Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Proszę pana,proszę pani
jesteście zakochani.
Węzłem przytwierdzili
kajdanami połaczyli.

Nie ma on,nie ma ona
jesteście wy-no-grona.
Dwie pestki w jednej skórze.
Tak to wygląda w naturze.

kiść jeszcze zieloną
soki poją z ziemi
jak ogrodnik zadba
słońce zarumieni.

A gdy już winogrono przedojrzeje
do gąsiora się je przeleje.
W butelce po latach otworzone
napoi serce zmęczone.

Opublikowano

Ciekawy motyw, ciekawy koncept metafory ( jeżeli można tak powiedzieć ;),
tylko te rymy częstochowskie (tak to się mówi ?) psują mi odbiór,
żeby rymować trzeba na prawdę wiedzieć jak, zaskakiwać, dbać o świeżość, nie nachalność rymów , natomiast jeżeli się tego nie umie ( tak jak np. ja ) to lepiej sobie podarować.
Plus za pomysł , minus za rymy .
Pozdrawiam.

Opublikowano
"Kiść ta jeszcze zielona,
ale z czasem stanie się czerwona.
Jeśli krzak dobrze zadbany
wyrośnie owocem obficie oblany."


Zgadzam się w zupełności z Robertem. Nie będę się
powtarzała. Przeczytaj głośno tę zwrotkę.
Staraj się zachować rytm w całości ( niech się równo,
"dobrze" czyta.) Uważaj na te rymy! Nie stosuj ich
"na siłę". Na koniec Ci przypomnę, że tylko ten nie robi
błędów, kto nic nie robi.
"kiść jeszcze zieloną
soki poją z ziemi
jak ogrodnik zadba
słońce zarumieni
" to tylko dowód, że można inaczej, nie wiem czy lepiej?
Serdeczności
- baba
Opublikowano

"bardzo dziękuje za przeczytanie i naprawde kolejne bardzo cenne rady :) :)
jeżeli można to z chęcią zastosuje poprawke w tej zwrotce którą pani powyżej zmieniła. :) :)
serdecznie pozdrawiam... :)"
========================================================================================================================
Można, można, to było i jest Twoje! Tylko czy warto?
Na pewno sam potrafisz dużo lepiej, to był tylko przykład.
Mów mi ty - jestem baba.
Serdecznie pozdrawiam
- baba

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Alicja_Wysocka niech Ci nie będzie smutno :) Proszę.
    • @Migrena Ależ nie gniewam się, Czasem jest mi smutno i przykro, ale gniewać się nie potrafię, no może godzinę, dwie... Dobrego dnia :)
    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
    • Alicjo. Tylko nie gniewaj się na mnie. Proszę.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...