Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Gdy poznałem ją w niedzielę
poczynałem sobie śmiele
i już z rana w poniedziałek
przeczesałem jej przedziałek

potem w nocy koło wtorku
zagłębiłem się w jeziorku
a w środowe popołudnie
też mi dała, było cudnie

w czwartek rano na tapczanie
rzekła weź mnie, weź kochanie
także piątek i sobota
też zleciały na pieszczotach

a w niedzielę już od rana
po śniadaniu była brana
i tak cały tydzień prawie
czas nam mijał na zabawie.

z cyklu „Erotyki bez etyki”

Opublikowano

Niestety, faktycznie nic tu ciekawego nie widzę. Rymy niezłe (mnie w każdym razie się podobają), ale to koniec plusów. Wiersz jest lekki, rytmiczny, miły dla ucha. Ale jego przesłanie nie dotarło do mnie, ba nie skłonił nawet do tego, by się nad nim zatrzymać dłużej ;/
Pozdrawiam,
Drax

Opublikowano

Rymy tragedia (cała populacja Częstochowy czuje się zawstydzona). Można by je wybaczyć, gdyby w jakiś sposób usprawiedliwiała je treść (że niby przekaz był tak odkrywczy, że "poeta" dla jego jasności poświęcił formę). Niestety, nic poza prostackim świntuszeniem tu nie ma - to nie wiersz, to przyśpiewka ludowa! Że niby mówi, że seks to przyjemność? Cóż za odkrycie! Niech autor pisze do PWNu - będą teraz musieli poprawić wszystkie swoje publikacje.

Co do samego używania sobie przez podmiot liryczny, to też śmiem wątpić - (u)twór przywołuje na myśl raczej Makbetowskie sceny, gdzie mowa o tym, że po spożyciu rosną aspiracje, ale kompletnie opadają możliwości. I to niestety jedyna interpretacja jaką na siłę można do tego wiersza dorobić.

Pzdr

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Skoro żeś taka, taka znawczyni
i twierdzisz, ze mój wiersz to marnota
to błyśnij swoim super talentem
a przyozdobię twe czoło w wota

i będę czcił cię jako boginię
choć byś i była zwykłą dziewoją
tylko zabłyśnij mi super wierszem
i pokaż artyzm na modłę swoją.

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Bo to jest wierszyk z cyklu ulotnych
przez co pamięci on nie zaśmieca
i nawet kiepski z niego erotyk
bo tylko wkurza a nie podnieca.

Przesłania wiersz ten w sobie nie niesie,
wybitnym dziełem tez nie jest przecie,
treść sama w sobie banalnie prosta,
poeta nieraz androny plecie .


Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Sprowadzony do parteru
przez krytyka jasia złego
nie mam nic na swą obronę
a więc milknę wobec tego.

Pisać jednak nie przestanę
więc wytężaj Jasiu oczy
bo niebawem na to forum
znów mój jakiś bubel wskoczy.

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jasiu, dawno Ciebie tutaj nie było
ale dobrze, że wróciłeś. pozwolisz
podpiszę się pod Twoim komentarzem.

pozdrawiam Espena :)



Idąc dalej takim tokiem
i tak samo rozumując
- czyż nie byłoby plagiatem
obcy wierszyk podpisując?

Dajmy na to pod Asnyka
wierszem ja się podpisałem
a poniżej drobnym drukiem
- tak napisać zamierzałem.


pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Nie jest, tylko mało spałam. Wiesz, moje myśli na noc ubierają szpilki, takie z metalowymi końcówkami i ganiają się. Nigdy nie zakładają kapci, zegar też nie - ale zegar jest do wytrzymania. Teraz piję kawę, dam radę, a jak nie, to zasnę na klawiaturze :)
    • @Alicja_Wysocka niech Ci nie będzie smutno :) Proszę.
    • @Migrena Ależ nie gniewam się, Czasem jest mi smutno i przykro, ale gniewać się nie potrafię, no może godzinę, dwie... Dobrego dnia :)
    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...