Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pocieram dłonią brązowy skarb
z magiczną skalą minionych lat
pokręcam niemodną już gałką
zielone oko matczynej troski
analizuje powoli mrok pokoju
brązowy skarb ożywa światłem lamp
podświadomość maluje obrazy z dzieciństwa
cookies na dysku wyobraźni
sprawnie znajdują dawno nie otwierane strony

a świat jeszcze nie słyszał o globalnej sieci

fale moduluje treść wspomnień
narastający szum
rozpoczyna seans spirytystyczny
słyszę głosy lat sześćdziesiątych
też była Wielkanoc
przesuwam wzrokiem czerwoną linię skali
z szumu nadaje znajoma muza
radia Luxemburg

to było trendy, a świat jeszcze nie słyszał o trendy

kilka kresek dalej wśród gwizdów i dudnień
głos Wolnej Europy

świat jeszcze nie słyszał o Unii
i układzie z Szengen

tylko Ty otulałaś mnie miłością bez granic

świat jeszcze nie wiedział że odejdziesz

moja wdzięczność leżała obojętnie
na półce następnego wieku

świat już słyszał o synu marnotrawnym.

spóźniona refleksja w wymiarze XLetnim
z magiczną skalą minionych lat
puszcza zielone oko nadziei.

Opublikowano

chyba poprawiłeś pointę - teraz jest ekstra ;o)
cookies na dysku wyobraźni, Wolna Europa, znajoma muza radia Luxemburg - to filary tego
utworu, ale są też fragmenty, które do mnie nie przemawiają (to samo co w warsztacie - trochę
przedobrzyłeś :P ) pozdrawiam serdeczenie

Opublikowano

Dzieki za opinię, niektóre fragmenty wyglądają i naczej z perspektywy autora.Matczyna miłość bez granic, synowska wdzięcznośc która mogła się objawić dopiero w następnym wieku"leżała obojętnie na półce następnego wieku" spóźniona o 40 lat (XL)refleksja, pewnie nie powinienem tego wyjaśniać ale już się stało. Nie lubię pisać bez rymu, ale ten wiersz polubiłem, ma związek z tym co jest nam dane raz , z dziećiństwem. Może za kilka lat spojrzę na to samo jeszcze inaczej. Pozdrawiam, cieszę się, że do mnie zglądasz:) Lubię latawce, naprawdę.

Opublikowano

co prawda interpretację tekstu winno zacząć się od przeanalizowania tytułu, ale mnie w tym wypadku się nie chce. mogę tylko powiedzieć, że domyślam się, iż mama podmiotu lirycznego miała 40 lat umierając, tudzież jest to wiek podmiotu lirycznego albo okres, w którym doszło do licznych zmian w jego postawie i charakterze skłaniających do refleksji.

tak czy inaczej podmiot liryczny to syn, adresatem jego wypowiedzi jest natomiast matka /zmarła?/. przedmiotem jego wypowiedzi są wspomnienia dotyczące chwil wspólnie spędzonych z osobą, która wydała go na świat. peel zwraca także uwagę na niezwykle istotne fakty o znaczeniu globalnym albo co najmniej europejskim, tak jak na przykład podpisanie Układu z Schengen czy dążenia Wspólnoty Europejskiej do powstania Unii Europejskiej.

podmiot liryczny jest bardzo wdzięczny za ciepło i miłość, jaką matka go obdarowywała, kiedy był jeszcze mały i dorastał. teraz dostrzega, że tak naprawdę to ona właśnie zawsze dodawała mu otuchy i nadziei.

jakkolwiek by nie było - tekst jest dość zgrabny. mamy tu grom epitetów, np: 'brązowy skarb', 'matczynej troski', 'narastający szum', metafor: 'zielone oko matczynej troski', 'cookies na dysku wyobraźni', 'moja wdzięczność leżała obojętnie na półce następnego wieku', parę personifikacji: 'świat jeszcze nie słyszał', 'brązowy skarb (...) puszcza zielone oko nadziei', powtarzająca się onomatopeja: 'narastający szum', kilka rymów: 'skarb - lat', 'wyobraźni - troski', etc. generalnie, jak dla mnie, może być. chociaż nie udało Ci się uniknąć wytartych zwrotów, jak np.: 'analizuje powoli mrok pokoju', razi mnie także liczba występowania 'brązowego skarbu'. może o jeden mniej ? za całokształt tak czy inaczej plus. podoba mi się tematyka :)

pozdrawiam.

Opublikowano

Dziękuję Mr.Suicide, jesteś Mr. obszernego komentarza, a gdziekolwiek spotkam Twoje komentarze, zawsze z szacunkiem czytam od a do z.
Zgadzam się,że "brązowego skarbu" jest przynajmniej o jeden za dużo, i po wycięciu w tym miejscu razem z "pozostanie" nadaje zakończeniu przejrzystości.
Pozdrawiam i jeszcze raz dzieki.

spóźniona refleksja w wymiarze XLetnim
z magiczną skalą minionych lat
puszcza zielone oko nadziei.

  • 16 lat później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...