Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

a gdyby tę wrażliwość
rozsupłać, wyłączyć, wyciszyć
ponad świata prawdziwość
zostawić w studziennej niszy?

zaszyć kieszenie pełne
przysiąg, co w swojej treści
jedności struktury bez fałszu
oddaniem niechcianym szeleści

zatonąć w swoich ciałach
pozostawiając w przestrzeni
mistykę o ideałach
niech dla aniołów się mieni

i gdy tam popłyniemy
co rano do mnie powiesz?
*
ostatnim pocałunkiem zmyjemy siebie
z powiek ...

[sub]Tekst był edytowany przez kornelia zawrzykraj dnia 03-06-2004 12:49.[/sub]

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Kornelio - to co napiszę to weź pod uagę jako tylko sugestie - i nie ja te sugestie wysnułem - od osoby pewnej wypłynęły, która czytała Twój wiersz: - w pierwszej zwrotce "a" wymaż

teraz ode mnie - a ja popłynąłem - tylko czasem są jakieś rafy koralowe - choćby ta trzecia część (to też tylko sugestia) można byłoby

zatonąć w swoich ciałach
pozostawiając mistykę
niech dla aniołów się mieni

ale to takie moje małe bredzenie

serdeczne pozdrówko W_A_R

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witku - dziękuję (bo cenię sobie Twoje wskazówki i bardzo lubię czytać Twe komentarz - niekoniecznie pod moimi tekściorami;))
Zastanawiałam się nad sugestiami Twymi i tej pewnej osóbki ... i muszę powiedzieć, że chyba nic nie wymyśliłam ... moje "a" jest z mojego punktu widzenia jakoś potrzebne (bo to jakieś moje rozważanie jedno z wielu, co by było gdyby, stąd może to brzydkie i niefortunne w odczuciu tej osoby "a gdyby", zamiast zwykłego "gdybania";))

Co do reszty musze jeszcze to chyba potrawić, odczekać, spojrzeć z zewnątrz i raz jeszcze ze środka ;)
Pozdrawiam i dziękuję za pilne śledzenie:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andreasTo może zbyt małej wiary jesteś :) lub znasz życie :)) Pozdrawiam:) @Jacek_SuchowiczNa kacu jest wszystko możliwe :) Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymJuż się pogubiłem:)) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • gdy jutro się skończy pojutrze początkiem  
    • @Wędrowiec.1984 No dobra, ale poprzednie moje tłumaczenie, bardziej mi się podoba, jest takie... bardziej poetyckie.  Przy pisaniu świadomość trochę się plącze z wyobraźnią, przynajmniej w moim przypadku tak jest :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To nie jest splątanie kwantowe, tylko splątanie świadomości.
    • Dawniej każdy poranek pachniał złotem. Słońce wschodziło nad wzgórzami i bez słowa kładło na dachach ciepło, które otulało serca jeszcze przed pierwszą kawą. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Niektórzy mówili, że światło stało się zbyt białe, inni że zbyt blade. Starzy ludzie w wioskach patrzyli na nie z lękiem, dzieci – z obojętnością. A ono wciąż tam było. Na niebie. Zawsze na niebie. I właśnie to było najbardziej niepokojące. „Nie czuć go” – mówiła codziennie staruszka Maja, siadając na swojej drewnianej ławce. „Kiedyś czułam, jak przechodzi przez skórę i dociera do duszy. A teraz… tylko patrzę, ale nie widzę.” Ludzie zaczęli snuć domysły. Czy to przez dymy, które wznosiły się z fabryk po drugiej stronie wzgórz? Czy może przez coś bardziej niewidzialnego? Przez rzeczy, których nie da się zmierzyć – jak strach, obojętność, rozpad miłości? Niektórzy szeptali, że prawdziwe słońce już dawno zgasło. Że to, które świeci teraz, to tylko replika – sztuczna kula światła stworzona przez tych, którzy chcieli kontrolować nie tylko czas, ale i nasze nastroje. „Zamienili nam światło serca na światło technologii” – pisał ktoś na ścianie opuszczonej stacji meteorologicznej. Ale pewnego dnia przyszedł chłopiec. Miał na imię Elian. Pojawił się znikąd, w butach z błota i z patykiem zamiast laski. Nie zadawał pytań. Siadał pod drzewami i mówił do liści, do wiatru, do kamieni. Ludzie uznali go za dziwaka, ale dzieci zaczęły go słuchać. A potem coś się wydarzyło. Pewnego ranka, kiedy Elian stał na wzgórzu, zamknął oczy i rozłożył ramiona. Słońce – blade i nieruchome – zaczęło wypełniać się ciepłem. Powoli, bardzo powoli, niebo poruszyło się z westchnieniem. Jakby przypomniało sobie, że kiedyś umiało kochać. W ciągu kilku dni ludzie zauważyli zmianę. Ptaki zaczęły śpiewać wcześniej, a cienie drzew znowu stały się miękkie. Staruszka Maja płakała z radości: „To ono. Prawdziwe. Wróciło.” Ale Elian powiedział tylko: – Ono nigdy nie zgasło. To my przestaliśmy świecić od środka.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...