzyga
I jeden poziom w dwa piony się dźwiga!

Szum się podnosi, a od ludów wrzawa:
Sprzeczne z naturą, więc na cud zakrawa!

A onże człowiek pierwszy w wąwóz wkroczył
Między sztandary purpurowych zboczy.

A wszystko warczy, pieni się i pryska,
Lecz najmniejszego nie zamoczy listka.

Więc nie pytając nawet o przyczynę
Już wszyscy razem weszliśmy w szczelinę.

Idziemy rzędem wzdłuż krwistych otchłani -
Zlęknięci, dumni, zdumieni, znękani.

Ktoś krzyknął nagle: Wracamy! To zdrada!
Ktoś - Naprzód! - woła, a ktoś jęczy - Biada!

Inny znów ściany czerwonej dotyka
I nim coś powie - bezszelestnie znika.

Czyśmy za wolno szli, czy pobłądzili,
Czy iść przestali we zwątpienia chwili,

Czy wszystko złudą było czy omamem
I tylko w myślach weszliśmy w tę bramę,

Nie wiem i nie wie chyba nikt na świecie,
Choć wszyscy wszystko oglądali przecież.

Dość, że się toniom w pionie stać znudziło,
W chwil kilka mokrą szmatą nas przykryło

I ciężkiej ciszy przytrzasnęły drzwi
Jakby nas wchłonął kubeł pełen krwi!

Chyba na zawsze będzie już schowana
Pod wodą nasza Ziemia Obiecana.

Patrzyli żywi z czerwonej mogiły
Jak do swych dziejów ludy odchodziły.

Mówiono teraz: I widzicie sami
Jakie są skutki żartów z żywiołami.

A ci z ustami, oczami pod wodą
Choć odpowiedzieć by chcieli - nie mogą

Mnie na nieznane brzegi wyrzuciło...
I stąd ta piosenka, której by nie było!

Jacek Kaczmarski
1983

A prawda jest w sumie gdzieś pośrodku pomiędzy nimi. Polacy przecież od czasów Słowackiego kilka razy już powstawali. A że szybko się tym staniem męczyli i siadali na tyłkach, by wkrótce znów usnąć... Taka moja opinia, pewnie za dużo się Kaczmarskiego i spółki nasłuchałem ;p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



fajny wiersz zacytowałeś ;)) no cóż, ale może po prostu nie był to ten czas - może dopeiro niedługo ma nadejść?
Boż ile tego pecha naród może wchłonąć?

tu też Słowackiego:

[A JEDNAK JA NIE WĄTPIĘ - BO SIĘ PORA ZBLIŻA...]


A jednak ja nie wątpię - bo się pora zbliża,

Że się to wielkie światło na niebie zapali,

I Polski Ty, o Boże, nie odepniesz z krzyża,

Aż będziesz wiedział, że się jako trup nie zwali.



Dzięki Ci więc, o Boże - [że] już byłeś blisko,

A jeszcześ twojej złotej nie odsłonił twarzy,

Aleś nas, syny twoje, dał na pośmiewisko,

Byśmy rośli jak kłosy pod deszczem potwarzy.



Takiej chwały - od czasu, jak na wiatrach stoi

Glob ziemski - na żadnego nie włożyłeś ducha,

Że się cichości naszej cała ziemia boi

I sądzi się, że wolna jak dziecko - a słucha.



Zaprawdę w ciałach naszych światłość jakaś wielka

Balsamująca ciało - formy żywicielka,

Uwiecznica... promienie swe dawała złote

Przez alabastry ciała.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i jeszcze jedej ... też Słowackiego:



PROROCTWO


Kiedy róża stanie złączona z kamieniem,

A nad niemi się dąb zakołysze:

Cała emigracja zagore płomieniem

I o paszport do Boga napisze.



I wstanie jako człowiek i mocarze zatrwoży,

I wywróci oddechem bezbożne;

Sam Pan Bóg wyda paszport, Chrystus słońce położy,

A Duch-piorun nam da podorożnę.



I szable się zapalą, zasłonecznią się znaki,

Serca wszystkie jak lampy zagorą,

Jak miesiące zabłyszczą nasze biedne chodaki,

Jak w pioruny nas łachmany ubiorą.



I polecą zwiastować w Polszcze niebieskie ptaki,

Że idziemy jak chłopki z kijami:

A żelazni rycerze i brązowe rumaki,

Nim zobaczą - już pierzchną przed nami.



Prędzejże, Panie Boże, Twym ognistym ramieniem

Łam, a przemoż cielesne opory!

Niechaj róża zakwitnie połączona z kamieniem,

Niech dąb Bogiem zabłyśnie spod kory!



Bo nie prędzej to będzie, aż się to wszystko stanie,

Co w poety ogniło się słowie,

Aż z duchów będzie chmura, a w tej chmurze błyskanie,

A w błyskaniu jak Chrystusy wodzowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie pech, mości Adolfie, to nasza własna postawa jest wszystkiemu winna. Jak Żydzi 2000 lat temu czekali na Mesjasza, który ich wyzwoli od Rzymian, tak i Słowacki czekał, aż Bóg Polske wyzwoli. Oba wierzenia były moim zdaniem w równym stopniu pozbawione sensu. Polska wyzwoliła się sama (przy niemałej zresztą pomocy sprzyjających okoliczności). A że celem było wyzwolenie, to gdy ten cel osiągnięto, Polacy Polską przejmowac się przestali i dostali za swoje. Nie inaczej jest teraz, po 1989r., aczkolwiek równie tragicznego finału jak na razie, Bogu dzięki nie doczekaliśmy. Dlatego, nie obraź się, mości Adolfie, śmieszy mnie mesjanizm, a znacznie bardziej do gustu przypada mi gorzka ironia Kaczmarskiego. A skoro już o mesjaniźmie mówimy, to zacytuję Waści:

Według Gombrowicza narodu obrażanie

Polak, to embrion narodziarski:
Z lepianek począł się, z zaścianków,
Z najazdów ruskich i tatarskich,
Z niemieckich katedr, włoskich zamków.
W genealogii tej określił
Oryginalny naród się by,
Gdyby się uczył własnej treści,
Zamiast przymierzać cudze gęby.

Chrystusem był i Rzymianinem
I w tej sprzeczności żył - i wyżył:
To dźwigał krzyż i czyjąś winę,
To znów na szyi - tylko krzyżyk.

U Żyda pił, batożył Żyda
A przed żydowską Matką klękał
I czekał łaski malowidła

Najświętsza ratuj go panienka!

Nie lubi stwarzać się - być chciałby.
Wszak Bóg rzekł: "Niech się stanie Polak",
A szatan w płacz - Das ist unglaublich!
Nieszczęsna w Polsce moja dola!
Słusznie się lęka Pan Ciemności,
Że ciężko będzie miał z Lachami;
W szczegółach przecież diabeł gości,
A Polak gardzi szczegółami!


Nie lubi tworzyć, lecz zdobywać
Gdy niedostatek mu doskwiera.
Uchodzi więc za bohatera,
Ale nim nie jest, chociaż bywa.
Gdy świat przeszyje myśli błyskiem
I wielką prawdę w lot uchwyci,
To traci na niej zamiast zyskać
I jeszcze będzie się tym szczycił.

Jak dziecko lubi się przebierać
Powtarzać słowa, miny, gesty,
W dziadkowych nosić się orderach
I nigdy mu niczego nie wstyd.

Okrutny bywa, lub przylepny,
W swoim pojęciu niekaralny,
Bo uczuciowo nie okrzepły,
Dojrzewający, embrionalny.

W niewoli - za wolnością płacze
Nie wierząc, by ją kiedyś zyskał,
Toteż gdy wolność swą zobaczy
Święconą wodą na nią pryska.
Bezpiecznie tylko chciał gardłować
I romantycznie o niej marzyć,
A tu się ciałem stały słowa
I Bóg wie co się może zdarzyć!


Oto wzór dla świata:
Pan się z chamem zbratał.
Nie ma pana, nie ma chama -
Jest bańka mydlana.
Aż się słyszeć grom dał,
Z bańki będzie bomba!
Z bomby błysk, czyli blitz -
Znowu nie ma nic.

Jacek Kaczmarski
9.1.1993

Pozwoliłem sobie wytłuścić moje ulubione fragmenty odnoszące sie do poruszonych przez Waszmości zagadnień. Takich wierszy jest więcej, jak mi się przypomną, dorzucę. Zawsze zresztą możesz Waść sam poszukać. Polecam, bo Kaczmarski jest wart czytania, nie tylko (a nawet nie przede wszystkim) w aspekcie jego podejścia do polskości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Żeby słuchac trzeba mieć nagrania. Względnie wykonawcę. Gdy tego brak, pozostaje czytać teksty. Chyba, że potrafisz Waść wyobrazić sobie muzykę na podstawie nut... Ja w każdym razie tej umiejętności nie posiadłem ;)

Pozdrawiam,
Drax
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się składa, że Kaczmarski jest mi doskonale znany i zbrodnią jet go czytać. Sam wiele razy podkreślał, że pisze po to, by śpiewać. Gdyby chciał jeno pisać - zapewne dziś by jeszcze żył. Osobiście teksty jego stawiam wyżej od Słowackiego, Mickiewicza i tym podobnych wieszczy. Kaczmarski miał coś więcej - nie bał się obnażania prawdy w żadnym z momentów. Facet jak nikt zbudował ze słów coś niesamowitego. Jeśli ktoś nie zna utworów Kaczmarskiego - traci bardzo a to bardzo dużo. Jego twórczość jest bez cenna - uczy wiele, pokazuje jak żyć i co cenić - historia, erudycja, miłość, trwogi egzystencjalne - i to wszystko aktualne i żywe. Śmieszy mnie jak ktoś próbuje mówić o współczesnych tekściarzach i pomija Kaczmarskiego - wszyscy bez reszty są zbyt mali, by mogli dorównać trafnym opisom rzeczywistości Jacka. Muzycy z gatunku hip-hop niech lepiej zamilkną, by nie potrzebnie nie blaknąć na jego tle. Panowie, namawiam do sięgania po Kaczmarskiego - szczególnie w niekomercyjne rejony twórczości barda. Na pewno nie pożałujecie. Niech się lepiej nikt już nie przyznaje, ze nie zna...

kłaniam się

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zgadzam się z każdym słowem. Poza tym o zbrodni - to za duże słowo. Oczywiście, jego teksty wiele zyskują dzięki muzyce, ale to nie znaczy, że bez niej nie przedstawiają wartości. Lepiej chyba poczytać, niż nie znać go wcale...

Zresztą... nie o tym chyba miał być ten wątek ;)

Pozdrawiam,
Drax
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drodzy Panowie ;) większość już tu powiedziała, że Słowakciego nie idzie czytać , albo że gorzej się czyta od Kaczmarskiegpo

To są gusta, a o gustach się nie dyskutuje ;) ja tam i tak wolę Słowaka ;p

A co do dyskusji, dobre teksty zacytowałeś Drax, zgadzam się z tymi zarzutami, tyle,że:

czy nie odnosisz wrażenia że własnie tak powstaje to błedne koło Polskości? Że na jeden tekst, który porusza problem: o tak jak tu ostetecznego zrywu Polaków i ich wielkiego powstania, powstaje drugi tekst, który rzuca kontrargumenty, atakuje ten tekst i daje tlyko ocenę: dlaczego to nie miało szans wyjść? Czy ta jałowadyskusja nie jest łąśnie powodwem tego żwe jak mna razie polsce wyjść nic nie chce? Że unas wszyscy by tlyko dyskutowali, kłócili się, ale tak mąło mamy sytuacji zrywu (choć naszczeście kilka było).

Nie należy przekreślać Słowaka, mimo, że trend ogólny dyktowany teraz raczej polityką finasjery odrzuca cłąkowicie takową wizje, sztukę - wszystko się zmienia ;) przecież czasem wystarczy kilka wyydarzeń by załamał się jeden system i podniósł drugi, a iwersz mam jeszcze jeden:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TAK MI, BOŻE, DOPOMÓŻ

Idea wiary nowéj rozwinięta,

W błyśnieniu jednym zmartwychwstała we mnie

Cała, gotowa do czynu i święta;

Więc niedaremnie, o! nienadaremnie

Snu śmiertelnego porzuciłem łoże.

Tak mi dopomóż, Chryste Panie Boże!



Mały ja, biedny, ale serce moje

Może pomieścić ludzi milijony.

Ci wszyscy ze mnie będą mieli zbroje -

I ze mnie piorun mieć będą czerwony,

I z mego szczęścia do szczęścia podnoże.

Tak mi dopomóż, Chryste Panie Boże!



Za to spokojność już mam i mieć będę,

I będę wieczny - jak te, które wskrzeszę -

I będę mocny - jak to, co zdobędę -

I będę szczęsny - jak to, co pocieszę -

I będę stworzon - jak rzecz, którą stworzę.

Tak mi dopomóż, Chryste Panie Boże!



Chociaż usłyszę głosy urągania,

Nie dbam, czy wzrastać będą - czy ucichać...

Jest to w godzinie wielkiéj zmartwychwstania

Szmer kości, który na smentarzach słychać.

Lecz się umarłych zgrają nie zatrwożę.

Tak mi dopomóż, Chryste Panie Boże!



Widzę wchód jeden tylko otworzony

I drogę ducha tylko jedno-bramną...

Trzymając w górę palec podniesiony

Idę z przestrogą - kto żyw - pójdzie za mną...

Pójdzie - chociażbym wszedłszy szedł przez morze...

Tak mi dopomóż, Chryste Panie Boże!



Drugi raz pokój dany jest na ziemi

Tym, którzy miłość mają i ofiarę...

Dane zwycięstwo jest nad umarłemi,

Dano jest wskrzeszać tych, co mają wiarę...

Na reszcie trumien - Ja - pieczęć położę.

Tak mi dopomóż, Chryste Panie Boże!



Lecz tym, co idą - nie przez czarnoksięstwa,

Ale przez wiarę - dam, co sam Bóg daje:

W ich usta włożę komendę zwycięstwa,

W ich oczy - ten wzrok, co zdobywa kraje -

Ten wzrok, któremu nic dotrwać nie może.

Tak mi dopomóż, Chryste Panie Boże!



Z pokorą teraz padam na kolana,

Abym wstał silnym Boga robotnikiem.

Gdy wstanę - mój głos będzie głosem Pana,

Mój krzyk - ojczyzny całéj będzie krzykiem,

Mój duch - aniołem, co wszystko przemoże.

Tak mi dopomóż, Chryste Panie Boże!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Masz trochę racji, mości Adolfie. Jednak moim zdaniem nie chodzi tu wcale o żadne zrywy. Dziś Polsce nie jest potrzebny zryw, tylko solidna praca. To czego przez ostatnie pół wieku tak skutecznie nas oduczono. Dziś o Polskę nie trzeba juz walczyć bagnetem - trzeba walczyć solidnością. Obalić tradycyjny wizerunek Polaka i stworzyć nowy - pożądny, a nie błazna Europy.


Jasna sprawa. Nikt tu Waścinych gustów nie przekreśla, ni nie dyskwalifiukje WMci za ich wyrażanie. Tyle że Słowacki, jak dowodzę powyżej "zestarzał się"; dziś potrzeba Polsce innego rodzaju walki.

Wyrazem tego są między innymi piosenki Kaczmarskiego. To nie jest pusta krytyka, dla samej tylko krytyki. Poeta miał, jak sądzę, nadzieję, że jego teksty poruszą przynajmniej niektórych do zmiany swego sposobu postępowania. Postanowił do tego wykorzystać nie "zardzewiały" patos, który wielu poprowadził na śmierć, ale właśnie okrutne niekiedy szyderstwo, mające motywować do działań na rzecz zaprzeczenia im.

A kolejnemu wierszowi Słowackiego przeciwstawię inny, dla odmiany powszechnie mam nadzieję znany - chyba najpopularniejszą (a w każdym razie jedną z najpopularniejszych) piosenek Kaczmarskiego:

Mury

On natchniony i młody był, ich nie policzyłby nikt
On im dodawał pieśnią sił, śpiewał że blisko już świt.
Świec tysiące palili mu, znad głów podnosił się dym,
Śpiewał, że czas by runął mur...
Oni śpiewali wraz z nim:

Wyrwij murom zęby krat!
Zerwij kajdany, połam bat!
A mury runą, runą, runą
I pogrzebią stary świat!

Wkrótce na pamięć znali pieśń i sama melodia bez słów
Niosła ze sobą starą treść, dreszcze na wskroś serc i głów.
Śpiewali więc, klaskali w rytm, jak wystrzał poklask ich brzmiał,
I ciążył łańcuch, zwlekał świt...
On wciąż śpiewał i grał:

Wyrwij murom zęby krat!
Zerwij kajdany, połam bat!
A mury runą, runą, runą
I pogrzebią stary świat!

Aż zobaczyli ilu ich, poczuli siłę i czas,
I z pieśnią, że już blisko świt szli ulicami miast;
Zwalali pomniki i rwali bruk - Ten z nami! Ten przeciw nam!
Kto sam ten nasz najgorszy wróg!
A śpiewak także był sam.

Patrzył na równy tłumów marsz,
Milczał wsłuchany w kroków huk,
A mury rosły, rosły, rosły
Łańcuch kołysał się u nóg...

Patrzy na równy tłumów marsz,
Milczy wsłuchany w kroków huk,
A mury rosną, rosną, rosną
Łańcuch kołysze się u nóg...

Jacek Kaczmarski
1978

Wieszcze tak niestety na ogół kończą...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Masz trochę racji, mości Adolfie. Jednak moim zdaniem nie chodzi tu wcale o żadne zrywy. Dziś Polsce nie jest potrzebny zryw, tylko solidna praca. To czego przez ostatnie pół wieku tak skutecznie nas oduczono. Dziś o Polskę nie trzeba juz walczyć bagnetem - trzeba walczyć solidnością. Obalić tradycyjny wizerunek Polaka i stworzyć nowy - pożądny, a nie błazna Europy.


Jasna sprawa. Nikt tu Waścinych gustów nie przekreśla, ni nie dyskwalifiukje WMci za ich wyrażanie. Tyle że Słowacki, jak dowodzę powyżej "zestarzał się"; dziś potrzeba Polsce innego rodzaju walki.

Wyrazem tego są między innymi piosenki Kaczmarskiego. To nie jest pusta krytyka, dla samej tylko krytyki. Poeta miał, jak sądzę, nadzieję, że jego teksty poruszą przynajmniej niektórych do zmiany swego sposobu postępowania. Postanowił do tego wykorzystać nie "zardzewiały" patos, który wielu poprowadził na śmierć, ale właśnie okrutne niekiedy szyderstwo, mające motywować do działań na rzecz zaprzeczenia im.

A kolejnemu wierszowi Słowackiego przeciwstawię inny, dla odmiany powszechnie mam nadzieję znany - chyba najpopularniejszą (a w każdym razie jedną z najpopularniejszych) piosenek Kaczmarskiego:

Mury

On natchniony i młody był, ich nie policzyłby nikt
On im dodawał pieśnią sił, śpiewał że blisko już świt.
Świec tysiące palili mu, znad głów podnosił się dym,
Śpiewał, że czas by runął mur...
Oni śpiewali wraz z nim:

Wyrwij murom zęby krat!
Zerwij kajdany, połam bat!
A mury runą, runą, runą
I pogrzebią stary świat!

Wkrótce na pamięć znali pieśń i sama melodia bez słów
Niosła ze sobą starą treść, dreszcze na wskroś serc i głów.
Śpiewali więc, klaskali w rytm, jak wystrzał poklask ich brzmiał,
I ciążył łańcuch, zwlekał świt...
On wciąż śpiewał i grał:

Wyrwij murom zęby krat!
Zerwij kajdany, połam bat!
A mury runą, runą, runą
I pogrzebią stary świat!

Aż zobaczyli ilu ich, poczuli siłę i czas,
I z pieśnią, że już blisko świt szli ulicami miast;
Zwalali pomniki i rwali bruk - Ten z nami! Ten przeciw nam!
Kto sam ten nasz najgorszy wróg!
A śpiewak także był sam.

Patrzył na równy tłumów marsz,
Milczał wsłuchany w kroków huk,
A mury rosły, rosły, rosły
Łańcuch kołysał się u nóg...

Patrzy na równy tłumów marsz,
Milczy wsłuchany w kroków huk,
A mury rosną, rosną, rosną
Łańcuch kołysze się u nóg...

Jacek Kaczmarski
1978

Wieszcze tak niestety na ogół kończą...



;) prawda, smutna prawda ;( no to co:
czyli albo bierzemy poete i będzie tak jakw wierszu, albo bierzemy Hitlera?
cóż, traki jest świat, a jego zniszczenie nasepuje przez obecny pseudo-ład: najbardziej zakłamany , steorwany przez pieniądz i osłaniający się rzekomaz wolniościa - ale to kiedyssię załamie, brzydko cytoweac nazistow, ale ładny jest cytat Goebbelsa dotyczący owego łada:

"Nie dajmy się zamieszaniu, które panuje na świecie.Wkrótce kłamstwa załamią się pod swoim własnym ciężarem i prawda zatriumfuje!
Staniemy wtedy znów przed światem – czyści i bez skazy – tak jak czysta i bez skazy była nasza wiara i nasz cel!"

a co do Polski, a nuż, a może?

Czekajmy:

Aż:

Niechaj róża zakwitnie połączona z kamieniem,

Niech dąb Bogiem zabłyśnie spod kory!


a co do obecnego łądu mam ladny wiersz Norwida:

NA ZGON POEZJI
(ELEGIA)




Ona umarła!... są-ż smutniejsze zgony?

I jak pogrzebać tę śliczną osobę?

Umarła ona na ciężką chorobę,

Która się zowie: pieniądz i bruliony.

Pamiętasz dobrze oną straszną dobę,

Gdy przed jej łożem stałem zamyślony,

Łzę mając wielką w oku, co szukało,

Czy to, co gaśnie, jest duch albo ciało?



Ona zaś (mówię: Poezja), swe ramię

Blade ku oknu niosąc, znak mi dała,

Bym światło przyćmił, bo uśmiechy kłamie,

Jakby jej w oczy wiosna urągała.

Nie wiem, czy ranę dostrzegłem, czy znamię,

Pod lewej piersi cieniem, gdy zadrżała?...

O, byłem smętny, jak odtąd nie bywam,

Gdy mam już cmentarz i na nim kwiat zrywam.



Umarła ona (Poezja), ta wielka

Niepojednanych dwóch sfer pośrednica,

Ocean chuci i rosy kropelka,

Ta monarchini i ta wyrobnica -

Zarazem wielce wyłączna i wszelka,

Ta błyskawica i ta gołębica...

Gdy ci, co grzebać mają za rzemiosło,

Idą już piaskiem zasypywać wzniosłą!



Odtąd w przestronnym milczenia kościele,

Po brukowaniu się przechodząc płaskiem,

Nie jej ja depcę grób... lecz po tych dziele

Stąpam, co cmentarz wyrównali piaskiem.

Aż się zamyślą myśli niszczyciele,

I grom zawołam, by uderzał z trzaskiem,

Wiedząc, iż ogień dla bez ognia ludzi,

Choćby w krzemieniach spał, w niebie się zbudzi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...