Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Brak mi manier,
Ale mam manierkę, taką blaszaną.
Znów zaćmienie księżyca,
Cóż zapalę sobie lampę na dworze.
Radio się zepsuło,
Pośpiewam więc sobie.
Kwiaty już przekwitły,
Ale chwasty nadal rosną.
Ukradli mi ubranie,
Ale co tam, Ewa też naga była.
Kocham bez wzajemności...
I tu już niestety pustka...

Opublikowano

He,he,he... Też mi się zdarza być nieadekwatnie zwariowaną, do uczuć które mną targają ;) To samoobrona i chyba...zaleta ;) Lubię siebie i... Ciebie flower123, bo tylko "wariaty" przetrwają he,he,he... Pozdrawiam "siostrzyczko" ;D

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Gosława Twój tekst płynie bez przerwy, jak jedno długie wciągnięcie powietrza, jak strumień świadomości, w którym wszystko się ze sobą miesza - przyroda, ludzie, śmierć, życie, miłość. Wszystko się przenika: pliszki, babcie, kartofle, Anna. Życie nie ma przecinków, nie czeka, aż skończymy jedną myśl. I ta Anna co czeka na "na cud, objawienie Boskie" - w tym samym świecie co te kartofle i pliszki czyli w samym sercu życia. To piękny wiersz o trwaniu.
    • Oto moja próba do cyklu limeryków "ptasich" Naty. Jeśli Ci się spodoba, spróbuję na nim nie skończyć.                  Bocian w gnieździe na stodole w Woli                po przylocie do kraju biadoli,                muszę złowić ośmiornicę,                żeby zwabić bocianicę,                bo ona nasze żaby chromoli. Pozdrawiam.
    • Modlisz się wieczorem, kiedy pokój stygnie po dniu, a cisza układa się w fałdach pościeli. Mówisz głośno, lecz słowa sypią się jak ziarna pszenicy — niedojrzałe i gorzkie — na jałową ziemię. Twoja kołdra to nie przystań, tylko niebo z piór, w które wciskasz twarz, szukając tlenu. Nie ma już drabiny przy domu — tej, po której niegdyś wchodziły modlitwy. Zbutwiała, spróchniała, zarosła pokrzywami, a dach przecieka, kiedy płaczesz. Nie wzywasz już Boga po imieniu, mówisz do Niego jak do ojca, który wyjechał i nie napisał listu. „Nie gniewaj się” — szepczesz — „ja też nie wiem, jak się kocha, nikt mnie tego nie uczył.” Twoja modlitwa nie jest słabością, tylko sposobem, by nie zasnąć w ciemności.  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      tak czy owak serce na dłoni... Jakie to znajome. Piękny wiersz !
    • @Deonix_ Bardzo dziękuję za te słowa! To prawda, że czasem z najtrudniejszych uczuć rodzą się wiersze - jakby pisanie było sposobem na oswojenie tego, co nas przerasta.  Pozdrawiam serdecznie!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...