Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Konrad nr 34578


Rekomendowane odpowiedzi

Napisałem to daaaaaawno temu, a że na orgu teraz temat granic i rodzajów poezji rozgorzał, to wstawię coś archaicznego, romantycznego:
---------------------------------------

„Mój ojciec był bohaterem-
A my jesteśmy nic.”
Wyzwolenie; S.Wyspiański



Konrad:

Czasami
żal mnie bierze,
pretensja...
Tylko do kogo?
To nie wiem właściwie,
że świat mnie umieścił,
jak wierze – złośliwie,
w wieku co się nie znaczy bitwami.
W czasie , co nie maluje się
krwi znakiem, oręża barwami
lecz –inter, -kosmo i –sex
nowinkami.

Nie dane mi być Wilkenridem,
Sobieskim, Kościuszką,
Napoleonem ,Franklinem.
Historia nie spisze
imienia mojego,
dla czasu przyszłego.
Zapewne nie pokryje się chwałą,
lecz raczej mogiłą,
choć i ze spiżu,
to krótkotrwałą.

Nie zostanę bohaterem,
lecz jak miliony-
historycznym zerem.

Wszak bohater to nie człowiek,
to część człowieka,
co z ciała w historie się wywleka.

Wszak bohater to nie człowiek,
to lepsza część człowieka,
co ludzkich wad się wyrzeka.

Wszak bohater to nie człowiek,
to narzędzie celu, czynownik marzeń,
to symbol, to ucieleśnienie wyobrażeń.

*

A ja?
Nic.
Pustka celu.
Choć wciąż i zewsząd poszukuje go
jak wielu.
Mogę tylko krzyczeć!
Wołać!
Prosić...

Wypełnij mnie!
Pozwól serce nadzieją zrosić.
Wypełnij mnie!
Pozwól myśli ku twej gwieździe wznosić.
Wypełnij mnie!
Zagarnij serce – myśli, a zakończę czynem.

Mam co poświęcić,
lecz nie mam dla kogo...
Mam co poświęcić,
lecz nie mam dla czego...
Chcę to poświęcić!
Lecz nie mam dla kogo!!
Chcę to poświęcić!!!
Lecz nie mam dla czego!!!!

*

Dla narodu?
Romantyczne brednie.
Naród już bez koron i batów nad sobą,
nie uciskany żadną obcą marą,
sam sobie katem i ofiarą .

Dla kraju?
Za późne starania.
Kraj wolny, niepodległy,
bezpieczny jak nigdy od zarania.

Dla wiary?
„Sam nie wiem gdzie moja podziała się wiara”
w śnie nie nawiedza mnie ni zła, ni dobra mara.
Wiarę swoją zgubiłem,
gdzieś między faktem, mitem, a życiem,
w rozumną pustkę przemieniłem.

Dla Miłości?
...
Zostawię to
swojej prywatności,
to jest
duszy samotności.

Dla szczęścia?
Szczęście to dążenie...
Dążenie.
Dążenie.

Do celu



„Trza być bogiem lub nicością.”
Nie-boska komedia; Z.Krasiński

„Trza być bohaterem lub nicością.”
Konrad nr 34578; Robert Siudak

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetne ;) mi się spodobało, ale takie pesymistyczne, mam pocieszenia wierszy kilka ;p

Słowacki ***


A jednak ja nie wątpię - bo się pora zbliża,

Że się to wielkie światło na niebie zapali,

I Polski Ty, o Boże, nie odepniesz z krzyża,

Aż będziesz wiedział, że się jako trup nie zwali.



Dzięki Ci więc, o Boże - [że] już byłeś blisko,

A jeszcześ twojej złotej nie odsłonił twarzy,

Aleś nas, syny twoje, dał na pośmiewisko,

Byśmy rośli jak kłosy pod deszczem potwarzy.



Takiej chwały - od czasu, jak na wiatrach stoi

Glob ziemski - na żadnego nie włożyłeś ducha,

Że się cichości naszej cała ziemia boi

I sądzi się, że wolna jak dziecko - a słucha.



Zaprawdę w ciałach naszych światłość jakaś wielka

Balsamująca ciało - formy żywicielka,

Uwiecznica... promienie swe dawała złote

Przez alabastry ciała.



[KIEDY PRAWDZIWIE POLACY POWSTANĄ...]


Kiedy prawdziwie Polacy powstaną,

To składek zbierać nie będą narody,

Lecz ogłupieją... i na pieśń strzelaną

Wytężą uszy... odemkną gospody...



I będą wieści z wichrami wchodziły,

A każda będzie serce ludów pasła;

Nieznajomemi świat poruszą siły

Na nieznajome jakieś wielkie hasła.




Nie pojmie Francuz... co to w świecie znaczy,

Że jakiś naród... wstał w ciemności dymie,

Choć tak rozpaczny... nie w imie rozpaczy.

Choć taki mściwy - a nie w zemsty imie.ż-




Nie pojmie... jaką duch odbył robotę

W przeświętych serca ludzkiego - ciemnicach

I przez sztandary jest tłuczony złote,

I przez bój wielki - i [w] dział błyskawicy.



"Cóż to" - zapyta - "są za bezimieńce,

Którzy na dawnym wstali mogilniku?

Bój tylko widać i ogniste wieńce,

A zwierzęcego nic nie słychać krzyku!



"Nie, to nie ludzie z krwi i ciał być muszą,

Lecz jacyś pewnie upiorni rycerze,

Którzy za duszę walczą tylko duszą

I ogniem biją niebieskim w pancerze".



Staff Bieguny

>
- Takie pokorne mistrz wyrzekł orędzie
>
- Dumny odkrzyknął mu duch i wdział zbroję.

Sen o nim zrodził się gwiazdą w gwiazd rzędzie,
Ale na ziemię gwiazd spadają roje!
Po cóż inaczej śnię i snem pierś poję,
Jeśli nie, aby wcielać, co sen przędzie?

Królestwo moje nie jest z tego świata,
Bo je wyśniła w gwiazdach myśl skrzydlata,
Lecz z tego świata jest mój miecz żelazny!


Niech lśni dobyty, pochwie nieprzyjazny!
Bo najpiękniejsza myśl rzekła człowiecza:
>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz Adolfie że chciałem napisać w tytule tak :
Konrad nr "Konrad nr 34578 \romantycznie, archaicznie, Adolfowo ;)\
- ale stwierdziłem że za długie :p

Pod twoim sonetem właśnie wyjaśniłem ze to on zainspirował mnie do odgrzebania tego zakurzonego tekstu ;)

dzięki że wpadłeś i dzięki za porcje narodowych wierszy - aż przypomniał mi się Zawisza Czarny z "Wesela" który mówi "JA MOC !"

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do wiersza. Płynnie się czyta, dobrze, nawet się cżłowiek nie oretnuje kiedy do końca trafia. ;p

Treść - no cóż - prawda, czy byś to pisał w romantycznie, czy w pozytywizmie czy teraz, to każdy wie, że te wielkie morznki, te marzenia, ta cała poezja to tylko śłowa. Dzisiaj rano sobie tak myślałem: czy wiersze romantyczne to nie jakiś żal nad żalami poetowm, którzy neiu robiąc nic, siedża sfrustrowani i piszą te fvrustracje tak że trafiają na ludzi sfrustrowanych? Też dzisiaj nad tym myslałem i wiem, że istnieją takie ghrup ludzi:
- margines i te pe /ale to nie ważne/
- ci którzy wiedza, że nie są genisuzmai,
- ci ktrozy marzą by b yć geniuszami, ale prawda jest taka:

Nie zostanę bohaterem,
lecz jak miliony-
historycznym zerem.

Dalej też mądrze:

Wszak bohater to nie człowiek,
to część człowieka,
co z ciała w historie się wywleka.


Prawda to zbior cnót wydartych z osoby i wrzucony na papier - to nie człowiekm anwet w jakimś wierszu /a to mił byc dramat, jeszcze go napisze/ miałem podobnie napisac, że bohater=książka=fikcja

Nic.
Pustka celu.
Choć wciąż i zewsząd poszukuje go
jak wielu.
Mogę tylko krzyczeć!
Wołać!
Prosić...
- frustracja. Taka to smutna prawda. Freud nas ściga. Każdy pragnie wielkości, nie ważne jak, ale czemu ... ;p ;p ;p

Dla narodu?
Romantyczne brednie.
Naród już bez koron i batów nad sobą,
nie uciskany żadną obcą marą,


sam sobie katem i ofiarą . - święte słowa... niestety.


„Trza być bohaterem lub nicością.”
Konrad nr 34578; Robert Siudak
słuszne


tak podoba się ;p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właściwe ten tekst też pozuje na część dramatu, może kiedyś coś by napisać jakieś akty, sceny, tak żeby archaicznie, romantycznie się pogrążyć ;D
Gdy bedziesz pisał owy dramat ("Dramat układasz" - Nieboska Komedia) to przesyłaj wycinki albo już całość z chęcią poczytam ;)
Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



czasem najbardziej zawiłe rzeczy tkwią w prostocie ;p Czasem przez zbytnie skomplikowanie zaciemnia się nam obraz. A przecież nie tlyko iwersz, słowa ale i on cały mówią nam o czymś, czyż ten wiersz nie jest pożywką dla rozważań ;p

pozdr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



czasem najbardziej zawiłe rzeczy tkwią w prostocie ;p Czasem przez zbytnie skomplikowanie zaciemnia się nam obraz. A przecież nie tlyko iwersz, słowa ale i on cały mówią nam o czymś, czyż ten wiersz nie jest pożywką dla rozważań ;p

pozdr.

Z tym się zgodzę Adolfie - najgorsze co może zrobić wiersz to postawić kropkę i powiedzieć "Koniec tematu". Sam lubie teksty które są wyjściem i zosatwiają mnie jako odbiorcy miejsce do przemyślenia. Pożywka to dobre słowo ;P
Pzdr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z pewnościa długi, a to jakoś nie w mój gust, co mówię raczej by wytłumaczyć czemu może mi się nie podobać, do rymów też nie jestem przyzwyczajony przez co możę wszystkie wydają mi się wątpliwej jakości 'wyrzeka', 'wywleka'. Dalej podniosły ton służy do mówienia o rzeczach ważnych, różne rzeczy są ważne dla różnych ludzi, czyli wiersz trąci dla mnie patosem ;P, podobnie powtórzenia

"Mam co poświęcić,
lecz nie mam dla kogo...
Mam co poświęcić,
lecz nie mam dla czego...
Chcę to poświęcić!
Lecz nie mam dla kogo!!
Chcę to poświęcić!!!
Lecz nie mam dla czego!!!!"

czy to aby naprawdę było konieczne, mówiłeś, iż wiersz jest stary, jak napisałbyś o sprawach tu poruszonych teraz by mnie interesowały i porównanie tego :),
pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyta się gładko, choć długi. Na pewno jest nad czym się zastanawiać,
ale, pomijając patos, bije z niego straszna melancholia; peel pogrążony
w pustce wewnętrznej nie widzi żadnej nadziei na wyjście z tej matni;
właściwie pozostaje mu rezygnacja czyli coś, co najgorsze...
może by tak pomyśleć o jakiejś malutkiej furteczce wyjścia z niemocy
ku jakiemuś dobremu celowi? chęci działania? Wg mnie wtedy byłoby super.
Ale to takie tam moje...

Serdecznie pozdrawiam
-teresa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



hmm niezły pomysł, problem może być tylko taki że na to samo zagadnienie teraz już mam inny pogląd, młodzieńcze marzenia będę musiał skonfrontować z ... starszymi młodzieńczymi marzeniami ;)
Spróbuję, zobaczymy co z tego wyjdzie.
Dzięki że wpadłeś i podsunąłeś pomysł
Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Takie wyjście ewakuacyjne znaleźć ? :) - PL mimo iż trochę wydoroślał dalej często czuje niemoc...
"a tu pospolitość tłoczy
włazi w usta, uszy, oczy"

Nie mniej zawsze jest jakieś wyjście przeciwpożarowa.
Pozdrawiam i dziękuję że zawiatałaś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Takie wyjście ewakuacyjne znaleźć ? :) - PL mimo iż trochę wydoroślał dalej często czuje niemoc...
"a tu pospolitość tłoczy
włazi w usta, uszy, oczy"

Nie mniej zawsze jest jakieś wyjście przeciwpożarowa.
Pozdrawiam i dziękuję że zawiatałaś

To powiedz Pl-owi, żeby się otrząsnął i poszukał wyjścia ewakuacyjnego.
:)))
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • niełatwo napisać wiersz który ozdobi szczyt poezji najpierw trzeba się nauczyć cierpliwości  pokory   one pomogą iść po bruku czyli twardym i śliskim pod wiatr i  z wiatrem czyli z czymś co niełatwe   trzeba  zobaczyć  przeżyć rzeczywistość która różne  obrazy maluje  nie tylko ładne  zrozumiałe   to co wyżej napisałem nie pachnie kłamstwem to próba zrozumienia jak trudno  jest upiększyć wspomniany  szczyt    
    • @Natuskaa    Wygląda, że aby napisać "(... schody)" posłuchałaś >>'tum dum'<< serca, zjednoczonego z >>'tum dum'<< umysłu. "(...)  "(... No co (...)" napisać więcej, jak Brawo. Wspaniale, że tak zrobiłaś - i stąd wspaniały tekst

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      .     Pozdrowienia.
    • Ze ścian wystają kościste ręce. Zwisają bezwładnie. Martwe. Doskonale nieruchome artefakty jakiegoś dawnego życia. Między palcami pajęczyny. Wszędzie. Zlepione z tynkiem płótnami szarej pleśni. Skamieniałe tym trwaniem pełnym ciszy. Ćma okrąża wiszącą lampę w nikłym trzepocie skrzydeł. Szara jak twarz nieboszczyka, co tańczy na suficie ze swoim ostrym cieniem. W dusznej nocy lipcowej, parnej. Opieram się plecami o ścianę, olśniony blaskiem żarówki. Ręce zwisają uspokojone pod ciężarem niezliczonych wieków. Wyrosły jak korzenie. Jak gałęzie z prastarego drzewa. Lecz zamiast liści, jedynie płótna pajęczyn z uschniętymi truchłami much i motyli, które znalazły tutaj swoje przeznaczenie. Po moich bokach puste fotele. Wgniecione siedzenia. Puste fotele. Ojciec wydaje się coś do mnie mówić, rozparty wygodnie. Porusza ustami. I mówi. Mówi w kłębach papierosowego dymu. Podobnie matka. Lecz niedosłyszę. Niedowidzę… Zagłusza ich bowiem piskliwy szum gorączki. Ciężkie w skroniach pulsowanie...   Zaciskam powieki.   Otwieram.   Nie ma nikogo. To tylko imaginacja chorego umysłu. Wpatruję się w puste fotele. Wgniecione siedzenia. Pomiędzy nimi stylowy stolik z błyszczącym blatem i z brunatną plamą od tlącego się niegdyś niedopałka. W deszczu maleńkich, mżących pikseli. W okrywającym wszystko pyle zapomnienia. Stoję oparty plecami o ścianę. O zimną powierzchnię spękanego tynku, którego pęknięcia zdają się poszerzać i kurczyć w głębokich oddechach czasu. Zresztą wszystko tu oddycha, mimo że w milczeniu. W tym milczeniu głośnym aż do ogłuchnięcia. Gdzieś pomiędzy puste fotele. Wgniecione siedzenia. Na stoliku brunatna plama. I na stoliku tym, na zdobionej serwecie, stał kiedyś wazonik z kwiatami, szklana popielniczka ojca. I na stoliku tym brzęk talerzy, filiżanek z herbatą… Po bokach puste fotele…   Ćma przysiadła w kącie. Zmęczona. Albo zagłębiła się w fałdach zasłony. Tej albo innej. Tego albo tamtego okna. Przytulam się do forniru szafy, regału. I patrzę tak od dołu w górę jakimś takim psim spojrzeniem. Patrzę na te półki uginające się od książek, czasopism. Przytulam się do odłażącego miejscami forniru albo do okleiny w kolorze dębu, do pilśniowej płyty. Za mną puste fotele. Wspinam się powoli. Półka po półce. Wspinam się i chłonę kurz zatęchły przez lata. Przede mną litery tworzące tytuł: „Żyj i pamiętaj”. Więc żyję. Pamiętam. Choć pamięć wrasta powoli w kamień. Choć obrastają ją powoli mech i paprocie. Za mną puste fotele i ja, choć ten sam, to już przeraźliwie inny. Spójrz! Wyrosły mi właśnie skrzydła! Stałem się uskrzydlonym złudzeniem. Mówię w liczbie pojedynczej. Do kogo to mówię? Do nikogo. Tak jakby do samego siebie. I to, co mówię, spływa do wnętrza mojego unicestwienia. Do tego wiru, z którego nie ma już powrotu. Wydaje mi się, że widzę swoją matkę. Jej dłoń na stole w jakiś dzień lipcowy, o poranku. Na stole filiżanka z parującą jeszcze kawą, książka z zakładką liścia dębowego. I jej dłoń z obrączką, która być może została na jej palcu. Jakoś tak podobnie pisał Mieczysław Jastrun w: „Dla wiedzy większej od wspomnienia”. Tylko, że tam dłoń jego matki miała na palcu pierścień, który zalśnił w błysku otwieranego nagle okna. Tutaj przytłacza wszystko noc tysiącleciami gwiazd. Wiesz, istnieję jeszcze, choć tylko mgliście. Zaprzepaszczony w sobie i o konturze już całkiem nierealnym. Pełen niedopowiedzeń i tajemnic.   Zaciskam powieki.   Tam na ganku mojego dzieciństwa. W szumie łąk i drzew wysokich, sięgających nieba. Słyszałem wołanie matki na obiad. Skąd ta nagła reminiscencja? Pragnienie czułości. Cierpienie. Złamana gałązka… Fragmenty obrazów płynące wolno jak w fotoplastikonie. W ustach kwaśny smak owocu zerwanego z krzaka. I w słońcu, w białych obłokach. W światłocieniach na trawie, na piasku drogi…. Przez otwarte drzwi domu moich dziadków dobiega gwar zebranych wewnątrz gości. Wznoszone toasty, śmiechy… Choć ich nie widzę i nigdy nie zobaczę, są tam wszyscy ci, co umarli. W jakiejś takiej przytłumionej zieleni lata. W zagadkowej poświacie przedmiotów. Słyszę ich i czuję, kiedy tak patrzę na szeroką łąkę przez szpalery naparstnic, przez tarcze słoneczników. W ten bezkres nieokreślenia.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-07-02)    
    • W jakim cię miejscu znajdę tym razem? Na czyjej świata mapie? Czy każesz zejść mi omdlałym krokiem W piekło złożone z pragnień? Czy muszę nagle oczy odwrócić? Moje łzą zacienione Proszę, pamiętaj, że są zielone Tyle ich mieszka w tobie Czy każesz czekać, wtopić się w nicość? Nigdzie mi się nie spieszy Mogę cię szukać w pustym mieszkaniu Mogę zasnąć na wieki
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...