Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Powiedz mi
Ile to już godzin minęło?
Ile już dni upłynęło?
Czy czas leczy rany?
Może tylko je zasusza i powoduje ich wzrost?
Może nie istnieje wybaczenie lecz zapomnienie?
Powiedz mi proszę...

Nie ma czasu, bo jest tylko w nas, a nas nie ma
Nie ma nas
Nie budzimy się ze snu, ani w niego nie wchodzimy
Senni i apatyczni, klękamy by się modlić
Nie ma czasu i przeszłości- wszystko znika
Wraz z naszą pamięcią i słowami
Na podobieństwo płatków wiśni, w poranny dżdżysty dzień

Na przód idziemy?
Nie ma kierunku
Regresu ani progresu
Tylko ruch w kierunku „do czegoś z kątś”
Senne mary czy złe koszmary
Akacje czy Hiacynty
Plątamy się w zawiłościach własnych wspomnień
Czy zmienimy czas którego nigdy nie było i nie będzie?
Kochamy czy tylko się nam to śni?

Godziny mijają jak nasze chwile
My tu i tam stoimy, jak totemy zapisane zagubionym językiem
Poddani woli i niemocy
Smutni, zagubieni, apatyczni
Bez znaczenia, jak suche wiatr w suchej trawie
Zawsze naprzeciw, piekącego słońca

Opublikowano

po pierwsze- za dużo pytań.
po drugie - straszna forma, tekst napisany niechlujnie.
po trzecie- nadaje się do warsztatu, można skrócić, jakieś bardziej ciekawe metafory zastosować, nie takie banalne jak "płatki wiśni" -(a swoją drogą wiśnia ma płatki?:)) nie pisać każdego wersu dużą literą.

tekst do napisania od nowa, treść zostawię bez oceny.

Pozdrawiam.

Opublikowano

zostawiając kwestie warsztatowe, choć naprawdę wiele można w tej materii poprawić, jaki był cel tego wiersza , jego przekaz. Mimo usilnych prób nie potrafię tu znaleźć, żadnej myśli przewodniej, wiele napoczętych wątków i każdy z nich urwany, zdecyduj się na jeden temat a będzie klrowniej, chyba, że przekazem jest pytanie 'czy to wszystko ma sens?' ale w takim wypadku to jedno zdanie wytarczy.

Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Radosław Ech, pamiętam taką zimę... W wietrze i deszczu, który padał na brudne płachty śniegu, jedyne co widzieliśmy to swoje przyklejone do siebie oczy. Dzięki za przywołanie wspomnień.
    • @Leszczym Nie wiem czy dobrze zrozumiałem... Ale Dicka szanować należy. Tu przed chwilą rozmawiałem z kolegą @Simon Tracy. I też opowiada, że się wycofał ze świata na ile to możliwe. Taka wewnętrzna emigracja. Mnie akurat na ten moment nie stać na takie rozwiązanie, ale może kiedyś... Dzięki za podzielenie się swoją perspektywą. @KOBIETA No, różne są opcje. Wiemy, że mamy narzędzia psychometryczne do mierzenia poziomu psychotyczności - solidnie zweryfikowane testy (Eysenck, Minnesota Inventory). Są testy dotyczące kreatywności - pewnie korelują z tymi mierzącymi psychotyczność. I też wypełnianie luk poznawczych własną treścią - w porządku - wszyscy to robimy na codzień funkcjonując w świecie bez pełnych danych. Niebezpieczeństwo jest tylko takie, że treści własne zaczną przeważać nad danymi.
    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...